Rosnące koszty ogrzewania stają się jednym z najpoważniejszych zmartwień polskich gospodarstw domowych. Zgodnie z sondażem przeprowadzonym przez IBRiS na zlecenie "Faktu", aż 70% Polaków obawia się podwyżek cen ciepła. Obawy te są w pełni uzasadnione: od 1 lipca 2025 roku, kiedy zniesiono mrożenie cen, opłaty za ciepło sieciowe (dostarczane przez ciepłownie) wzrosły o 20-30%. W górę idą także ceny surowców wykorzystywanych do ogrzewania indywidualnego, takich jak węgiel czy pellet. Rząd próbuje łagodzić sytuację, wprowadzając Bon Ciepłowniczy, który ma pomóc ok. pół miliona gospodarstw korzystających z ciepła sieciowego i spełniających kryterium dochodowe. Niestety, ta forma wsparcia nie obejmuje osób ogrzewających się indywidualnie, co sprawia, że problem drogiego ciepła dotyka szerokiego grona obywateli.
Węgiel wciąż stanowi kluczowe źródło opału dla wielu Polaków, a jego cena co roku jest niezwykle istotna. Zakupienie kilku ton surowca to przecież ogromny wydatek dla budżetu domowego, dlatego też temat ten zawsze elektryzuje mieszkańców. Właśnie trwa tzw. sezon wysoki dla sprzedawców. Ile trzeba wydać na tonę węgla w październiku 2025 roku?
Sezon grzewczy zmierza do nas wielkimi krokami, a węgiel cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Wiadomo, że im bliżej zimy, tym ceny opału będą szły w górę, dlatego spóźnialscy szukają wszelkiej okazji żeby nieco zaoszczędzić. Jedną z takich osób była mieszkanka Wielkopolski, która okazyjnie kupiła od obwoźnych handlarzy trzy tony surowca. Okazuje się jednak, że nie cieszyła się swoim zakupem zbyt długo.
Jak wynika z kwartalnego raportu opracowanego przez Polski Alarm Smogowy - od stycznia 2023 roku cena węgla spadła o około 24 proc., drewna kawałkowego o 19 proc., a pelletu o 32 proc. Ile jesienią 2023 roku zapłacimy za węgiel i który rodzaj wybrać?
Wielu mieszkańców okolic Białegostoku rezygnuje z zakupu węgla i wybiera tańsze palenie drewnem. Surowiec z Kolumbii, który dociera na Podlasie za pośrednictwem PGE Paliwa, jest, w ich ocenie, niezdatny do użytkowania. Okazuje się jednak, że mieszkańcy mogą na dłuższą metę nie mieć wyboru, czym palić.
Dodatek węglowy to kolejna porażka rządu PiS? Wielkie deklaracje na temat wypłaty pieniędzy na zakup opału na zimę nie zostały spełnione wszędzie. Pani Agnieszka z Ostrowca Świętokrzyskiego złożyła wniosek w sierpniu, ale przelewu z gminy nadal nie dostała. Samorządowcy mówią wprost: pieniędzy obiecanych przez rząd nie ma.Dodatek węglowy miał pomóc Polakom w zakupie opału na zimę. W "Wiadomościach" TVP o tym nie powiedzą, ale rzeczywistość boleśnie zreflektowała piękne słowa Mateusza Morawieckiego.Ostrowiec Świętokrzyski to jedno z miast, gdzie dodatek węglowy nie trafił do wszystkich, którzy złożyli wniosek o jego wypłatę oraz otrzymali pozytywną odpowiedź. Samorządy są bezradne, gdyż nie są w stanie pokryć obietnic władzy, gdyż kasy świecą pustkami.Pani Agnieszka złożyła wniosek w sierpniu i zgodnie z zapowiedziami resortu klimatu pieniądze powinny trafić do niej do dwóch miesięcy od tego terminu. Jest koniec listopada, a przelew nadal nie nadszedł. - Mamy temperaturę minusową. Udało mi się kupić dwa metry sześcienne drewna po tym, jak otrzymałam 500+. Ale na długo nie wystarczy - powiedziała kobieta w rozmowie z portalem interia.pl.
Ceny węgla w naszym kraju spadają w zatrważającym tempie. W opinii niektórych ekspertów wkrótce "rządowa cena" może być zdecydowanie wyższa od tej rynkowej. Dodają, że ceny węgla w niedalekiej przyszłości będą zależeć od kilku czynników, m.in. od pogody.
Bulwersujące wieści z Płońska. Wnuczek okradł własną babcię, jego łupem padł zakupiony przez kobietę... węgiel oraz złota obrączka. Sprawca zuchwałego rabunku został zatrzymany na terenie Warszawy, a następnie przekazany płońskim stróżom prawa. 25-latkowi grozi teraz do 5 lat więzienia.
Tani węgiel od samorządów wcale nie będzie tani, a maksymalna cena 2 tys. zł za tonę będzie kolejną mrzonką rządu PiS? Ministerstwo Klimatu otwarcie potwierdza istnienie haczyków na temat sprzedaży "taniego węgla". Lista dodatkowych, ukrytych opłat będzie kosztownym szczegółem.Tani węgiel będzie kolejną niespełnioną obietnicą rządu PiS. Polacy składający do gmin wnioski o zakup surowca na preferencyjnych warunkach mogą zdziwić się, że deklarowane maksymalne 2 tys. złotych za tonę jest nierealne."Fakt" poinformował, że samo Ministerstwo Klimatu otwarcie przyznaje się do istnienia kilku haczyków, które wywindują cenę "taniego węgla". Zabezpieczenie się na zimę nie będzie tak niskokosztowe, jak obiecał rząd PiS?
W całym kraju ruszają kontrole dodatku węglowego. Mają one na celu ustalenie, czy osoby deklarujące piec węglowy jako główne źródło ogrzewania, faktycznie korzystają z takiego źródła ciepła. Urzędnicze wizyty w polskich domach to pokłosie licznych doniesień o nieprawidłowościach, do których miało dochodzić podczas składania wniosków.
Senat przegłosował dwie ustawy ustalające maksymalne ceny węgla i prądu. Wśród naniesionych poprawek wyższa izba parlamentu obniżyła stawki uchwalone przez Sejm oraz rozszerzyła krąg podmiotów uprawnionych do skorzystania z niższych taryf.
Policja i protestujący pod biurem poselskim Mateusza Morawieckiego w Katowicach. Doszło do przepychanek między górnikami i funkcjonariuszami. - Ten oszust, tchórz... to, że nasłał na nas kordony policji... Niech nie myśli, że to koniec - mówił Rafał Jedwabny. Zapowiedziano kolejny protest, tym razem w Warszawie.Pod biurem poselskim Mateusza Morawieckiego w Katowicach pojawiły się tłumy. Odbyła się cykliczna akcja "kolejka po tani węgiel od Morawieckiego". Od dwóch miesięcy co poniedziałek pod biurem premiera pojawiały się tłumy rozżalonych i złych górników.Akcja Komisji Krajowej WZZ "Sierpień 80" wywołała poruszenie. Protestujący ponownie nie mogli spotkać się z premierem, ale zamiast Mateusza Morawieckiego na spotkanie wyszli im policjanci. Nie obyło się bez przepychanek.- Ja tu nie stoję, żeby z wami walczyć, bo jesteście w pracy. Niech ten oszust tu przyjedzie i powie, co robi z tym krajem - grzmiał protestujący wprost w stronę umundurowanego policjanta, schowanego za hełmem z przyłbicą.
Chcesz kupić węgiel od samorządu? Będziesz musiał złożyć specjalne wniosek. Rząd chce po raz kolejny ułatwić proces wspomagania samorządowców i zwykłych obywateli. Pojawił się specjalny komunikat na temat taniego węgla, który już niedługo ma zasilić piece w kolejnych gospodarstwach. - Cena węgla sprzedawanego przez samorządy będzie bardzo atrakcyjna - czytamy.Węgiel to w ostatnich tygodniach temat wyjątkowo gorący. Polacy dyskutują na temat wszelkich wariacji zorientowanych wokół "czarnego złota". Niektórzy martwią się, skąd wezmą węgiel, drudzy martwią się kosztem tony węgla, a jeszcze inni skąd wezmą pieniądze na opał.Rząd obiecywał węgiel i ciągle obiecuje coś nowego. Najnowszy komunikat Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) dotyczy kwestii zakupu węgla od samorządów. Konkretnie o zaproponowany przez ministrów projekt ustawy o zakupie preferencyjnym paliwa stałego przez gospodarstwa domowe.
Ogromnego zdumienia doznał jeden z obywateli w woj. kujawsko-pomorskim, który po otrzymaniu pozytywnej decyzji o przyznaniu dodatku węglowego po wejściu na konto nie ujrzał żadnych pieniędzy. Jak się okazało, środki zdążył już ściągnąć komornik, który według prawa nie powinien był tego uczynić. Jak jednak tłumaczą przedstawiciele środowiska komorniczego zdarzenie to obciąża bank, nie zaś egzekutora.Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w dwóch niezależnych źródłach.
Wraz ze spadającymi na dworze temperaturami, rośnie napięcie w obozie władzy. Tlący się od dawna konflikt między Mateuszem Morawieckim a Jackiem Sasinem przybiera na sile, a wzajemnym oskarżeniom nie ma końca. Cała sprawa zakrawa o dawne spory, ale demony na nowo rozbudziły problemy związane z kryzysem na rynku węgla. - Oni wiedzą, że w sprawie cen energii i całej polityki zrobili masę błędów i to się źle skończy - komentuje rządową telenowelę wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty.To, że losy Mateusza Morawieckiego w fotelu premiera są niepewne wiadomo nie od dziś. Dotychczasowy pupil Jarosława Kaczyńskiego nie ma w partii wielu przyjaciół, a i sam prezes coraz bardziej niecierpliwi się jego nieudolnością.Kwestia ta nie byłaby tak martwiąca, gdyby nie fakt, że wewnętrzne waśnie mocno odbijają się na notowaniach Zjednoczonej Prawicy. Prezes PiS tymczasem dwoi się i troi, by zachęcić elektorat do dania mu kolejnego mandatu zaufania, jeżdżąc od miasta do miasta, a rząd trwa w letargu.W PiS-ie nie ma dziś osoby, która ne czułaby, że los ugrupowania przesądzi się w najbliższych tygodniach i zależeć będzie od tego, czy nadchodząca zima mocno da się we znaki Polakom pozbawionym możliwości zakupu już nawet nie taniego, ale jakiegokolwiek węgla.
21 września w życie weszła ustawa o wsparciu odbiorców ciepła, która przewiduje obowiązkowe ograniczenie cen ciepła sieciowego przez wytwórców oraz dodatki dla gospodarstw domowych używających do ogrzewania drewna, pelletu, LPG lub oleju opałowego.Podstawowym warunkiem, aby móc ubiegać się o dopłatę, jest posiadanie źródła ciepła, które jest wpisane do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Dodatek wynosi 3 tys. zł w przypadku, gdy głównym źródłem ciepła jest kocioł na pellet drzewny lub inny rodzaj biomasy, z wyłączeniem drewna. W przypadku pieców na olej opałowy można liczyć na dopłatę 2 tys. zł, w przypadku opalania drewnem dodatek wynosi 1 tys. zł, a osoby ogrzewające dom gazem LPG otrzymają 500 zł.
Do absurdalnej wręcz sytuacji doszło w Zawierciu. Pewna mieszkanka zdecydowała się zakupić węgiel w jednej z lokalnych firm. Wszystko przebiegało sprawnie, dopóki dostawca nie wyładował "towaru" pod jej domem. Na węgiel pozostawiony "pod chmurką" zaczął padać deszcz, który... zmył z niego farbę. Okazało się, że dostarczono jej trzy tony najzwyklejszych kamieni pomalowanych na czarno z gruzem.
Jarosław Kaczyński nie przestaje zaskakiwać swoimi pomysłami na przetrwanie energetycznego kryzysu. Przezes Prawa i Sprawiedliwości tak bardzo martwi się o los Polaków, że podrzuca im coraz bardziej absurdalne propozycje, które mocno zbliżają się do granicy absurdu. Tym razem lider Zjednoczonej Prawicy złotą myślą podzielił się z mieszkańcami Siedlec, wywołując falę pełnych oburzenia komentarzy. Jarosław Kaczyński nie próżnuje i przemierza Polskę wzdłuż i wszerz, szykując solidny grunt pod nadchodzące wielkimi krokami wybory do parlamentu. Wyraźnie zrelaksowany po wakacyjnej przerwie przezes PiS włączył piąty bieg i wrócił do swojego objazdu z głową pełną pomysłów na to, jak zaradzić utrapieniom Polaków, a tych jest przecież coraz więcej.Jednym z bardziej martwiących zagadnień, poza szalejąca inflacją, jest zdecydowanie kwestia zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego na nadchodzącą zimę. Problem nie powstał dziś, ale urósł do poważnych rozmiarów wraz z nagłą zmianą pogody i kolejnymi niepokojącymi doniesieniami o pustych składach węgla.Rząd uspokaja sytuację i zapewnia, że surowca nie zabraknie, ale wśród zwykłych obywateli narasta niepokój i frustracja. Na szczęście, na ratunek skołatanym nerwom spieszy "ojciec narodu" Jarosław Kaczyński, który jak z rękawa sypie kolejnymi nieocenionymi radami.
Katarzyna Kolenda-Zaleska mimo ogromnego doświadczenia w pracy dziennikarskiej nie wytrzymała w studiu TVN24. Prowadząca "Faktów po Faktach" zwyczajnie załamała ręce, a głowę ukryła w dłoniach. - Na takim poziomie nie będziemy rozmawiać - grzmiała dziennikarka poirytowana zachowaniem Zbigniewa Girzyńskiego, który mimo krytycznej opinii o rządzie nadal wspiera Prawo i Sprawiedliwość.Katarzyna Kolenda-Zaleska na własnej skórze przekonała się, że nie da się przygotować na absurdalnie niski poziom debaty na polskiej scenie politycznej. Widzowie TVN24 byli świadkami niecodziennego zachowania prowadzącej "Fakty po Faktach".Kiedy w studio TVN24 pojawili się poseł koła poselskiego Polskie Sprawy Zbigniew Girzyński i Cezary Tomczyk reprezentujący Platformę Obywatelską, Katarzyna Kolenda-Zaleska mogła być pewna, że emocje sięgną zenitu. Nie była jednak gotowa na to, co padło z ust jednego z jej gości.
Piątkowe nadzwyczajne posiedzenie Sejmu zakończyło się przyjęciem ustawy o wsparciu odbiorców ciepła. Przewiduje ona obowiązkowe ograniczenie cen ciepła sieciowego przez wytwórców oraz dodatki dla gospodarstw domowych używających do ogrzewania drewna, pelletu, LPG lub oleju opałowego. Dofinansowanie wahać się będzie w granicach od 500 zł do 3 tys. zł. Na tę ustawę z niecierpliwością i coraz większą irytacją czekały rzesze Polaków. Jesień i zima za pasem, noce i poranki są coraz chłodniejsze, a rachunki za ogrzewanie, co tu dużo mówić, będą tylko wyższe.Jak doskonale pamiętamy, droga do politycznego kompromisu wcale nie była łatwa. Rząd do niedawna planował jeszcze wsparcie jedynie dla tych osób, które ogrzewają swoje gospodarstwa domowe węglem, jednak pod naporem opozycji i niezadowolonych wyborców zmuszony został do wypracowania rozwiązań także dla pozostałych odbiorców.W końcu, w wielkich bólach, w zaciszu politycznych gabinetów udało się stworzyć przepisy gwarantujące dopłaty również do innych źródeł ogrzewania niż węgiel. Te, niemal na ostatnią chwilę, przyjęto na nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu w piątek 2 września.
Kryzys surowcowy w Europie nabiera coraz poważniejszych kształtów. Po tym, jak Władimir Putin zaczął szantażować swoich odbiorców przykręceniem kurka, a w wyniku inwazji na Ukrainę wprowadzono sankcje na Rosję, nie ma już żadnych złudzeń, że przed nami wyjątkowo trudna zima. W składach brakuje węgla, a jeśli jest to słabej jakości lub horrendalnie drogi. Galopująco rosną też ceny gazu i prądu. Eksperci prognozują, że jeśli rząd nie zdecyduje się na interwencję, Polacy będą marznąć we własnych domach.Przed tak dramatycznym scenariuszem już dawno przestrzegali górnicy i eksperci ds. energetyki, ale rząd Mateusza Morawieckiego wiedział lepiej, a przynajmniej udawał, że tak jest. I choć o problemach z dostawą surowców energetycznych w obozie władzy wiedziano od samego początku wojny w Ukrainie, działań nie podejmowano, bezczelnie zwodząc opinię publiczną.Jeszcze pod koniec lipca, kiedy sytuacja już była na ostrzu noża, premier grzmiał z mównicy sejmowej o sztucznej panice wywoływanej przez opozycję i chwalił się ambitnym celem, jaki postawił państwowym spółkom, zgodnie z którym "węgla ma być nadmiar".Zgodnie z decyzją, składy węgla miały być załadowane niemalże do pełna do końca października br., jednak plany te uległy zmianie. Teraz szef polskiego rządu wskazał nowy termin - 30 kwietnia 2023 r. Czyżby rząd zapomniał zatem, że zanim nastanie wiosna, najpierw musi nadejść zima?
Węgla na zimę jednak braknie? Polacy z niepokojem patrzą na pojawiającą się na horyzoncie jesień i kroczącą za nią zimę. Branża ujawniła o jakich brakach opału mowa. Nie jest to jedynie kropla w morzu potrzeb osób ogrzewających swoje domy węglem. Władimir Putin dopiął swego? Węgiel osiąga kosmiczne ceny. Polacy cieszą się nie z niskiej ceny, a w ogóle możliwości zakupu surowca, który zimą pozwoli ogrzać dom. Sytuacja jest zła i ciche działania rządu tylko to potwierdzają.Mateusz Morawiecki był jednym z pierwszych liderów, którzy głośno mówili o konieczności nałożenia embarga na rosyjski węgiel w związku z najechaniem przez Władimira Putina Ukrainy. Premier zapomniał jednak, że nałożenie embarga niesie ze sobą znaczące konsekwencje, a Polacy zimą nie ogrzeją się przy pełnych dumy słowach o potędze rządu PiS i kolejnych obietnicach o poprawie jakości życia. Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla opublikowała dane. Widmo mroźnej zimy dawno nie było już tak realne.
PGG podnosi gwałtownie ceny węgla - nawet o 40 proc. Tymczasem wydaje się, że kwestia dopłat dla klientów indywidualnych całkowicie stoi, urzędnicy rozkładają ręce. Czy niektórzy Polacy będą musieli próbować przetrwać zimę z wyłączonymi kaloryferami?Rząd zapowiedział dopłaty, a zdaje się, że niewielu pośredników w skupie węgla z nich skorzysta. Wszystko przez niepewność związaną z tym, czy rządzący na pewno wywiążą się z obietnicy i przekażą środki w odpowiednim czasie.