Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Krzyki na sejmowym korytarzu. Posłanka PiS nie wytrzymała i wypaliła do dziennikarza TVN24
Julia Dębek
Julia Dębek 02.04.2025 15:56

Krzyki na sejmowym korytarzu. Posłanka PiS nie wytrzymała i wypaliła do dziennikarza TVN24

Iwona Arent
Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Środowe posiedzenie Sejmu przerodziło się w scenę pełną emocji, oskarżeń i gorących sporów. Posłowie wymieniali ostre słowa, a w centrum zamieszania znaleźli się Jarosław Kaczyński i Roman Giertych. W tle pojawiła się również śmierć Barbary Skrzypek, co stało się punktem zapalnym do kolejnych oskarżeń.

Awantura w Sejmie. W rolach głównych Jarosław Kaczyński i Roman Giertych

W trakcie obrad padły niezwykle mocne słowa. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wprost oskarżył Romana Giertycha o przyczynienie się do śmierci Barbary Skrzypek. 

"Mamy tutaj na sali głównego sadystę, Giertycha". — Grzmiał z mównicy Kaczyński, wywołując natychmiastową reakcję. 

W odpowiedzi poseł KO, nie kryjąc oburzenia, wzywał go do uspokojenia się: 

“Jarku, siadaj spokojnie. Uspokój się”.

Słowa te jeszcze bardziej podgrzały emocje na sali. Wybuchła gwałtowna wymiana zdań, a politycy PiS zaczęli skandować w kierunku Giertycha: 

“Złaź z mównicy, złaź, morderco!”

Cała sytuacja doprowadziła do chwilowego chaosu, w którym trudno było usłyszeć jakąkolwiek merytoryczną wypowiedź.

Tusk wyśmiał Kaczyńskiego po awanturze w Sejmie. Prezes PiS wyprowadził błyskawiczną kontrę

Ostre słowa Iwony Arent. Tak nazwała Romana Giertycha

Jedną z najbardziej zdecydowanych osób w tej sprawie okazała się posłanka PiS Iwona Arent. W rozmowie z dziennikarzem TVN24 Radomirem Witem oskarżyła Giertycha o przyczynienie się do śmierci Barbary Skrzypek, mówiąc:

 “Jest pośrednio mordercą. Jego adwokaci doprowadzili do takiego stanu panią Barbarę Skrzypek, że niestety zmarła”.

Gdy dziennikarz dopytywał o dowody na poparcie tak mocnych oskarżeń, Arent odpowiedziała: 

"Oczywiście. Wystarczy, że pani Basia Skrzypek mówiła, że po tym przesłuchaniu źle się czuła". 

Posłanka stanowczo podtrzymywała swoje zarzuty i zapowiedziała, że przedstawi więcej informacji na posiedzeniu komisji, które odbędzie się jeszcze tego samego dnia. Atmosfera rozmowy była napięta, a posłanka PiS nie ukrywała emocji, często podnosząc głos i domagając się, by dziennikarz nie przerywał jej wypowiedzi.

ZOBACZ TAKŻE: Andrzej Duda nie wytrzymał po starciu Giertycha i Kaczyńskiego. Ma pretensje do Tuska

Kontrowersje wokół Iwony Arent

Tymczasem sama posłanka Arent znalazła się w centrum innego skandalu, który może rzucić cień na jej wiarygodność. Jak ujawniono, miała ona bliskie relacje z Tomaszem J., oszustem, który przez lata dzięki kontaktom w PiS miał dostęp do kluczowych osób w państwie. 

"Ta niebywała kariera była możliwa, bo Tomasz J. miał romans ze znaną posłanką PiS Iwoną Arent, która otworzyła przed nim drzwi na salony". — Podano w mediach. 

Dzięki tym relacjom oszust nawiązał kontakt z politykami, członkami zarządów spółek skarbu państwa oraz biznesmenami, co umożliwiło mu wieloletnie działanie. 

Tomasz J. przez długi czas pozostawał nietykalny, co budzi pytania o skalę wpływów i protekcji, jaką mógł otrzymać. Sprawa ta rzuca cień na osobę posłanki, szczególnie w kontekście jej oskarżeń wobec Romana Giertycha.