Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Ekspert zdradził, co planuje Putin ws. wojny w Ukrainie
Maria Glinka
Maria Glinka 26.03.2022 07:00

Ekspert zdradził, co planuje Putin ws. wojny w Ukrainie

Facebook/Генеральний штаб ЗСУ / General Staff of the Armed Forces of Ukraine, PAVEL GOLOVKIN/AFP/East News
Facebook/Генеральний штаб ЗСУ / General Staff of the Armed Forces of Ukraine, PAVEL GOLOVKIN/AFP/East News

Wojna w Ukrainie trwa już ponad miesiąc. Zdaniem Jarosława Wolskiego, cywilnego analityka z branży obronnej, Rosja ma trzy opcje, aby rozstrzygnąć konflikt militarnie. Jednak specjalista uważa, że stwierdzenia o ewentualnym ataku na ukraińskie miasta przy użyciu broni jądrowej to "kompletna bzdura".

O możliwych scenariuszach Jarosław Wolski rozmawiał z Onetem. Mimo że "Putin nie miał skrupułów, żeby wydać rozkaz użycia broni na terenie Wielkiej Brytanii wobec Siergieja Skripala", to ekspert nie spodziewa się użycia takiej broni w konflikcie w Ukrainie.

Wariant pierwszy: powszechna mobilizacja

Zdaniem Jarosława Wolskiego pierwsza opcja, którą ma do dyspozycji Rosji, to powszechna mobilizacja, powołanie rezerwistów i użycie zakonserwowanego sprzętu. W takim wypadku jednostki musiałby zostać uzupełnione rezerwistami, którzy przechodziliby szkolenia od nowa. Jednak ten wariant wymaga czasu.

Przy ogłoszeniu powszechnej mobilizacji Rosjanie mogliby wystawić około dwudziestu dywizji, ale ekspert wskazuje, że "potrzebowaliby na to co najmniej pół roku". W rezultacie wojna w Ukrainie przeciągnęłaby się do drugiej połowy lata. - Rosja ze względu na sankcje może nie mieć tyle czasu, a więc i chęci, by zdecydować się na taki krok - ocenił.

Wariant drugi: "On dzieje się teraz"

Jarosław Wolski uważa, że Rosjanie "obecnie przygotowują się do rundy drugiej", czyli do przegrupowania wojsk, "ogarnięcia bałaganu" i ponownego, właściwego zaplanowania operacji. W tym celu m.in. wymieniają dowódców.

Ekspert wskazał, że na szczeblu frontu zajmuje to maksymalnie dziesięć dni, na poziomie dywizji - około 4-5 dni, a na szczeblu brygady - do 48 godzin. - Niestety mylimy przygotowania z utratą inicjatywy - zwrócił uwagę specjalista. Jego zdaniem "obecna kontrofensywa ukraińska na wschód i zachód od Kijowa jest wymuszona samą obecnością sił rosyjskich w okolicach miasta". W rezultacie siły ukraińskie nie mają możliwości wsparcia swoich wojsk, które coraz intensywniej wypierane przez siły wojska rosyjskie.

Jarosław Wolski zaznaczył, że w tym przypadku Rosja ponosi straty ekonomiczne, ale odnosi korzyści z militarnego punktu widzenia. - Realizują bowiem cel minimalny, czyli wyparcie Ukraińców z korytarza wiodącego z Krymu do Rostowa nad Donem - stwierdził. Jednak w opinii eksperta Rosjanie dążą do "oderwania całego Zadnieprza".

Wariant trzeci: prowokacja z użyciem broni ABC

Jako trzecią możliwość ekspert wskazał to, co "elektryzuje wszystkich", czyli użycie broni ABC (atomowej, biologicznej, chemicznej). W tym kontekście zwrócił uwagę na sygnały w krajach zachodnich, które sugerują, że Rosja mogłaby przeprowadzić takie uderzenie pod fałszywą flagą i zaatakowałaby swoje własne siły, które byłyby doskonale przygotowane na ten atak.

- Wówczas mogłoby dojść do pokazowego ataku na wybrane ukraińskie zgrupowanie przy zastosowaniu ładunków jądrowych małej mocy. Przekaz Rosjan byłby jasny: Ukraińcy użyli broni chemicznej, więc my odpowiedzieliśmy bronią jądrową małej mocy - tłumaczył. W rezultacie Rosja przystąpiłaby do negocjacji "z pozycji siły".

Wolski: Atak bronią jądrową na ukraińskie miasta to "kompletna bzdura"

Na pytanie, czy Rosjanie mogą zaatakować ukraińskie miasta przy użyciu broni atomowej Jarosław Wolski stwierdził, że "taki scenariusz to kompletna bzdura". Ekspert wskazał, że tego typu broni nie stosuje się w takich konfliktach przeciwko miastom, ponieważ nie ma to sensu ani wojskowego, ani politycznego. - Tego typu działania mają rację bytu w ramach doktryny "wzajemnego gwarantowanego zniszczenia", czyli obrzucania się atomówkami przez mocarstwa - stwierdził.

Jedyna opcja, jaka zdaniem eksperta w grę wchodzi "taktyczne użycie broni jądrowej małej mocy w ramach amunicji artyleryjskiej o sile między 0,5 do 5 kiloton". To mniej niż w przypadku Hiroszimy i Nagasaki.

Wówczas celem ataku stałyby się brygady ukraińskie, a celem całej operacji byłoby "zastraszenie Ukraińców". Jednak Jarosław Wolski uważa że ten scenariusz jest i tak "mało prawdopodobny".

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Źródło: Onet