Rosyjskie media opublikowały nagranie ze zdalnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, które rzuca nowe światło na tajemnicze zniknięcie ministra obrony Siergieja Szojgu. Publikując filmik z udziałem szefa resortu, Kreml chciał uciąć spekulacje, ale pojawiły się kolejne wątpliwości.Mimo że rzecznik Kremla przekonuje, że minister obrony "angażuje się" w wojnę w Ukrainie, to zdaniem ekspertów operacją tak naprawdę nie dowodzi nikt. Przekazy emitowane przez rosyjskie media, które często są zakłamane, dodatkowo utrudniają ocenę sytuacji.
Hanna Lis w ostrych słowach wypowiedziała się o tym, co powiedział ambasador Rosji w Polsce podczas konferencji prasowej. Dziennikarka wstawiła relację, w której nie szczędziła krytyki słowom rosyjskiego urzędnika. Trudno się dziwić. Własną wersję krytyki słów ambasadora zamieścił Polsat, który skomentował całą jego wypowiedź, obnażając kolejne fake newsy. Materiał podbił sieć.
Obywatele Białorusi sprzeciwiają się wojnie. Nie chcą, by ich kraj brał udział w działaniach zbrojnych na terenie Ukrainy. - Z najnowszego sondażu znanego brytyjskiego think tanku Chatham House wynika, że aż 67 proc. Białorusinów wypowiada się przeciwko temu, by wojska rosyjskie ostrzeliwały Ukrainę z terytorium ich kraju - można przeczytać w Rzeczpospolitej.Dziennik podaje, że najnowszy sondaż czołowego brytyjskiego think tanku nie pozostawia najmniejszych złudzeń. Białorusini sprzeciwiają się wojnie. Większość obywateli nie chce, by Rosja ostrzeliwała Ukrainę z terytorium ich kraju.Z przeprowadzonych badań wynika, że aż 67 procent jest przeciwko takiemu rozwiązaniu. Pomoc siłom rosyjskim popiera jedynie 8 procent ankietowanych, reszta nie ma zdania. Z kolei na pytanie, "czy Białoruś powinna wziąć udział w działaniach wojennych po stronie Rosji na Ukrainie", pozytywną odpowiedź zadeklarowało jedynie 3 proc. respondentów.Warto podkreślić, że 44 proc. Białorusinów nie chce na swoim terytorium baz wojskowych Federacji Rosyjskiej. Odmienną optykę prezentuje 24 proc. badanych, reszta nie ma zdania. - Nie ma też zgody Białorusinów na rozmieszczenie w ich kraju rosyjskiej broni nuklearnej, a negatywny stosunek do takiego działania ma aż 80 proc. ankietowanych. Ciekawe jest też to, że 28 proc. badanych uważa, iż Białoruś powinna poprzeć działania Rosji, ale nie powinna się angażować - można przeczytać w artykule.Interesujący jest również fakt, że 25 proc. białoruskiego społeczeństwa optuje za możliwością ogłoszenia neutralnego statusu, a także całkowitego wycofania obcych wojsk ze swojego terytorium. - Z kolei 15 proc. uważa, że Łukaszenko powinien potępić działania Rosji, ale nie angażować się - zaznacza "Rz".
- Ogień w jego oczach i widoczne zdenerwowanie sprawiły, że poczuliśmy dreszcze - napisali w specjalnym raportci amerykańscy attaché obrony, którzy spotkali się z Moskwie z rosyjskim generałem Jewgienijm Iljiną. Emocjonalny wybuch wojskowego wywołało pytanie zadane już po zakończeniu oficjalnej części spotkania dyplomatycznego.W zeszłym tygodniu w Moskwie doszło do spotkania między reprezentacjami wojsk Stanów Zjednoczonych i Rosji. Dopiero teraz na jaw wychodzą szczegóły niecodziennego spotkania w stolicy Federacji Rosyjskiej.Dziennikarze CNN dotarli do raportów dwóch attaché obrony obecnych w czasie rozmów wojskowych z najwyższych szczeblach obu krajów. Okazuje się, że w pewnym momencie doszło do niezwykle emocjonalnego zdarzenia, które zasiało niepokój wśród uczestników spotkania. Ma być ono jednak jednocześnie dowodem na niskie morale nawet wśród generałów rosyjskiej armii, a nie tylko wśród szeregowych żołnierzy zmagających się z trudami wojny w Ukrainie na pierwszym froncie.
Rosyjscy żołnierze otrzymują wiadomość, że wojna w Ukrainie musi zakończyć się zwycięstwem do 9 maja? Sztab generalny ukraińskiej armii informuje, że armia Władimira Putina padła ofiarą własnej propagandy. Zaskakujące ustalenia ukraińskich służb na temat wiadomości, jaka ma być promowana wśród rosyjskich żołnierzy walczących na wojnie w Ukrainie. Chociaż Rosja nie odnosi sukcesów w kolejnych starciach, to wiara w zwycięstwo armii Władimira Putina wśród osób z wyższego szczebla nie słabnie.Sztab generalny ukraińskiej armii ujawnił wewnętrzną propagandę wśród rosyjskich żołnierzy. Borykający się z głodem i zimnem mężczyźni usłyszeli, iż oczekuje się od nich zakończenia wojny w Ukrainie zwycięstwem do konkretnego dnia. Nie jest on przypadkowy.
Gdy 24 lutego Władimir Putin wydał rozkaz swoim wojskom, by rozpoczęły inwazję na Ukrainę, na pewno nie spodziewał się, że sankcje, które dotkną Rosję tak bardzo i szybko odbiją się na całym społeczeństwie. Sytuacja jest coraz bardziej zła, a będzie tylko gorsza.Po ataku Putina na Ukrainę zdecydowana większość krajów Europy, jak i poza nią, nałożyła na Rosję sankcje, które wiele osób uważało za zbyt słabą reakcję na to, co dzieje się w Ukrainie.Okazuje się jednak, że bardzo szybko odbiły się one na obywatelach tego kraju, którzy z dnia na dzień zaczęli odczuwać dotkliwe skutki wojny, którą wywołał ich prezydent.Wystarczył tydzień, żeby ceny wielu podstawowych produktów skoczyły aż o kilkanaście procent w górę. Cukier podrożał o 14 procent, cebula prawie tyle samo, pomidory o ponad 8 proc, banany niewiele mniej. Co więcej, wielu produktów zaczyna w sklepach po prostu brakować i półki świecą pustkami. Ludzie rzucili się na zakupy i robią zapasy, by kupić przed kolejnymi podwyżkami lub zanim w ogóle ich zabraknie.Ponadto z rosyjskiego rynku wycofało się kilkaset światowych firm, na czele z Ikeą, McDonaldem, KFC czy Coca-Colą. Produktów tych firm również w Rosji wkrótce zabraknie lub są niedostępne, a rząd stara się zapełnić tę lukę tworząc ich krajowe zamienniki, co jednak wielu Rosjan bardziej irytuje, niż ratuje sytuację.Ekonomiście przewidują, że chociaż obecna sytuacja w Rosji jest zła, to będzie tylko gorzej. Prawdziwe skutki wszystkich nałożonych sankcji Rosja w pełni odczuje latem. Władimir Putin najwyraźniej nie spodziewał się takich konsekwencji lub je zlekceważył, gdy podejmował decyzję o ataku na Ukrainę.Dopiero teraz widzi, że sankcje, które nałożył Zachód, są dotkliwe, a niezadowolone społeczeństwo, podobnie jak rosyjskie elity, mogą wkrótce stanowić kolejny poważny problem nie tylko dla jego wojny, ale też dla utrzymania władzy w kraju, bowiem coraz głośniej mówi się o tym, że dni Putina na prezydenckim fotelu są już policzone.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rzeczniczka rosyjskiego MSZ kłamliwie uderzyła w Polskę. Mówiła też o uchodźcachMocne przemówienie Zełenskiego w szwedzkim parlamencie. Przestrzegał przed RosjąAndrzej Duda w Brukseli: "Musimy się przygotować do tego, gdyby ktoś chciał nas atakować"Źródło: o2
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odpowiedział na pytania dziennikarzy o zniknięcie z przestrzeni publicznej ministra obrony Rosji. Jak tłumaczył w wywiadzie dla CNN, polityk jest bardzo "zaangażowany w dowodzenie specjalną operacją w Ukrainie". Nie chciał jednak komentować doniesień o problemach zdrowotnych Siergieja Szojgu.Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu zniknął ponad tydzień temu z mediów, co było sporym zaskoczeniem dla opinii publicznej. Do tej pory bowiem polityk bardzo dbał o swój wizerunek, a w pierwszych tygodniach po inwazji na Ukrainę pojawiał się publicznie praktycznie codziennie.W związku z nagłą absencją, pojawiły się spekulacje dotyczące problemów zdrowotnych Szojgu, a także te mówiące o tym, że popadł w niełaskę u Władimira Putina z powodu klęsk armii rosyjskiej w Ukrainie. Wątpliwości te postanowił w końcu rozwiać rzecznik Kremla.
Dziennikarze CNN donoszą o tajemniczym spotkaniu amerykańskich attache z rosyjskim generałem Jewgienijem Iljinem, podczas którego ten zachowywał się wyjątkowo nerwowo. Zdaniem Amerykanów wszystko przez problemy z morale w armii Władimira Putina, które słabnie z dnia na dzień. Pogłoskom tym zaprzecza jednak Kreml.Do spotkania na linii USA-Rosja miało dojść w minionym tygodniu w siedzibie Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej w Moskwie. Dziennikarzom CNN udało się ustalić, że gospodarzy reprezentował doświadczony generał dywizji Jewgienij Lijin.
Ambasador Rosji w Polsce skomentował w środę wydalenie z naszego kraju rosyjskich dyplomatów podejrzanych o szpiegostwo. Podczas spotkania z dziennikarzami padło wiele propagandowych kłamstw i manipulacji, które w krótki, lecz dobitny sposób podsumował Polsat News.Od początku wojny w Ukrainie Kreml robi wszystko, by usprawiedliwić swoją brutalną agresję, wciąż manipulując i przeinaczając fakty. Zabiegi te, choć działają w samej Rosji, nie są skuteczne na Zachodzie, który uważnie obserwuje zbrodnie armii Putina.Prawdziwy pokaz swoich możliwości dał niedawno Siergiej Ławrow, który kłamał na temat bombardowania szpitala w Mariupolu. Wczoraj z kolei doświadczyliśmy absolutnej bezczelności rosyjskiego ambasadora w Polsce, który przytłoczył dziennikarzy serią fake newsów na temat sytuacji w Ukrainie.
Rosja nic nie robi sobie z sankcji oraz wykluczenia z kolejnych rozrywek sportowych? Wszystko na to wskazuje, gdyż Rosyjski Związek Piłki Nożnej potwierdził, iż chce zorganizować Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Termin składania wniosków kandydatów mija 23 marca.Niebywała decyzja Rosji mimo wykluczenia przez FIFA i UEFA. Na biurku wśród zgłoszeń kandydatów chcących zorganizować nadchodzące Mistrzostwa Europy w piłce nożnej znajdzie się najprawdopodobniej podanie Federacji Rosyjskiej.
Prezydent Rosji zostanie powstrzymany przez kilku oligarchów, którzy mają dość jego działań? Taką teorię przedstawił ukraiński wywiad wojskowy, który ujawnił tożsamości rosyjskich bogaczy tracących ogromne pieniądze przez wojnę w Ukrainie. Według ustaleń oligarchowie w otoczeniu Władimira Putina mają brać pod uwagę "najbardziej radykalne środki".Nie tylko dzieci oligarchów, w tym córka rzecznika Kremla, ma dość sankcji nałożonych na Rosję i najbogatszych Rosjan. Najbardziej wpływowi bogacze spotkali się i dyskutowali o możliwych sposobach powstrzymania Władimira Putina. - Pewni oligarchowie nawet omawiają opłacenie fizycznego usunięcia Putina - przekazał ukraiński wywiad wojskowy. Informacje ujawnione w środę 23 marca wskazują, że nawet osoby, na których dotychczas mógł liczyć prezydent Rosji, zaczynają planować jego odsunięcia od władzy.
Władimir Putin grozi państwom, które zdecydowały się na nałożenie na Rosję sankcji. Kraje te zostały nazwane "państwami nieprzyjaznymi". Kreml przekazał, iż prezydent Rosji podjął istotną decyzję na temat płatności za gaz ziemny. Wśród państw, które muszą przygotować się na problemy z regulowaniem należności znalazła się Polska.Nie tylko podpisanie specjalnej ustawy pozwalającej na rejestracje zachodnich samolotów przez rosyjskie linie lotnicze będzie sposobem Władimira Putina na potępienie jego ataku na Ukrainę.W środę Kreml poinformował o kolejnej decyzji prezydenta Rosji. Chodzi o płatność za gaz ziemny oraz wywiązywanie się z zawartych przed wojną w Ukrainie kontraktów. Władimir Putin postanowił utrudnić regulowanie należności za surowiec energetyczny. Przypomnijmy, że niedawno Litwa jako kolejny kraj ogłosiła, że zmierza do uniezależnienia się od surowców z Rosji.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn oznajmił, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) przekazała do Ministerstwa Spraw Zagranicznych listę 45 osób podejrzanych o szpiegowanie na rzecz Rosji. Szef ABW zawnioskował o ich pilne wydalenie z Polski. Do resortu został wezwany ambasador Rosji w Polsce.Jako pierwszy informacje o ewentualnym wydaleniu rosyjskich dyplomatów podał Onet. Kilkanaście minut później do sprawy odnieśli się przedstawiciele rządu.
Mężczyzna zatrudniony w jednym z warszawskich Urzędów Stanu Cywilnego został zatrzymany pod zarzutem prowadzenia działalności na rzecz rosyjskiego wywiadu. RMF FM donosi, że pracownik miał kopiować i przekazywać Rosjanom dokumenty o Polakach i cudzoziemcach pozostających na terenie Polski. Fakt zatrzymania potwierdził już za pośrednictwem Twittera Stanisław Żaryn.Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Krajowa. Do działania przystąpiła także Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW).
To już oficjalne. USA nałoży na Rosję kolejny pakiet sankcji. Jake Sullivan, doradca Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego potwierdził we wtorek, że prezydent USA ogłosi je podczas wizyty w Europie. Pierwsze szczegóły wizyty Joe Bidena zostały ujawnione.Potwierdzono już, że Joe Biden nie tylko odwiedzi Europę, ale również Polskę. Kolejne szczegóły planu prezydenta USA zostały zdradzone przez jego doradcę.Jake Sullivan we wtorek odniósł się do dalszych kroków Stanów Zjednoczonych wobec Rosji. Mimo podjęcia ostrych kroków uderzających w gospodarkę kraju rządzonego przez Władimira Putina, Joe Biden nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Za zamkniętymi drzwiami Białego Domu zapadły kolejne decyzje.
Podczas konferencji z prezydentem Bułgarii Andrzej Duda postanowił nie przebierać w słowach. Prezydent RP w wyjątkowo obrazowy sposób odniósł się do zbrodni i działań armii Władimira Putina. Padło odwołanie do brutalnego i pełnego okrucieństwa okresu w historii.Intensywny czas dyplomatycznych działań Andrzeja Dudy trwa, ale w czasie kolejnych wizyt prezydent RP nie zapomniał o obietnicy złożonej Wołodymyrowi Zełenskiemu. Nieustannie wskazuje, że Rosja musi zostać mocno potępiona za atak na Ukrainę.W czasie wtorkowej wizyty w Bułgarii Andrzej Duda nie tylko ponownie publicznie skrytykował i nagłośnił działania Władimira Putina. Tym razem zdecydował się mocne słowa i nawiązanie do działań III Rzeszy.
Od kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, a jej wojska ponoszą porażkę za porażką, nie ustają spekulacje na temat zmiany władzy na Kremlu. Jednym z typowanych następców Władimira Putina jest jego bliski współpracownik, szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow, który ma być kandydatem części rosyjskich elit politycznych.Doniesienia na temat Bortnikowa przekazał Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, który twierdzi, że wśród niektórych moskiewskich decydentów panuje przekonanie, że to on zastąpi wkrótce wieloletniego prezydenta Rosji.Spekulacje te są podsycane doniesieniami na temat złego stanu zdrowia Władimira Putina, zgodnie z którymi cierpi on na nieuleczalną chorobę i niedługo zostanie odsunięty od władzy przez przedstawicieli rosyjskiego establishmentu.
Władimir Putin próbował zbudować samowystarczalną gospodarkę, aby zminimalizować skutki zachodnich sankcji. Jednak zdaniem komentatorów planu zbudowania "twierdzy Rosji" nie udało się zrealizować. Największe problemy i silne uzależnienie od importu widać w branży motoryzacyjnej.Analizę sytuacji gospodarczej Rosji w obliczu dotkliwych zachodnich sankcji przeprowadziła amerykańska gazeta "Wall Street Journal". W niedzielnym wydaniu dziennikarze ujawnili, z jak ogromnymi problemami zmaga się obecnie Rosja, choć wskazują, że jest to wynik długotrwałej polityki Kremla.
Decyzja już zapadła, rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że zrywa negocjacje z Japonią. Od końca II wojny światowej oba kraje nie podpisały ze sobą traktatu pokojowego ze względu na spór o cztery wyspy. Jak podał resort Siergieja Ławrowa władze w Tokio w związku z wojną w Ukrainie "zajmują otwarcie nieprzyjazne stanowisko i dążą do zaszkodzenia interesom" rosyjskim.Jednoznaczne stanowisko Japonii wobec wojny w Ukrainie doprowadziło do oficjalnego zerwania dalszych negocjacji w sprawie traktatu pokojowego. Rosja i Japonia nie podpisały go od czasu II wojny światowej i nie zrobią tego w najbliższym czasie.
Poniedziałkowe spotkanie opozycji z rządem Prawa i Sprawiedliwości obfitowało w wiele ważnych słów, jednak nie zabrakło wewnętrznych sporów. Jarosław Kaczyński straszył atakiem Rosji na Polskę, a Donald Tusk postanowił uderzyć w Mateusza Morawieckiego i kwestie importu rosyjskiego węgla. Znamy kulisy spotkania w Kancelarii Premiera.Wirtualna Polska dotarła do osób, które obecne były na poniedziałkowym spotkaniu zamkniętym w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jarosław Kaczyński ujawnił czarny scenariusz w związku z wojną w Ukrainie. Jak relacjonuje portal wp.pl, prezes PiS w czasie przekazywania kluczowych wiadomości na temat bezpieczeństwa Polski ani razu nie spojrzał na Donalda Tuska siedzącego niedaleko niego. Były premier natomiast nie miał zamiaru przyklaskiwać rządowi. Uderzył w samego Mateusza Morawieckiego.
Córka rzecznika Kremla, Jelizawieta Pieskowa, krytykuje sankcje nałożone na jej ojca i nią samą, gdyż zablokowało jej to możliwość odwiedzania między innymi Nowego Jorku. - Jestem zdenerwowana - powiedziała dziennikarzom. Liza, jak nazywana jest córka Dmitrija Pieskowa, nie ukrywa, że uważa za niesprawiedliwe karanie "dzieci za grzechy ojców". Odniosła się również do swojej "krytyki" wojny.- Jestem zdenerwowana, ponieważ chciałabym podróżować i kocham różne kultury - wyznała oburzona objęciem jej sankcjami w związku z wojną w Ukrainie Jelizawieta Pieskowa.Córka oligarchy i jednocześnie rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa mieszka obecnie w Paryżu, ale mimo zaledwie 24 lata pochwalić się może nie tylko luksusowym życiem, ale także bogatym doświadczeniem zawodowym na najwyższym szczeblu. Teraz Jelizawieta Pieskowa postanowiła otwarcie poskarżyć się na swoją sytuację.
Państwowe firmy w Rosji nakazują swoim pracownikom, by ci brali udział w wiecach poparcia dla "operacji specjalnej" w Ukrainie. Rosjanie zmuszani są do przeprowadzania tzw. flash mobów i ustawiania się w kształt litery "Z". Kremlowska propaganda przynosi niestety efekty, o czym świadczy fakt, że oficjalnie większość obywateli Rosji popiera działania armii Putina. Szczegółów dowiadujemy się z pisma wydanego przez państwową agencję "Lotniska Północy".O ile wojska rosyjskie nie odnotowują większych sukcesów w Ukrainie, o tyle Kreml do perfekcji opanował sztukę szerzenia propagandy. Indoktrynacja trwa w Rosji od najmłodszego, ale dotyka także tych starszych, którymi manipuluje się poprzez kłamliwe oficjalne komunikaty i państwowe media. Okazuje się jednak, że to jeszcze nie szczyt możliwości rosyjskich władz.
Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk ujawniła najnowsze informacje wywiadu. Wynika z nich, że wojska rosyjskie przygotowują do zablokowania kolumny humanitarnej z Charkowa. Na trasie Rosjanie mogą podkładać miny.Ostrzeżenie zostało wydane nad ranem w niedzielę 20 marca. Na informację podaną przez wicepremier powołują się również Wojska Lądowe Sił Zbrojnych Ukrainy.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) opublikowało nowy komunikat, w którym ostrzega przed dezinformacją ze strony Rosji. Wskazuje, że rosyjski aparat państwowy "może dążyć do przeciążenia systemu bezpieczeństwa państwa" przy użyciu siedmiu narzędzi. Komunikat w tej sprawie pojawił się na oficjalnym profilu RCB na Twitterze. Tym razem jest skierowany do wszystkich obywateli. We wpisie RCB ostrzega przed "metodą przeciążenia", którą Rosja ma stosować w ramach działań dezinformacyjnych. Od początku wybuchu wojny w Ukrainie starcia toczą się bowiem nie tylko na froncie, lecz także w przestrzeni informacyjnej.
Ukraiński wywiad wskazuje, że Rosja planuje wysłać na front nieletnich. Służby poinformowały, że rozporządzenie w tej sprawie podpisał Minister Obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu.O nowych decyzjach Kremla w związku z wojną w Ukrainie powiadomił Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy na Facebooku. Decyzja o wysłaniu nieletnich ma być związana z brakami w rosyjskiej armii.
Rada Mariupola, miasta oblężonego przez Rosjan, wskazuje, że nie wszyscy mieszkańcy są przewożeni w bezpieczne miejsce. Część osób z wschodnich obszarów miasta jest przymusowo wywożona do Rosji lub na tereny wschodniej Ukrainy kontrolowane przez prorosyjskich separatystów. Rosjanie mają odbierać im ukraińskie paszporty.Mariupol to miasto we wschodniej Ukrainie, położone w obwodzie donieckim nad Morzem Azowskim. Przed wybuchem wojny w Ukrainie mieszkało tam ponad 400 tys. osób.
Ukraiński wywiad wskazuje, że Białoruś przystąpi do wojny w Ukrainie, wspierając Rosję. Ma do tego dojść w ciągu najbliższego dnia lub dwóch. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, cytowany przez portal Ukraińska Prawda, ostrzega, że ryzyko ataku na Wołyń jest duże. Informacje na temat zaangażowania Białorusi po stronie Rosji ukraiński serwis potwierdził także we własnych źródłach w wojsku i wywiadzie.
Międzynarodowa grupa hakerska Anonymous wypowiedziała cyberwojnę Rosji z powodu jej ataku na Ukrainę. Niedawno hakerzy zdobyli i udostępnili w sieci bazę m.in. częstotliwości radiowych i kodów Morse'a wykorzystywanych przez rosyjskie siły zbrojne.Aktywiści publicznie poinformowali o wypowiedzeniu cyberwojny Rosji tuż po zbrojnym ataku wojsk Władimira Putina na Ukrainę, do którego doszło 24 lutego 2022 roku. Od tego dnia rosyjska armia prowadzi nieustanny ostrzał na terenie Ukrainy, celując nie tylko w infrastrukturę wojskową, ale również cywilną.- Ukraina, która jest państwem demokratycznym, została najechana przez faszystowską dyktaturę. To nie jest konflikt pomiędzy NATO i Rosją, to walka demokracji z faszyzmem - przekazał kolektyw Anonymous na Twitterze.