Nowe informacje ws. zbrodni w Puszczykowie. Ujawnili, co działo się po zbrodni
Z godziny na godzinę na jaw wychodzą coraz bardziej porażające szczegóły dotyczące potrójnego zabójstwa w Puszczykowie. Służby wiedzą już, kiedy miało dojść do zbrodni, a co za tym idzie, jak długo Serhii T. i jego pasierb mieszkali ze zwłokami ofiar. 11-letni chłopiec przez wiele dni był oszukiwany przez ojczyma na temat losu swojej matki i sióstr. Bliscy zamordowanych nie mają dla oprawcy żadnej litości.
Tragedia w Puszczykowie. Sprawca przez 5 dni skrywał mroczny sekret
Jak już wiadomo, Serhii T. zamordował swoją partnerkę i dwie małe córeczki poprzez brutalne uduszenie. Mężczyzna zeznać miał, że najpierw dopuścił się zbrodni na żonie, a gdy jedna z córek się obudziła, postanowił zabić także ją i jej siostrzyczkę.
Prokuratura przez długi czas nie wiedziała dokładnie, kiedy mogło dojść do potrójnego zabójstwa, ale wszystko stało się jasne po wykonaniu sekcji zwłok i przesłuchaniu 42-latka. Na jaw wówczas wyszło, że morderstwo miało miejsce w nocy z 13 na 14 listopada. Oznacza to, że sprawca przez 5 dni ukrywał przed całym światem swoją mroczną tajemnicę.
Niecodzienne zakończenie "Faktów" TVN. Piotr Kraśko nagle zawiesił głos, potem zapadła ciszaSerhii T. perfidnie oszukiwał pasierba
Dotychczasowe ustalenia przyprawiają o ciarki, a to nie koniec porażających faktów. Razem z zabójcą i ciałami swoich bliskich, w domu przy ul. Poznańskiej mieszkał też 11-letni Daniel, syn pani Yulii. Chłopiec przez cały czas żył w przekonaniu, że mama i siostry są w szpitalu z powodu koronawirusa.
Jak to się stało, że nastolatek nie zauważył niczego podejrzanego? Otóż Serhii T. zabronił mu wchodzenia na piętro, gdzie pod kołdrą leżały zwłoki 29-latki i jej córek, tłumacząc, że pomieszczenia muszą być najpierw zdezynfekowane.
Być może do dziś sprawa nie zostałaby ujawniona, gdyby 42-latka nie ruszyło sumienie i gdyby sam nie wyznał przypadkowemu mężczyźnie, że popełnił okropną zbrodnię.
Siostra pani Yulii nie kryje żalu
Jak ustalił “Super Express”, Serhii T. mieszkał w Polsce od pięciu lat. Przyjechał tu w celach zarobkowych, a po roku sprowadził do kraju 29-letnią żonę i jej syna. Mała Daria i jej młodsza siostra Maria przyszły na świat już tutaj.
Małżeństwo wynajęło dom i cieszyło się dobrą opinią wśród sąsiadów. Dopiero po czasie sprawy diametralnie się zmieniły, bo 42-latek nie miał nie stronić od kieliszka i wszczynać awantury. Nikt nie był jednak świadomy, jakim dramatem może skończyć się jedna z nich.
ZOBACZ: Ciało kobiety z raną ciętą szyi w domu w Wieruszowie. Trwa policyjna obława
Dziś, gdy mężczyzna jest już w areszcie, bliscy pani Yulii mówią, że kobieta nigdy nie skarżyła się na partnera. Co zrozumiałe, mają do niego ogromny żal i nie zamierzają tego ukrywać. - Teraz życzę mu, żeby smażył się w piekle - miała powiedzieć siostra 29-latki.
Źródło: SE