Czasem ma się wrażenie, że stare i niewyjaśnione morderstwa na zawsze już takie pozostaną. Słyszy się o specjalnych, policyjnych wydziałach, które wracają do dawno zapomnianych spraw, ale rzadko można przeczytać o „pozytywnym” zakończeniu wznowionego śledztwa. Wyjaśniona sprawa zabójstwa Sue Biechler jest idealnym dowodem na to, że do spraw sprzed laty wracać warto.Od morderstwa 19-letniej Sue Biechler minęło aż 46 lat. To nie przeszkodziło specjalistom z amerykańskiego stanu Pensylwania w wyjaśnieniu sprawy. Dzięki najnowszej technice i użyciu szczegółowej analizy DNA udało się znaleźć sprawcę tego haniebnego czynu.
Makabryczne znalezisko w lesie w Libiążu. Przypadkowa osoba znalazła na drodze ciało młodego mężczyzny. Denat został zamordowany, na co wskazywały rany kłute klatki piersiowej i pleców. Podejrzany o dokonanie zbrodni jest już w rękach policji.Zgłoszenie o tym, że na leśnej drodze w Libiążu leży mężczyzna, małopolska policja otrzymała w czwartek 9 czerwca nad ranem. Odkrycia dokonał przypadkowy świadek, który zgłosił, że znaleziony nie daje żadnych oznak życia.Po przyjeździe na miejsce służb okazało się, że 21-letni mieszkaniec miejscowości nie żyje, a na jego klatce piersiowej i plecach widoczne są liczne rany kłute. Policja nie miała wątpliwości, że padł on ofiarą brutalnego morderstwa.- Na skutek szeroko zakrojonych czynności operacyjnych wytypowano sprawcę zdarzenia, który został zatrzymany tego samego dnia przez chrzanowskich kryminalnych w tym samym mieście - poinformował rzecznik Komendy Wojewodzkiej Policji w Krakowie mł. insp. Sebastian Gleń.
Policja zatrzymała 30-letnią mieszkankę Mysłowic (woj.śląskie) podejrzaną o zabójstwo swojego dziecka. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", kobieta miała udusić dwulatka. Kobieta kilka lat wcześniej straciła niemowlę. Wtedy śledczy uznali, że przyczyną śmierci była choroba. Teraz jeszcze raz przyglądają się również tamtej sprawie.
Lublin: troje niewinnych dzieci zostało zabitych, a ich matka Paulina N. została główną podejrzaną. Biegli po ocenie stwierdzili, że 27-latka jest niepoczytalna. Prokuratura przekazała PAP, iż wystąpiła o umorzenie zarzutów wobec matki zamordowanych dzieci. Sprawa ma jednak ciąg dalszy.Podejrzana o zabójstwo trójki własnych dzieci Paulina N. nie trafi do więzienia. Prokuratura wystąpiła z oficjalnym wnioskiem umorzenia zarzutów wobec 27-letniej kobiety.Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie, poinformowała Polską Agencję Prasową o rozwoju sprawy morderstwa rodzeństwa z września 2021 r. Kluczowa okazała się opinia specjalistów.
Warszawscy policjanci opublikowali wizerunek trzeciego mężczyzny podejrzewanego o zabójstwo 29-latka na Nowym Świecie. Dawid Mirkowski poszukiwany jest listem gończym, podobnie jak dwóch pozostałych potencjalnych sprawców zbrodni, Sebastian Włodarczyk i Łukasz Goławski.Wciąż nie udało się zatrzymać żadnego z trzech podejrzanych o brutalne morderstwo, do którego doszło 8 maja na ulicy Nowy Świat w Warszawie. Stołeczni funkcjonariusze opublikowali wizerunki poszukiwanych listami gończymi mężczyzn, jednak przełomu w sprawie brak.
Policja poszukuje dwóch mężczyzn podejrzanych o zabójstwo 29-latka na Nowym Świecie w Warszawie. Okazuje się, że jeden z poszukiwanych ma na swoim koncie wyrok za podpalenie w 2019 roku jednego ze stołecznych klubów. 27-letni Łukasz Goławski jest poszukiwany listem gończym.
Przełom w śledztwie dotyczącym zabójstwa na Nowym Świecie w Warszawie? Zbigniew Ziobro ogłosił, że pracujący nad sprawą specjaliści ustalili dane sprawców. Policja i prokuratura poszukuje obecnie Sebastiana W. i Łukasza G. Za mężczyznami wystawiono nakaz tymczasowego aresztowania.Sprawa śmierci 29-letniego mężczyzny, który stanął w obronie dwóch kobiet napastowanych na Nowym Świecie w Warszawie, ma swój ciąg dalszy. Śledczy pracujący nad sprawą ustalili tożsamość poszukiwanych sprawców.O przełomie w sprawie poinformował w piątek 20 maja Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedliwości już wcześniej zadeklarował, że zabójstwo z 8 maja objęte zostanie szczególnym nadzorem Prokuratury Generalnej.
Nowe informacje ws. brutalnego zabójstwa dziennikarza Dzień Dobry TVN w Chorzowie. Prokuratura ujawniła, że poszukuje mężczyzny, który zaliczony został do grona podejrzanych. Śledczy wskazali, że chociaż to nadal przypuszczenia to podejrzany ma motyw. - Problem jest taki, że ten mężczyzna jest na ten moment nieuchwytny - przekazał prokurator Cezary Golik.Wciąż nie jest znany zabójca dziennikarz Dzień Dobry TVN. Wśród nowych informacji w sprawie śledztwa, do których dotarł "Super Express", pojawiła się wiadomość, że śledczy mają podejrzanego.Wśród scenariuszy leżących na stole znajduje się ten, który jasno wskazuje, iż śmierć dziennikarza Pawła K. w Chorzowie to efekt osobistych "porachunków". Atak nożownika nie był przypadkowy?
Lisa i Anthony Waldron usłyszeli zarzut zaniedbania i spowodowania śmierci, po tym jak zmarł ich 17-letni syn z porażeniem mózgowym. Wszystko wskazuje na to, że chłopiec został zagłodzony na śmierć, a rodzice wykończyli go z premedytacją.43-letnia Lisa i 37-letni Anthony zostali zatrzymani w środę, 16 marca, miesiąc po tym jak lekarz sądowy uznał, że ich 17-letni syn został zamordowany. Biegły uznał, że infekcja i niedożywienie przyczyniły się do śmierci nastolatka, którego ciało znaleziono 9 maja ub. roku. Sekcja zwłok wykazała, że denat ważył około 25 kilogramów, a jego ciało w znacznej części było pokryte odleżynami.W toku prowadzonego śledztwa policja przesłuchała lekarzy oraz nauczycieli chłopca, uzyskując przy tym dokumentację medyczną i szkolną nastolatka. - Chłopiec bardzo często przychodził do szkoły w zbyt małych pieluchach, a poduszka na wózek inwalidzki śmierdziała moczem - opowiadają pracownicy szkoły.Rodzice zostali aresztowani. Usłyszeli zarzut zaniedbania, narażanie osoby niepełnosprawnej na niebezpieczeństwo oraz spowodowania śmierci ich syna. Nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Małżeństwo może wyjść za kaucją, w wysokości 10 tys. USD dla Lisy oraz 20 tys. USD dla Anthony'ego - mężczyzna był wcześniej karany, dlatego kaucja w jego przypadku jest dwukrotnie wyższa.Dodatkowo sąd wydał im zakaz zbliżania się do 14-letniej córki Lisy, która według ostatnio uzyskanych informacji - przebywa z matką Lisy. Ma to uniemożliwić zatrzymanym rodzicom wpłynięcie na zeznania córki - jeżeli zostanie wezwaną jako świadek w sprawie.Lisa Waldron and Anthony Waldron appear in court facing charges in the death of their 17-year-old son with cerebral palsy https://t.co/XehrN9ADXk pic.twitter.com/m7ta3AIeM0— CNYCentral (@CNYCentral) March 17, 2022 Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Chiny zajęły stanowisko ws. rosyjskiej agresji na Ukrainę. Padły stanowcze deklaracje"Wall Street Journal": Putin zmienia taktykę i przechodzi do "planu B"Brytyjski snajper z legionu cudzoziemskiego o wojsku Putina: niekompetentne i słabe taktycznieźródło: Goniec.pl, Dailymail
Koniec poszukiwań 42-letniego Radosława K., który był na celowniku policji po tym, jak w jednym z mieszkań w Płocku odnaleziono ciała trzech chłopców. Mężczyzna jest podejrzewany o ich zabójstwo. Udało się go schwytać dzięki czujności policjanta po służbie.Mieszkańcy Płocka nie mogą otrząsnąć się po tragedii, jaka miała miejsce 9 marca. W jednym z mieszkań przy ul. Wyszogrodzkiej odnaleziono ciała 8-latka, 12-latka i 17-latka. Chłopcy mieli rany cięte szyi.Policja szybko wytypowała podejrzanego o dokonanie morderstwa. Okazało się, że to 42-letni Radosław K., ojciec najmłodszej z ofiar. Mężczyzna jednak zapadł się pod ziemię.
18-latek z Pomorza przyznał się do podwójnego zabójstwa. Młody mężczyzna zabił swoich rodziców. Śledczy wskazują, że kobieta zginęła po zadaniu ciosów nożem, a mężczyzna - po uderzeniu młotkiem. 18-letniemu oprawcy grozi dożywocie.Młody mężczyzna przyznał się do winy, ale nie zdradził, dlaczego zabił swoich najbliższych. Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Nadal nie odnaleziono zaginionych Aleksandry i Oliwii Wieczorek. Mimo tego, policja zatrzymała podejrzanego o ich zabójstwo. Teraz kluczowe jest odnalezienie ewentualnych zwłok, co nie jest łatwe, bo sprawca miał wiele czasu na zatarcie śladów. Jak jednak tłumaczy ekspert z dziedziny kryminalistyki, wciąż istnieje szansa, bo morderca zawsze popełnia jakieś błędy.Sprawa zaginięcia Aleksandry i Oliwii Wieczorek poruszyła całą Polskę. Kobiety ostatni raz były widziane żywe 10 lutego, kiedy to opuściły swoje częstochowskie mieszkanie przy ulicy Bienia.W sprawie dość szybko zatrzymano podejrzanego, którym jest Krzysztof R., sąsiad pani Aleksandry z ogródków działkowych. Mimo tropu, jaki podjęła policja, śledztwo utknęło w martwym punkcie, ponieważ mężczyzna odmawia składania zeznań.Prokuratura twierdzi tymczasem, że ma poważne dowody obciążające zatrzymanego. W związku z tym usłyszał on zarzut podwójnego zabójstwa, choć ciał cały czas nie odnaleziono. Do prawdy próbują dotrzeć także dziennikarze "Faktu", którzy poprosili o komentarz do sprawy byłego policjanta i detektywa Arkadiusza Andałę.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Tragedia w Walencji w Hiszpanii. 15-letni Santiago zastrzelił swoich rodziców i 10-letniego brata. Powodem zbrodni było odcięcie nastolatka od Internetu ze względu na jego złe wyniki w nauce. Po dramacie władze gminy Elche ogłosiły trzydniową żałobę.Do makabrycznego zdarzenia doszło we wtorek. Matka 15-letniego Santiago zabroniła mu korzystać z sieci Wi-Fi i grać na konsoli do gier, ponieważ chłopiec nie zdał egzaminów z aż pięciu przedmiotów i nie pomagał w pracach polowych.
Napad na biurowiec w Pleszewie. W wyniku brutalnego pobicia zginęło dwóch mężczyzn, trzeci z poważnymi obrażeniami został przewieziony do szpitala. "Gazeta Wyborcza" informuje nieoficjalnie, że chodziło o mafijne porachunki.Do zdarzenia doszło w niedzielę 13 lutego około godziny 12. Do biurowca położonego przy placu Kościuszki w Pleszewie wtargnęli wówczas nieznani sprawcy, którzy dotkliwie ranili przebywające tam trzy osoby. Dwie z nich nie przeżyły.
Tragiczna śmierć biznesmena Tadeusza K. (79 lat), wstrząsnęła w połowie stycznia całą Warszawą. Mężczyzna miał zostać pobity na śmierć w swoim własnym domu w Wawrze. Zabójstwo było na tle rabunkowym. Policja zatrzymała 19 i 20 latka, którzy odpowiedzą za zabójstwo. Oprócz nich trzy inne osoby w wieku od 17 do 22 lat odpowiedzą za rozbój.Kiedy tylko informacja o zdarzeniu, do jakiego w połowie stycznia br. doszło w jednym z domów w Aninie, dotarła do policjantów stołecznego Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw, ci niezwłocznie wykonali wszelkie niezbędne czynności, mające na celu ustalenie sprawców zabójstwa starszego mężczyzny i dokonania rozboju.- Poczynione ustalenia doprowadziły ich do grupy młodych osób w wieku 17-22 lat, które mogły mieć związek z zabójstwem. Policjanci w trakcie prowadzonego śledztwa ustalili, że sprawcy znali się z krewnym poszkodowanego i znali zwyczaje rodziny, a także wiedzieli, że w domu znajduje się sejf z wartościowymi rzeczami oraz pieniędzmi. Tę wiedzę wykorzystali, planując przestępstwo - informuje Edyta Adamus z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Aby sfinalizować napad wcześniej uprowadzili 19-latka, którego wiedza miała im pomóc w dokonaniu przestępstwa. Ostatecznie pod osłoną nocy weszli na teren posesji, a następnie do domu, w którym spali właściciele. W trakcie napadu dokonali zabójstwa 78-latka, po czym zabrali ze sobą wartościowe dla niego przedmioty. Z posesji skradli również mercedesa, którego po użyciu porzucili i spalili.- Policjanci w ciągu kilku dni od zdarzenia zatrzymali 5 osób, z których dwie, w wieku 19 i 20 lat, usłyszały w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga zarzuty zabójstwa w zbiegu z rozbojem. Pozostała trójka, 18 i 22 -letni mężczyźni oraz 17-letnia dziewczyna będą odpowiadali za rozbój. Cała piątka decyzją sądu została tymczasowo aresztowana na 3 miesiące - dodaje oficer prasowa.
W poniedziałek mieszkańcy Starogardu Gdańskiego byli zaniepokojeni okrzykami dobiegającymi z więzienia. Osadzeni "przywitali" Dominika P., który oskarżony został za zabójstwo swojej małej córeczki. Prokurator wskazuje, że była to zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem. Nagranie spod starogardzkiego więzienia mrozi krew w żyłach.Połamane rączki, uszkodzone narządy wewnętrzne i siniaki na całym malutkim ciele. Taki widok ukazał się lekarzom, którzy zostali wezwani do zaledwie 2 i pół miesięcznej Mai.Jej ojciec Dominik P. w poniedziałek 24 stycznia został przewieziony do więzienia w Starogardzie Gdańskim. Osadzeni w dosadny sposób postanowili pokazać, że nie tolerują dzieciobójstwa.
24 stycznia mija dokładnie 10 lat od zabójstwa Madzi z Sosnowca. Historia dziewczynki poruszyła miliony Polaków i na zawsze zapisała się w historii polskiej kryminologii. Dziś o jej kulisach opowiada m.in. prokurator prowadzący sprawę Zbigniew Grześkowiak.24 stycznia 2012 roku media obiegła tragiczna wiadomość o porwaniu dziecka w Sosnowcu. Katarzyna i Bartosz Waśniewscy, rodzice poszukiwanej, apelowali za pośrednictwem telewizji o pomoc w odnalezieniu ich 6-miesięcznej córeczki Madzi.Już kilka dni po zgłoszeniu zaginięcia, Katarzyna W. znalazła się pod obserwacją policji, która m.in. odkryła, że podejrzana tuż po konferencji prasowej dla mediów wybrała się jak gdyby nigdy nic do kina.W poszukiwania zaangażował się nawet najsłynniejszy w Polsce detektyw Krzysztof Rutkowski, któremu po kilkunastu dniach matka dziewczynki przyznała się, że jej córka nie żyje, a śmierć nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku.Pozostała część artykułu pod materiałem wideoW ten sposób obalona została historia Katarzyny Waśniewskiej, która początkowo twierdziła, że została uderzona w głowę podczas spaceru z wózkiem w parku, a gdy się ocknęła dziecka nie było w pobliżu.
Tragiczna śmierć biznesmena Tadeusza K. (79 lat), wstrząsnęła całą Warszawą. Mężczyzna miał zostać pobity na śmierć w swoim własnym domu w Wawrze. Zabójstwo było na tle rabunkowym. Z jego domu zniknęła kasa pancerna i dokumenty warte miliony złotych. Policja zatrzymała 17-letniego wnuczka ofiary oraz jego 17-letnią koleżankę, która posiadała środki odurzające.Do morderstwa i rabunku miało dojść w nocy ze środy na czwartek. Jak informuje "Super Express", Tadeusz K. został znaleziony przez żonę Krystynę (78 lat) oraz ich 17-letniego wnuka, którego wspólnie wychowywali.- Otrzymaliśmy zgłoszenie o znalezieniu ciała mężczyzny. Pracujący na miejscu policjanci potwierdzili zgłoszenie. Aktualnie trwają czynności mające na celu ustalenie szczegółów śmierci - przekazał w rozmowie z "Super Expressem" lakonicznie nadkom. Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji.Jak wynika z nieoficjalnych informacji, do których dotarła Polska Agencja Prasowa, sprawcy napadu na dom biznesmena, mieli przeskoczyć przez ogrodzenie, a następnie dostać się do środka.- Gdy tam weszli, mieli brutalnie pobić 79-latka i ukraść kasę pancerną, w której było między innymi poświadczenie o założonym koncie w banku w Szwajcarii, na którym miał być milion dolarów. W kasie miało znajdować się również sześć klaserów z rzadkimi znaczkami, gotówka oraz dokumenty dotyczące lokat Tadeusza K. na kwotę 15 milionów złotych - informuje TVN Warszawa.Dodatkowo sprawcy mieli ukraść także portfel z kartami płatniczymi oraz zabrać mercedesa, którego uruchomili skradzionymi kluczykami. - Tadeusz mógł zostać zabity przez kogoś, kto na jego posesję wszedł wspinając się po skrzynce gazowej - relacjonuje w rozmowie z "Super Expressem" Eugeniusz Gałecki (70 l.), sąsiad państwa K. Jego zdaniem do zbrodni doszło ze względu na majątek zmarłegoPolicjanci do sprawy zatrzymali 17-letniego wnuka Tadeusza K. oraz jego 17-letnią koleżankę, która miała posiadać środki odurzające. Śledczy z uwagi na dobro prowadzonego śledztwa nie ujawniają więcej szczegółów.O sprawie poinformowała w mediach społecznościowych krewna zamordowanego Tadeusza K., pisarka Sandra Borowiecka.- Na Trawiastej w Aninie (Warszawa)dziś doszło do niewyobrażalnej tragedii. Zginął mój wujek. Zabito go w we własnym domu. W nocy. Niesprawiedliwe i niemożliwie jest dla nas z rodziny wytrwać w tej chwili - czytamy w poście na Facebooku. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plMazowsze. 32-latek zabił swoją teściową. To jej ciało znaleziono w sobotę w lesieSerock. Auto przebiło barierki i wpadło do Narwi. Jedna osoba nie żyjePolicjant zastrzelił się w samochodzie na Pradze Północ? Ogromna tragedia w WarszawieJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl, "Super Express", "TVN Warszawa", PAP
24 stycznia 2022 r. mija 10 lat od śmierci kilkumiesięcznej Magdy z Sosnowca. Sąd skazał jej matkę Katarzynę W. na 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo. Jednak kobieta będzie mogła ubiegać się o wcześniejsze wypuszczenie na wolność.Zabójstwo Madzi to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych po 1989 r. W nocy, gdy doszło do tragedii, na terenie Sosnowca pracowało kilkuset policjantów.
W Sylwestrową noc w Siedlcach i we wsi Topórek doszło do dwóch zabójstw. Zginął mężczyzna pochodzenia ukraińskiego oraz kobieta, którą najprawdopodobniej zabił mąż podczas awantury domowej. Prokuratura Rejonowa w Siedlcach bada okoliczności obydwu morderstw. W związku z pierwszym zabójstwem w Siedlcach, znaleziono przy ulicy ks. Brzózki ciało mężczyzny w wieku ok. 47 lat - narodowości ukraińskiej. Na miejscu pracują policyjni śledczy pod nadzorem prokuratora.- O ujawnieniu ciała poinformowała para, która wracała z imprezy sylwestrowej. Policjanci po śladach dotarli do domu przy ul. ks. Brzózki, gdzie pokoje wynajmowały osoby z Ukrainy, Białorusi i Indonezji. Śledczy ustalili, że to właśnie tam doszło do zabójstwa. Do sprawy zostało zatrzymane kilkanaście osób. Są z nimi prowadzone czynności procesowe - powiedziała w rozmowie z portalem Goniec.pl prokurator Krystyna Gołąbek z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
W czwartek wieczorem doszło do zabójstwa przy ulicy Kopernika w Częstochowie. Sprawca zaatakował siekierą 74-letnią kobietę. Poszkodowana w wyniku śmiertelnych obrażeń zmarła. 78-letni napastnik z uwagi na stan zdrowia trafił do szpitala, gdzie przebywa pod nadzorem policjantów.Dyżurny komendy miejskie otrzymał zgłoszenie o zabójstwie, do którego doszło w Częstochowie przy ulicy Kopernika około godziny 20:00. Wstępne ustalenia śledczych wskazywały, że mężczyzna ubrany w czapkę Mikołaja zaatakował na ulicy kobietę.- Najprawdopodobniej zadał jej ciosy siekierą i uciekł w stronę Jasnej Góry. W wyniku odniesionych obrażeń 74-letnia kobieta zmarła. Na miejscu pracowali policjanci pod nadzorem prokuratora - przekazała podkom. Sabina Chyra-Giereś z Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.Na podstawie wnikliwej analizy zabezpieczonego materiału dowodowego policjanci ustalili gdzie może znajdować się sprawca zabójstwa. Po około 2 godzinach kryminalni z Częstochowy zatrzymali do sprawy 78-letniego mężczyznę.- Z uwagi na jego stan zdrowia, został przewieziony do szpitala, gdzie przebywa pod nadzorem policjantów - dodaje Sabina Chyra-Giereś.Mężczyźnie za popełniony czyn z art. 148 kodeksu karnego, czyli zabójstwo, grozi nawet dożywotnie więzienie. Sprawą zajęła się prokuratura.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Poszukiwania Jacka Jaworka. Czy ktoś mu pomógł?Gdańsk: wybuchła butla z gazem. Jedna osoba nie żyjePoseł Kukiz'15: Kaczyński jest zbulwersowany sprawą MejzyJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Wciąż nie rozwiązano zagadki zbrodni miłoszyckiej, za którą niesłusznie został skazany Tomasz Komenda. Śledczy nadal pracują nad ustaleniem winnych gwałtu i zabójstwa 15-letniej Małgosi, badając różne tropy. Jak się teraz okazuje, jeden z kluczowych dowodów w sprawie mógł niestety zostać podmieniony.Tomasz Komenda spędził 18 lat w więzieniu za zbrodnię, której nie popełnił. Po jego wypuszczeniu na wolność na ławie oskarżonych zasiedli nowi oskarżeni, jednak pat wciąż trwa, bo prokuratura nadal nie ma pewności, czy wszyscy winni zostali ukarani.Rozwiązania sprawy nie ułatwia fakt, że minęło wiele lat od czasu, gdy zamordowano 15-letnią Małgosię. Ostatnie badania DNA nie potwierdziły przypuszczeń co do uczestnictwa w sprawie jednego z ochroniarzy.Dodatkowo, pod koniec października okazało się, że jeden ze skazanych mógł mataczyć, bo w jego celi odnaleziono telefon komórkowy. Teraz "Gazeta Wyborcza" informuje zaś, że jeden z kluczowych dowodów w śledztwie mógł zostać podmieniony.Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Włoscy śledczy wiele lat pracowali nad rozwiązaniem sprawy tajemniczego zniknięcia 16-letniej Elisy Claps, która nie wróciła do domu po mszy świętej w kościele Santissima Trinita w miejscowości Potenza. Makabrycznego odkrycia na wieży świątyni dokonali robotnicy naprawiający dach budynku. Elisa Claps zaginęła 12 września 1993 roku. Tego dnia licealistka umówiła się na randkę z poznanym w kościele 21-letnim Danilo Restivo. Dziewczyna nie wróciła ze spotkania, jednak zagadkę jej tajemniczego zniknięcia rozwiązano dopiero kilkanaście lat później.Policja szybko wytypowała głównego podejrzanego w sprawie. Był nim właśnie Daniel Restivo, który tego samego wieczoru wrócił do domu z raną na ręku. Wpływowi rodzice 21-latka uniemożliwili służbom bezpośrednie przesłuchanie mężczyzny, a ksiądz Don Mimi Sabia, który w dniu zaginięcia Elisy prowadził mszę, nie zezwolił funkcjonariuszom na przeszukanie kościoła.
Dramat w miejscowości Ostrowite w Wielkopolsce. W sobotni wieczór doszło tam do ataku nożownika. Ranny został mężczyzna, którego przewieziono do szpitala. Niestety, pomimo wysiłków lekarzy zmarł. W sprawie zatrzymano dwie osoby.Do zdarzenia doszło około godziny 20 w jednym z bloków we wsi Ostrowite w powiecie gnieźnieńskim. O sprawie poinformował lokalny portal trezmeszno24.info, który podał, że w wyniku ataku nożownika w jednym z bloków ranny jest mężczyzna.
Sooraj Kumar z Indii został oskarżony o zabójstwo żony za pomocą kobry. Mężczyzna wpuścił węża do łóżka, kiedy spała w nim jego żona. Indyjski sąd właśnie wydał wyrok - podwójne dożywocie.
Zaskakującego wywiadu udzielił programowi "Pytanie na śniadanie" zabójca piosenkarza Andrzeja Zauchy, Yves Goulais. Mężczyzna opowiedział o okolicznościach tragicznej zbrodni oraz życiu z poczuciem winy. Obecnie pod zmienionym nazwiskiem pracuje w telewizji publicznej i stara się ułożyć swoje życie na nowo. 10 października minęło dokładnie 30 lat od śmierci uwielbianego przez rzesze Polaków piosenkarza Andrzeja Zauchy. Z tej okazji w "Pytaniu na śniadanie" wyemitowano materiał wspomnieniowy o artyście. Najgłośniejszym fragmentem reportażu okazał się być wywiad przeprowadzony z zabójcą gwiazdora, francuskiem reżyserem Yvesem Goulaisem.
Trwa śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa trójki dzieci w Lublinie. O zbrodnię oskarżona jest matka ofiar, która miała udusić je rękami. Kobieta przyznała się do winy, a na jaw wychodzą nowe, kulisy tragedii. Jak poinformowała w poniedziałek rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie, sędzia Barbara Markowska, Paulina N. od kilku lat "pozostawała w zainteresowaniu sądów rodzinnych w związku z nadzorowaniem władzy rodzicielskiej".W piątkowy wieczór Sąd Okręgowy w Lublinie przychylił się do wniosku prokuratury o tymczasowy areszt dla matki zamordowanych dzieci. Kobietę umieszczono w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym na okres trzech miesięcy.
Dramatyczne fakty ujrzały światło dzienne po zbrodni w Lublinie, gdzie matka udusiła trójkę swoich dzieci. Paulina N. w przeszłości miewała urojenia i omamy, a także leczyła się na schizofrenię. Często skarżyła się na głosy w swojej głowie, które tłumiła, biorąc amfetaminę.4-letni Alan, 2-letnia Lena i 8-miesięczna Nadia nie żyją. W czwartek ich ciała znalazła babcia, mama Pauliny N., która przyszła w odwiedziny do swojej córki. Pani Dorota do dziś wyrzuca sobie, że gdyby pojawiła się chwilę wcześniej, tragedii można by uniknąć. Wszystko jednak wskazuje na to, że w rodzinie od dawna działo się źle ze względu na chorobę 26-latki.