Policja prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 64-letniej mieszkanki miejscowości Klepary (woj. kujawsko-pomorskie). Kobieta została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu. Jak przekazała PAP, funkcjonariusze zatrzymali 72-letniego podejrzanego w sprawie męża ofiary.
Oświęcim. Nowe fakty ws. morderstwa Pameli oraz porwania 5-letniej Mii. Norweskie media podały, że tuż przed zbrodnią mężczyzna miał pójść z byłą partnerką i córką na plac zabaw. Miał zrobić tam pamiątkowe zdjęcie i wysłać je do bliskich mieszkających na stałe w Norwegii. Wstępnie znany jest również motyw zabójstwa 26-latki. Nowe fakty ws. zabójstwa Pameli z Oświęcimia i porwania jej 5-letniej córki Mii. Dziewczynka została wywieziona z kraju przez ojca, Ingebrigta G., który jest głównym podejrzanym o dokonanie morderstwa.RMF FM powołuje się na norweskie media, które ustaliły, jak wyglądały ostatnie wspólne chwile Pameli, Mii oraz Ingebrigta G. Mężczyzna przed dokonaniem zbrodni zdecydował się na uwiecznienie szczęśliwej chwili.
W rozmowie z PAP dziadek 5-letniej Mii potwierdził, iż wrócił już z wnuczką do kraju po tym, jak dziewczynka została uprowadzona przez swojego ojca i odnaleziona w Danii. W spawie pojawiają się nowe wątki śledztwa, które kształtują obraz psychologiczny oskarżonego o popełnienie zabójstwa 26-letniego Ingebrigta G.
Mazowieckie. Funkcjonariusze policji otrzymali we wczorajszych godzinach wieczornych zgłoszenie dotyczące zwłok młodego mężczyzny w jednym z bloków w Pułtusku. Informację o zamordowanym 40-letnim mężczyźnie przekazały lokalne media. Dokładne okoliczności zbrodni bada policja pod nadzorem prokuratury.
Zbrodnia w Tarnowie. Są wstępne wyniki sekcji zwłok małżonków i ich kilkuletnich córek. Przyczyną śmierci rodziny, której ciała ujawniono w piątek, były rany cięte szyi. - Ciosy zadawano z dużą siłą - przekazał prokurator Mieczysław Sienicki.Przypomnijmy, że w piątek 21 października ciało 41-letniej Katarzyny O. zostało odkryte przez przypadkowego przechodnia. Wezwani na miejsce funkcjonariusze odnaleźli 43-letniego Tomasza O., który był nieprzytomny i zwłoki dwóch dziewczynek. Strażacy od początku nie ukrywali, że matka i dzieci zginęły prawdopodobnie na skutek poderżnięcia gardeł. Mężczyzny nie udało się uratować mimo podjętej reanimacji.
Nie milkną echa szokującej tragedii, do której doszło w Inowrocławiu. 18-letni Mikołaj J. brutalnie zamordował 13-letnią Nadię, zadając jej kilkanaście ciosów nożem. Zatrzymany nie był w stanie wytłumaczyć swojej motywacji. W Inowrocławiu 30 października wyruszy Marsz Milczenia przeciwko przemocy i agresji. Poruszająca inicjatywa rozpocznie się o godzinie 15:00 pod krytą pływalnią "Delfin".- Witam wszystkich, którym los naszych dzieci nie jest obojętny. W związku z tragedią, która wydarzyła się niedawno, postanowiłyśmy na prośbę uczniów, ich bliskich zorganizować marsz milczenia przeciwko agresji - poinformowali organizatorzy inicjatywy za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Opolskie. 78-letni mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla zamordował swoją 31-letnią żonę i jej kochanka. Nieoficjalnym powodem zbrodni była zazdrość, a za narzędzie zbrodni posłużyła seniorowi siekiera.
Jak przekazał portal "kornika24.pl" główny podejrzany w sprawie zabójstwa 13-letniej Nadii z Inowrocławia przyznał się do zarzucanego mu czynu. Jednocześnie 18-latek nie potrafił wytłumaczyć motywu popełnienia zbrodni, zasłaniając się niepamięcią. Dziewczyna z wieloma ranami kłutymi została znaleziona ukryta w zaroślach na jednym z inowrocławskich osiedli. Mężczyźnie został postawiony zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Szokujące doniesienia z Włocławka. W jednym z tamtejszych mieszkań naleziono ciało starszej kobiety z ranami kłutymi. W związku ze sprawą policja zatrzymała 49-letnią Lidię K. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kobieta najpierw na własne żądanie wyszła ze szpitala psychiatrycznego, a następnie zamordowała swoją szwagierkę.Tragiczne wydarzenia rozegrały się w poniedziałek, ok. godziny 10, w bloku przy ul. Hożej, we Włocławku. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce odkryli leżące na podłodze zwłoki Marianny K. Oprócz ofiary, w lokalu była też 49-letnia Lidia K, domniemana sprawczyni brutalnego zabójstwa oraz jej córka. - Kobieta zginęła od ciosów nożem. To nie był jeden cios, ale było ich kilka - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" policjant znający szczegóły sprawy.
Tragedia w Stalowej Woli. W jednym z domów znaleziono dwa ciała. Jedne zwłoki nosiły ślady postrzału, a drugie mają rany w okolicy szyi. Okoliczności ich ujawnienia są wyjątkowo dramatyczne, gdyż odkryła je córka jednej z ofiar. - Jest to bardzo świeża sprawa - poinformował prokurator Adam Cierpiatka.Makabryczne odkrycie w Stalowej Woli (woj. podkarpackie). W budynku przy ul. Brandwickiej kobieta znalazła dwa ciała. Jak się okazało, jedno z nich należało do jej matki.
Stany Zjednoczone. 29-latka z Teksasu, która zamordowała ciężarną kobietę i wycięła z jej brzucha dziecko, usłyszała wyrok. Kobieta odpowie zarówno za śmierć 21-letniej matki, jak i noworodka, który nie przeżył prowizorycznego cesarskiego cięcia.Do zdarzenia doszło w październiku 2020 roku. 29-letnia Taylor Rene Parker zamordowała 21-letnią Reagan Michelle Simmons-Hancock, która była w tym czasie w zaawansowanej ciąży. Przyszła matka została zaatakowana młotkiem i wielokrotnie dźgnięta nożem.
Zabójstwo w Gruszewni. 42-letni Rafał O. został zatrzymany przez policję. Mężczyzna jest podejrzewany o zabójstwo matki i córki. Przyznał się do zarzucanych mu czynów. Miał zgwałcić i zabić Edytę Sz. i udusić 70-letnią Urszulę C. Grozi mu dożywocie. Prokuratura będzie wnioskowała o areszt. Do zdarzenia doszło w nocy z 7 na 8 sierpnia bieżącego roku. W jednym z domów mieszkalnych w Gruszewni ujawniono zwłoki dwóch kobiet. Na obydwu ciałach ujawniono rany kłute. Policja natychmiast rozpoczęła intensywne poszukiwania z wykorzystaniem psów tropiących i dronów. Przez wiele dni nie udało się jednak wytypować sprawcy.
Znane są wyniki sekcji zwłok kobiety i mężczyzny, których ciała znaleziono w sobotę rano w lesie niedaleko Staszowa w województwie świętokrzyskim. Niestety potwierdziły się wstępne przypuszczenia policji, w których to 60-latek najpierw zabił żonę, a później popełnił samobójstwo.Jak informuje Komenda Powiatowa Policji w Staszowie, zgłoszenie o zaginięciu małżeństwa wpłynęło w piątek 16 września o godz. 22. Funkcjonariuszy powiadomiła 33-letnia kobieta, która była córką 55-letniej kobiety i 60-letniego mężczyzny. Wedle jej relacji para wybrała się na grzyby, ale nie wróciła na noc do domu. Przed pójściem na komisariat kobieta bezskutecznie próbowała skontaktować się z rodzicami.
Podejrzewany o potrójne zabójstwo w Borowcach Jacek Jaworek wciąż pozostaje poza zasięgiem policji. Choć od zbrodni minął już ponad rok, śledczy wciąż nie mogą natrafić na żaden ślad mężczyzny, rozpatrując różne scenariusze jego ewentualnych kroków. Do sprawy postanowiła powrócić także redakcja "Uwagi!" TVN, która o opinię poprosiła profilera i psychologa. Po dokonaniu analizy ekspert ewidentnie skłania się ku jednej z zakładanych wersji.Zbrodnia w położonych pod Częstochową Borowcach wstrząsnęła w lipcu 2021 roku nie tylko okolicznymi mieszkańcami, ale całą Polską. Niemal wszyscy żyliśmy kolejnymi wstrząsającymi doniesieniami dotyczącymi okoliczności potrójnego zabójstwa, którego z zimną krwią miał dokonać na swoim bracie, bratowej i nastoletnim bratanku 52-letni Jacek Jaworek.Z koszmaru udało się ocaleć jedynie najmłodszemu członkowi rodziny, 13-letniemu Gianniemu, który ukradkiem uciekł przez okno do krewnych. Tylko on był świadkiem tragedii i mógł jednoznacznie wskazać mordercę. Zaraz po tym ruszyło policyjne śledztwo, mające doprowadzić Jaworka przed wymiar sprawiedliwości. Ten jednak zapadł się pod ziemię, a jego los do dziś pozostaje wielką niewiadomą.
W niedzielę całym krajem wstrząsnęła informacja o zwłokach miesięcznej dziewczynki znalezionych w jednym z mieszkań na warszawskim Wilanowie. Do zbrodni przyznała się matka dziecka, która po nieudanym ataku ostrym narzędziem na dwójkę swych synów, uciekła z miejsca zdarzenia. W rozmowie z "Onetem" sąsiedzi kobiety mówią o spokoju, który wydawał się panować w tej rodzinie.
Potworne odkrycie stołecznej policji. W niedzielę 4 września funkcjonariusze zostali wezwani do jednego z mieszkań na Wilanowie, w którym ujawnili zwłoki miesięcznej dziewczynki. W środku znajdowała się też dwójka rannych chłopców, których matka pozostawiła samych i uciekła. 32-latkę ujęto dopiero po kilkunastu godzinach na cmentarzu w Starych Babicach. Będzie zeznawać w prokuraturze.Wiele wskazuje na to, że w miniony weekend na warszawskim osiedlu w dzielnicy Wilanów doszło do mrożącej krew w żyłach zbrodni. Luksusowa dzielnica jest wstrząśnięta po tym, jak w mieszkaniu niewzbudzającej żadnych podejrzeń wśród sąsiadów rodziny ujawniono ciało zakatowanej dziewczynki i dwójkę jej poważnie rannych braci.
Podczas rodzinnej kłótni w jednym z mieszkań w Oławie doszło do zabójstwa 45-letniego mężczyzny. Po przybyciu na miejsce policji, w kajdankach wyprowadzono nieletniego pasierba zamordowanego. Sprawą zajęła się prokuratura.
Policja zatrzymała dwie osoby podejrzane o popełnienie morderstwa na 27-letnim mężczyźnie, którego ciało znaleziono nieopodal torów kolejowych przy ul. Chełmońskiego w Krakowie. Liczne rany cięte w okolicach twarzy i klatki piersiowej wskazują, iż do śmierci nie doszło w wyniku wypadku.
Najpierw uderzył swoją żonę siekierą, potem zadał jej kilka ciosów nożem. Do tragicznego zdarzenia doszło we wsi Sołonka (woj. podkarpackie). Po morderstwie napastnik zaciągnął ciało kobiety w pobliskie krzaki, po czym chciał popełnić samobójstwo. Policja zdążyła ująć podejrzanego, który oczekuje na rozprawę w celi.
Dramatyczne doniesienia dziennikarzy "Gazety Pomorskiej". W długi weekend w Grudziądzu odnaleziono starannie ukryte w odludnym miejscu szczątki noworodka. W sprawie zatrzymano 17-letnią dziewczynę i 18-letniego chłopaka, którzy trafili do aresztu. Prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie pozbawienia życia dziecka.Szczątki dziecka zlokalizowane były w północnej części miasta. Choć makabrycznego odkrycia dokonano podczas długiego sierpniowego weekendu, do zgonu doszło najprawdopodobniej już kilka miesięcy temu. Służby wskazały już pierwszych podejrzanych.
Katty Skerl, córka szwedzkiego reżysera, zginęła w tajemniczych okolicznościach w 1984 roku. Ciało uduszonej dziewczyny zostało odnalezione w błotnistej winnicy w okolicach Rzymu. Jej śmierć do dziś pozostaje zagadką. Gdy śledczy otworzyli grób nastolatki, zorientowali się, że jest pusty. Co stało się ze zwłokami pięknej Katty?Katty Skerl mieszkała z bratem, dziadkami i mamą na przedmieściach Rzymu, przy ulicy Via Isidoro del Lungo. Gdy rodzice dziewczyny się rozstali, jej ojciec mieszkał na stałe w Stanach Zjednoczonych. W dniu zaginięcia 17-latka planowała iść na domówkę, a później zatrzymać się u najbliższej przyjaciółki Angeli. Do domu już nie wróciła.
Zbrodnia w Gruszewni w województwie śląskim wstrząsnęła niemal całym krajem. W miniony wtorek 70-letnia kobieta i jej 48-letnia córka zostały znalezione martwe w swoim domu. Prokuratura ujawniła wstępne wyniki sekcji zwłok.Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że do tragicznej śmierci obu kobiet przyczyniły się osoby trzecie. Służby zabezpieczyły do badań ciała 70 i 48-latki i właśnie ujawniły wstępne wyniki sekcji zwłok.
Trwa śledztwo w sprawie makabrycznego odkrycia w domu jednorodzinnym w Gruszewni pod Częstochową. We wtorek w budynku odnaleziono zwłoki matki i córki z licznymi ranami kłutymi. Po śmierci kobiet niewielka wieś wciąż nie może otrząsnąć się z szoku, jednakże sąsiedzi przyznają, że w rodzinie nie zawsze panowała zgoda.O tragedii w spokojnej na co dzień Gruszewni szerzej pisaliśmy już wczoraj, kiedy to do mediów przedostała się dramatyczna informacja o działaniach podjętych przez śląską policję.Jak podawaliśmy, w piętrowym domu, zamieszkiwanym do tej pory przez 70-letnią Urszulę i jej 48-letnią córkę Edytę, znaleziono leżące na łóżkach zakrwawione ciała obydwu kobiet pokryte licznymi ranami kłutymi. Według śledczych, na miejscu doszło prawdopodobnie do brutalnego mordu.
Wstrząsające doniesienia z obwodu saratowskiego w Rosji. Po trwającym ponad pół roku śledztwie tamtejsze służby rozwikłały tajemnicę śmierci trojga małych dzieci i ich 23-letniej ciotki. Do otrucia całej czwórki w końcu przyznała się babcia, która śmiertelnej substancji dodała do przygotowanej przez siebie zupy mlecznej.Choć jak świat długi i szeroki, w każdym jego zakątku zdarzają się zatrważające zbrodnie, w ostatnim czasie media okrążają wyjątkowo mrożące krew w żyłach opowieści z Rosji. Nie tak dawno opisywaliśmy drastyczne okoliczności morderstwa na weselu, którego dopuścił się chory z zazdrości pan młody, teraz z kolei sprawcą makabrycznego czynu na członkach własnej rodziny miała być kochająca babcia.
Niewyobrażalna zbrodnia na oczach weselników w Rosji. Nie zważając na obecność zaproszonych gości, pan młody zakatował publicznie swoją świeżo poślubioną małżonkę, a następnie porzucił jej ciało w wąwozie. Jak tłumaczył, powodem agresji była rzekoma zdrada kobiety. W chwili popełnienia haniebnego czynu, mężczyzna miał już na koncie jedno morderstwo.Miłość to jedno z silniejszych i piękniejszych uczuć, ale nieraz przekonaliśmy się także, że może prowadzić do wielkich nieszczęść. Od darzenia kogoś szczerym uczuciem jest tylko krok do obsesji i chorobliwej zazdrości, a ta, gdy opanuje zakochanego, staje się szalenie niebezpieczna.
Szymonek z Będzina, nazywany też przez media Szymonkiem z Cieszyna, na zawsze zapisał się w świadomości Polaków. Dwuletni chłopczyk, który w 2010 roku został skatowany przez ojca i utopiony w stawie, dziś byłby już nastolatkiem. Jaką kochałby muzykę? Czy miałby grono oddanych przyjaciół? Tego nie dowiemy się nigdy. Szymonek zginął, bo nie "słuchał poleceń" i głośno płakał. Rodzice otrzymali relatywnie niskie wyroki.W lutym minęło dwanaście lat od tragedii, która rozegrała się w Będzinie. W 2010 roku Jarosław R. skatował swojego dwuletniego synka. Mężczyzna uderzył dziecko w brzuszek tak mocno, że uszkodził narządy wewnętrzne dziecka. Matka chłopca, Beata Ch. beznamiętnie przyglądała się jego kilkunastogodzinnemu cierpieniu.
Do zdarzenia doszło kilka dni temu w okolicach centrum handlowego Promenada na warszawskiej Pradze Południe. 32-letni mężczyzna zabił swojego znajomego, uderzając go wielokrotnie cegłą w głowę. Funkcjonariusze zatrzymali dwóch podejrzanych, którzy mogli mieć związek ze śmiercią 39-latka.
Lubelska policja prowadzi zakrojone na szeroką skalę poszukiwania mężczyzny podejrzewanego o zabójstwo żony. Za 40-letnim Tomaszem Harczukiem, który może przebywać na terenie powiatu zamojskiego, wystawiono list gończy. Funkcjonariusze publikują wizerunek domniemanego sprawcy zbrodni i zwracają się z apelem o pomoc do wszystkich mogących przyczynić się do jego ujęcia.Do tragicznego mordu doszło w Warszawie w nocy z 24 na 25 lipca. Od tamtej pory mąż ofiary ukrywa się przed organami ścigania, które podejrzewają, że może być on odpowiedzialny za śmierć kobiety.