Czyżby Adam Glapiński postanowił podjąć się kolejnego wyzwania i zaczął parać się jasnowidzeniem? Wiele na to wskazuje, bo szef NBP twierdzi, iż doskonale wie, co dzieje się na brukselskich salonach i przejrzał plany tamtejszych elit względem Polski. Zdanie "pupila" prezesa PiS nie odbiega zresztą od narracji przedstawianej przez reżimowe media i cały obóz władzy, który konsekwentnie próbuje przekonać Polaków o niecnych zamiarach Unii. Oczywiście, wiernym wykonawcą takowych ma być sam Donald Tusk.Choć jako szef Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński powinien raczej wystrzegać się plotek i nieroztropnych osądów, on nie hamuje się ani przez chwilę, aspirując do miana narodowego wieszcza.O tym, że ulubieniec Jarosława Kaczyńskiego ma niezwykłe zdolności twórcze, mogliśmy się przekonać, nie jeden raz, choćby wtedy, gdy w marcu obiecywał, że "prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych wynosi zero". To było jednak dopiero preludium do snucia kolejnych światłych wizji, a te przybierają coraz bardziej niepokojące kształty.
Mateusz Morawiecki wydaje się nieustanną inspiracją speców z "Wiadomości" TVP. Nawet skażenie nad Odrą jest w stanie powiązać z Donaldem Tuskiem. Lider PO stał się jednym z głównych bohaterów konferencji prasowej premiera w miejscowości Uraz. Doszło do kłótni z dziennikarzem TVN, ale nawet dosłowny cytat nie przekonał szefa rządu, że "białe jest białe, a czarne jest czarne".Mateusz Morawiecki po raz kolejny postanowił sięgnąć do motywu Donalda Tuska, jako jeźdźca apokalipsy. Premier zrobił to w czasie konferencji na temat sytuacji nad skażoną Odrą. Skażona Odra, Niemcy, rtęć i Donald Tusk. Czy można wymarzyć sobie lepiej spełniony wzór na uderzenie w lidera Platformy Obywatelskiej? Mateusz Morawiecki nie chciał przepuścić tej okazji i w czasie wizyty w woj. dolnośląskim puścił konie po betonie.Mateusz Morawiecki przedstawił pełen wachlarz swoich umiejętności i po zaatakowaniu Donalda Tuska... wdał się w kłótnię z dziennikarzem TVN obecnym na konferencji. Żywy cytat nie przekonał jednak premiera, że mógł się on pomylić i powielać nieprawdziwe informacje.
Nie milkną echa głośnej afery związanej ze skandaliczną treścią podręcznika do Historii i Teraźniejszości. Po tym, jak Donald Tusk skrytykował bulwersujące zapisy przez wielu odczytywane jako stygmatyzowanie dzieci poczętych z in vitro, głos zabrał minister edukacji Przemysław Czarnek. W rozmowie z TVP3 Lublin polityk zapowiedział podjęcie radykalnych kroków wymierzonych w lidera Platformy Obywatelskiej który, jego zdaniem, skłamał podczas spotkania z mieszkańcami Jaktorowa.Czwartkowe spotkanie Donalda Tuska z mieszkańcami mazowieckiej miejscowości Jaktorów obfitowało w skrajne emocje, po których kurz nadal nie zdążył opaść na dobre. Swoje przemówienie lider PO dosłownie naszpikował oskarżeniami pod adresem rządzących, przebijając w tym temacie lipcową konwencję w Radomiu.O to, by były premier miał o czym długo opowiadać zatroszczyli się zresztą sami reprezentanci obozu władzy, którzy w ostatnim czasie dopisali do listy swoich przewinień i afer kilka poważnych pozycji.Jak na obytego w polityce lidera opozycji przystało, Tusk nie zapomniał o żadnej z nich, począwszy od skażenia Odry, kończąc na zaskakujących wątpliwościach co do legalności wyboru Andrzeja Dudy na prezydenta. Jednak tym, co wzbudziło największe poruszenie samego polityka było kontrowersyjne posunięcie resortu edukacji, który lansuje obecnie pełen obrzydliwych tez podręcznik do HiT-u.
Donald Tusk żyje katastrofą ekologiczną, która dotknęła Odrę. Po tym, jak lider Platformy Obywatelskiej wykorzystał skandal, by uderzyć w rządy PiS. Stwierdził, że "wszyscy jesteśmy trochę jak ryby w Odrze", przyszedł czas na kolejne mocne słowa. Tym razem polityk zamieścił niewybredny wpis na Twitterze, odnoszący się do odkrycia niemieckich naukowców. Doniesienia o skażeniu Odry rozpalają do czerwoności nie tylko media (choć i tu są niechlubne wyjątki), ale także polityków opozycji, którzy nie mogą wyjść z podziwu dla beztroskiej postawy rządzących w obliczu tak wielkiego ekologicznego kryzysu.Otoczenie Mateusza Morawieckiego przez wiele dni nie informowało bowiem obywateli o poważnym zagrożeniu, mogącym płynąć z kontaktu z zatrutą wodą, a gdy nie mogło już dalej ukrywać afery, najpierw umniejszało jej skalę, a później wysłało komunikat, z którego wynikało, że do tej pory nie ustalono tak naprawdę niczego i szybko się to nie zmieni.W związku z tym, sprawy w swoje fachowe ręce postanowili wziąć eksperci z Niemiec, którzy w dwa dni zbadali Odrę płynącą przez Brandenburgię i odkryli w niej śmiercionośną rtęć. Wiadomość ta z kolei zelektryzowała opinię publiczną i stała się asumptem do popełnienia przez Donalda Tuska kolejnego miażdżącego PiS wpisu na Twitterze.
Donald Tusk (65 l.) spotkał się z mieszkańcami wsi Jaktorów w tamtejszej OSP. Podczas wydarzenia udzielał odpowiedzi na różne pytania zgromadzonych. Pytanie jednego z nich dotyczyło wyborów prezydenckich z 2020 roku i tego, czy prezydentura Andrzeja Dudy (50 l.) spełnia wszystkie wymogi legalności. Odpowiedź lidera Platformy Obywatelskiej okazała się bardzo zaskakująca. Donald Tusk został spytany o opinię na temat przebiegu wyborów, które odbyły się dwa lata temu. Odbyły się one w samym środku pandemii Covid-19. „Jak Pan wie, wybory te nie odbyły się w terminie konstytucyjnym. Czy w związku z tym można uznać, że prezydent Duda pełni swoją funkcję nielegalnie?” – spytał uczestniczący w spotkaniu mężczyzna. Odpowiedź lidera opozycji była natychmiastowa. Z ust szefa PO padły stanowcze słowa- Ja co do terminu wyborów jako powodu do ewentualnych takich zasadniczych decyzji, które by unieważniły prezydenturę pana Dudy, czy decyzje, jakie po wyborach prezydenckich zapadły w Polsce, ja byłbym trochę ostrożny – mówił Donald Tusk.Były przewodniczący Rady Europejskiej na początku nie zaatakował personalnie prezydenta Polski, a skupił się na samej organizacji wyborów przez władze Prawa i Sprawiedliwości. Nie da się ukryć, że według Tuska nie wykazali się oni wybitnymi zdolnościami logistycznymi.- Po pierwsze, pewne argumenty dotyczące pandemii były obiektywne. I ja byłbym w stanie uznać te argumenty, żeby przeprowadzić wybory wtedy, kiedy to w mniejszym stopniu zagrażało ludzkiemu życiu i zdrowiu. (...) Ale jestem w stanie założyć, że w tym nie była intryga jakaś, tylko raczej chaos i taki brak przygotowania – skomentował. Donald Tusk, odpowiadając na pytanie ewentualnego wyborcy, nie zwracał tak dużej uwagi na sam wybór Andrzeja Dudy, jak na podejmowane przez niego decyzje. I w tej sprawie nie miał dobrych wiadomości dla zgromadzonych w OSP Jaktorów gości. - To, co wydaje mi się istotniejsze (...), to decyzje prezydenta Dudy, które były ewidentnym złamaniem konstytucji – rzekł na spotkaniu i tymi słowami „dolał oliwy do ognia”. Rodowity gdańszczanin nie określił siebie mianem fanatyka i zwolennika teorii spiskowych, jednakowoż nawet nie będąc zagorzałym fanem tychże, można uznać (w jego mniemaniu) wybory z 2020 roku za „nieuczciwe”.- Gdyby wybory były uczciwe w sensie prawnym, to prezydentem byłby Rafał Trzaskowski, a nie prezydent Duda – skwitował, chociaż nie do końca wiadomo, na jakiej podstawie tak stwierdził.
W czasie spotkania z wyborcami w Jaktorowie, Donald Tusk wykorzystał okazję i w mocny sposób uderzył w rząd Prawa i Sprawiedliwości. Lider opozycji porównał skażenie Odry do położenia całego kraju, a śnięte ryby do sytuacji polskich obywateli. W swoim wystąpieniu zrugał obóz rządzący za lekceważenie wcześniejszych apeli opozycji, wzywających do natychmiastowej interwencji w sprawie potencjalnego skażenia. - To jeden z największych ekologicznych skandali ostatnich lat, nie tylko w Polsce - mówił do mieszkańców Jaktorowa przewodniczący PO. Jak podkreślał, sytuację, którą obserwujemy na Odrze, można było powstrzymać w zarodku, jednak przedstawiciele rządu pozostawali niewzruszeni na interpelacje poselskie, składane przez opozycję. - 26 lipca było już wiadomo, że Odra jest zagrożona katastrofą ekologiczną - już wtedy setki kilogramów śniętych ryb płynęło Odrą. - mówił Tusk. Polityk dodał również, że działania rządu są jak zwykle spóźnione, a wysyłanie żołnierzy na miejsce przez ministra Mariusza Błaszczaka nie naprawi wyrządzonych szkód. - Odra już właściwie na całym biegu jest zatruta - kontynuował.
Na spotkaniu, zorganizowanym przez Donalda Tuska z wyborcami w Jaktorowie, padło wiele trudnych pytań. W trakcie ich zadawania jedna z uczestniczek zaatakowała lidera PO, nazywając go kłamcą i złodziejem. Niewzruszony polityk w odpowiedzi stwierdził, iż kobieta uwierzyła w rządową propagandę.
W trakcie debaty "Minęła 20" na antenie TVP Info, posłanka Koalicji Obywatelskiej, Marta Wcisło, wyjęła w obecności posła Solidarnej Polski, Janusza Kowalskiego, zdjęcie, na którym ten ostatni, jako młodzieniec, spogląda filuternym okiem na Donalda Tuska. Poseł nie gryzł się w język i skierował całą sprawę na grunt wręczania kwiatów.
W popełnionym twitterowym wpisie Donald Tusk odniósł się do działania Jarosława Kaczyńskiego względem Unii Europejskiej. Lider opozycji stwierdził, że polityka prezesa PiS maniacko zmierza do wyprowadzenia Polski ze struktur wspólnotowych. I choć antyunijność partii rządzącej bliższa jest groteski, to, jak podkreślał przewodniczący PO, już dawno nie ma się z czego śmiać. Wpis jest swego rodzaju odpowiedzią na zaostrzenie antyunijnej retoryki, która dominuje w ostatnich miesiącach w obozie partii rządzącej, a którą raz po raz podsyca jej prezes i pozostałe elity PiS. - Kaczyński wyciąga nas właśnie z Unii. Konsekwentnie i z uporem maniaka. Wszyscy zwolennicy Unii muszą to wreszcie zrozumieć. Słowa PiS o armatach i ogniu zaporowym przeciw Brukseli brzmią groteskowo, ale, wierzcie mi, tu już nie ma się z czego śmiać - komentował na Twitterze D. Tusk. Kaczyński wyciąga nas właśnie z Unii. Konsekwentnie i z uporem maniaka. Wszyscy zwolennicy Unii muszą to wreszcie zrozumieć. Słowa PiS o armatach i ogniu zaporowym przeciw Brukseli brzmią groteskowo, ale, wierzcie mi, tu już nie ma się z czego śmiać.— Donald Tusk (@donaldtusk) August 9, 2022
Poseł Solidarnej Polski Jan Kanthak postanowił przypomnieć o sobie w niecodzienny sposób, prezentując na antenie Polsat News poliglotyczne zdolności i wbijając szpilę Donaldowi Tuskowi. Po tym, jak lider PO w zabawny sposób zakpił z minister klimatu Anny Moskwy, współpracownik Zbigniewa Ziobry nie pozostał mu dłużny i "przetłumaczył" nazwisko byłego premiera na język estoński. Na słowne zabawy od razu zareagowali internauci.Polscy politycy dwoją się i troją, by udowodnić, że krajowa scena polityczna może jeszcze bardziej obniżyć poziom swojej debaty. Niekończące się wyzwiska padające z mównicy sejmowej, a nawet senackiej, złośliwe wpisy w mediach społecznościowych, twórcze spoty i nieparlamentarne określenia wypowiadane na konferencjach prasowych to zaledwie wycinek z bogatej politycznej rzeczywistości, której barwy postanowił dodać Jan Kanthak z Solidarnej Polski.
Donald Tusk uderzył w minister Annę Moskwę i cały obóz rządzący. Według lidera opozycji, decyzja, by nie przyjmować rozporządzenia UE, dotyczącego oszczędzania gazu uderza w polską rację stanu. Ministra środowiska odpowiada krótkowzrocznością, z kolei były premier wytyka członkom PiS współpracę z Viktorem Orbanem.
Prawo i Sprawiedliwość podbija branżę filmową. Partia Jarosława Kaczyńskiego wypuściła w ostatnim czasie kilka interesujących spotów, licząc na to, że zyska sympatię swoich odbiorców i podreperuje niekorzystne sondaże. W najnowszym filmie główną rolę znów powierzono Donaldowi Tuskowi, którego przedstawiono w charakterze budzącym grozę.Jeśli można by wskazać choć jedną rzecz, jaką Donald Tusk zawdzięcza Prawu i Sprawiedliwości, z pewnością jest to niekwestionowane brylowanie na szklanym ekranie i w mediach społecznościowych.To, że były premier jest prawdziwą gwiazdą każdego wydania "Wiadomości" TVP jest oczywiste, a niesłabnąca miłość do lidera PO stała się obiektem drwin samego zainteresowanego. Dla partii Jarosława Kaczyńskiego to jednak zbyt mało, dlatego jej specjaliści od PR poważnie się trudzą, by blask Tuska nawet na chwilę nie zmalał.Walka na słowa to już przeżytek? A może po prostu łatwiej zaatakować oponenta przygotowanym w zaciszu spotem niż nie do końca udaną przemową, której efekt może okazać się odwrotny? Nie wnikamy w to, jakie dokładnie przesłanki przyświecały PiS, pewne jest jednak to, że partia właśnie weszła na nowy poziom zohydzania swoich konkurentów.W nowym, świeżutkim jak poranne pieczywo, spocie ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego popisało się nie tylko zdolnością manipulacyjnego montowania, ale i zabawy dźwiękiem i kolorem, dzięki czemu efekt miał być wprost piorunujący.Na wstępie przytoczono wypowiedź Donalda Tuska, który stwierdził, że jest tą osobą, która "chciałaby, żeby przemocy w polskiej polityce nie było". Autorzy dzieła kwestionują jednak prawdziwość tego wyznania i pytają „Serio Donald!?”. Po tym następuje projekcja serii wypowiedzi lidera PO z ostatnich miesięcy.- "Przyjdzie taki moment, że na ulicy też się zorganizujemy, jeśli ta władza nie zniknie", „Zmieciemy tę złą władzę, nie będzie po nich śladu” - słyszymy. Później zaś przypomniane zostają ulubione kadry rządzących, powielane również często w TVP, na których Tusk w ostrych słowach obiecuje rychły koniec Adama Glapińskiego w NBP.
Donald Tusk gra w "Wiadomościach" TVP pierwsze skrzypce. Toksyczna miłość do lidera PO przejawia się nie tylko w namiętnym cytowaniu jego słów, wracaniem wspomnień do dawnych wizyt, czy docenianiu płynności posługiwania się językiem niemieckim. Widzowie nie są ślepi i zaproponowali nietypową grę, z której... nikt nie wyjdzie trzeźwy. Pomysł zyskał aprobatę byłego premiera.Donald Tusk nie musi pojawiać się w Sejmie, by pozostawać w centrum zainteresowania "Wiadomości" TVP. Dziennikarze Jacka Kurskiego dbają, by każde słowo lidera PO pokazać jako zamach na zwykłych Polaków.Donald Tusk ma stalkera? Wszystko na to wskazuje i potwierdzają to kolejne wydania głównego wydania "Wiadomości" TVP. Widzowie postanowili zakpić z fiksacji na punkcie byłego premiera. Zaproponowali grę, która narusza wszystkie zasady wychowania w trzeźwości. Pomysłowości nie można jej jednak odmówić.
Środowe wydanie "Wiadomości" TVP znów zdominował temat Donalda Tuska. W jednym z materiałów wykorzystano ostry spór na linii lider PO-Adam Glapiński, sugerując, że krytyka szefa NBP związana jest z zapędami byłego premiera do "ręcznego sterowania bankiem centralnym". Festiwalowi oszczerstw towarzyszyły odważne analogie, przyrównujące Tuska do prezydenta Turcji, mierzącej się z jedną z największych inflacji na świecie.W środę 3 sierpnia widzowie TVP po raz kolejny mieli szansę przekonać się, że każdy temat może ewoluować w dowolnie wybranym przez jego autora kierunku. I choć zaczęło się niewinnymi doniesieniami o sytuacji gospodarczej w odległej Turcji, ostatecznie i tak skończyliśmy nad Wisłą, a dokładniej w "ogródku" Donalda Tuska.
Donald Tusk nie traci żadnej okazji, by uderzyć w rząd. Zaskakuje jednak fakt, że gabinet Mateusza Morawieckiego nie wyciągnął wniosków ze swoich porażek i handlarz bronią może mieć swojego godnego następcę. W najnowszy blamaż władzy zaangażowany jest Daniel Obajtek. - Robią interesy z łapówkarzem znanym w całej Europie - grzmiał lider PO.Donald Tusk aktywnie walczy o fotel lidera stawiania zarzutów rządowi PiS. Daniel Obajtek pochwalił się historycznym sukcesem Orlenu, czyli fuzji z Lotosem, ale były premier postanowił dorzucić do tej beczki miodu łyżkę dziegciu. - To jest jedno z najpoważniejszych oskarżeń pod adresem premiera i pana Obajtka - mówił w Cieszynie ponurym tonem Donald Tusk. O co dokładnie chodzi?
Donald Tusk nie w ostatnim czasie zbyt dobrej prasy. Lider opozycji musi zmagać się z atakami partii rządzącej, jak również państwowej telewizji, która od wielu lat ma go na swoich celowniku. Jeden "fałszywy ruch" i polityk PO staje się twarzą głównego wydania "Wiadomości". Tym razem mocny cios został zadany z zupełnie innej strony. Postawa polityka została otwarcie skrytykowana przez Roberta Smoktunowicza, który przed laty był senatorem PO. W swojej wypowiedzi zaznaczył, że przedstawiany przez polityka program jest przeciwieństwem tego, w co sam Tusk kiedyś wierzył i realizował.Już niebawem w naszym kraju odbędą się niezwykle ważne wybory parlamentarne. Liderzy partii w pocie czoła obmyślają strategie, które będą w stanie przekonać Polaków od oddania niezwykle cennych, a w konsekwencji pomogą przejąć władzę. Szczególną determinacją wykazuje się lider PO, Donald Tusk, który od kilku tygodni pracuje na zaufanie sporego grona wyborców. Odwiedza miasta, przedstawia swój program, a także ukazuje Prawo i Sprawiedliwość w bardzo negatywnym świetle. Stosuje podobną taktykę jak TVP, aczkolwiek rozmach oraz efekt końcowy są nieco mniej okazałe.
Pracownicy TVP nie odpuszczają w poszukiwaniach skandali w Platformie Obywatelskiej. Żądni krwi opozycji "dziennikarze" Jacka Kurskiego niczym muchy lepu uczepili się afery seksualnej w gorzowskim WORD z udziałem lokalnego działacza partii Donalda Tuska, którą sprytnie wykorzystali do snucia ogólnych wniosków o mobbingu i molestowaniu w całym ugrupowaniu. - Teza jest, delikatnie mówiąc, nieadekwatna do rzeczywistości - ripostuje były premier.Kto choć przez jakiś czas śledził publiczną telewizję, ten doskonale wie, że gdy tylko TVP otrzyma prezent od losu w postaci zamętu w szeregach opozycji, natychmiast wykorzysta go w swoich propagandowych celach, odtwarzając kompromitujące i często mocno naciągane materiały do znudzenia.Wykreowane przez speców Kurskiego aferki są wyjątkowo potrzebne zwłaszcza w ostatnim czasie, w którym przykryć trzeba liczne potknięcia prezesa PiS, a także ratować topniejące błyskawicznie słupki poparcia dla Zjednoczonej Prawicy. Nic więc dziwnego, że seksualny skandal w WORD w Gorzowie Wlkp. zamiast współczucia i zaniepokojenia, zmalował na twarzy pracowników TVP szerokie uśmiechy i sprowokował zajadły atak.
Jarosław Kaczyński przerwał swoja wakacyjne tournee, a Donald Tusk nie zamierza z tego nie skorzystać. Wszystko wskazuje na to, że przewodniczący KO już wkrótce wypełni lukę po prezesie PiS. Spotkanie ze znanym politykiem w Twoim mieście zostało odwołane? Nic strasznego, wkrótce na jego miejsce zorganizowany zostanie meeting z inną popularną twarzą w roli głównej. Jarosław Kaczyński odwołuje trasę Brzmi trochę tak, jakbyśmy pisali tu o gwieździe rocka, ale w istocie można odnaleźć pewne analogie pomiędzy objazdem Polski przez Jarosława Kaczyńskiego, a trasą koncertową popularnego artysty, czy zespołu. Szczególnie w mniejszych miastach, przyjazd ważnego polityka jest nie lada wydarzeniem, na które przybywają nie tylko jego sympatycy, ale również przeciwnicy, a co najważniejsze - osoby niezdecydowane. Te można przekonać do siebie odpowiednią narracją, obietnicami gruszek na wierzbie i w ten sposób dostawić parę kresek do rachunku swoich wyborców. Nieoczekiwanie, Jarosław Kaczyński z tej szansy zrezygnował. Oficjalne powody? Rzekomy planowany urlop w sierpniu i nikłe zainteresowanie tematami politycznymi społeczeństwa. Nieoficjalnie, harakiri popełniane przez prezesa PiS, w którym na ostrzu miecza znalazły się wpadki i zadziwiające słowa podczas niektórych z wystąpień. Donald Tusk chwyta za gitarę Spragnieni silnych emocji mieszkańcy Parzymiechów z pewnością będą szczęśliwi, jeśli to właśnie do ich miasta zdecyduje się zawitać Donald Tusk. Były premier, według informacji przekazanych WP przez przedstawicieli KO, zamierza "wkleić się" w miejsce po Jarosławie Kaczyńskim. - Jarosław robi miejsce Donaldowi i jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni - powiedział jeden z nich w rozmowie z portalem. Według nieoficjalnych informacji, w Platformie Obywatelskiej doszło do wprowadzenia nieformalnego zakazu brania urlopów w sierpniu. Wszystko po to, by wszyscy byli zwarci i gotowi - zespół rusza w trasę! Jak przyjmą go jednak fani? Czy występ spełni ich oczekiwania? Czy Tusk zyska nowych miłośników, którzy pomogą mu w wejściu na szczyt, a może uda się śladami Jarosława Kaczyńskiego w trasie pełnej wpadek i niepowodzeń? Michael Buffer z pewnością krzyknąłby dziś: "Let's get ready to rumbble!" Artykuły polecane przez Goniec.pl:Mateusz Morawiecki rozpętał burzę, wystarczyło jedno zdanie. Polacy są oburzeniKoszmar na autostradzie. Błąd 22-letniej kierującej pozbawił życia matki oraz 5 dzieci. Tragedia w USAŻabka pilnie wycofuje popularny produkt, wykryto w nim groźną bakterię. Sieć zaapelowała do PolakówŹródło: wp.pl
Kasia Tusk to nieodzowna córeczka swojego tatusia, ale także uznana stylistka. Chociaż najczęściej stylizuje tylko siebie i najbliższych, to jej kreacje co jakiś czas wzbudzają zainteresowanie opinii publicznej. Podejrzewamy, że tą chwilową, ale regularną popularność blogerka zawdzięcza Donaldowi Tuskowi. Im bliżej przyszłorocznych wyborów, tym więcej o Kasi Tusk przeczytamy w mediach. Tym razem „na ruszt” bierzemy stylizację, w jakiej Tusk zadała szyku na sopockim molo. Trudno określić łączną wartości look’u, w jakim wystąpiła córka „prezydenta Europy”, jednak poszczególne elementy garderoby kosztowały sporo.
Odkąd Donald Tusk powrócił do polskiej polityki aspiruje na nowego lidera opozycji, a docelowo zapewne na posadę premiera. Buduje własną markę nie tylko wypowiedziami w mediach, ale i pokazywaniem swojego życia prywatnego w social mediach. Jego niedawne zdjęcie na Instagramie z wnukami wzbudziło zachwyty w sieci.
Adam Glapiński ma nową teorię dotyczącą kryzysu gospodarczego w Polsce. Zgodnie z PiS-owską tradycją, o wszystko oskarża Donalda Tuska. Prezes NBP zarzuca politykowi współpracę z niemieckim rządem, który jego zdaniem zrobi wszystko, żeby tylko zaszkodzić Polsce. Zapowiada również, że wprowadzenie euro będzie katastrofą.
Donald Tusk nie ma zamiaru odpuścić szansy na zadanie ciosu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Były premier zadbał o to, by tegoroczny "sezon ogórkowy" nie był nudny i odpowiedział na deklarację prezesa PiS o reparacjach wojennych od Niemiec. Oskarżył rywala o opowiadanie "fantazji" i "dyrdymałów".Donald Tusk ma hobby i polega ono nie tylko na zabieraniu wnuków na lody. Lider PO lubuje się w przysłuchiwaniu się słowom Jarosława Kaczyńskiego i następnie rozbieraniu jego wypowiedzi na części pierwsze.Nie inaczej było w Olsztynku, gdzie PiS odnotował sromotną porażkę w wyborach na włodarza miasta. Donald Tusk wrócił pamięcią do kolejnych deklaracji Jarosława Kaczyńskiego dotyczącego reparacji wojennych. Prezes PiS mydli wyborcom oczy wizją pociągnięcia zachodnich sąsiadów do odpowiedzialności. Były wicepremier wykorzystuje marzenia prawej strony sceny politycznej i domaga się uznania "wyższości racji" w sporze o II wojnę światową. To ma konkretną cenę. Zadaniem Donalda Tuska pokazuje także, że Jarosław Kaczyński zupełnie nie wie, czym martwią się obecnie zwykli ludzie.
Donald Tusk wciąż próbuje przekonać Polaków, że nie zamierza odbierać im tego, co dało PiS, jednak dołki kopią pod nim nawet członkowie jego własnej partii. Ostatnio głośno było w mediach o wypowiedzi Tomasza Lenza, który zasugerował, że pewne wypłaty można by ograniczyć. Zirytowany lider PO postanowił stanowczo zaprzeczyć jakoby miał takie plany, a same słowa swojego posła określił jako "co najmniej niefortunne".Nie tylko Jarosław Kaczyński musi mierzyć się z figlami, jakie płatają mu najbliżsi współpracownicy. Podczas gdy w PiS trwa walka między frakcjami będącymi "za" i "przeciw" Mateuszem Morawieckim, a i w strukturach terenowych nie dzieje się zbyt ciekawie, o atrakcje dla Donalda Tuska także dba jego, wydawałoby się, oddana świta.
Politykom PiS zacierającym ręce i wydającym w myślach pieniądze z planowanej podwyżki zrzednie mina. Jarosław Kaczyński skomentował zapędy do podnoszenia pensji osób siedzących w Sejmie, czy podpisującym kolejne ustawy i rozporządzenia. Prezes PiS namieszał, teraz jego podopieczni muszą całkowicie zmienić zdanie.Jarosław Kaczyński kilkoma zdaniami może zmienić wszystkie plany rządu oraz stanowisko polityków będących u władzy. Pojawiły się nawet teorię, że prezes PiS wsłuchał się w głos Donalda Tuska i przyznał odwiecznemu rywalowi... rację. - To nie podwyżka, tylko waloryzacja. Mamy do czynienia z kryzysem i ciężkimi czasami - wyjaśniał w rozmowie z Interią pewny swego Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski. Teraz w natychmiastowym tempie musi zmienić zdanie. Jarosław Kaczyński ma w tej kwestii inne zdanie.
Donald Tusk w ostrych słowach komentuje ujawnione przez przypadek plany podwyżek dla posłów, premiera, prezydenta czy marszałków Sejmu i Senatu. - Ta władza mówi, że im się to należy, niejako z automatu. Z automatu to tej władzy należy się wyrok wyborców - grzmiał do kamery były premier. Jarosławowi Kaczyńskiemu zrobi się głupio? Donald Tusk musiał być dumny ze swoich ostatnich drwin z Jarosława Kaczyńskiego i jego wpadki z Konina. Lider PO postanowił wykorzystać dobrą passę i zaprezentował światu kolejne pełne krytyki zdania.Donald Tusk tym razem się nie ograniczał i uderzył w cały obóz rządzący. Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński, a także każdy z posłów i senatorów PiS ma się czego wstydzić? Poszło o pieniądze. Lider PO zarzucił władzy, że uważa, że podwyżka się jej należy i nie dba o to, że Polacy bardziej potrzebują waloryzacji pensji. Nieco ponad minutowy film Donalda Tuska wypełniony jest gorzkimi słowami.
Donald Tusk bezlitośnie zadrwił z Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS w Koninie zmagał się z językowym wymaganiem i lider PO nie mógł stracić takiej okazji. Byłemu wicepremierowi dostało się również za uwagę wobec młodych siedzących w telefonach. - Wystarczy poćwiczyć - stwierdził w ironicznym wpisie były premier.Polityczne tournée Jarosława Kaczyńskiego trwa. Spotkania z wyborcami obfitują nie tylko w problemy w zderzeniu z suwerenem krzyczącym "j***ć PiS". Prezes PiS w Koninie zaliczył sporą wpadkę.Jarosław Kaczyński stojąc na scenie, chciał zabłysnąć odpowiedzią na pytanie o reparacje wojenne. Wyszło jak zwykle. W pewnym momencie wydawało się, że były wicepremier dosłownie się dławi. Okazji na bezlitosny przytyk wobec głównego rywala nie przepuścił Donald Tusk.
Zbigniew Ziobro podczas wystąpienia w Proszowicach zwrócił się do Donalda Tuska. W swojej przemowie zapytał byłego premiera, "czy dalej chce się zachowywać jak niemiecki kolaborant". TVP będzie miało możliwość ponownego użycia cytatu "für Deutschland". Wszystko za sprawą Zbigniewa Ziobry, który zarzucił Donaldowi Tuskowi sprzyjanie niemieckiej polityce w UE.
Burzliwe wydanie "Gościa Wiadomości". Wątków, na których należy się skupić, jest kilka. Danuta Holecka udowodniła widzom, że jej mimika niemal nie ma granic. Politycy PiS i PO udowodnili, że na świat patrzą inaczej i nadal wolą się przekrzykiwać, niż dyskutować. Natomiast TVP potwierdziło, że ich prawda jest jedyną słuszną prawdą, a kto uważa inaczej, jest w najlepszym wypadku lekceważony.Nie tylko "Wiadomości" TVP potrafią zaskoczyć emocjonalnymi materiałami. To, co dzieje się na antenie TVP Info tuż po głównym wydaniu serwisu, również zasługuje na uwagę. Oplucie i atak na dziennikarzy TVP wzbudziły ogromne poruszenie, ale nie z powodu samego faktu ataku dokonanego na ulicy w biały dzień.W poniedziałkowym wydaniu "Gościa Wiadomości" Danuta Holecka potwierdziła, że próżno szukać równie pewnej siebie i gotowej wyrażać prywatne opinie na wizji prowadzącej programy dyskusyjne. Doszło również do kłótni i nie mogło zabraknąć nemezis TVP - Donalda Tuska.