Półroczny Maksio nie żyje, jego starsza siostra miała być bita i poniżana. Nowe wieści z prokuratury
Sprawa Kamilka z Częstochowy wstrząsnęła całą Polską, ale wielu zapomina, że podobne dramaty dzieci działy się i dzieją się od dawna. Przykładem jest sprawa półrocznego Maksia, który zmarł w szpitalu. Od czterech lat toczy się w sądzie sprawa przeciwko jego matce Karinie B. oraz Grzegorzowi B., znajomemu rodziców chłopca i 1,5-rocznej Lenki. Sprawa do dziś budzi emocje i wszystko wskazuje na to, że wyrok usłyszymy w tym roku.
Maksiu miał tylko pół roku, zmarł w szpitalu. Cierpiała również jego 1,5-roczna siostra Lenka
Maksio miał tylko pół roku i w czasie swojego krótkiego życia doświadczył ogromnego bólu i przemocy. Jego półtoraroczna siostra Lenka również była ofiarą, ale w odróżnienia od brata, dziewczynka przeżyła.
W lipcu 2017 r. Maksio trafił do szpitala. Jego drobne ciałko było zmaltretowane. Był w stanie krytycznym i lekarze nie byli w stanie uratować jego życia. Półroczny chłopie zmarł. Policjanci przywieźli do szpitala także jego siostrę. Funkcjonariusze zauważyli na ciele półtorarocznej dziewczynki obrażenia. Nie mylili się.
W poniedziałek do Biedronki ustawią się kolejki. Kultowy produkt znowu w sprzedażySzokująca sprawa Maksia i jego siostry Lenki, na ławie oskarżonych zasiadła matka
Proces rozpoczął się w styczniu 2019 r. Po dwóch latach na ławie oskarżonych zasiadła Karina B. oraz 45-letni Grzegorz B., znajomy rodziców dzieci. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, wszystko wskazuje na to, że wyrok zapadnie w tym roku, czyli sześć lat po okrutnej śmierci Maksia.
Sędzia Brygida Gradkowska-Ferenc, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Rzeszowie, wyznała, że obecnie sąd oczekuje na opinię biegłych. Nie wyjaśniła jednak o jaką opinię chodzi.
Prokuratura oskarża Grzegorza B. o znęcanie się nad Maksiem oraz znęcaniem się ze szczególnym okrucieństwem nad jego siostrą Leną. Karina B., która obecnie ma 29 lat odpowiada za pomocnictwo w zabójstwie chłopca i znęcaniu się nad jej córką. To, co działo się za zamkniętymi drzwiami, mrozi krew w żyłach.
Dwie prokuratorki mogły zapobiec śmierci Maksia? Jest postępowanie
Początkowo Grzegorz B. przyznał się do winy. Wyjaśnił, że nienawidził dziewczynki, ale powody tego odczucia były mu nieznane. Przyznał, że sprawiło mu przyjemność, gdy Lenka się go bała. Podobnie dobrze się czuł, gdy zadawał dziecku ból. W zeznaniach pojawiały się informacje o tym, że 45-latek podduszał dziecko oraz je szarpał. Później zaprzeczył wcześniejszym zeznaniom i odmówił składania wyjaśnień.
Karina B. miała natomiast zwracać się do córki w sposób obelżywy. Dziewczynka także miała być szarpana. Co więcej, matka nie dbała o zdrowie córki. Jedna z chorób została zaniedbana do tego stopnia, że dziewczynka zachorowała na ciężkie zapalenie oskrzeli.
Obojgu oskarżonym grozi dożywocie. Dodatkowo w sprawie pojawił się inny wątek. Dwie prokuratorki z Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów zostały objęte postępowaniem dyscyplinarnym. Kobiety umorzyły postępowania z 2016 i 2017 r. Dotyczyły one znęcania się nad Maksiem i Lenką. Czy gdyby nie to, chłopiec by żył?
Źródło: PAP