Jeszcze do niedawna Rosjanie by nie przypuszczali, że działania zbrojne mogą przekroczyć granicę ich państwa. Niespodziewany atak w okolicach Biełgorodu wywołał prawdziwy szok. Ludzie Putina są zdezorientowani, a zwykli Rosjanie zaczynają odczuwać kolejne skutki wojny.
Przewodniczący jednej z izb rosyjskiego parlamentu zabrał wczoraj (21.05) głos ws. żądań wypłaty odszkodowań przez Polskę na rzecz jego kraju. Według polityka to ZSRR, a więc teraz Rosja, umożliwiły istnienie naszej ojczyzny. Na szokujące słowa Wieczesława Wołodina właśnie zareagował premier Mateusz Morawiecki.
Bliski sojusznik Władimira Putina Wiaczesław Wołodin żąda od Polski 750 mld dolarów odszkodowania za "wyzwolenie spod faszystowskiej okupacji". Co więcej, przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej twierdzi, że Polska powinna zwrócić część swojego terytorium i zapowiedział debatę na ten temat na posiedzeniu Rady Dumy.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa opublikowało komunikat, z którego wynika, że rosyjski i białoruski system propagandy może uderzyć w Polskę. Mowa o ćwiczeniach Anakonda-23, które mogą zostać przedstawione jako manewry „prowokujące konflikt zbrojny”. - Nie daj się oszukać! - apeluje RCB.
Jak przekazał szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot, głowica rakiety, która spadła w okolicach Bydgoszczy, została odnaleziona. - Jest badana przez odpowiednie instytucje. Jest szczególna, bo jest zbudowana z betonu - poinformował, dodając, że nie było w niej materiału wybuchowego.
Po 28 latach powracają kontrole na granicy między Białorusią a Rosją. Oficjalnie uzasadniono to próbą powstrzymania "imigrantów z krajów spoza regionu". Białoruski opozycjonista podważ to twierdzenie i przedstawia trzy możliwe wyjaśnienia takiego działania.
Kreml poinformował, że trzech rosyjskich naukowców, którzy pracowali nad technologią pocisków hipersonicznych, zostało oskarżonych o zdradę. Wspomniana broń, którą wiele razy chwalił się Władimir Putin, miała być rosyjską dumą, jednak w ostatnich dniach pojawiły się wątpliwości co do jej skuteczności.
Prezydent Andrzej Duda podczas konferencji PISM Strategic Ark 2023, która rozpoczęła się dziś (18.05) w Warszawie, powiedział, że "musimy uświadomić całej społeczności na świecie, że losy świata ważą się teraz na Ukrainie; musimy stworzyć mechanizmy, które w długiej perspektywie zapewnią wsparcie Ukrainie".
Jedna ze znanych polskich aktorek przez kilka ostatnich dni musiała nabawić się wielu nerwów. Jej mąż został zaocznie aresztowany przez sąd w Moskwie. Ukochanemu Karoliny Gruszki grozi nawet 10 lat więzienia, został też wpisany na federalną listę międzynarodowych osób poszukiwanych. Jaki był powód tak radykalnej decyzji rosyjskich władz?
Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, stwierdził, że Polska od wieków co pewien czas popada w szał nienawiści do Rosjan i ostrzega, że takie wrogie działania wobec Rosji nie wróżą nic dobrego dla Polski i Polaków. Rosjan oburza m.in. stosowanie w Polsce nazwy Królewiec zamiast rosyjskiej nazwy Kaliningrad.
W piątek 5 maja nad Morzem Czarnym doszło do incydentu z samolotem Straży Granicznej, który brał udział w misji Frontexu. Do polskiej maszyny trzykrotnie zbliżył się rosyjski myśliwiec, wykonując niebezpieczne i agresywne manewry. Na skutek tych działań polscy piloci na chwilę stracili panowanie nad Turboletem L-410. Jak władze powinny zareagować na zaczepki ze strony Federacji Rosyjskiej? Były ambasador nie ma wątpliwości.
Niepokojące informacje z Ukrainy. Szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej ostrzegł w sobotę, 6 maja, że sytuacja wokół kontrolowanej przez Rosję zaporoskiej elektrowni atomowej stała się „potencjalnie niebezpieczna”. Miałby o tym świadczyć, chociażby fakt, że Rosjanie rozpoczęli ewakuację ludności z pobliskich miejscowości.
Jest reakcja polskiego rządu na niepokojący incydent, do którego doszło 5 maja nad Morzem Czarnym, a w którym brał udział samolot polskiej Straży Granicznej oraz rosyjski myśliwiec. Agresywne i niebezpieczne manewry Rosjan nie uszły uwadze przedstawicielom polskiego rządu. Piotr Mueller wspomniał m.in. o “zaplanowanej prowokacji”.
Ivan Komarenko jakiś czas temu zdecydował się opuścić Polskę i wrócić do swojego rodzinnego domu w Rosji. Jak się jednak okazuje - nie na długo. Piosenkarz pochwalił się w sieci zdjęciami z innego państwa, w którym aktualnie przebywa. Nie jest to Polska.
Przedstawiciele rosyjskich władz poinformowali wczoraj (03.05), że w nocy z 2 na 3 maja doszło do ataku na Kreml przy użyciu dwóch dronów. Rosyjski reżim określił to jako próbę zamachu na Władimira Putina. Specjaliści amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną twierdzą jednak, że za atakiem mogą stać sami Rosjanie i przytaczają fakty, które mają o tym świadczyć.
Szef wywiadu NATO ostrzegł, że Rosja lokalizuje i mapuje obiekty infrastruktury krytycznej państw Sojuszu Północnoatlantyckiego zarówno na lądzie, jak i na dnie morskim. Dawid Cattler przekazał, że Rosjanie mogą wziąć na cel systemy kabli podmorskich.
Wściekłość i poruszenie na Kremlu. Tamtejszy reżim twierdzi, że we wtorek 2 maja doszło do ataku dwóch dronów, co zostało odebrane jako “planowany atak terrorystyczny” i próba zamachu na Władimira Putina. W mediach opublikowano nagranie z momentu tuż po incydencie. Rosja już grozi działaniami odwetowymi.
Rosyjska propaganda doczekała się odpowiedzi ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Paweł Astachow w telewizji na żywo zagroził śmiercią polskiemu ambasadorowi. Skandaliczne słowa doczekały się reakcji.
O ukraińskiej kontrofensywie mówi się już od kilku miesięcy i, jak się wydaje, zbliża się ona wielkimi krokami. Nadchodzące wydarzenia mogą mieć kluczowe znaczenie dla trwającej wojny, a dla Ukrainy może być to atak ostatniej szansy. Jak daleko mogą zajść Ukraińcy? Czy uda im się odbić Krym? Były polski komandos, mjr Arkadiusz Kups nie ma w tej sprawie wątpliwości.
Od kilku godzin płonie skład ropy w Sewastopolu, mieście leżącym na okupowanym przez Rosję Krymie. Ze wstępnych informacji wynika, że zniszczonych zostało około dziesięciu zbiorników zawierających produkty naftowe o pojemności około czterdziestu ton. Gubernator Michaił Razwożajew twierdzi, że pożar wywołał atak drona.
- Władze stolicy przejmują w sobotę budynek przy ulicy ul. Kieleckiej 45 w Warszawie nielegalnie zajmowany przez rosyjską ambasadę. Przejęcie odbywa się na wniosek miasta złożony w porozumieniu z MSZ, przebiega bez zakłóceń — poinformował dziś rzecznik resortu dyplomacji Łukasz Jasina. Na odpowiedź Rosji nie trzeba było długo czekać.
Dziennikarze Bild przekazali bardzo istotne informacje, jakoby w minioną niedzielę (23.04) ukraińskie służby specjalne próbowały zabić Władimira Putina. W tym celu miały zostać wysłane drony kamikadze. Do doniesień niemieckiego dziennika odniósł się rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow.
Według doniesień The Washington Post, którego dziennikarze powołują się na ujawnione dokumenty amerykańskich służb, Ukraińcy mieli planować atak na Moskwę 24 lutego. Amerykański dziennik podaje, że sprzeciw wobec takich działań miały wyrazić władze Stanów Zjednoczonych.
Środa (26 kwietnia). Niemieckie oraz brytyjskie myśliwce zostały pilnie poderwane w powietrze po tym jak trzy rosyjskie samoloty wleciały w międzynarodową przestrzeń powietrzną nad Morzem Bałtyckim. O incydencie poinformowało niemieckie Luftwaffe.
Wczoraj (24.04) odbyło się kolejne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, któremu przewodniczył minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Dyplomata ostrzegał przed ryzykiem wybuchu światowego konfliktu.
Ivan Komarenko ostatni czas (o dziwo) spędza w południowych krajach Europy. Okazało się, że na dłuższy urlop przyjechała do niego jego mama. Kobieta musiała jednak wyjechać, a polski muzyk poinformował o tym cały świat. Czas na pożegnania.
Minister obrony Niemiec w wywiadzie dla niemieckiej telewizji oznajmił, że „biorąc pod uwagę okoliczności wojny, jest to całkowicie normalne dla Ukrainy, aby przejść na terytorium wroga i na przykład zablokować trasy zaopatrzenia”. - Czyli to oznacza, że możemy uderzyć w Niemcy? Ramstein, lotnisko w Rzeszowie, w Polsce? - odpowiedział mu rosyjski propagandzista Władimir Korniłow.
Wyciekły ważne dokumenty odnośnie do wojny w Ukrainie. Ujęto w nich m.in. szacunkowe liczby ofiar - zarówno po stronie rosyjskiej, jak i ukraińskiej. Rosjanie skrajnie zaniżają liczbę swoich ludzi, którzy zginęli na terytorium zaatakowanego państwa.