Jarosław Kaczyński krytykowany przez partyjnych działaczy. "Powinien zrobić sobie urlop"
Letnia kampania Jarosława Kaczyńskiego miała przynieść Zjednoczonej Prawicy wzrost poparcia i zapewnić spokojny sen prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, jednak sprawy powoli wymykają się spod kontroli. Polityk zalicza wpadkę za wpadką i nie stroni od wzbudzania kontrowersji. Te, o ile spotykają się z akceptacją twardego elektoratu, mogą powodować niesmak wśród umiarkowanych wyborców. Zaniepokojeni tym faktem są szeregowi działacze ugrupowania rządzącego.
Jarosław Kaczyński nawet nie próbuje ukryć, że zamierza stoczyć brutalny bój o kolejną, trzecią z rzędu, kadencję u władzy. Aby było to możliwe, polityk zdecydował się nawet opuścić rząd i zrezygnować z urlopu, by móc skupić się na wakacyjnym objeździe po Polsce.
Podczas gdy jedni wygrzewają się więc na gorących nadbałtyckich plażach albo praktykują lubiane przez prezesa górskie wycieczki, ten dwoi i troi się na spotkaniach z wyborcami, próbując przekonać ich do swojej wizji przyszłości.
To jednak idzie jak po grudzie, nie tylko z powodu krytyki opozycji, ale także z winy samego Kaczyńskiego, który wypadł z wprawy i boleśnie zderza się z realiami publicznych wystąpień.
Prezes PiS walczy o głosy
O tym, że Kaczyński nie jest urodzonym oratorem, wiadomo nie od dziś. Do tej pory jednak wydawało się, że on sam podziela tę opinię i dlatego też stroni od publicznych wystąpień, a gdy zabiera głos, to tylko w naprawdę ważnych sprawach, których nie może zrzucić na barki swoich współpracowników.
Wszystko zmieniło się z nadejściem tego lata, kiedy to prezes PiS odważył się wyruszyć w podróż po kraju. Wsiadając do swojej limuzyny nie zdawał sobie sprawy z tego, jak trudnym zadaniem okaże się zetknięcie z przeciętnym wyborcą.
Poza tym, że nie wszędzie polityk jest witany z oczekiwanym entuzjazmem, a o niezapomniane wrażenia niesamowicie troszczą się jego przeciwnicy, Kaczyński sam nie pomaga sobie w osiągnięciu upragnionego celu, jakim jest porwanie tłumów.
Jego sprawdzona w poprzednich latach taktyka, obliczona na wskazywanie wroga i konsolidowanie elektoratu wokół jedynej, słusznej partii, nieco wykoleja się na zakręcie, bo prezes PiS coraz częściej posuwa się do przesady.
Kaczyński wpadł we własne sidła
Od początku wyborczej ofensywy Jarosław Kaczyński przybrał atakujący ton, w ramach którego pozwala sobie na niewybredne żarty na temat osób należących do społeczności LGBT, budząc salwy śmiechu wśród swoich zwolenników i oburzenie pozostałych.
Zadowolenie, które prezes dostrzega na publiczności zdaje się przesłaniać mu całą rzeczywistość, bo zwiedziony pozytywnymi reakcjami swoich wyborców, brnie dalej i dalej, a przez to osiąga odwrotny efekt.
Nieprzypadkowe wydaje się być przy tym to, że notowania PiS, zamiast szybować, póki co nurkują w otchłani. To, co powinno być impulsem mobilizującym prawdziwego przywódcę politycznego, stanowi powód do coraz większej dezorientacji prezesa. W odpowiedzi na kryzys, Kaczyński obiera więc zgubną drogę i jeszcze bardziej podkręca śrubę, popadając w kolejne opresje, z których ratować muszą go dawni przyjaciele.
Działacze PiS martwią się o los ugrupowania
Wyśmiewane przez oponentów politycznych i wytykane przez niezależne media bzdury, dotyczące prawdziwej wartości euro, dobrobytu nad Wisłą, który przyciąga z powrotem emigrujących za pracą lekarzy i zbieraczy szparagów czy tez walka ze smartfonami, to tylko niektóre z przykładów tego, jak bardzo kluczy Kaczyński.
Przekonany o swojej sprawczości i nieomylności prezes w rzeczywistości jest jednak w wielkich opałach, bo we własnej partii ma taką pozycję, że nikomu nawet przez myśl nie przejdzie to, by wyprowadzić go z błędu.
- Prezesowi nikt przemówień nie pisze, nikt mu też nie proponuje tematów, jakimi ma zająć publikę na wiecach. Prezes jest "niekontrolowalny" - potwierdza działacz PiS.
Nie oznacza to jednak, że szeregowi członkowie ugrupowania nie dyskutują żywo o tym, co dzieje się w ostatnich tygodniach i nie martwią się o swój los. Coraz więcej osób dostrzega bowiem poważne zagrożenie ze strony lidera ZP, który zamiast pomagać, tylko szkodzi.
- Jarek powinien zrobić sobie urlop. Ale czy zrobi? Moim zdaniem w tym roku z niego zrezygnuje - mówi Wirtualnej Polsce jedna z nich, a druga dodaje, że "nie można przegrzać, a prezes czasem przegrzewa".
Umiarkowany elektorat zaczyna wątpić w prezesa
Zgrzyt w działaniach prezesa dostrzega także ekspert, politolog prof. Antoni Dudek. Zdaniem naukowca, Kaczyński stawia na enigmatycznie brzmiący "strumień świadomości".
- Podróże prezesa pomagają mu i szkodzą jednocześnie. Paradoks ten wiąże się ze strukturą elektoratu PiS. On się składa, mówiąc w uproszczeniu, z dwóch grup - mówi.
Jak tłumaczy, jedną z nich jest grupa tzw. twardego elektoratu, czyli ponad 20 proc. wyborców PiS. Ci z radością przyjmują spotkania z prezesem i wierzą w jego czysty geniusz.
Druga grupa to obywatele nieco bardziej krytyczni, głosujący na PiS od niedawna i stanowiący ok. 10 proc. To właśnie dla nich ostatnie wypowiedzi Kaczyńskiego jawić się mogą jako niezrozumiałe, a nawet kompromitujące.
- Teraz coraz więcej tych wyborców dostrzega, jak prezes się postarzał, jak sobie nie radzi, jednocześnie zdając sobie sprawę, że to on o wszystkim w obozie władzy decyduje. Dlatego wyborcy ci - a przynajmniej ich część - mogą zastanawiać się, czy aby na pewno Kaczyński jest najlepszym kandydatem, któremu warto powierzać władzę za rok - wskazuje prof. Dudek.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Tragedia w Małopolsce. 66-latek zginął w strasznych okolicznościach. Na miejscu zaroiło się od służb
Andrzej Duda ma już serdecznie dość. Prezydent umywa ręce od sporu rządu z Unią Europejską
Czechy w płomieniach. Płonie Park Narodowy Czeska Szwajcaria, trwają akcje gaśnicze
Źródło: Goniec.pl, Radio ZET