Sąsiedzi Grzegorza Borysa zabrali głos, padły gorzkie słowa o policji. "Nie kupuję tego"
Sąsiedzi Grzegorza Borysa zabrali głos w sprawie poszukiwań 44-latka, który do niedawna mieszkał na ich osiedlu. Mieszkańcy Gdyni nie mają dobrego zdania na temat akcji prowadzonej przez służby. - Mam wrażenie, że policja i żandarmeria nie doceniły Borysa - stwierdziła pani Anna.
Poszukiwania Grzegorza Borysa trwają, sąsiedzi zabrali głos
Policja i wojsko szukają Grzegorza Borysa już od 16 dni. 44-letni mężczyzna podejrzewany o zabójstwo 6-letniego syna ze szczególnym okrucieństwem nadal nie został schwytany. Mieszkańcy Karwin w Gdyni, gdzie mieszkał poszukiwany, zabrali głos na temat całej sprawy.
Mieszkańcy osiedla, gdzie Grzegorz Borys żył wraz z rodziną, przyzwyczaili się już do wszechobecnych policjantów oraz sygnałów świetlnych i dźwiękowych, które rozbrzmiewają w dzień i w nocy. Niemniej nie wszyscy mają dobre zdanie na temat funkcjonariuszy oraz sposobu ich działania w związku z poszukiwaniami.
Piotr Kraśko czekał na sam koniec "Faktów". Przekazał smutne informacjeSąsiedzi Grzegorza Borysa wątpią, że zostanie złapany
W rozmowie z Onetem jedna z Gdynianek mówi wprost: “Oni nigdy go nie znajdą”. Sceptycznych wobec szans na uchwycenie Grzegorza Borysa jest więcej. - Mam wrażenie, że policja i żandarmeria nie doceniły Borysa - powiedziała pani Anna.
ZOBACZ: Policyjni profilerzy rozgryźli Grzegorza Borysa? Są nieoficjalne informacje na temat motywu
- Kurczę, jak to możliwe, że po 10 dniach oni znajdują plecak z jego rzeczami i nie to nie daleko jego osiedla? No jak to rozumieć? Wcześniej tam nie szukali? Co, nagle Borys wyszedł z lasu i sam to podrzucił? Nie kupuję tego - dodała kobieta w rozmowie z dziennikarzem portalu onet.pl.
Część osób z osiedla Grzegorza Borysa otwarcie mówi o niekompetencji policji. - Nie wszyscy są w stanie pojąć, jak jeden człowiek jest w stanie tak długo uciekać tysiącom funkcjonariuszy - wyjaśnia dziennikarz Onetu, który rozmawiał z mieszkańcami Gdyni. To jednak nie wszystko.
Gorzkie słowa mieszkańców Gdyni
Osoby znające lasy, gdzie ukrywać ma się Grzegorz Borys wskazują, że to teren trudny nawet dla osób mieszkających w sąsiedztwie. - Mam obcykane te lasy, bo mieszkam tu długo i często chodzę z psem na spacery. Ale nawet mi zdarzyło się tutaj zabłądzić, a wcale aż daleko od osiedla nie odeszłam - wyjaśnia inna mieszkanka Gdyni. Jedna z teorii zasłyszanych nieopodal miejsca, gdzie ukrywać ma się Grzegorz Borys, sugeruje, iż żołnierz od dawna wchodził do lasu i zaszywał się tam, przygotowując dla siebie specjalne kryjówki.
ZOBACZ: Poszukiwania Grzegorza Borysa zostaną przerwane po śmierci płetwonurka? Policja zabrała głos
Niemniej chociaż policyjne komunikaty nieustannie wskazują, iż Grzegorz Borys żyje i śledczy szukają 44-latka żywego, to część osób sceptycznie podchodzi do tego scenariusza. - Oni już teraz szukają zwłok - stwierdziła jedna z Gdynianek.
Źródło: Onet