Andrzej Duda uczestniczył w zwołanej na dzisiaj telekonferencji z Joe Bidenem i innymi liderami państw NATO. Politycy rozmawiali na temat sytuacji w Ukrainie i dalszych możliwości powstrzymania rosyjskiej agresji. Po zakończeniu spotkania polski przywódca wziął udział w krótkim briefingu dla mediów.Telekonferencja rozpoczęła się tuż przed godziną 15 i trwała około dwóch godzin. Wzięło w niej udział 12 liderów państw NATO, w tym przywódca USA Joe Biden, a także sekretarz generalny NATO, przewodnicząca Komisji Europejskiej oraz przewodniczący Rady Europejskiej. Tematem spotkania była, oczywiście, wojna w Ukrainie.
Grupa ukraińskich parlamentarzystów chce przeforsować prawo zmuszające ukraińskich mężczyzn w wieku poborowym do powrotu do kraju. Nowe regulacje obejmowałyby także tych Ukraińców, którzy opuścili ojczyznę długo przed wybuchem wojny. W przypadku unikania służby groziłaby im nawet kara więzienia.Podczas gdy sytuacja w Ukrainie się zaognia, a Rosjanie rozpoczęli ofensywę na Donbas, ukraińscy parlamentarzyści szukają sposobu, by wzmocnić szeregi swojej armii. Jednym z kontrowersyjnych pomysłów jest inicjatywa grupy posłów, którzy chcą zmuszać do powrotu do kraju tych mężczyzn, którzy wyjechali z niego przed i po rosyjskiej inwazji.
Wywiad wojskowy Ukrainy opublikował tajne dokumenty, które ujawniły, że armia rosyjska przygotowywana była do inwazji na Białoruś i stłumienia tamtejszych protestów po sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Okupacja miała być uzasadniona chęcią uniknięcia zaangażowania Moskwy w regionalną lub wielkoskalową wojnę z państwami NATO na Zachodzie.Według informacji przekazanych przez Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, Federacja Rosyjska "opracowała plan inwazji i stłumienia protestów" po sfałszowanych wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 roku.Oficjalnym zwycięzcą ogłoszono Aleksandra Łukaszenkę, który uzyskać miał wówczas ponad 80 proc. wszystkich głosów, jednak jego rzekoma wygrana wywołała falę dużych protestów w całym kraju, które nieraz brutalnie tłumiono.
Bliski współpracownik Aleksandra Łukaszenki wysunął publicznie poważne zarzuty wobec Polski, Litwy i Łotwy. Aleksander Walfowicz stwierdził bowiem, iż kraje te szykują agresję na Białoruś i zagroził, że jeśli to nastąpi, "u nich również nastąpią zniszczenia, śmierć i eksplozje". Wiele wskazuje na to, że Białoruś zamierza w najbliższym czasie jeszcze bardziej zbliżyć się do Rosji, powielając jej absurdalne tezy o zagrożeniu militarnym ze strony Zachodu. Pierwszy krok ku temu wykonał Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Białorusi Aleksander Walfowicz, który na antenie białoruskiej telewizji straszył potencjalną agresją i groził sąsiadującym państwom.
Dawno niewidziany minister obrony Rosji Siergiej Szojgu miał w końcu zabrać głos w sprawie wojny w Ukrainie. Rosyjska agencja informacyjna TASS zacytowała rzekomą wypowiedź polityka, w której stwierdził on, że Zachód "robi wszystko, by przeciągnąć rosyjską operację specjalną". Wcześniej dużo mówiło się o tym, że Szojgu popadł w niełaskę Putina, co przypłacił zawałem.Siergiej Szojgu do niedawna był jednym z najbardziej zaufanych współpracowników Władimira Putina. Klęski ponoszone w Ukrainie miały jednak sprawić, że między ministrem obrony a prezydentem Rosji wybuchł poważny konflikt.W pierwszych dniach wojny w Ukrainie Szojgu chętnie pojawiał się w mediach, jednak później znacznie ograniczył swoją aktywność, a nagrania z posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej tylko wzbudziły podejrzenia, że polityk padł ofiarą czystek w otoczeniu Putina.Teraz prokremlowska agencja informacyjna TASS twierdzi, że rozmawiała z ministrem obrony Rosji, który skomentować miał udział państw Zachodu w konflikcie militarnym za naszą wschodnią granicą.
Węgry podtrzymują swoje stanowisko w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę. Minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto oświadczył, że Węgry nie poprą unijnych sankcji wymierzonych w rosyjski gaz i ropę. Zaznaczył, że nie ma zgody na wysyłanie broni do Ukrainy ani na przepuszczanie tego typu transportów przez terytorium Węgier.Szef węgierskiej dyplomacji poinformował o tych decyzjach po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Turcji, które zostało zorganizowane w Ankarze.
Ukraińska agencja Ukrinform poinformowała o uprowadzeniu syna szefa władz rejonu zaporoskiego na Ukrainie Ołeha Buriaka. Chłopiec miał trafić w ręce okupantów na rosyjskim posterunku w Wasylówce podczas przejazdu kolumny ewakuacyjnej z Melitopola do Zaporoża. Ołeh Buriak przekazał w rozmowie z dziennikarzem Ukrinform, że do zdarzenia doszło 8 kwietnia, kiedy to jego 16-letni syn wraz z dwiema znajomymi kobietami i trojgiem dzieci przemieszczali się samochodem. Nagle pojazd został zatrzymany przez rosyjskich żołnierzy, którzy podchodzili do wszystkich samochodów po kolei, sprawdzając, kto się w nich znajduje. Jak się okazało, nastolatek został wyciągnięty z pojazdu.Ołeh Buriak poinformował, że samochód był przetrzymywany na posterunku przez ponad 3 godziny. Po tym czasie wszystkie osoby zostały wypuszczone do domu, oprócz jego syna, który został pod nadzorem rosyjskich żołnierzy.
Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji, oznajmił w rozmowie z India Today, że "zaczyna się nowy etap operacji" w Ukrainie. Jego zdaniem będzie to "bardzo ważny moment całej operacji wojskowej". Po raz kolejny zaprzeczył, jakoby Rosjanie atakowali cywilów.- To jest tragedia, gdy ludzie giną. Ale nie możemy tolerować sytuacji, gdy nasi zachodni koledzy mówią, że mogą zrobić wszystko, co chcą i mogą zachęcać rząd w Kijowie, żeby był rusofobiczny - przekonywał szef rosyjskiej dyplomacji.
Centrum Zwalczania Dezinformacji przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy wskazuje, że Rosjanie planują prowokację w trakcie prawosławnych świąt wielkanocnych. Moskwa przygotowała listę miast, w których mieliby zaatakować "ukraińscy nacjonaliści". Służby ostrzegają, że do tych ataków przygotowuje się tak naprawdę armia rosyjska.To nie jedyne plany Rosji, które ujawniła strona ukraińska. O tym, co przeciwnicy zamierzają zrobić w Chersoniu pisaliśmy w tym artykule.
We wtorek premier Mateusz Morawiecki otworzył pierwsze miasteczko kontenerowe dla uchodźców wewnętrznych zlokalizowane we Lwowie. - Na Ukrainie bije dzisiaj serce Europy. Tutaj jest front wolności - przekonywał w trakcie konferencji prasowej. Zapowiedział, że tego typu miejsc będzie więcej, ponieważ "nie możemy zostawić naszych sąsiadów w osamotnieniu". Zaapelował też do europejskich przywódców, aby "sięgnęli do swoich sumień".Tymczasem w poniedziałek Rosja przeprowadziła kolejne ataki rakietowe na Lwów. Szef obwodu Maksym Kozycki poinformował, że celem były "obiekty infrastruktury wojskowej". W nalotach zginęło siedem osób, a 11 jest rannych, wśród nich - jedno dziecko.
Ksiądz Wojciech Drozdowicz znów pozytywnie zaskoczył wiernych. Na nagraniu opublikowanym na Facebooku widać, jak duchowny podczas mszy wyciąga głośnik i śpiewa ukraińską pieśń patriotyczną. Zachęcał, aby parafianie przyłączyli się do niego.Do niecodziennego zdarzenia doszło w parafii pw. bł. Edwarda Detkensa na warszawskich Bielanach. Ksiądz Wojciech Drozdowicz jest tam proboszczem.
Jakub Kumoch, szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP, poinformował, że już dzisiaj po południu Andrzej Duda będzie uczestniczył w rozmowie z liderami Zachodu. Wideokonsultacje zainicjował Biały Dom. Przywódcy mają rozmawiać o wsparciu dla Ukrainy i koordynacji działań w celu pociągnięcia Rosji do odpowiedzialności. Kilka godzin wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że rozpoczęła się ofensywa w Donbasie.Politycy i eksperci nie mają wątpliwości, że starcia na wschodzie Ukrainy będą kluczowe dla dalszego przebiegu wojny w Ukrainie. O możliwych scenariuszach ofensywy portal goniec.pl rozmawiał z mjr rez. dr inż. pil. Michałem Fiszerem.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył w najnowszym wideo, że Rosjanie porywają Ukraińców i tworzą specjalne izby tortur. Ponadto, na okupowanych terenach chcą zainstalować przychylne sobie władze i wprowadzić rosyjskiego rubla. Na to nie zgadzają się jednak ukraińscy żołnierze, którzy deklarują walkę do ostatniej kropli krwi.Z każdym dniem dowiadujemy się o nowych, drastycznych szczegółach wojny w Ukrainie. Bezwzględne rosyjskie wojska walczą nie tylko z ukraińską armią, ale i cywilami, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Nic więc dziwnego, że na usta Wołodymyra Zełenskiego cisną się poważne oskarżenia, takie jak te, które wybrzmiały w najnowszym wystąpieniu.
Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że miał atak serca. Teraz głos zabrała jego córka. We wpisie w mediach społecznościowych wspomina o ojcu.Siergiej Szojgu kieruje rosyjskim Ministerstwem Obrony od 2012 r. Jest uważany za jednego z najbliższych współpracowników prezydenta Rosji Władimira Putina.
W mediach społecznościowych pojawiło się krótkie nagranie, na którym siedmioletni Ukrainiec stoi w ruinach swojego domu. Chłopiec złożył "podziękowania" rosyjskim żołnierzom. Już został nazwany "małym bohaterem".Tymczasem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że rozpoczęła się ofensywa w Donbasie, która zdaniem polityków i ekspertów będzie kluczowa dla dalszego przebiegu wojny. Więcej na ten temat pisaliśmy w tym artykule.
Doradca mera Mariupola, Petro Andriuszczenko poinformował, że Rosjanie mogą przetrzymywać w obozach filtracyjnych nawet 27 tysięcy osób. Takie miejsca mają się znajdować m.in. w pobliżu miast Manhusz, Nikolske oraz Jałty. Ludzie w nich przetrzymywani przygotowywani są do deportacji.- Zgodnie z aktualnymi danymi okupanci przetrzymują co najmniej 20 tys. osób w obozach filtracyjnych na linii: Manhusz, Nikolske i Jałta - napisał Andriuszczenko na Telegramie. Jak podał, kolejnych 5-7 tysięcy Ukraińców znajduje się w obozie koło wsi Bezymjanoje.
Ukraina ostrzega, że w najbliższych dniach może dojść do rosyjskich prowokacji w Chersoniu. Rosjanie mogą szykować się do ostrzału ludności cywilnej, za który obarczą winą stronę ukraińską. Na zajętym obszarze i okolicznych terenach podmiejskich zaplanowano przeprowadzenie "referendum".Celem "referendum" ma być utworzenie Chersońskiej Republiki Ludowej. Dowództwo Operacyjne "Południe" Armii Ukraińskiej poinformowało w Poniedziałek Wielkanocny, że na południu kraju zaobserwowano wskazujące na to ruchy Rosjan.
Gazeta "Komsomolskaja Prawda" poinformowała, że w moskiewskim mieszkaniu odkryto ciała byłego wiceprezesa Gazprombanku Władysława Awajewa, jego żony Eleny oraz 13-letniej córki. Wszyscy mieli rany postrzałowe.Ciała odkryli krewni Władysława Awajewa, którzy od dłuższego czasu nie mogli nawiązać z nim kontaktu, dlatego postanowili sprawdzić moskiewskie mieszkanie biznesmena. Na miejsce wezwano policję i prokuraturę.
Władimir Putin w najbliższych dniach spotka się z łyżwiarzami figurowymi, którzy zdobyli medale na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Prezydent Rosji z obawy o swoje zdrowie miał wysłać zawodników na przymusową kwarantannę.Rosyjska agresja na Ukrainę trwa od 54 dni. W Poniedziałek Wielkanocny rosyjskie rakiety spadły na Lwów. Na skutek ataku osiem osób zginęło, a co najmniej jedenaście zostało rannych. Z informacji przekazywanych przez władze wynika, że wśród ofiar są dzieci.
Ukraiński sztab generalny poinformował, że istnieją przesłanki, by sądzić, że rosyjskie wojska rozpoczęły ofensywę we wschodniej części Ukrainy. Wojska Putina szczególnie zintensyfikowały swoje działania w pobliżu Doniecka i w obwodzie charkowskim.- Rejestruje się znaki rozpoczęcia operacji ofensywnej we Wschodniej Strefie Operacyjnej. W obwodach charkowskim i donieckim rosyjski agresor zintensyfikował działania ofensywne i szturmowe - podaje Sztab Generalny Ukrainy.
Władimir Putin uhonorował 64. Samodzielną Brygadę Strzelców Zmotoryzowanych za "bohaterstwo i męstwo". Jak informują ukraińskie władze, członkowie tego oddziału są odpowiedzialni za zbrodnie wojenne w Buczy pod Kijowem.Na rosyjskich stronach rządowych ukazał się dekret podpisany przez Władimira Putina. Prezydent Rosji nagrodził 64. Samodzielną Brygadę Strzelców Zmotoryzowanych za "masowe bohaterstwo i odwagę, niezłomność i męstwo personelu brygady w operacjach bojowych dla obrony ojczyzny i ochrony interesów państwa w czasie konfliktów zbrojnych". Formacja wojskowa otrzymała tym samym miano "gwardyjskiej".
Od jakiegoś czasu światowe media informują o potencjalnym wstąpieniu Szwecji, jak i Finlandii w struktury Sojuszu Północnoatlantyckiego. Takie doniesienia nie spodobały się Rosjanom, którzy zagrozili obu państwom, że ich odpowiedź będzie szybka i niezwykle stanowcza. Jak się okazuje, Finowie nie przejęli się groźbami i nietypowy sposób zadrwili z sił Władimira Putina. Od kilku dni w światowych mediach pojawił się temat potencjalnego dołączenia zarówno Szwecji, jak i Finlandii do NATO. Oba kraje są zaniepokojone sytuacją na Ukrainie, dlatego szukają skutecznego rozwiązania gwarantującego bezpieczeństwo. Potencjalne wstąpienie w szeregi Sojuszu Północnoatlantyckiego nie jest na rękę Rosji, która od jakiegoś czasu grozi zarówno Szwecji, jak i Finlandii. Były prezydent Federacji Rosyjskiej, Dmitrij Miedwiediew ostrzegł właśnie Szwecję i Finlandię, że ich wejście do NATO oznacza konieczność wzmocnienia obrony przez Rosję i kończy czas Bałtyku "wolnego od atomu". Według wielu ekspertów pogróżki Kremla nie mogą być brane na poważnie, ponieważ Finlandia może zostać włączona w szeregi NATO najszybciej w historii Sojuszu.By pokazać swoją ogromną siłę militarną, Rosjanie opublikowali w sieci specjalne wideo, które w swoim założeniu miało przestraszyć fiński rząd. Na materiale wideo dokładnie widać transport rosyjskiego systemu rakietowego, który zmierzał na granice obu państw.
Białoruskie władze zakomunikowały, że tamtejsza armia przygotowuje się, by skutecznie odpowiedzieć na prawdopodobne prowokacje ze strony zachodnich sąsiadów. Sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa Białorusi oświadczył, że potencjalny atak na terytorium jego kraju spotka się z potężną i zdecydowaną odpowiedzią. Dodał również, że jest zaniepokojony znaczącym wzrostem uzbrojenia, a także liczebności armii sąsiednich państw. Niespokojna sytuacja na terenie Ukrainy wzbudza wiele emocji, nie tylko na terenie okupowanego kraju. Swoje zdanie na temat gwałtownych zmian powiązanych z konfliktem przekazała również Białoruś. Reżim Łukaszenki przekazał, że jej armia przygotowuje się do odpowiedzi na prawdopodobną agresję sąsiednich krajów zachodnich. Aleksander Volfovich, sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa Białorusi, oświadczył, że jeśli państwa zachodnie przystąpią do ataku na Mińsk, jego kraj w zdecydowany sposób odpowie na agresję. Dodał, że również na terytoriach agresorów dojdzie do licznych wybuchów, a także gigantycznych zniszczeń.Sekretarz podkreślił, że jego kraj jest żywo zaniepokojony, że liczba żołnierzy, a także uzbrojenia w sąsiednich państwach znacząco wzrasta. Wskazał również, że wszyscy sąsiedzi Białorusi modernizują swoją armię, co jest niezwykle niepokojącym sygnałem.
W Poniedziałek Wielkanocny Rosjanie zaatakowali Lwów. Rakiety spadły około siedemdziesiąt kilometrów od granicy z Polską. Ukraińskie władze poinformowały, że co najmniej siedem osób zginęło, a kilkanaście zostało rannych.Szef obwodu lwowskiego Maksym Kozycki potwierdził, że na Lwów spadły cztery rosyjskie rakiety. Trzy z nich dotyczą "infrastruktury wojskowej". Jeden pocisk spadł na serwis opon samochodowych. Wcześniej mer Lwowa Andrij Sadowy informował o pięciu atakach.
Władimir Putin wydał nowe oświadczenie, w którym zaznaczył, że "polityka gospodarczego blitzkriegu wobec Rosji zawiodła", a sankcje przyczyniły się do wzrostu inflacji, pogłębienia bezrobocia oraz pogorszenia dynamiki gospodarczej w krajach, które postanowiły ukarać Rosję za agresję w Ukrainie.Od lutego bieżącego roku Unia Europejska nałożyła pięć pakietów sankcji na Rosję. Obejmują one między innymi rosyjską gospodarkę, sektor finansowy, majątki oligarchów, jak i interesy Władimira Putina. Zagraniczne restrykcje doprowadziły do zablokowania około 300 miliardów dolarów z około 640 miliardów dolarów, które Rosja w momencie inwazji na Ukrainę posiadała w rezerwach złota i walut.
Bliski przyjaciel Władimira Putina, prorosyjski polityk Wiktor Medwedczuk wystosował specjalny apel zarówno do rosyjskiego przywódcy, jak i Wołodymyra Zełenskiego. Mężczyzna chce zostać wymieniony na obrońców, a także zwykłych mieszkańców oblężonego Mariupola. Z jego ust padły znaczące słowa. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała nowe nagranie z Wiktorem Medwedczukiem, który kilka dni temu wpadł w ręce tamtejszych sił. Prorosyjski polityk wystosował nietypową prośbę zarówno do prezydenta Zełenskiego, jak i samego Władimira Putina.Mężczyzna zaproponował wymianę, która byłaby korzystna dla obu ze stron. Chce zostać wymieniony na obrońców i mieszkańców oblężonego Mariupola.W materiale udostępnionym przez SBU podkreśla, że spora część mieszkańców oblężonego Mariupola nie ma fizycznej możliwości, by w bezpieczny sposób skorzystać z korytarzy humanitarnych.Медведчук звернувся до президентів України та РФ з проханням обміняти його на захисників і мешканців Маріуполя➡️ https://t.co/38idVfRTSl pic.twitter.com/4IvIzdouJe— СБ України (@ServiceSsu) April 18, 2022
Była doradczyni amerykańskich prezydentów i ekspertka ds. Rosji udzieła wywiadu "Newsweekowi", w którym opowiedziała o szansach Ukrainy i Rosji na wygranie wojny, a także planach Władimira Putina i wielkiej zmianie mentalnej, jaką przeszedł w ostatnich latach. - Powinniśmy się naprawdę bać zmian, które w nim zaszły - ostrzegła.Angela Stent jest ekspertem ds. polityki zagranicznej specjalizującym się w stosunkach USA i Europy z Rosją. W latach 1999-2001 pracowała w administracjach prezydentów Billa Clintona i George'a W. Busha Juniora, a następnie była Narodowym Oficerem Wywiadu Rosji i Eurazji w Krajowej Radzie Wywiadu.
Przywódca czeczeńskich sił, Ramzan Kadyrow opublikował w sieci wstrząsające nagranie. W otwarty sposób skrytykował ideę rozmów pokojowych, a także skomentował aktualne działania sił rosyjskich na terenie Ukrainy. Podczas swojej przemowy zwrócił się do wszystkich Ukraińców. Grozi, że dopiero teraz rozpoczęła się prawdziwa operacja specjalna. Czeczeński przywódca, Ramzan Kadyrow znów zszokował cały świat. Bliski przyjaciel Władimira Putina opublikował krótki materiał za pośrednictwem Telegramu, który wywołał niemałą burzę w mediach społecznościowych. Mężczyzna skomentował działania rosyjskich sił na terenie Ukrainy i skierował do jej mieszkańców, a także żołnierzy specjalne przesłanie. Podkreślił, że w najbliższym czasie rosyjskie siły przystąpią do potężnej ofensywy, prowadząc skoordynowaną akcję. - Teraz zaczyna się prawdziwa operacja specjalna - podkreślił Kadyrow. Warto zaznaczyć, że w ostatnim czasie pojawiły się niepokojące doniesienia o tym, że Władimir Putin wysłał większość swoich wojsk na wschód Ukrainy, szykując się do wznowienia zmasowanych działań zbrojnych.