Tragedia w Poznaniu. Mocne słowa mieszkańców: “Nic go nie usprawiedliwia”
Miejsce, gdzie Konrad został zastrzelony przez byłego chłopaka swojej narzeczonej - poraża. Poznaniacy przechodzą obok złożonego ogródka NH Poznań i wydają się nie pamiętać, że w niedzielę zginęły tutaj dwie osoby. Niektórzy (nieliczni) głośno komentują jednak ten ogromny dramat. - Nic tego zbrodniarza nie usprawiedliwia - mówi jedna z trzech seniorek siedzących w kawiarni nieopodal miejsca zbrodni. Z ich ust padają mocne słowa, jedna wprost mówi, że cieszy się, iż napastnik popełnił samobójstwo.
Poznań już zapomniał o tragicznej egzekucji w restauracyjnym ogródku?
Dramat w ogródku restauracyjnym hotelu NH Poznań nadal odbija się wielkim echem w ogólnokrajowych mediach, ale wydaje się, że w stolicy Wielkopolski mieszkańcy chcą jak najszybciej wrócić do normalnego życia.
Na ulicy Święty Marcin nie ma już parawanu policyjnego, czy nawet radiowozu i patrolu policjantów. Jest za to wielki remont, złożony ogródek, pośpiech. Ludzie przechodzą obok miejsca, gdzie w niedzielę 16 lipca oddano strzały do Konrada D. i gdzie jego zabójca popełnił samobójstwo. Po popłochu i panice z tego momentu nie ma ani śladu. Poznań nie chce pamiętać o tym dramacie?
Dramatyczne sceny na koncercie Janna. Nagle musiał przerwać występEmerytki nie hamowały języka, były wstrząśnięte tym, co się stało w niedzielę
Najbardziej dziwi fakt, iż pod NH Poznań próżno szukać morza zniczy, które pojawiły się, chociażby po wypadku syna Sylwii Peretti w Krakowie, czy po tym, jak chłopczyk zmarł w żłobku w Rzeszowie. W Poznaniu jest zupełnie inaczej.
Dwa samotne znicze stoją tuż obok bramy prowadzącej do śmietników. Identyczne lampki postawione zostały na granicy dwóch budynków, pod skromnym oznaczeniem bocznym, że oto znajdujemy się pod budynkiem NH Poznań. Znicze upamiętniające zmarłych są tak bardzo niezauważalne, iż w czasie mojej wizyty pod hotelem, gdzie doszło do strzelaniny widziałam, jak o mało nie wpadł na nie człowiek zeskakujący z gzymsu. Mężczyzna zaglądał do sąsiedniego budynku przez okno i pytał prowadzącej tam remont ekipy, czy nie szukają kogoś do pracy. Gdy wracał na poziom chodnika, dosłownie milimetry dzieliły go od strącenia plastikowego kapelusika znicza.
Nieopodal miejsca śmierci Konrada mieści się kawiarnia Lastryko. Siedziały przed nią trzy emerytki. Seniorki żywo dyskutowały na temat dokonanej zbrodni. To jedyne osoby, które wydawały się pamiętać o egzekucji dokonanej przez Mikołaja B. - Tragedia, straszna tragedia - mówi mi jedna z kobiet. Później dyskusja tylko się zaostrzyła.
"Ja to się nawet cieszę, że się zabił"
Trzy emerytki siedzące pod kawiarnią Lastryko w nienagannych stylizacjach i z ułożonymi włosami nie mogą przejść do codzienności po tragedii, która rozegrała się zaledwie kilkaset metrów dalej. - Kto to widział, żeby takie rzeczy człowiek człowiekowi i to jeszcze tacy młodzi… - dodaje kobieta i kręci z niedowierzaniem głową. Szybko zmienia jednak front, jakby coś sobie przypomniała. - Nic tego zbrodniarza nie usprawiedliwia. Kto to widział żeby miłością takie rzeczy tłumaczyć… Obrzydliwe… - mówi seniorka i koleżanki jej przytakują.
- To źle zabrzmi, ale ja to się nawet cieszę, że się zabił, bo by za moje podatki w więzieniu siedział. Byśmy wszystkie go utrzymywały - dodaje na koniec emerytka i macha ręką. Te słowa zdziwiły nawet jej koleżanki i jedna z seniorek postanowiła zmienić temat. - Tej dziewczyny szkoda - mówi druga kobieta ubrana w białą, długą spódnicę w granatowe kropeczki.
- Ja nie wiem, jak ona sobie teraz życie ułoży. Okropne rzeczy widziała… I to przez takiego zwyrodnialca - wyrokuje ostro emerytka. Trzecia z kobiet nie chce być biernym słuchaczem naszej rozmowy. - Kto mu w ogóle dał prawo? Toż to tylko Bóg tak może decydować o życiu i śmierci. Makabra, inaczej tego opisać nie można - dodaje i wszystkie trzy patrzą w kierunku złożonego ogródka restauracji, który w niedzielę był miejscem okrutnych scen.
Źródło: goniec.pl