Władimir Putin powiedział w środę (12.01), że sytuacja na obszarach, zaanektowanych przez Rosję jest "miejscami trudna". Dyktator powiedział jednak, że Rosja ma wszelkie zasoby potrzebne do poprawy życia w czterech regionach, które bezprawnie zagarnęła we wrześniu ubiegłym roku.
Nie milkną echa piątkowej wizyty Władimira Putina w cerkwi, który uczestniczył w bożonarodzeniowej mszy. Dziennikarze zwracają uwagę na samotność prezydenta Rosji oraz wytykają mu jego hipokryzję związaną z rzekomym świątecznym zawieszeniem broni.
W nocy z czwartku 29 grudnia na piątek 30 grudnia w Kijowie doszło do kolejnego rosyjskiego ataku. Gubernator obwodu kijowskiego Ołeksij Kułeba przekazał, że stolica Ukrainy była atakowana przez drony. Rosja nie ustaje w atakach rakietowych, które mają osłabić morale walczących Ukraińców.Wołodymyr Zełenski podczas ostatniego wystąpienia przed kamerami był przekonany, że Rosja jeszcze w tym roku może dokonać ataku rakietowego na dużą skalę, by doprowadzić do sytuacji, w której Ukraińcy powitają Nowy Rok w ciemnościach.- Pozostały dwa dni tego roku. Być może wróg będzie znów próbował, abyśmy powitali Nowy Rok w ciemnościach. Być może okupanci planują nowe uderzenia na nasze miasta. Ale niezależnie od tego, co planują, wiemy o nas jedno: wytrzymamy. Wypędzimy ich. A oni poniosą karę za tę straszliwą wojnę, najcięższą karę - mówił prezydent Ukrainy.
- Niedobory towarów i ograniczony dostęp do usług zmieniają codzienne życie Rosjan, czasami w zaskakujący sposób. Zamiast czekolady będą jeść wyroby czekoladopodobne. Muszą też używać wolniejszego internetu czy jeździć samochodami bez ABS-ów i pisać na szarym papierze. Braki zachodnich dóbr Rosja uzupełnia jednak przemytem, szacowanym na miliardy dolarów - pisze Wirtualna Polska.Od wybuchu wojny w Ukrainie Rosję mogło opuścić nawet 600 tys. obywateli. Jak donosi Wirtualna Polska, w większości są to osoby wykształcone i zamożne, które chcą uniknąć powszechnej mobilizacji. Nie bez znaczenia są też bieda i braki w zaopatrzeniu.- Rosjanie, którzy nauczeni są radzić sobie w każdych warunkach, muszą teraz bardzo kombinować i przemycać - mówi w rozmowie z portalem Wirtualna Polska prof. Wiktor Ross, wykładowca akademicki Uniwersytetu Warszawskiego, rosjoznawca i były dyplomata w Moskwie. Bolesnego zderzenia z rzeczywistością nie jest w stanie ukoić propaganda.
Czwartek 29 grudnia upłynął Ukraińcom pod znakiem zmasowanych ataków. Od rana w całym kraju wyły syreny alarmowe, a w rejonie Odessy, Białogrodu nad Dniestrem, Żytomierza i we Lwowie słyszalne były eksplozje. Rosjanie wystrzelili łącznie 69 pocisków. Obrona przeciwrakietowa unicestwiła 54 z nich.- Dzień ostrzału Ukrainy nie jest przypadkowy. Rosjanie przed Nowym Rokiem próbują po raz kolejny obniżyć morale Ukraińców - ocenia w rozmowie z portalem Wirtualna Polska prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu w Białymstoku. - Jeżeli realnie było tylko 69 pocisków, to świadczy albo o niedoborze sprzętu, albo że ostrzał lotniska Engels utrudnił całą operację - dodaje.
Na terenie rosyjskiej bazy wojskowej Engels w nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do eksplozji. Kreml twierdzi, że zginęli trzej wojskowi z personelu technicznego bazy, na których rzekomo spadły odłamki ukraińskiego drona. - To potężna strata i cios dla Rosji - ocenia w rozmowie z portalem Wirtualna Polska gen. Tomasz Drewniak.We wtorek ukraiński dziennikarz Wołodymyr Żółkin poinformował, że podczas uderzenia w rosyjską bazę zginąć miało nie trzech, a aż 17 żołnierzy. Redaktor powoływał się na prywatne źródła informacji. Zniszczeniu ulec miało także pięć strategicznych bombowców Tu-95 oraz wieża kontroli lotów. Przypomnijmy, że baza Engels jest wykorzystywana przez Rosjan do atakowania celów cywilnych w Ukrainie. Co ważne, pięć bombowców Tu-95 to około 10 proc. rosyjskiej floty. Utrata ich byłaby ciosem dla Władimira Putina.
Spekulacje na temat stanu zdrowia Władimira Putina nie ustają. Tym bardziej że dzisiaj mało kto dobrze życzy przywódcy Federacji Rosyjskiej, której wojska od ponad 10 miesięcy okupują terytorium niepodległej Ukrainy. Zdaniem Walerija Sołowieja, rosyjskiego politologa i historyka, rosyjski dyktator swoje ciągłe panowanie zawdzięcza przede wszystkim zachodnim lekarzom. Jego zdaniem są oni "zbyt skuteczni".
Władimir Putin od wielu tygodni otwarcie mówi o gotowości negocjacji z Ukrainą. Sygnały wysyłane przez stronę rosyjską są jednak wyjątkowo niespójne. W opinii generała Stanisław Koziej takie działanie to najpewniej tylko próba grania na czas.
Przywódcy państw zrzeszonych we Wspólnocie Niepodległych Państw otrzymali od Władimira Putina pamiątkowe pierścienie. Można dopatrywać się analogii do "Władcy Pierścieni", ale przedstawiciele Służby Bezpieczeństwa Ukrainy przekazali, że "przeczytali Tolkiena i mają dla Putina złe wiadomości".
Gen. Siergiej Kuzłow przez zaledwie miesiąc pełnił funkcję dowódcy Zachodniego Okręgu Wojskowego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Zastąpił go gen. Jewgienij Nikiforow. Zdaniem ekspertów, ciągłe rotacje nie są dobrym objawem.Gen. Nikiforow jest kojarzony z ministrem obrony Siergiejem Szojgu i szefem sztabu Walerijem Gierasimowem. Tymczasem ma być bliższy duetowi Jewgienij Prigożyn - Siergiej Surowikin. Jego poprzednikowi zarzucono podobno złe przygotowanie wojsk rosyjskich do ofensywy na kierunku łymańskim. Wspomniany Jewgienij Prigożyn to z kolei twórca niesławnej grupy Wagnera, która ma rozszerzać wpływy na Kremlu.
Katolickie Boże Narodzenie już na ostatniej prostej, natomiast prawosławni dopiero przygotowują się do świętowania. W związku z tym w Rosji przygotowano film, którego autorzy przedstawili Władimira Putina jako Świętego Mikołaja, który wyzwala błagające go o pomoc dziecko od wpływów "zepsutego" Zachodu.
Władimir Putin nie ma najmniejszego zamiaru decydować się na bożonarodzeniowe zawieszenie broni. Rosja ostrzeliwuje Chersoń w dzień Wigilii, celami są głównie obiekty cywilne. Liczba rannych cały czas rośnie, co najmniej osiem osób nie żyje.
Władimir Putin - jak wynika z doniesień medialnych - ma zmagać się ze śmiertelną chorobą. Nie brakuje również plotek o możliwym spisku, odejściu lub o zastąpieniu dyktatora przez innego polityka. Zdaniem ekspertów, taki scenariusz nie jest możliwy.Media sugerują, że Władimir Putin miałby zostać zastąpiony przez Nikołaja Patruszewa, sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej i byłego szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Specjaliści uważają jednak, że to wątpliwy scenariusz.
Ukraińskie służby udaremniły zamachy, jakie Władimir Putin miał planować na szefa ukraińskiego wywiadu Kyryłę Budanowa oraz ministra obrony Ołeksija Reznikowa. Informację tę przekazała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy.
Za pośrednictwem mediów społecznościowych doradca prezydenta Ukrainy, Mychajło Podolak, podzielił się swoją refleksją związaną z wartościami, jakie niosą ze sobą prezydentury Wołodymyra Zełenskiego oraz Władimira Putina. Kiedy ukraiński przywódca walczy niestrudzenie z okupantem, rosyjski dyktator "zabija, niszczy i gwałci".
Oddział rosyjskich żołnierzy stacjonujących na Krymie miał odmówić dalszej walki w Ukrainie. Informację tę przekazał kanał ASTRA, który uzyskał relację jednego z krewnych żołnierzy krymskiego batalionu zwiadowczego. Według niej, wszyscy odmawiający zaangażowania w "operację specjalną" mieli zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
Władimir Putin wypowiedział się na temat zaanektowanych przez Rosję terytorium na wschodzie Ukrainy. Przyznał, że sytuacja na tych terenach jest "trudna", ale już niedługo służby mają być wyposażone w nowoczesny sprzęt i uzbrojenie.
Władimir Putin przybył w poniedziałek 19 grudnia do Mińska. Kamera zarejestrowała dyktatora opuszczającego samolot. Widać, że ma poważne problemy z chodzeniem, co prowokuje kolejne pytania o jego stan zdrowia.
Władimir Putin gościł w Mińsku, gdzie spotkał się z Aleksandrem Łukaszenką. Niemal cały świat zastanawia się, co planują dyktatorzy. - W dniu spotkania Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki w Mińsku prawie wszystko było gotowe do otwarcia nowego etapu wojny w Ukrainie - pisze portal Wirtualna Polska. Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce i przedstawiciel białoruskiej opozycji, w rozmowie z portalem Wirtualna Polska zaznacza, że Aleksandr Łukaszenka nie może podjąć decyzji o dołączenia do wojny w Ukrainie z dnia na dzień.
Rosja przygotowuje grunt pod zmianę planu działania podczas wojny w Ukrainie? Amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) wyliczył dowody potwierdzające tę tezę. Powodem decyzji Kremla miało być zdanie sobie sprawy, że skuteczna ofensywa "z użyciem sił zmechanizowanych jest wątpliwa".Rosja, na czele z Władimirem Putinem, nie wie jak wyjść z twarzą z wojny w Ukrainie? Amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) opublikował najnowszą analizę dotyczącą sensu działań Kremla.Wojna w Ukrainie miała być jedynie trzydniową operacją specjalną. Nie wyszło i zagadką pozostaje czy to efekt bohaterskiej walki Ukraińców, czy ogromnej nieudolności rosyjskiej armii.Władimir Putin, który ostatnio miał ucierpieć w wyniku niefortunnego upadku, zdaje się zmienił pomysł na to, jak prowadzona ma być wojna w Ukrainie. Rosyjskie władze prowadzą obecnie dokładnie zaplanowaną kampanię informacyjną.
- Jak śledzę wydarzenia oraz działania Rosjan i Ukraińców, to widzę w tym II wojnę światową. Jakbyśmy nie chcieli, to od niej daleko odbiec nie możemy. Władimir Putin kopiuje błędy Adolfa Hitlera - ocenił w rozmowie z portalem Wirtualna Polska Bogusław Wołoszański, wybitny historyk i dziennikarz.- Ukraina ma bardzo mądrego przywódcę, który zjednał pomoc Zachodu i państw demokratycznych. Bez tej pomocy dawno byliby podbici. Serce mi się kraje, bo Polsce w 1939 roku państwa zachodnie nie udzieliły żadnej pomocy. A jak statki z uzbrojeniem wypłynęły na Morze Czarne, to 12 września zapadła decyzja, że zawracają, bo po co tracić broń. Obecnie Ukraińcy nie dali zachodnim państwom takiego argumentu, ta broń uratowała ich. Zachodnie i demokratyczne rządy wolą płacić, niż wysyłać swoich obywateli do walki - ocenia ekspert w rozmowie z portalem Wirtualna Polska.
- Armia Putina nieustannie stara się odbudowywać potencjał militarny i w styczniu lub lutym Rosja może rozpocząć w Ukrainie wielką ofensywę - alarmuje szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Eksperci z Polski są przekonani, że Władimir Putin może zaatakować Ukrainę z terenu Białorusi. Czego możemy się spodziewać?Dmytro Kułeba przekonuje, że "w styczniu lub w lutym Rosja może rozpocząć w Ukrainie wielką ofensywę". Rosjanie wciąż mają nadzieję, że uda im się odzyskać odbite przez Ukraińców terytoria i przemieścić się w głąb kraju. Szef ukraińskiej dyplomacji podejrzewa, że to właśnie w tym celu prowadzone są transporty broni i mobilizacja rezerwistów.
Jak oceniają analitycy amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną, służby prasowe Kremla zaczęły nagłaśniać aktywność publiczną Władimira Putina, aby ukazać go jako "kompetentnego lidera czasu wojny i przywódcę mającego kontakt ze społeczeństwem". Świadectwem przywództwa bliskiego Rosjanom miało być m.in. otwarcie przez dyktatora fermy drobiu.
Ukraiński generał Andrij Kowalczuk uczulił, że Władimir Putin jest w stanie wezwać do nowej mobilizacji w Rosji, która może objąć miliony osób. Podkreślił też, że Ukraina przygotowuje się na możliwość ponownej inwazji, tym razem z terytorium Białorusi.
Jest ostry apel jednego z najważniejszych polityków europejskich skierowany do rosyjskiego dyktatora Władimira Putina, w sprawie wojny w Ukrainie. - Putin, niech pan zakończy tę wojnę - takimi słowami zwrócił się niemiecki kanclerz Olaf Scholz, do rosyjskiego przywódcy. Słowa te padły w rozmowie z niemieckim dziennikiem Sueddeutsche Zeitung.
Reporterzy Financial Times napisali w piątek (16.12), że miesiąc przed inwazją na Ukrainę najważniejsi urzędnicy finansowi w Rosji ostrzegali Władimira Putina przed skutkami zachodnich sankcji, które cofnęłyby rozwój Rosji o kilkadziesiąt lat. Dyktator nie wziął sobie do serca słów ekspertów.
Ksiądz zapytał dzieci o to, jak zaprowadzić pokój na świecie. Jedna z dziewczynek odpowiedziała wprost, a jej odpowiedź wywołała spore zakłopotanie u duchownego. Nagranie z Mszy Świętej pojawiło się m.in. na fanpage'u "Make Life Harder".
W mediach trwa dyskusja dotycząca potencjalnego ataku na Ukrainę z terytorium Białorusi. Zdania są podzielone. Niektórzy twierdzą, że Aleksandr Łukaszenka nie zdecyduje się na taki krok, bo wie, że poniesie straty. Inni są przekonani, że prezydent Białorusi "pokazuje Moskwie, że jest gotowy na wejście".Ukraiński dziennikarz Ian Matwiejew sądzi, że nie można wykluczyć przygotowań ataku z terytorium Białorusi na ukraiński Wołyń. - To plan o tyle szalony, że Ukraińcy są od dawna na to przygotowani. Utworzyli linie obrony z rowami przeciwczołgowymi, polami minowymi. Ofensywa przez bagna i lasy wołyńskie zostałby okupiona wielkimi stratami - ocenia portal Wirtualna Polska, dodając, że taki atak wymagałby 60 tys. żołnierzy. Na Białorusi nie ma tak licznych sił, a "regularna białoruska armia raczej nie ma ochoty walczyć w Ukrainie".