- Ogień w jego oczach i widoczne zdenerwowanie sprawiły, że poczuliśmy dreszcze - napisali w specjalnym raportci amerykańscy attaché obrony, którzy spotkali się z Moskwie z rosyjskim generałem Jewgienijm Iljiną. Emocjonalny wybuch wojskowego wywołało pytanie zadane już po zakończeniu oficjalnej części spotkania dyplomatycznego.W zeszłym tygodniu w Moskwie doszło do spotkania między reprezentacjami wojsk Stanów Zjednoczonych i Rosji. Dopiero teraz na jaw wychodzą szczegóły niecodziennego spotkania w stolicy Federacji Rosyjskiej.Dziennikarze CNN dotarli do raportów dwóch attaché obrony obecnych w czasie rozmów wojskowych z najwyższych szczeblach obu krajów. Okazuje się, że w pewnym momencie doszło do niezwykle emocjonalnego zdarzenia, które zasiało niepokój wśród uczestników spotkania. Ma być ono jednak jednocześnie dowodem na niskie morale nawet wśród generałów rosyjskiej armii, a nie tylko wśród szeregowych żołnierzy zmagających się z trudami wojny w Ukrainie na pierwszym froncie.
Rosyjscy żołnierze otrzymują wiadomość, że wojna w Ukrainie musi zakończyć się zwycięstwem do 9 maja? Sztab generalny ukraińskiej armii informuje, że armia Władimira Putina padła ofiarą własnej propagandy. Zaskakujące ustalenia ukraińskich służb na temat wiadomości, jaka ma być promowana wśród rosyjskich żołnierzy walczących na wojnie w Ukrainie. Chociaż Rosja nie odnosi sukcesów w kolejnych starciach, to wiara w zwycięstwo armii Władimira Putina wśród osób z wyższego szczebla nie słabnie.Sztab generalny ukraińskiej armii ujawnił wewnętrzną propagandę wśród rosyjskich żołnierzy. Borykający się z głodem i zimnem mężczyźni usłyszeli, iż oczekuje się od nich zakończenia wojny w Ukrainie zwycięstwem do konkretnego dnia. Nie jest on przypadkowy.
Jak poinformował oficer sił zbrojnych Ukrainy, Anatolij Sztefan, kolejny rosyjski dowódca został wyeliminowany podczas walk na terenie Ukrainy. Według przekazanych informacji, zginął Aleksiej Szarszarow, dowódca 171. oddzielnego batalionu 7. Dywizji Szturmowej Gwardii. Wojska rosyjskie, które w bestialski sposób zaatakowały terytorium Ukrainy, odnoszą coraz większe straty. Agresorzy tracą zarówno zdolność bojową, morale, jak również doświadczonych dowódców. Anatolij Sztefan, oficer sił zbrojnych Ukrainy, poinformował o śmierci Aleksieja Szarszawowa, który w armii rosyjskiej pełnił funkcję dowódcy 171. oddzielnego batalionu 7. Dywizji Szturmowej Gwardii.Podczas walk na terytorium Ukrainy przewodził formacji spadochroniarzy, przebywających na terytorium okupowanego Krymu.
Gdy 24 lutego Władimir Putin wydał rozkaz swoim wojskom, by rozpoczęły inwazję na Ukrainę, na pewno nie spodziewał się, że sankcje, które dotkną Rosję tak bardzo i szybko odbiją się na całym społeczeństwie. Sytuacja jest coraz bardziej zła, a będzie tylko gorsza.Po ataku Putina na Ukrainę zdecydowana większość krajów Europy, jak i poza nią, nałożyła na Rosję sankcje, które wiele osób uważało za zbyt słabą reakcję na to, co dzieje się w Ukrainie.Okazuje się jednak, że bardzo szybko odbiły się one na obywatelach tego kraju, którzy z dnia na dzień zaczęli odczuwać dotkliwe skutki wojny, którą wywołał ich prezydent.Wystarczył tydzień, żeby ceny wielu podstawowych produktów skoczyły aż o kilkanaście procent w górę. Cukier podrożał o 14 procent, cebula prawie tyle samo, pomidory o ponad 8 proc, banany niewiele mniej. Co więcej, wielu produktów zaczyna w sklepach po prostu brakować i półki świecą pustkami. Ludzie rzucili się na zakupy i robią zapasy, by kupić przed kolejnymi podwyżkami lub zanim w ogóle ich zabraknie.Ponadto z rosyjskiego rynku wycofało się kilkaset światowych firm, na czele z Ikeą, McDonaldem, KFC czy Coca-Colą. Produktów tych firm również w Rosji wkrótce zabraknie lub są niedostępne, a rząd stara się zapełnić tę lukę tworząc ich krajowe zamienniki, co jednak wielu Rosjan bardziej irytuje, niż ratuje sytuację.Ekonomiście przewidują, że chociaż obecna sytuacja w Rosji jest zła, to będzie tylko gorzej. Prawdziwe skutki wszystkich nałożonych sankcji Rosja w pełni odczuje latem. Władimir Putin najwyraźniej nie spodziewał się takich konsekwencji lub je zlekceważył, gdy podejmował decyzję o ataku na Ukrainę.Dopiero teraz widzi, że sankcje, które nałożył Zachód, są dotkliwe, a niezadowolone społeczeństwo, podobnie jak rosyjskie elity, mogą wkrótce stanowić kolejny poważny problem nie tylko dla jego wojny, ale też dla utrzymania władzy w kraju, bowiem coraz głośniej mówi się o tym, że dni Putina na prezydenckim fotelu są już policzone.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rzeczniczka rosyjskiego MSZ kłamliwie uderzyła w Polskę. Mówiła też o uchodźcachMocne przemówienie Zełenskiego w szwedzkim parlamencie. Przestrzegał przed RosjąAndrzej Duda w Brukseli: "Musimy się przygotować do tego, gdyby ktoś chciał nas atakować"Źródło: o2
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odpowiedział na pytania dziennikarzy o zniknięcie z przestrzeni publicznej ministra obrony Rosji. Jak tłumaczył w wywiadzie dla CNN, polityk jest bardzo "zaangażowany w dowodzenie specjalną operacją w Ukrainie". Nie chciał jednak komentować doniesień o problemach zdrowotnych Siergieja Szojgu.Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu zniknął ponad tydzień temu z mediów, co było sporym zaskoczeniem dla opinii publicznej. Do tej pory bowiem polityk bardzo dbał o swój wizerunek, a w pierwszych tygodniach po inwazji na Ukrainę pojawiał się publicznie praktycznie codziennie.W związku z nagłą absencją, pojawiły się spekulacje dotyczące problemów zdrowotnych Szojgu, a także te mówiące o tym, że popadł w niełaskę u Władimira Putina z powodu klęsk armii rosyjskiej w Ukrainie. Wątpliwości te postanowił w końcu rozwiać rzecznik Kremla.
Dziennikarze CNN donoszą o tajemniczym spotkaniu amerykańskich attache z rosyjskim generałem Jewgienijem Iljinem, podczas którego ten zachowywał się wyjątkowo nerwowo. Zdaniem Amerykanów wszystko przez problemy z morale w armii Władimira Putina, które słabnie z dnia na dzień. Pogłoskom tym zaprzecza jednak Kreml.Do spotkania na linii USA-Rosja miało dojść w minionym tygodniu w siedzibie Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej w Moskwie. Dziennikarzom CNN udało się ustalić, że gospodarzy reprezentował doświadczony generał dywizji Jewgienij Lijin.
Ambasador Rosji w Polsce skomentował w środę wydalenie z naszego kraju rosyjskich dyplomatów podejrzanych o szpiegostwo. Podczas spotkania z dziennikarzami padło wiele propagandowych kłamstw i manipulacji, które w krótki, lecz dobitny sposób podsumował Polsat News.Od początku wojny w Ukrainie Kreml robi wszystko, by usprawiedliwić swoją brutalną agresję, wciąż manipulując i przeinaczając fakty. Zabiegi te, choć działają w samej Rosji, nie są skuteczne na Zachodzie, który uważnie obserwuje zbrodnie armii Putina.Prawdziwy pokaz swoich możliwości dał niedawno Siergiej Ławrow, który kłamał na temat bombardowania szpitala w Mariupolu. Wczoraj z kolei doświadczyliśmy absolutnej bezczelności rosyjskiego ambasadora w Polsce, który przytłoczył dziennikarzy serią fake newsów na temat sytuacji w Ukrainie.
Rosja nic nie robi sobie z sankcji oraz wykluczenia z kolejnych rozrywek sportowych? Wszystko na to wskazuje, gdyż Rosyjski Związek Piłki Nożnej potwierdził, iż chce zorganizować Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Termin składania wniosków kandydatów mija 23 marca.Niebywała decyzja Rosji mimo wykluczenia przez FIFA i UEFA. Na biurku wśród zgłoszeń kandydatów chcących zorganizować nadchodzące Mistrzostwa Europy w piłce nożnej znajdzie się najprawdopodobniej podanie Federacji Rosyjskiej.
Prezydent Rosji zostanie powstrzymany przez kilku oligarchów, którzy mają dość jego działań? Taką teorię przedstawił ukraiński wywiad wojskowy, który ujawnił tożsamości rosyjskich bogaczy tracących ogromne pieniądze przez wojnę w Ukrainie. Według ustaleń oligarchowie w otoczeniu Władimira Putina mają brać pod uwagę "najbardziej radykalne środki".Nie tylko dzieci oligarchów, w tym córka rzecznika Kremla, ma dość sankcji nałożonych na Rosję i najbogatszych Rosjan. Najbardziej wpływowi bogacze spotkali się i dyskutowali o możliwych sposobach powstrzymania Władimira Putina. - Pewni oligarchowie nawet omawiają opłacenie fizycznego usunięcia Putina - przekazał ukraiński wywiad wojskowy. Informacje ujawnione w środę 23 marca wskazują, że nawet osoby, na których dotychczas mógł liczyć prezydent Rosji, zaczynają planować jego odsunięcia od władzy.
Władimir Putin grozi państwom, które zdecydowały się na nałożenie na Rosję sankcji. Kraje te zostały nazwane "państwami nieprzyjaznymi". Kreml przekazał, iż prezydent Rosji podjął istotną decyzję na temat płatności za gaz ziemny. Wśród państw, które muszą przygotować się na problemy z regulowaniem należności znalazła się Polska.Nie tylko podpisanie specjalnej ustawy pozwalającej na rejestracje zachodnich samolotów przez rosyjskie linie lotnicze będzie sposobem Władimira Putina na potępienie jego ataku na Ukrainę.W środę Kreml poinformował o kolejnej decyzji prezydenta Rosji. Chodzi o płatność za gaz ziemny oraz wywiązywanie się z zawartych przed wojną w Ukrainie kontraktów. Władimir Putin postanowił utrudnić regulowanie należności za surowiec energetyczny. Przypomnijmy, że niedawno Litwa jako kolejny kraj ogłosiła, że zmierza do uniezależnienia się od surowców z Rosji.
Według informacji przekazanych przez przewodniczącego administracji wojskowej obwodu sumskiego Dmytro Żywyckiego, siły rosyjskie nie chcą walczyć z Ukraińcami. Niektórzy żołnierze zawracają, odmawiając udziału w walkach. Podkreślono, że to nie pierwszy przypadek świadomej dezercji wśród Rosjan.Od wielu dni w światowych mediach można zobaczyć informację dotyczącą dotkliwych strat wojsk rosyjskich. Amerykański wywiad podkreśla, że wraz z rosnącą liczbą zgonów podczas działań wojennych, rosyjscy żołnierze tracą morale. O takim stanie rzeczy w dobitny sposób świadczy relacja przewodniczącego administracji wojskowej obwodu sumskiego, Dmytro Żywickiego.- Niektóre pododdziały rosyjskich wojsk po prostu zawracają i wycofują się, odmawiają udziału w walkach; odnotowaliśmy już drugi przypadek zorganizowanej dezercji Rosjan w naszym regionie - poinformował przewodniczący.🔴 Niektóre pododdziały rosyjskich wojsk po prostu zawracają i wycofują się, odmawiają udziału w walkach; odnotowaliśmy już drugi przypadek zorganizowanej dezercji Rosjan w naszym regionie - poinformował przewodniczący administracji wojskowej obwodu sumskiego Dmytro Żywycki— PolskieRadio24.pl (@PR24_pl) March 23, 2022 Oficjalne statystyki są bezlitosne dla Władimira Putina, który decydując się na zbrojną agresję, nie przypuszczał, że odniesie aż tak dotkliwe straty.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn oznajmił, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) przekazała do Ministerstwa Spraw Zagranicznych listę 45 osób podejrzanych o szpiegowanie na rzecz Rosji. Szef ABW zawnioskował o ich pilne wydalenie z Polski. Do resortu został wezwany ambasador Rosji w Polsce.Jako pierwszy informacje o ewentualnym wydaleniu rosyjskich dyplomatów podał Onet. Kilkanaście minut później do sprawy odnieśli się przedstawiciele rządu.
Mężczyzna zatrudniony w jednym z warszawskich Urzędów Stanu Cywilnego został zatrzymany pod zarzutem prowadzenia działalności na rzecz rosyjskiego wywiadu. RMF FM donosi, że pracownik miał kopiować i przekazywać Rosjanom dokumenty o Polakach i cudzoziemcach pozostających na terenie Polski. Fakt zatrzymania potwierdził już za pośrednictwem Twittera Stanisław Żaryn.Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Krajowa. Do działania przystąpiła także Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW).
Nałożone na Rosję sankcje są odczuwalne, a sami Rosjanie masowo próbują je obejść. Coraz mniej wart rubel i blokowanie rosyjskich banków sprawiło, że wzrosło zainteresowanie krypotwalutami. Przed sprytnym planem ostrzega Christine Lagarde, prezes Europejskiego Banku Centralnego.Po alternatywną formę płatności umożliwiającą ominięcie zachodnich sankcji sięga coraz więcej Rosjan. Potwierdzają to dane z systemów, które są nieustannie monitorowane przez Europejski Bank Centralny.
To już oficjalne. USA nałoży na Rosję kolejny pakiet sankcji. Jake Sullivan, doradca Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego potwierdził we wtorek, że prezydent USA ogłosi je podczas wizyty w Europie. Pierwsze szczegóły wizyty Joe Bidena zostały ujawnione.Potwierdzono już, że Joe Biden nie tylko odwiedzi Europę, ale również Polskę. Kolejne szczegóły planu prezydenta USA zostały zdradzone przez jego doradcę.Jake Sullivan we wtorek odniósł się do dalszych kroków Stanów Zjednoczonych wobec Rosji. Mimo podjęcia ostrych kroków uderzających w gospodarkę kraju rządzonego przez Władimira Putina, Joe Biden nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Za zamkniętymi drzwiami Białego Domu zapadły kolejne decyzje.
Podczas konferencji z prezydentem Bułgarii Andrzej Duda postanowił nie przebierać w słowach. Prezydent RP w wyjątkowo obrazowy sposób odniósł się do zbrodni i działań armii Władimira Putina. Padło odwołanie do brutalnego i pełnego okrucieństwa okresu w historii.Intensywny czas dyplomatycznych działań Andrzeja Dudy trwa, ale w czasie kolejnych wizyt prezydent RP nie zapomniał o obietnicy złożonej Wołodymyrowi Zełenskiemu. Nieustannie wskazuje, że Rosja musi zostać mocno potępiona za atak na Ukrainę.W czasie wtorkowej wizyty w Bułgarii Andrzej Duda nie tylko ponownie publicznie skrytykował i nagłośnił działania Władimira Putina. Tym razem zdecydował się mocne słowa i nawiązanie do działań III Rzeszy.
Od kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, a jej wojska ponoszą porażkę za porażką, nie ustają spekulacje na temat zmiany władzy na Kremlu. Jednym z typowanych następców Władimira Putina jest jego bliski współpracownik, szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow, który ma być kandydatem części rosyjskich elit politycznych.Doniesienia na temat Bortnikowa przekazał Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy, który twierdzi, że wśród niektórych moskiewskich decydentów panuje przekonanie, że to on zastąpi wkrótce wieloletniego prezydenta Rosji.Spekulacje te są podsycane doniesieniami na temat złego stanu zdrowia Władimira Putina, zgodnie z którymi cierpi on na nieuleczalną chorobę i niedługo zostanie odsunięty od władzy przez przedstawicieli rosyjskiego establishmentu.
Atak hakerów na kasy fiskalne w rosyjskim Biełgorodzie. Na paragonach drukowanych przez kelnerów pojawiała się informacja "Zatrzymajcie wojnę! Ratujcie swoje dzieci!". To już kolejny raz, gdy haktywiści przełamali cenzurę w Rosji i rozpowszechnili prawdziwe informacje o wojnie w Ukrainie.Rosyjska cenzura objęła już wszystkie dziedziny życia i na dobre zafałszowała rzeczywistość. Podczas gdy w Ukrainie codziennie mordowani są niewinni ludzie, większość Rosjan nie zdaje sobie sprawy z okrucieństw, za którymi stoi ich przywódca, Władimir Putin i wierzy w opowieści o "specjalnej operacji".Brutalna inwazja zszokowała cały świat i jak nigdy wcześniej zjednoczyła osoby sprzeciwiające się bezsensownym zbrodniom wojennym. Swoją własną wojnę wypowiedzieli Kremlowi hakerzy, którzy co rusz wymyślają nowe, zaskakujące sposoby na utrudnienie życia reżimowi w Moskwie.
W brutalnej wojnie pomiędzy Rosją a Ukrainą zginęły już tysiące żołnierzy armii Putina. Tymczasem już 1 kwietnia rozpocznie się duży pobór do rosyjskiego wojska, co może powodować strach i zmartwienie. Eksperci uspokajają jednak, będąc pewnymi, że nowi poborowi nie zdołają przechylić szali zwycięstwa na rzecz Rosjan.Władimir Putin wciąż szuka sposobu, by zrealizować założone cele w Ukrainie. Ku jego zmartwieniu, rosyjska armia ponosi coraz dotkliwsze straty, uszczuplając się o kolejnych żołnierzy i szanowanych generałów.Sposobem na zwiększenie przewagi nad przeciwnikiem mieli być już tzw. kadyrowcy, ale ci po dotkliwych porażkach wycofali się z wojny. W związku z tym podjęto decyzję o zwerbowaniu syryjskich bojowników, a także powołaniu "Junarmii".Nieuchronnie zbliża się również 1 kwietnia, czyli dzień, w którym rozpocznie się pobór do rosyjskiego wojska. Czy biorąc pod uwagę te okoliczności jest się zatem czego obawiać?
14 marca rosyjska dziennikarka Marina Owsiannikowa wystąpiła na wizji z antywojennym plakatem uderzającym w Kreml. Od tamtej pory dla jednych stała się bohaterką, dla innych zaś ukrytą sojuszniczką władz w Moskwie. W związku z tym kobieta zdecydowała się opowiedzieć o powodach swojego działania i zdradzić, co nastąpiło po tym, jak odważyła się zabrać głos w sprawie wojny w Ukrainie.Wojna w Ukrainie trwa już czwarty tydzień, a wielu Rosjan nadal nie zna całej prawdy o bestialskim ataku armii Putina. Wszystko dlatego, że w kraju funkcjonuje sprawna machina propagandowa, która wpaja obywatelom pogląd o słuszności tzw. "operacji specjalnej".Niedawno wprowadzono nawet nowe prawo, które surowo karze za rozpowszechnianie rzetelnych informacji, które Kreml nazywa "fake newsami". Podziw więc budzi krok, na jaki odważyła się jedna z rosyjskich dziennikarek, występująca na wizji z antywojennym plakatem.
Hakerzy z grupy Anonymous włamali się do drukarek tysięcy rosyjskich użytkowników. Przesłali im informacje zaprzeczające kremlowskiej propagandzie i wskazali, jak chronić się przed tego typu fałszywymi doniesieniami. - Putin zabija tysiące ludzi na Ukrainie - brzmi komunikat.Anonymous poinformował o swojej akcji za pośrednictwem Twittera. Oświadczenie kolektywu w tej sprawie cytuje amerykański serwis International Business Times (IBT).
Władimir Putin próbował zbudować samowystarczalną gospodarkę, aby zminimalizować skutki zachodnich sankcji. Jednak zdaniem komentatorów planu zbudowania "twierdzy Rosji" nie udało się zrealizować. Największe problemy i silne uzależnienie od importu widać w branży motoryzacyjnej.Analizę sytuacji gospodarczej Rosji w obliczu dotkliwych zachodnich sankcji przeprowadziła amerykańska gazeta "Wall Street Journal". W niedzielnym wydaniu dziennikarze ujawnili, z jak ogromnymi problemami zmaga się obecnie Rosja, choć wskazują, że jest to wynik długotrwałej polityki Kremla.
Decyzja już zapadła, rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że zrywa negocjacje z Japonią. Od końca II wojny światowej oba kraje nie podpisały ze sobą traktatu pokojowego ze względu na spór o cztery wyspy. Jak podał resort Siergieja Ławrowa władze w Tokio w związku z wojną w Ukrainie "zajmują otwarcie nieprzyjazne stanowisko i dążą do zaszkodzenia interesom" rosyjskim.Jednoznaczne stanowisko Japonii wobec wojny w Ukrainie doprowadziło do oficjalnego zerwania dalszych negocjacji w sprawie traktatu pokojowego. Rosja i Japonia nie podpisały go od czasu II wojny światowej i nie zrobią tego w najbliższym czasie.
Poniedziałkowe spotkanie opozycji z rządem Prawa i Sprawiedliwości obfitowało w wiele ważnych słów, jednak nie zabrakło wewnętrznych sporów. Jarosław Kaczyński straszył atakiem Rosji na Polskę, a Donald Tusk postanowił uderzyć w Mateusza Morawieckiego i kwestie importu rosyjskiego węgla. Znamy kulisy spotkania w Kancelarii Premiera.Wirtualna Polska dotarła do osób, które obecne były na poniedziałkowym spotkaniu zamkniętym w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jarosław Kaczyński ujawnił czarny scenariusz w związku z wojną w Ukrainie. Jak relacjonuje portal wp.pl, prezes PiS w czasie przekazywania kluczowych wiadomości na temat bezpieczeństwa Polski ani razu nie spojrzał na Donalda Tuska siedzącego niedaleko niego. Były premier natomiast nie miał zamiaru przyklaskiwać rządowi. Uderzył w samego Mateusza Morawieckiego.
Kolejny kraj przygotowuje się do całkowitego uniezależnienia od rosyjskich surowców energetycznych. Reuters powołuje się na słowa prezydenta Litwy i wskazuje, że już niedługo do Niemiec i USA dołączy właśnie kraj rządzony przez Gitanasa Nauseda. To ogromny cios dla Władimira Putina.Sankcje wobec Rosji i rosyjskich oligarchów to jedynie początek? Litwa, jako kolejny kraj korzystający obecnie z surowców energetycznych pochodzących z Rosji, przygotowuje się do odcięcia od "łaski" i pieniędzy Władimira Putina.Wcześniej o podobnej decyzji poinformował nie tylko Joe Biden, ale również wicekanclerz Niemiec Robert Habeck. - Każdego dnia, a właściwie w każdej godzinie, żegnamy się po trochu z rosyjskim importem - mówił niemiecki polityk.Zanim Litwa potwierdziła, że jest w stanie rezygnować z surowców Władimira Putina, przygotowywała się do tego momentu w długim procesie. Nie zabrakło w nim udziału Polski.
Córka rzecznika Kremla, Jelizawieta Pieskowa, krytykuje sankcje nałożone na jej ojca i nią samą, gdyż zablokowało jej to możliwość odwiedzania między innymi Nowego Jorku. - Jestem zdenerwowana - powiedziała dziennikarzom. Liza, jak nazywana jest córka Dmitrija Pieskowa, nie ukrywa, że uważa za niesprawiedliwe karanie "dzieci za grzechy ojców". Odniosła się również do swojej "krytyki" wojny.- Jestem zdenerwowana, ponieważ chciałabym podróżować i kocham różne kultury - wyznała oburzona objęciem jej sankcjami w związku z wojną w Ukrainie Jelizawieta Pieskowa.Córka oligarchy i jednocześnie rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa mieszka obecnie w Paryżu, ale mimo zaledwie 24 lata pochwalić się może nie tylko luksusowym życiem, ale także bogatym doświadczeniem zawodowym na najwyższym szczeblu. Teraz Jelizawieta Pieskowa postanowiła otwarcie poskarżyć się na swoją sytuację.
Były prezydent i premier Rosji Dimitrij Miedwiediew zamieścił skandaliczny wpis za pośrednictwem Telegrama. Porównuje on wizytę polskiej delegacji w Kijowie do przyjazdu Lenina do Moskwy za niemieckie pieniądze, a nasz kraj nazwał ''wspólnotą politycznych imbecyli''. Z kolei sankcje nałożone na Rosję to według niego ''patologiczna rusofobia''.Wpis byłego prezydenta powtarza wszystkie tezy kremlowskiej propagandy, uderza personalnie w naszych polityków i atakuje bezpośrednio nasz kraj.- Polska propaganda jest najbardziej zajadłym, wulgarnym i przenikliwym krytykiem Rosji. Wspólnota imbecylów politycznych - czytamy we wpisie.Jednym z głównych zarzutów wobec naszego kraju jest ostatnia wizyta premierów Polski, Czech i Słowenii w Kijowie.- Premier Mateusz Morawiecki wraz z wicepremierem Kaczyńskim oraz premierami Czech i Słowenii udali się do Kijowa specjalnie strzeżonym pociągiem. Prawie jak Iljicz w samochodzie pancernym z niemieckimi pieniędzmi - porównuje Miedwiediew wizytę delegacji do przyjazdu Lenina do Moskwy.W zamieszczonym wpisie były prezydent Rosji krytykuje zapowiedź Morawieckiego o ''derusyfikacji polskiej i europejskiej gospodarki''. Według niego takie działanie jest odważne, a zarazem może być bardzo kosztowne dla naszego kraju.- Ma on całkowitą rację. To drogie i bezsensowne. Ale Polska nie musi się już liczyć z kosztami. Wszystko, co mogła stracić z powodu własnej, długotrwałej, patologicznej rusofobii, już straciła. Więc teraz, jak mówią ukochani sąsiedzi Polaków, „jak się pali stodoła, to i chata się pali” - ostrzegł Miedwiediew.Według byłego prezydenta Rosji Polska wije się z ''bólów fantomowych'', a słowa krytyki polskich polityków pod adresem Kremla są najbardziej zajadłym, wulgarnym i przenikliwym głosem wobec Rosji.- Polskim elitom bardzo trudno pogodzić się z faktem, że czas niepokojów zakończył się prawie 400 lat temu wraz z wypędzeniem polskich okupantów z Kremla. Do powstania wielkiego imperium Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie doszło nawet później. A powodem tego nie są intrygi Rosji, ale wewnętrzne sprzeczki, korupcja, niepowodzenia gospodarcze i przegrane bitwy - piszę Dimitrij Miedwiediew.
Państwowe firmy w Rosji nakazują swoim pracownikom, by ci brali udział w wiecach poparcia dla "operacji specjalnej" w Ukrainie. Rosjanie zmuszani są do przeprowadzania tzw. flash mobów i ustawiania się w kształt litery "Z". Kremlowska propaganda przynosi niestety efekty, o czym świadczy fakt, że oficjalnie większość obywateli Rosji popiera działania armii Putina. Szczegółów dowiadujemy się z pisma wydanego przez państwową agencję "Lotniska Północy".O ile wojska rosyjskie nie odnotowują większych sukcesów w Ukrainie, o tyle Kreml do perfekcji opanował sztukę szerzenia propagandy. Indoktrynacja trwa w Rosji od najmłodszego, ale dotyka także tych starszych, którymi manipuluje się poprzez kłamliwe oficjalne komunikaty i państwowe media. Okazuje się jednak, że to jeszcze nie szczyt możliwości rosyjskich władz.