Do tragicznej w skutkach awantury domowej doszło w Rzeszowie. 38-latka ugodziła ostrym narzędziem swojego konkubenta, który w wyniku krwotoku zmarł. Kobiecie grozi dożywocie.Zdarzenie miało miejsce w niedzielę po południu w domu przy ul. Jana Olbrachta w Rzeszowie. Doszło w nim do awantury między 28-latkiem i jego 38-letnia partnerką. W trakcie rękoczynów mężczyzna został raniony ostrym narzędziem. Miał poważny krwotok, w wyniku którego zmarł.
Po makabrycznej zbrodni w Kamieniu Krajeńskim Kamil K. przyznał się do zamordowania swoich dziadków. Jak się teraz okazuje, 23-latek postanowił podzielić się z policjantami szokującym wyznaniem.W czwartek chłopak przyznał się do zamordowania babci i dziadka. Sam zgłosił się na policję. – Koło godziny 7, gdy ojciec poszedł do pracy, zabiłem swoich dziadków. Zabiłem też ich psa. Zajmijcie się tym szybko, bo ja nie mam czasu - miał powiedzieć do oficera siedzącego na dyżurce.
W czwartek wieczorem w jednym z budynków mieszkalnych przy ulicy Armii Krajowej w Wałbrzychu doszło do zabójstwa. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 13-latek zabił nożem partnera matki. Miał działać w jej obronie.W mieszkaniu rodziny miało dojść do awantury, podczas której nastolatek chwycił za nóż. Chłopak dźgnął nim 29-letniego partnera matki, po czym powiadomił o zdarzeniu służby ratunkowe. Mężczyzna zmarł.
5 sierpnia we wsi Krzemienna w województwie zachodniopomorskim doszło do rodzinnej tragedii. Z ustaleń policji wynika, że syn z zimną krwią zabił swojego ojca. Po krzykach matki jeden z mieszkańców wszedł do domu i ujrzał widok, którego nigdy nie zapomni.33-latek tuż po dokonaniu zbrodni miał stać przy furtce i tylko spoglądać na wstrząśniętych sąsiadów. Bezemocjonalnie przyznał się do zabicia ojca. Szczegóły tragedii właśnie wyszły na jaw.
W Berlinie ruszył proces 41-letniego niemieckiego nauczyciela z liceum, który podejrzany jest o zabójstwo oraz kanibalizm. Stefan R. miał umówić się ze Stefanem T. przez internet, a następnie zamordować mężczyznę i zjeść część jego zwłok.We wrześniu 2020 roku niemieckie służby otrzymały zgłoszenie o zaginięciu Stefana T., a jego szczątki odnaleziono miesiąc później w lesie. Policyjne śledztwo doprowadziło funkcjonariuszy do 41-letniego nauczyciela z Berlina.
W nocy z 9 na 10 lipca w trakcie awantury domowej w jednym z domów w Borowcach na Śląsku doszło do tragedii. Jacek Jaworek prawdopodobnie zastrzelił swojego brata i jego żonę oraz 17-letniego bratanka. Z masakry ocalał jedynie 13-letni Gianni, który najpierw schował się przed wujkiem, a następnie zdołał wydostać się z domu. Teraz chłopiec jest pod stałą policyjną ochroną.Domniemany morderca trzech osób zbiegł z miejsca zdarzenia tuż po dokonaniu zbrodni. Choć policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania 52-latka, w które niedawno włączył się także Interpol, mężczyzna wciąż pozostaje nieuchwytny.
Gdy Sarah Sands dowiedziała się, że 77-letni sąsiad wykorzystał jej syna, wpadła w szał. Kobieta poszła do mieszkania mężczyzny i zadała mu serię ciosów nożem. W rozmowie z dziennikarzami wyznała, że nie żałuje tego, co zrobiła.38-letnia kobieta spędziła w więzieniu 4 lata po tym, jak zamordowała 77-letniego Michaela Pleasteda. Mężczyzna miał wykorzystać seksualnie jej syna, a także był oskarżony o molestowanie kilku innych dzieci.
Zabójca rodziny z Borowców wciąż pozostaje na wolności, a Polska Policja zwróciła się o pomoc w poszukiwaniach do Międzynarodowej Organizacji Policji Kryminalnej. Na stronie Interpolu udostępniono podstawowe dane i zdjęcie Jacka Jaworka, a także informację o cechach szczególnych domniemanego zabójcy trzech osób.Do zbrodni w Borowcach w województwie śląskim doszło 10 lipca 2021 roku. W domu jednorodzinnym zastrzelono małżeństwo oraz ich 17-letniego syna. O zabójstwo podejrzany jest członek ich rodziny.
Jacek Jaworek, podejrzany o potrójne zabójstwo rodziny z Borowców, wciąż pozostaje nieuchwytny. Były szef poznańskiego Centralnego Biura Śledczego Jerzy Jakubowski zasugerował w rozmowie z dziennikarzami „Faktu”, że prawdopodobnie domniemany morderca także już nie żyje.Rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji insp. Mariusz Ciarka poinformował w rozmowie z serwisem wp.pl, że śledczy rozpoczęli kolejny etap poszukiwań Jacka Jaworka. Mężczyzna jest podejrzany o zastrzelenie swojego brata, szwagierki oraz ich 17-letniego syna.
Brutalne morderstwo w Borowcach wstrząsnęło całym krajem, a policja wciąż poszukuje podejrzanego o potrójne zabójstwo Jacka Jaworka. Insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji, ujawnił nowe informacje w tej sprawie.Insp. Mariusz Ciarka był gościem Sebastiana Ogórka w programie „Newsroom” serwisu wp.pl. Rzecznik Komendanta Głównego Policji tłumaczył, że aktualnie śledczy skupiają się na czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, jednak kulisy policyjnych działań nie mogą zostać ujawnione.
26-letnia Magdalena C. z Poznania zabiła swoją 3-letnią córkę Zuzię. Do zdarzenia doszło 4 maja, matka zadźgała i udusiła maleńkie dziecko. Potem miała zamiar popełnić samobójstwo. Dziś znane są kolejne fakty w sprawie, biegli sprawdzają, czy kobieta była poczytalna.Trzeba będzie jeszcze poczekać na wyniki obserwacji psychiatrycznej, która okazała się w tym przypadku konieczna. Od jej wyniku zależy, ile lat Magdalena C. spędzi w więzieniu.
Jak podaje Fakt, opierając się na doniesieniach dziennikarzy z Dziennika Łódzkiego, policja miała natrafić na pewien trop podejrzanego o zabójstwo trzech osób. Jacek Jaworek miał przebywać w łódzkim hotelu, budynek przeszukano.52-letni Jacek Jaworek podejrzany o zabójstwo swojego brata oraz jego żony i 17-letniego syna pary, nadal jest na wolności. Policja sprawdza każdy możliwy trop - jeden z nich prowadził do Łodzi.
Jacek Jaworek nadal się ukrywa, jest poszukiwany w związku z zabójstwem trzyosobowej rodziny. Kolejne osoby z jego otoczenia przerywają milczenie. O zachowaniu podejrzanego opowiadał już mediom sąsiad 52-latka, teraz głos zabrała była partnerka mężczyzny. Okazało się, że otrzymała ostrzeżenie.Mieszkańcy Borowców pod Częstochową nadal nie mogą uwierzyć w bezduszną zbrodnię. Jacek Jaworek miał zastrzelić swojego brata oraz jego żonę, a także 17-letniego syna małżeństwa. Zbiegł i może być uzbrojony. Była partnerka ujawniła, jak wyglądał związek z 52-latkiem i czy już wcześniej bywał agresywny.
Do niewiarygodnego zabójstwa doszło w mieście Gemuenden am Main w Bawarii w Niemczech. 92-letni Julius S. udusił swoją żoną kocem po tym, jak podał jej środki nasenne. Gdy mężczyzna wyjawił motyw swojego postępowania, wiele osób nie kryło wzruszenia.Julius S. i jego żona Margarethe byli małżeństwem przez 70 lat. Uchodzili za niezwykle zgodną i dobraną parę, a ich miłość, pomimo upływu lat, wciąż była żywa. W końcu jednak nadeszła starość, a wraz z nią kłopoty ze zdrowiem.
JR (dane utajnione na mocy kanadyjskiego prawa - przyp.red.) była zwyczajną 12-latką. Wychowywała się w domu pełnym miłości i zrozumienia. Nastolatka uczęszczała do katolickiej szkoły. Była cicha, spokojna i niezwykle uzdolniona. Wolny czas spędzała spotykając się z przyjaciółmi i przeglądając strony internetowe.To właśnie w sieci zrodziła się jej nowa, mroczna osobowość. JR, tak jak wielu młodych ludzi w tamtym czasie, fascynowała się kulturą gotycką. Mroczne makijaże i specyficzny dobór strojów sprawiały, że wyglądała na znacznie starszą. Nagła zmiana stylu i zainteresowań sprawiły, że dziewczyna przestała dogadywać się z koleżankami ze szkoły i postanowiła poszukać znacznie starszego towarzystwa. Na jednym z koncertów, na który się wybrała, poznała 23-letniego Jeremiego Steinke.Mężczyzna pochodził z patologicznej rodziny. Był uzależniony od alkoholu i narkotyków. Przez swoją niedojrzałość nie był w stanie odnaleźć się w towarzystwie rówieśników. Dużo młodsza JR zrobiła na nim ogromne wrażenie. Wkrótce zostali parą. Związek z 23-latkiem spowodował, że nastolatka zaczęła sprawiać coraz większe problemy wychowawcze. Kolejne szlabany i reprymendy ze strony rodziców, którzy nie byli zadowoleni z romansu córki sprawiły, że JR zaczęła wyładowywać agresję na kilkuletnim bracie.Dziewczyna kontynuowała także swój związek dzięki serwisom społecznościowym. Rodzice zaniepokojeni zachowaniem córki postanowili sprawdzić historię przeglądania w komputerze JR. Znaleźli tam nie tylko dwuznaczne wiadomości wymieniane z Jeremym, ale także strony opisujące morderstwa i mroczne rytuały. Niezwłocznie odebrali pociesze prawo do korzystania ze sprzętu elektronicznego. Niestety, nawet to nie było w stanie rozdzielić pary kochanków i powstrzymać krwawych zapędów.
Co dokładnie rozegrało się za zamkniętymi drzwiami w jednym z mieszkań na ulicy Swojskiej na Zielonej Dolinie? Do makabrycznej rodzinnej zbrodni doszło 9 maja ubiegłego roku w Pile. Z początku wiadomo było jedynie, że 22-letnia Klaudia B. poniosła śmierć w domowym zaciszu. Możliwość popełnienia samobójstwa czy wersja nieszczęśliwego wypadku była stosunkowo mało prawdopodobna.