Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Ministrów, przedłożono pod obrady projekt ustawy w sprawie zamrożenia cen prądu. Zgodnie z zapisami, w 2023 r. gospodarstwa domowe objęte będą cenami z roku 2022 w oparciu o wyznaczone limity zużycia energii, które podzielono na trzy kategorie. Po ich przekroczeniu naliczane będą stawki według aktualnych cen taryfowych.
Wraz ze spadającymi na dworze temperaturami, rośnie napięcie w obozie władzy. Tlący się od dawna konflikt między Mateuszem Morawieckim a Jackiem Sasinem przybiera na sile, a wzajemnym oskarżeniom nie ma końca. Cała sprawa zakrawa o dawne spory, ale demony na nowo rozbudziły problemy związane z kryzysem na rynku węgla. - Oni wiedzą, że w sprawie cen energii i całej polityki zrobili masę błędów i to się źle skończy - komentuje rządową telenowelę wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty.To, że losy Mateusza Morawieckiego w fotelu premiera są niepewne wiadomo nie od dziś. Dotychczasowy pupil Jarosława Kaczyńskiego nie ma w partii wielu przyjaciół, a i sam prezes coraz bardziej niecierpliwi się jego nieudolnością.Kwestia ta nie byłaby tak martwiąca, gdyby nie fakt, że wewnętrzne waśnie mocno odbijają się na notowaniach Zjednoczonej Prawicy. Prezes PiS tymczasem dwoi się i troi, by zachęcić elektorat do dania mu kolejnego mandatu zaufania, jeżdżąc od miasta do miasta, a rząd trwa w letargu.W PiS-ie nie ma dziś osoby, która ne czułaby, że los ugrupowania przesądzi się w najbliższych tygodniach i zależeć będzie od tego, czy nadchodząca zima mocno da się we znaki Polakom pozbawionym możliwości zakupu już nawet nie taniego, ale jakiegokolwiek węgla.
Po odwołaniu z funkcji prezesa TVP Jacek Kurski nie może być pewien co do swojej politycznej przyszłości. Choć w mediach wiele spekulowało się o jego wejściu do rządu lub objęciu nadzoru nad kampanią PiS przed wyborami parlamentarnymi, coraz częściej mówi się, że władze partii nie palą się do współpracy z byłym posłem. Powodem tego ma być osobisty uraz, jaki żywi do niego Jarosław Kaczyński, któremu Kurski podpadł kilkoma niefortunnymi słowami.Telenowela, której głównym bohaterem jest Jacek Kurski, trwa od 5 września. Wtedy to, zupełnie nieoczekiwanie, odwołano go ze stanowiska prezesa TVP, które piastował z przerwami przez 6 lat, zaprowadzając na Woronicza swoje własne rządy.Szybko po detronizacji Kurskiego okazało się jednak, że nie jest on niezastąpiony, bowiem kandydat na jego następcę pojawił się równie szybko, jak były prezes Telewizji Publicznej zabierał swoje pudła z gabinetu.Początkowo widziano w tym posunięciu większą operację polityczną, obliczoną na obsadzenie "Kury" w nowej roli, o czym mówił nie tylko z wielką ekscytacją sam zainteresowany, ale także rzecznik PiS Radosław Fogiel.Mijały dni, a status Kurskiego wciąż się nie wyklarował. Podczas swojej ostatniej konferencji prezes PiS zapewniał jeszcze, że decyzje nie zapadły, a podejmie je kierownictwo partii. Teraz Onet donosi, że Kaczyński mógł blefować, bo wyrok na swojego byłego posła już wydał i bynajmniej nie jest on dla szukającego wakatu pozytywny.
Minister klimatu Anna Moskwa postanowiła "podnieść na duchu" Polaków, którzy obawiają się sezonu zimowego. Polityk, która wyraźnie chce świecić dobrym przykładem, pochwaliła się, że obniżyła temperaturę w domu do 17 stopni. Rodacy mają zatem iść jej śladem?Polski rząd w ostatnich miesiącach nie szczędzi Polakom "dobrych" rad. Przemysław Czarnek nie pozostawił wątpliwości, że powinniśmy "jeść mniej i taniej". Mateusz Morawiecki z kolei - całkowicie lekceważąc rosnące ceny materiałów budowlanych - zachęcał rodaków do ocieplania domów. Wisienką na torcie był Andrzej Duda, który jako prezydent, wyciągnął do narodu pomocną dłoń i zaproponował "zaciskanie zębów".
Prawo i Sprawiedliwość z desperacją szuka sposobów na poprawę swoich sondażowych wyników. Jednym z pomysłów, do którego coraz bardziej przychyla się Nowogrodzka, jest rekonstrukcja rządu, mająca tchnąć powiew świeżości z nieco zgniłe już zakamarki gabinetu Mateusza Morawieckiego. Na włosku wisi posada wielu ministrów, a wśród samych polityków bardziej niż chęć reanimowania partii przebijają się osobiste animozje i interesy.O tym, że Prawo i Sprawiedliwość coraz poważniej myśli o zmianach w KPRM donosi w swojej piątkowej korespondencji dziennikarz RMF FM Roch Kowalski. Miał on nieoficjalnie usłyszeć, że odwołanie skompromitowanego przez aferę z ciągnikiem wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka to dopiero początek rewolucji. Póki co rozmowy są jednak w fazie początkowej.
Zgodnie z przyjętą przez rząd tarczą solidarnościową od pierwszego października, budynki administracji rządowej będą musiały obniżyć zużycie energii o 10 procent. W jaki sposób cięcia wpłyną na komfort pracy urzędników i samych obywateli szczególnie w mniejszych gminach?
Płaca minimalna w 2023 r. będzie wyższa, rząd już zdecydował. Zaskakuje fakt, iż ministrowie Mateusza Morawieckiego stwierdzili, że Polakom należy się więcej niż jedna podwyżka płacy minimalnej. Pracodawcy będą musieli zmieniać mowy aż dwa razy. W 2023 r. płaca minimalna poszybuje bowiem dwukrotnie.Płaca minimalna w 2023 r. wzrośnie. Rządzący podjęli już decyzję o wysokości podwyżki, na jaką przygotować mogą się zarówno pracownicy, jak i pracodawcy.Płaca minimalna w 2023 r. będzie wzrastać aż dwa razy w ciągu 12 miesięcy. Rząd PiS zdecydował się na niespodziewaną decyzję i podwyżkę płacy minimalnej 1 stycznia oraz 1 lipca.
Wesele Norberta Kaczmarczyka i "skromny" traktor w prezencie stały się gwoździem do politycznej trumny wiceministra. - W poniedziałek prezydium Komitetu Politycznego PiS zdecydowało, że ta dymisja musi nastąpić i ona nastąpi - stwierdził jasno Ryszard Terlecki. Norbert Kaczmarczyk był zbyt pewny, myśląc, że jest bezpieczny na stołku wiceministra rolnictwa. W poniedziałek w Prawie i Sprawiedliwości zapadła decyzja o przyszłości polityka.Norbert Kaczmarczyk będzie wspominał swoje wesele przez całe życie. Nie tylko ze względu na wzruszające sceny u boku ukochanej. Przyjęcie godne pary książęcej nie pomogło w rozwoju rządowej kariery.
Rząd polski coraz głośniej mówi o konieczności oszczędzania energii w obliczu kryzysu wywołanego przez Rosję. Jak poinformował rzecznik rządu, w tym tygodniu Polakom przedstawione zostaną konkretne propozycje. Piotr Müller stanowczo podkreślił przy tym, że zamiast nakazów, opierać się one będą na zachętach.Cała Europa zmaga się z energetycznym kryzysem, który zgotował nam Władimir Putin. Nadchodząca zima z pewnością będzie trudna dla mieszkańców Starego Kontynentu, dlatego przygotowania do ciężkich miesięcy w wielu krajach już się rozpoczęły.W Niemczech, na przykład, zakazano oświetlania budynków nocą, w Finlandii zachęca sie obywateli do rezygnacji z sauny, a w Grecji nakazuje instytucjom państwowym oszczędzanie energii pod rygorem utraty finansowania.W Polsce, jak do tej pory, widocznych działań brakowało. URE już jakiś czas temu ostrzegł o wzroście rachunków w 2023 r. o 180 proc., jeśli państwo nie podejmie interwencji, ale gabinet Mateusza Morawieckiego sytuację mocno zbagatelizował.Z najnowszej wypowiedzi rzecznika rządu wynika jednak, że i nad Wisłę nadeszła w końcu pewna refleksja. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami minister klimatu Anny Moskwy, a także Piotra Mullera i innych polityków obozu władzy wynika jednoznacznie, że nakazów dot. ograniczenia zużycia energii dalej nie będzie, ale władze chcą kusić obywateli wizją znaczących oszczędności.
Nawet nowe telefony będą trafiać do nas z zainstalowanymi dwoma rządowymi aplikacjami (Regionalny System Ostrzegania oraz Alarm112)? Tego chce władza, ale branża teleinformatyczna alarmuje, że jest to nie tylko trudne do wykonania, ale i drogie przedsięwzięcie. - Mielibyśmy otwierać pudełka ze smartfonami, by zainstalować na nich rządowe aplikacje? - pyta oburzony pomysłem przedstawiciel dużych sieci handlowych. W PiS uspokajają, ale humory ich nie opuszczają.Alert RCB to według rządu zbyt mało, by Polacy mogli spać spokojnie. Siedzący na ul. Wiejskiej politycy wymyślili, że należy rozważyć nałożenie na sprzedawców i producentów zupełnie nowego obowiązku.Regionalny System Ostrzegania (RSO) oraz Alarm112 to dwie aplikacje rządowe, które według projektu nowych przepisów miałyby być instalowane w każdym sprzedawanym telefonie. Rząd chce kontrolować nas jeszcze bardziej? Może jednak liczy się bezpieczeństwo, ale władza wybrała przymus jako formę przekonania do instalacji rządowych programów.
Po pozbawieniu Jacka Kurskiego fotela prezesa Telewizji Polskiej, korytarze TVP wrzą od plotek. - Nic się nie zmieni, a z drugiego fotela dalej TVP będzie rządził Jacek Kurski - powiedziała osoba pracująca w TVP przy organizacji programów rozrywkowych oraz widowisk. Nie brakuje spekulacji jego byłych już podwładnych na temat dalszej kariery Jacka Kurskiego.W poniedziałek Polskę niespodziewanie obiegła wiadomość, że Jacek Kurski nie jest już szefem TVP. Zgodnie z doniesieniami zza zamkniętych drzwi spotkania Rady Mediów Narodowych za odwołaniem prezesa Telewizji Polskiej byli "wszyscy przedstawiciele PiS".Jacek Kurski utrzymuje, że nie ma mowy o ciosie w plecy. - W wyniku decyzji mojego środowiska politycznego, w porozumieniu ze mną przestałem być Prezesem TVP. Wiem, że przede mną kolejne wyzwania - napisał na Twitterze były już szef Telewizji Polskiej.Potwierdzam, że w wyniku decyzji mojego środowiska politycznego, w porozumieniu ze mną przestałem być Prezesem TVP. Wiem, że przede mną kolejne wyzwania. Telewizja, kt. oddałem 7 ostatnich lat jest dziś u szczytu potęgi, wspaniała jak nigdy. Z serca dziękuję Widzom i ludziom TVP.— Jacek Kurski PL (@KurskiPL) September 5, 2022 TVP huczy od plotek po informacji o nagłej zmianie na szefowskim fotelu. Onet rozmawiał z pracownikami Telewizji Polskiej, którzy ujawnili, jakie teorie spiskowe krążą po rozgrzanych korytarzach telewizji publicznej.
Rząd PiS otrzymał od Radosława Sikorskiego wiele gorzkich słów, ale w rozmowie z Mikołajem Dowejko z Goniec.pl, były minister spraw zagranicznych zupełnie się nie hamował. - Na ściganie rosyjskiej agentury czasu nie ma, a to po części dlatego, że ona jest wewnątrz partii rządowej - oświadczył Radosław Sikorski. Lista zarzutów wobec PiS jest jednak znacznie dłuższa.PiS nie ma obecnie dobrego czasu, a słowa Radosława Sikorskiego nie poprawią humoru Jarosławowi Kaczyńskiemu. Były minister był jednym z gości Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie. Radosław Sikorski w rozmowie z redakcją Goniec.pl zupełnie się nie hamował i wyłożył kawę na ławę. PiS ma problem, gdyż jego ciemne sekrety zostały brutalnie obnażone? Polityk nie ukrywa, że łatwo jest dostrzec podobieństwa między reżimem Putina i rządami PiS. Mocny wywiad.
Jacek Kurski nie jest już prezesem TVP. Decyzję o jego odwołaniu podjęła w poniedziałek Rada Mediów Narodowych. Nie oznacza to jednak, że były polityk PiS i Solidarnej Polski będzie próżnował. Obóz władzy już szykuje dla niego nowe wyzwania, a media donoszą, że wkrótce zasilić on może szeregi rządu Mateusza Morawieckiego.Nowy tydzień rozpoczął się istnym trzęsieniem ziemi i wyznaczył koniec pewnej epoki. Wiadomość o odwołaniu Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba, a zaskoczenie miało towarzyszyć nawet członkom rządu.Jak to jednak zwykle bywa w przypadku "nieoczekiwanych" decyzji podejmowanych, nie ukrywajmy tego, przez obóz władzy, o incydencie nie może być mowy. Choć od ogłoszenia decyzji minęło zaledwie kilka godzin, w mediach pojawia się coraz więcej doniesień świadczących o tym, że to kolejny element przebiegłych intryg w szeregach Zjednoczonej Prawicy.
- Nie wyobrażam sobie powrotu kolejek i sytuacji, kiedy trzeba się troszczyć o to, co położyć na stole - mówił Andrzej Duda na Jasnej Górze. Prezydent zwrócił się wprost do rolników, którzy w niedzielę obchodzili uroczystość Dożynek Jasnogórskich i Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rolników. Praca na roli została zrównana z bezpieczeństwem militarnym.Andrzej Duda zmienił kierunek i zamiast do Torunia udał się na Jasną Górę. Prezydent brał udział w Dożynkach Jasnogórskich oraz towarzyszył pielgrzymującym w tym samym dniu rolnikom.Prezydent nie zapomniał, że ludzie ciężko pracujący na roli potrzebują w obliczu kolejnych kryzysów kilku słów wsparcia. Andrzej Duda podziękował rolnikom, że dbają o bezpieczeństwo żywnościowe. Głowa narodu nie zamierzała powstrzymywać fali komplementów.
Pilne posiedzenie Sejmu nie mogło obyć się bez kłótni i oskarżeń. Posłowie zdają się uważać, że dostaną pieniądze w ramach diety tylko wtedy, gdy odhaczą wystarczającą liczbę krzyków z mównicy. - Od miesiąca jesteśmy okłamywani - grzmiała Joanna Senyszyn. Mocnych słów wobec rządu PiS padło jednak zdecydowanie więcej.Sejm wrze od mocnych słów i tonów oburzenia na szkodę Polski i Polaków. Posłowie przez wakacje nie zapomnieli ulubionych inwektyw względem oponentów i już pierwszego dnia specjalnego posiedzenia w ruch poszła cała lista oskarżeń.Rząd PiS nie może liczyć na taryfę ulgową ze względu na trudną sytuację gospodarczą na całym świecie. Politycy opozycji nie dali się nabrać na piękne słowa i pochwalne materiały "Wiadomości" TVP o wspaniałej sytuacji w kraju. Lista zarzutów wobec rządu jest poważna. Opozycja skupiła się przede wszystkim na pieniądzach, które rząd rozdaje i jednocześnie deklaruje, że nie potrzebuje wsparcia ze strony Unii Europejskiej. Poseł PSL zwrócił uwagę, że niedługo Polacy będą zdziwieni po wejściu do sklepu i zawdzięczają to tylko i wyłącznie gabinetowi Mateusza Morawieckiego.
Zmiany w rządzie przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi są już niemalże przesądzone. Taką wiadomość przekazał na antenie Polsat News europoseł Adam Bielan. Co więcej, niewykluczone, że do roszad dojdzie już tej jesieni i dotkną one wiceministra Waldemara Budy i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Znane są już pierwsze nazwiska ich potencjalnych następców.Choć następne wybory parlamentarne dopiero za rok, w polskiej polityce temperatura już niepokojąco wzrasta i nic nie wskazuje na to, by miała opaść. Istny przedwyborczy maraton zapoczątkował swoim odejściem z rządu prezes PiS Jarosław Kaczyński, a do wyścigu chętnie włączyła się opozycja z Donaldem Tuskiem na czele.Po obfitujących w spotkania z wyborcami wakacjach nadchodzi równie intensywny czas kolejnych kłótni, oskarżeń i walk partyjnych. Burzliwy okres dotknie także samej Zjednoczonej Prawicy, która od jakiegoś czasu pozostaje w defensywie i walczy o przetrwanie.
Piekło zamarzło i Polacy zrozumieli, że władza im nie pomoże. Co więcej, wynik sondażu nie pozostawiają złudzeń co do wizji ratunku ze strony opozycji. Socjolog Henryk Domański skomentował wyniki badania. Słowa eksperta są zaskakujące i powinny dać Donaldowi Tuskowi do myślenia.Rząd PiS nie cieszy się solidnymi fundamentami zbudowanymi z zaufania i wiary w eksperckie umiejętności ekonomiczne. Najnowszy sondaż na temat walki z drożyzną udowodnił jednak, że również opozycja stoi na płonącym gruncie. Polacy nie wierzą, że wymiana osób na rządowych stołkach zatrzyma rekordową inflację. Donald Tusk straszący rujnującymi działaniami rządu PiS ma spory problem i brak pomysłu na jego rozwiązanie.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy budżetowej na 2023 rok. Zgodnie z założeniami, deficyt sięgnie ponad 60 mld złotych, a dług publiczny wyniesie aż 40,4 proc. w stosunku do PKB. Niestety, dramatycznie wyhamuje także polska gospodarka. - To ambitny budżet na trudne czasy - zaznaczał szef rządu. To, że polskie finanse nie są w najlepszym stanie, wiadomo nie od dziś, a to, że napiętej sytuacji budżetowej nie pomaga sytuacja geopolityczna, jest niezaprzeczalnym faktem.Rządzący bardzo chętnie zresztą wykorzystują ten argument w tłumaczeniu, z czego wynika kryzys w państwowej kasie, oddalając wszelkie podejrzenia od swoich własnych nieroztropnych działań i specyficznej, delikatnie mówiąc, polityki szefa NBP, mocno krytykowanego przez opozycję.- Inflacja, wzrost cen energii, to są wszystko konsekwencje wojny wywołanej przez Władimira Putina na Ukrainie, tego brutalnego ataku. Odczuwamy konsekwencje sankcji - mówił chociażby we wtorek rano w Polskim Radiu szef KPRM Michał Dworczyk.Słowa te nieprzypadkowo padły zresztą właśnie dzisiaj i miały zapewne przygotować Polaków na kubeł zimnej wody, jaki po posiedzeniu Rady Ministrów spuścił na głowy Polaków premier Mateusz Morawiecki, ogłaszający założenia budżetowe na 2023 rok.
Węgla na zimę jednak braknie? Polacy z niepokojem patrzą na pojawiającą się na horyzoncie jesień i kroczącą za nią zimę. Branża ujawniła o jakich brakach opału mowa. Nie jest to jedynie kropla w morzu potrzeb osób ogrzewających swoje domy węglem. Władimir Putin dopiął swego? Węgiel osiąga kosmiczne ceny. Polacy cieszą się nie z niskiej ceny, a w ogóle możliwości zakupu surowca, który zimą pozwoli ogrzać dom. Sytuacja jest zła i ciche działania rządu tylko to potwierdzają.Mateusz Morawiecki był jednym z pierwszych liderów, którzy głośno mówili o konieczności nałożenia embarga na rosyjski węgiel w związku z najechaniem przez Władimira Putina Ukrainy. Premier zapomniał jednak, że nałożenie embarga niesie ze sobą znaczące konsekwencje, a Polacy zimą nie ogrzeją się przy pełnych dumy słowach o potędze rządu PiS i kolejnych obietnicach o poprawie jakości życia. Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla opublikowała dane. Widmo mroźnej zimy dawno nie było już tak realne.
Sejm w trybie pilnym zbierze się 2 września. Elżbieta Witek poinformowała, że postanowiła zmienić wcześniejszy harmonogram zebrań posłów. Powodem są trzy projekty, które zdaniem marszałek Sejmu nie mogą czekać do 14 września. Chodzi m.in. o pieniądze dla Polaków.Posłowie mieli pojawić się w Sejmie dopiero 14, 15 i 16 września, ale Elżbieta Witek ma inne plany. Marszałek, która zapisze się na kartach historii pod hasłem "reasumpcja" ogłosiła, że podjęła ważną decyzję. Oczywiście wszystko w trosce o dobrobyt Polaków.Sejm zbierze się szybciej, niż ustalono wcześniej w terminarzu posiedzeń. Elżbieta Witek w związku z wtorkowymi działaniami rządu chce, by posłowie niemal bezzwłocznie pojawili się przy ul. Wiejskiej.
Donald Tusk nie traci żadnej okazji, by uderzyć w rząd. Zaskakuje jednak fakt, że gabinet Mateusza Morawieckiego nie wyciągnął wniosków ze swoich porażek i handlarz bronią może mieć swojego godnego następcę. W najnowszy blamaż władzy zaangażowany jest Daniel Obajtek. - Robią interesy z łapówkarzem znanym w całej Europie - grzmiał lider PO.Donald Tusk aktywnie walczy o fotel lidera stawiania zarzutów rządowi PiS. Daniel Obajtek pochwalił się historycznym sukcesem Orlenu, czyli fuzji z Lotosem, ale były premier postanowił dorzucić do tej beczki miodu łyżkę dziegciu. - To jest jedno z najpoważniejszych oskarżeń pod adresem premiera i pana Obajtka - mówił w Cieszynie ponurym tonem Donald Tusk. O co dokładnie chodzi?
Pieniądze znów popłyną do Polaków? Informator "Dziennika Gazety Prawnej" przekazał, że gabinet Mateusza Morawieckiego szykuje kolejną falę dopłat. Ma być to odpowiedź na rosnące ceny wszystkiego. - Projekt może być gotowy jeszcze w sierpniu - podają dziennikarze DGP. Jarosław Kaczyński nie będzie zadowolony? Pieniądze w ramach kolejnych dopłat już niedługo mają zacząć trafiać do kieszeni. Chociaż rząd nie do końca poradził sobie z kwestią dopłat do węgla, to gabinet Mateusza Morawieckiego nie stracił werwy w wymyślaniu kolejnych planów na to, by Polakom (wreszcie) żyło się lepiej.Plany rządu ujawnił "Dziennik Gazeta Prawna". Dziennikarze dotarli do informatora, który potwierdził, że za zamkniętymi drzwiami ministrów trwają gorące dyskusje. Jarosław Kaczyński jeszcze niedawno szumnie deklarował, że rozdawnictwo dobiega końca, ale broniony przez niego Mateusz Morawiecki ma inne plany.
- Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, która ma wprowadzić instytucję kontroli badań technicznych pojazdów - przekazał po dzisiejszym posiedzeniu rządu wiceminister infrastruktury Rafał Weber. Co to oznacza?Posłowie zajmowali się projektem ustawy o zmianie ustawy - Prawo o ruchu drogowym. Kontrole techniczne - w założeniu - miałyby być prowadzone przez Transportowy Dozór Techniczny. Obecnie, jak wskazują dane udostępnione przez Centralną Ewidencję Pojazdów, ponad 300 tys. badań realizowanych jest z przynajmniej 30-dniowym opóźnieniem.
Ceny węgla nieustannie szybują w górę, a podpisana przez Andrzeja Dudę ustawa o maksymalnej cenie surowca na poziomie 996 zł za tonę to jedynie mydlenie oczu Polakom. - Ta ustawa, pomysły rządzących są odklejone od rzeczywistości - powiedział jeden z właścicieli składów węglowych. Rząd okłamuje rodaków, czy okłamuje sam siebie? To nie ma szans zadziałać.Ceny węgla od kilku miesięcy są jednym z największych zmartwień Polaków i nie ulegnie to zmianie mimo szumnych i dumnych deklaracji rządu. Właściciele składów węgla w jasny sposób wyjaśniają, dlaczego plany Mateusza Morawieckiego, Jacka Sasina, Jarosława Kaczyńskiego i samego Andrzeja Dudy to nic innego, jak puste słowa, które mają załagodzić gniew osób ogrzewających swoje domy węglem.- W dniu, kiedy prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o maksymalnej cenie węgla, odebrałem 100 telefonów od klientów, którzy pytali, czy już można już kupować po 996 zł. To jest jakieś odklejenie władzy od rzeczywistości. Ustawa nie wyczaruje taniego węgla na rynku i nic nie wskazuje na to, by się pojawił - powiedział właściciel składu węglowego w woj. warmińsko-mazurskim w rozmowie z portalem wp.pl.Ceny węgla nie spadną. Wszyscy chętni na jego kupno muszą się przygotować. Rząd proponuje rekompensatę, ale już teraz pieniądze nie są wystarczające na pokrycie kosztów zakupu węgla przez składy. Co więcej, rządzący liczą, że przedsiębiorcy z dobroci serca wyłożą swoje oszczędności i do końca roku grzecznie będą czekać na zwrot środków. Absurd goni absurd, ale rząd na czele z Jarosławem Kaczyńskim, jest dumny z zaproponowanego rozwiązania. Nie rozwiązuje ono nic poza kryzysem wizerunkowym władzy.
Rząd kończy prace nad reformą dotyczącą cmentarzy. Zarządcy nekropolii będą mogli rozebrać nagrobek, jeśli okaże się, że jego stan stwarza zagrożenie. Jednak jak ostrzega "Fakt" w przepisach pojawił się również zapis, który pozwoli na likwidację grobów murowanych. Co to oznacza? Jeżeli przegapisz odpowiedni termin, stracisz prawo do pochowania tam swoich bliskich. Rząd szykuje rewolucję na cmentarzach. Prace nad przepisami, które toczą się od 10 miesięcy, są już bliskie finalizacji. Z jednej strony zakładają m.in. wprowadzenie rejestru grobów, co pozwoli w internecie znaleźć miejsce pochówku np. członka rodziny. Z drugiej strony wprowadzone zostaną nowe przepisy dotyczące nagrobków i samych grobów.
Kobiety, które zrezygnowały z pracy zawodowej na rzecz wychowania dzieci, mogą zgarnąć spore pieniądze. Tzw. matczyna emerytura wynagrodzi niskie składki ZUS i trudy nieprzespanych przy dzieciach noce? Odpowiedź nie jest satysfakcjonujący, gdyż brzmi: to zależy. Nie wszystkie matki dostaną od rządu dodatkowe pieniądze.Rząd, który zdecydował się praktycznie zakazać aborcji w Polsce, chciał udowodnić, że tak naprawdę dba o kobiety i wprowadził świadczenie "Mama 4 plus". Zarzut, że PiS dba o dzieci, tylko od czasu poczęcia do czasu narodzin, został oddalony przez rozdanie kolejnych pieniędzy? "Emerytura dla matek" ma być świadczeniem uzupełniającym zwyczajne pieniądze wypłacane przez KRUS i ZUS na jesień życia, która w Polsce bywa wyjątkowo gorzka.Pogodzenie pracy zawodowej z wychowaniem dzieci często jest niemożliwe, a to bezpośrednio prowadzi do mniejszych pieniędzy wypłacanych po zniknięciu z rynku pracy. Rząd chce wspomóc polskie matki i udowodnić, że rodzenie dzieci to nie tylko korzyści płynące z wychowywania nowego pokolenia Polaków.
Mariusz Błaszczak nie zdecydował się na odpoczynek w pierwszy weekend wakacji. Sukcesów rządu jest zbyt dużo, by móc odpocząć. W Świnoujściu ujawnił, że - zgodnie z wcześniejszymi pragnieniami Jarosława Kaczyńskiego - polska armia będzie silniejsza. MON podpisał umowę na dostarczenie trzech niszczycieli min typu Kormoran II.Mariusz Błaszczak myśli o Kormoranach, ale nie tych z piosenki Mariusza Szczepanika z 1966 r., która stała się prawdziwym letnim hymnem Polaków. Minister obrony narodowej, który dostąpił zaszczytu namaszczenia przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, pochwalił się w niedzielę 26 czerwca kolejnym sukcesem.Rząd nie spoczywa na laurach i musi znaleźć w kalendarzu czas na celebrowanie nieustannego pasma zwycięstw. Mariusz Błaszczak przyjechał do Świnoujścia, by w prażącym słońcu potwierdzić, że niedawne słowa Jarosława Kaczyńskiego mogą ziścić się szybciej, niż myślał sam prezes PiS.
Jarosław Kaczyński postanowił ujawnić przed Polakami swoje kolejne talenty. Poza znajomością armii i bezpieczeństwa, były wicepremier zdecydował się na intrygujące ekonomiczne przemyślenia. - Ja często zadaję pytanie, czy lepiej być zadłużonym, czy okupowanym - powiedział prezes PiS w mającym specjalne miejsce w jego sercu Toruniu.Jarosław Kaczyński nie daje odetchnąć i po raz kolejny zaskakuje swoim wachlarzem znajomości oraz umiejętności. Kiedy Polacy myślą, że wiedzą o prezesie PiS, który heroicznie przespał stan wojenny, ten ponownie ich zaskakuje.Nie inaczej było również w czasie ostatniej konferencji w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jarosław Kaczyński ujawnił swój ekonomiczny talent. Nie zabrakło jednak poruszenia również kluczowej dla prezesa PiS kwestii, czyli armii.