We wtorkowy poranek na platformie X pojawiły się oświadczenia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, w których jednoznacznie ogłosili swoją decyzję o niestawiennictwie przed sejmową komisją ds. Pegasusa. Ich stanowisko wzbudziło szerokie zainteresowanie oraz wywołało gorącą debatę na temat legalności i zasadności działań tej komisji.
Europoseł KO Krzysztof Brejza opowiedział w mediach społecznościowych o skandalicznej sytuacji z udziałem żony Zbigniewa Ziobry, do której miało dojść na korytarzu Parlamentu Europejskiego. "Popatrzcie, tak się zachowuje osoba, którą dziś nakryłem w PE" - napisał polityk na platformie X.
Zbigniew Ziobro w czasie konferencji prasowej zapowiedział podjęcie zdecydowanych działań w temacie wydarzeń z kilku ostatnich dni. Były minister sprawiedliwości wszedł w otwarty konflikt z komisją śledczą ds. Pegasusa i nie zamierza być jej dłuższy. Właśnie ujawnił, jakie ciosy zamierza wymierzyć “w kontrze” do działań komisji.
Zbigniew Ziobro został w piątek doprowadzony do Sejmu przez policję po wyznaczonym czasie, a komisja śledcza ds. Pegasusa zakończyła obrady, przegłosowując złożenie wniosku o 30-dniowy areszt dla polityka. Teraz kolejny świadek odmawia przyjścia na komisję śledczą. Poinformował o tym w liście zaadresowanym do marszałka Szymona Hołowni.
Zbigniew Ziobro miał zostać w piątek przesłuchany przez sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa, jednak ostatecznie do tego nie doszło, a komisja wnioskuje już o 30-dniowy areszt dla byłego ministra sprawiedliwości. Teraz okazuje się, że sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować, gdyż Zbigniew Ziobro właśnie opuszcza terytorium Polski.
Zaskakujące sceny miały miejsce w studiu Polsat News. W programie “Prezydenci i premierzy” pojawiła się nietypowa zapowiedź, która zaskoczyła widzów. – Mam z panem Ziobro rozmaite porachunki – tłumaczył Leszek Miller i odniósł się do ostatniej wypowiedzi byłego ministra sprawiedliwości. Deklaracja dawnego lidera SLD nie przeszła bez uwagi obecnych w studiu polityków.
Prokuratura Okręgowa w Elblągu wszczęła śledztwo dotyczące zniszczenia kluczowego dowodu w sprawie inwigilacji posła do Parlamentu Europejskiego, Krzysztofa Brejzy przy użyciu systemu Pegasus. Uszkodzona płyta DVD miała zawierać pierwotne dane pobrane z telefonu polityka, które mogłyby być dowodem na manipulacje treściami przez służby.
Państwo Prawa i Sprawiedliwości zgotowało ludziom gehennę – ocenił w rozmowie Gońca dziennikarz śledczy Radosław Gruca. Nasz gość przeanalizował zagadnienia dotyczące Pegasusa i zakwestionował uczciwość wyborów parlamentarnych z 2019 roku.
W trakcie gorącej dyskusji w studiu Gońca poseł Suwerennej Polski Michał Woś poruszył kontrowersyjny temat inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus, wskazując na rządy Donalda Tuska oraz działania służb specjalnych. Były Wiceminister Sprawiedliwości uważa, że może być obecnie inwigilowany przez Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara oraz podległe mu służby.
Jarosław Kaczyński, stawiając się na komisji śledczej ds. Pegasusa, wywołał niemałe poruszenie. Emocje wzbudziły jednak nie tylko jego “zeznania”, ale także to, jak prezes PiS zaprezentował się wizualnie. Co prawda, na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku, jednak nieco bardziej spostrzegawczy od razu zauważyli, że doszło do wpadki. Wystarczyło tylko spojrzeć na nadgarstek prezesa, a dokładniej na jego zegarek.
Służby pod rządami Prawa i Sprawiedliwości podsłuchiwały inwigilowane osoby podczas sakramentu spowiedzi? Tak twierdzi Przemysław Wipler z Konfederacji, członek sejmowej komisji ds. Pegasusa. "Państwo podsłuchuje i wchodzi w tajemnice: tajemnicę zawodową, tajemnicę dziennikarską, tajemnicę spowiedzi" — alarmuje polityk.
Generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych, był za rządów PiS inwigilowany szpiegowskim programem Pegasus - donosi "Gazeta Wyborcza". Podsłuchiwani mieli być również inni, wysocy rangą byli wojskowi. Skrzypczak skomentował te doniesienia.
Parlament Europejski poinformował w czwartek 10 marca, że powołał komisję śledczą, która zbada przypadki użycia oprogramowań szpiegowskich, w tym kontrowersyjnego Pegasusa, przez rządy unijnych państw. W lutym Polskę odwiedziła już specjalna delegacja ze Strasburga, którą zaniepokoiły doniesienia kanadyjskiego ośrodka Citizen Lab.Wszystko wskazuje na to, że Prawo i Sprawiedliwość może mieć poważne kłopoty. O ile wybuch wojny w Ukrainie zepchnął w polskiej polityce na dalszy plan aferę związaną z Pegasusem, o tyle unijni urzędnicy nie zapomnieli o nadużyciach w krajach członkowskich.Jarosław Kaczyński, zdeterminowany by nie powoływać sejmowej komisji ds. Pegasusa, myślał zapewne, że sprawa zostanie szybko zapomniana. Ostatnio nawet marszałek Elżbieta Witek zasugerowała, by nie głosować nad powstaniem organu w obliczu konfliktu za naszą wschodnią granicą.Zakładając nawet, że zapału nie wystarczy samemu Pawłowi Kukizowi, który usilnie zabiegał o przewodnictwo w komisji, aferę, której ofiarami mieli być m.in. prawnicy i politycy opozycji, chce zbadać Parlament Europejski, a pierwszymi podejrzanymi stają się właśnie Polska i Węgry.
Michał Kołodziejczak, który zeznawał dziś przed senacką komisją ds. nielegalnej inwigilacji, wdał się podczas przerwy w potyczkę słowną z reporterem TVP Info Miłoszem Kłeczkiem. Lider rolników nazwał dziennikarza "aparatczykiem", na co ten ostrzegł, by liczył się ze swoimi słowami.W czwartek 3 lutego przed senacką komisją ds. badania inwigilacji Pegasusem odpowiadał Michał Kołodziejczak. Lider Agrounii jest przekonany, że padł ofiarą systemu szpiegowskiego, o czym przekonywał powołując się na dwie niezależne ekspertyzy Citizen Lab i Amnesty International.Pojawienie się Kołodziejczaka w Senacie i jego zeznania wywołały niemałe poruszenie, także wśród obserwujących posiedzenie dziennikarzy. W czasie przerwy Kołodziejczakowi zadano mnóstwo pytań, a wśród dociekliwych reporterów znalazł się wysłannik TVP Info Miłosz Kłeczek. Jego obecność sprowokowała rolnika do wypowiedzenia gorzkich słów na temat telewizji publicznej.
Na jaw wychodzą kolejne nazwiska osób, które miały być inwigilowane za pomocą systemu Pegasus. To lider Agrounii Michał Kołodziejczak oraz dziennikarz Tomasz Szwejgiert. Informację przekazał na Twitterze John Scott-Railton z Citizen Lab.Sprawa nielegalnego wykorzystywania przez polskie służby oprogramowania Pegasus wobec przeciwników obecnej władzy zatacza coraz szersze kręgi. Okazuje się, że na celowniku PiS znaleźć się mieli nie tylko opozycyjni politycy, ale i prawnicy, a nawet dziennikarze.Eksperci z Citizien Lab z dnia na dzień przeprowadzają kolejne śledztwa, których wyniki są co najmniej zaskakujące. Na liście inwigilowanych osób pojawiają się bowiem nowe nazwiska, które mogą szokować.
Paweł Kukiz stawia kolejne warunki dotyczące powstania sejmowej komisji śledczej ws. nielegalnej inwigilacji. Polityk zapowiedział, że poprze wniosek o jej powołanie tylko wtedy, gdy będzie miał gwarancję, że zostanie przewodniczącym organu.Paweł Kukiz od kilkunastu dni przymierza się do powołania w Sejmie komisji śledczej badającej przypadki nielegalnych działań służb specjalnych, polegających na stosowaniu wobec obywateli systemów szpiegujących.W zeszłym tygodniu w tej sprawie toczyły się długie rozmowy między muzykiem a liderami klubów i kół parlamentarnych. W końcu udało się przekonać wszystkie siły poza PiS-em, aby złożyły podpisy pod wnioskiem przygotowanym przez Kukiza. O dalszych krokach polityk mówił we wtorek w programie "Tłit" w Wirtualnej Polsce.
Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik wyznaczył nagrodę za pomoc w znalezieniu sprawców bezpardonowego ataku na jego bliskich. Kilka dni temu ktoś włamał się na jego telefon i zadzwonił do jego córki, informując, że jej "tata nie żyje".W ostatnich dniach rodzina Pawła Wojtunika żyje w ciągłym strachu. Nieznany sprawca włamał się bowiem na telefon byłego policjanta i w niewybredny sposób zażartował z jego bliskich, oznajmiając, że Wojtunik nie żyje.Były szef CBA nie ukrywa swojego wzburzenia i zapowiedział, że nie odpuści tej sprawy, robiąc wszystko, aby znaleźć sprawców zdarzenia lub zmusić organy ścigania do ich ujęcia. - Jesteście po prostu bydlakami, łajdakami i kanaliami - mówił w sobotę na konferencji prasowej.
Ważą się losy utworzenia sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. Zwolennikiem powołania gremium ze specjalnymi uprawnieniami jest Krzysztof Śmiszek (Lewica). Na antenie Radia Zet przyznał, że dzięki temu rządzący będą mieli "wolną rękę w składaniu zeznań". Jednak polityk nie ma wątpliwości, że inwigilowani byli również członkowie PiS. - Wszyscy mają na siebie haki - ocenił.Do tej pory w sprawie Pegasusa udało się powołać tylko senacką Nadzwyczajną Komisję ds. Inwigilacji. Jednak opozycja konsekwentnie przekonuje, że z uwagi na brak kompetencji śledczych możliwości tego zespołu są ograniczone, co powoduje, że w sprawie inwigilacji nadal wiele spraw pozostaje niewyjaśnionych.
W dalszym ciągu trwają zakulisowe rozmowy między politykami w sprawie powołania komisji śledczej do zbadania afery Pegasusa. Donald Tusk uważa, że Jarosław Kaczyński już jest "winny", ponieważ robi wszystko, aby nie dopuścić do powołania komisji. W ten sposób nawiązał do wypowiedzi prezesa PiS sprzed dziesięciu lat.Eksperci z kanadyjskiego instytutu Citizen Lab potwierdzili, że służby inwigilowały przynajmniej trzy osoby - senatora KO Krzysztofa Brejzę, mecenasa Romana Giertycha i prokurator Ewę Wrzosek. Z piątkowych doniesień "Gazety Wyborczej" wynika, że jednym z pierwszych podsłuchiwanych osób był Bartłomiej Misiewicz, rzecznik prasowy MON za czasów Antoniego Macierewicza.
Borys Budka wypowiedział się na temat utworzenia komisji badającej działania służb w latach 2005-2021. Zdaniem polityka istnieją ogromne szanse, że uda się powołać zespół śledczych, którzy wyjaśnią m.in. aferę z użyciem przez Zjednoczoną Prawicę Pegasusa, zwłaszcza, że wśród polityków obozu władzy są osoby "przyzwoite".Szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Borys Budka był pytany wczoraj w "Faktach po Faktach" o szanse na powstanie sejmowej komisji śledczej ds. inwigilacji. Polityk wyraził przekonanie, że w szeregach opozycji jest zgoda co do utworzenia zespołu mającego badać m.in. aferę z wykorzystaniem Pegasusa, a także zasugerował, że wciąż trwają rozmowy z posłami Prawa i Sprawiedliwości, którzy gotowi są poprzeć wniosek Pawła Kukiza.
Donald Tusk ma w czwartek ogłosić poparcie klubu Koalicji Obywatelskiej dla wniosku Pawła Kukiza o powołanie w Sejmie komisji śledczej ds. badania nielegalnej inwigilacji. Zaskakującą deklarację lider PO złoży na briefingu w Pabianicach.W tym tygodniu Donald Tusk jeździ po całej Polsce i odwiedza przedsiębiorców, którzy cierpią z powodu wysokiej inflacji i podwyżek cen gazu. W tym samym czasie w Sejmie trwają twarde negocjacje Pawła Kukiza z szefami klubów opozycyjnych o poparciu wniosku muzyka dotyczącego powołania komisji śledczej badającej działania służb w latach 2005-2021.Prawo i Sprawiedliwość z jasnych powodów nie chce przykładać ręki do pomysłu artysty, ale Kukiz zaczyna grać vabank i grozi, że jeśli PiS nie zagłosuje nad jego wnioskiem, ten zerwie umowę programową i pozbawi Zjednoczoną Prawicę większości. Wiadomo też, że lider Kukiz'15 umówił się na czwartek na kolejną turę rozmów z Borysem Budką.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Paweł Kukiz chce wyjaśnienia sprawy nielegalnej inwigilacji przez polskie służby specjalne. Muzyk ma być tak zdeterminowany, że grozi zerwaniem sojuszu z Prawem i Sprawiedliwością, jeśli partia nie poprze jego projektu powołania w Sejmie komisji śledczej. Cały czas prowadzi też negocjacje z opozycją.Po ujawnieniu przez kanadyjski ośrodek Citizen Lab dowodów na to, że polskie służby specjalne inwigilowały osoby niesprzyjające obecnej władzy, w sejmowych kuluarach zaczęła toczyć się dyskusja na temat powołania komisji śledczej, która zbadałyby czy działania te były legalne i jak wielki był ich zasięg.Jedną z bardziej zdeterminowanych osób do wyjaśnienia całej afery okazał się być walczący z systemem Paweł Kukiz, który zaproponował, by komisja zajęła się zarówno stosowaniem Pegasusa przez rząd PiS, jak i działaniami służb w czasach PO-PSL.Od razu też stało się jasne, że wniosek muzyka nie ma większych szans na przegłosowanie, bo sprzeciwiać się temu będzie Prawo i Sprawiedliwość. W tej sytuacji artysta zaczął negocjacje z opozycją i, jak donosi WP, wyciągnął asa z rękawa, szantażując PiS zerwaniem umowy programowej.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś zapowiedział podczas przesłuchania w senackiej komisji ds. nielegalnej inwigilacji systemem Pegasus, że Izba zamierza wezwać na świadka w ramach kontroli wicepremiera ds. bezpieczeństwa Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o kwestię nadzoru państwa nad służbami specjalnymi.Podczas dzisiejszego posiedzenia senackiej komisji nadzwyczajnej, mającej badać przypadki nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus, przesłuchiwani są były i obecny szef NIK, czyli senator Krzysztof Kwiatkowski oraz Marian Banaś.Banaś jeszcze jakiś czas temu cieszył się poparciem obozu władzy. Relacje te jednak uległy znacznemu pogorszeniu i dziś były polityk stanowić może niebezpieczeństwo dla partii rządzącej, zasiadając w fotelu szefa najważniejszej instytucji kontrolnej w Polsce.O tym, że Zjednoczona Prawica obawia się działań "pancernego Mariana" i robi wszystko, by mu zaszkodzić, wiadomo nie od dziś. Jednak to, o czym opinia publiczna dowiedziała się podczas przesłuchania w Senacie, rzuca całkiem nowe światło na sprawę i każe zadawać pytania już nie o to, czy, ale jak bardzo rozległe były nadużycia polskich służb specjalnych.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent Andrzej Duda zabrał głos w sprawie afery Pegasusa. Jego zdaniem w razie "niepokojących sygnałów" Sejm powinien skorzystać ze swoich możliwości i powołać komisję ds. służb specjalnych. To już kolejny pomysł głowy państwa w tej sprawie.Tymczasem już w poniedziałek odbędzie się posiedzenie komisji nadzwyczajnej w sprawie Pegasusa. Za powołaniem tego gremium opowiedzieli się wszyscy senatorowie opozycji i Jan Maria Jackowski z klubu PiS, który deklaruje się jako bezpartyjny.
Na początku lutego do Polski przyleci specjalna delegacja z Parlamentu Europejskiego (PE). Jej zadaniem będzie zbadanie przypadków inwigilacji przy pomocy systemu Pegasus. O planach PE poinformował europoseł Andrzej Halicki (PO).Używanie Pegasusa do inwigilowania opozycji i prawników to już kolejna sprawa, która niepokoi Brukselę. W dalszym ciągu toczy się także spór o Izbę Dyscyplinarną i kopalnię w Turów. O tym, jakie nowe decyzje zostały podjęte w tych sprawach informowaliśmy tutaj.
Senator Krzysztof Brejza poinformował w środę na Twitterze, że z numeru telefonu jego żony ktoś rozsyła wiadomości o podłożeniu ładunków wybuchowych w całej Polsce. Zdaniem polityka to kolejna odsłona afery ws. nielegalnego inwigilowania go systemem Pegasus, obliczona na zdyskredytowanie jego rodziny. Krzysztof Brejza jest jedną z osób, które spotykają się z największym atakiem ze strony polityków partii rządzącej oraz państwowych mediów. Sytuacja nasiliła się zwłaszcza ostatnio, gdy senator KO poinformował, że jego telefon został zhakowany 33 razy, podczas gdy on sam był szefem sztabu wyborczego KO. Kolejna próba włamania, tym razem na urządzenie jego żony, miała mieć miejsce wczoraj.
Goście "Pytania na śniadanie" zakpili z rządowej propagandy? Jakub Szalaty i Kamila Pociech założyli ubrania, których grafiki układały się w rebus, a jego rozwiązaniem było hasło "PEGAZUS". W ten sposób najpewniej nawiązali na antenie TVP 2 do przemilczanej w dużej mierze przez rządowe media afery.Sprawa podsłuchiwania oponentów obecnej władzy za pomocą systemu Pegasus nie schodzi z ust polityków opozycji i mediów komercyjnych. Jedynie TVP milczy na ten temat lub, co zdarza się rzadziej, bagatelizuje zamieszanie i mówi o "pseudoaferze".Mimo iż sam Jarosław Kaczyński, w wywiadzie dla "Sieci", przyznał, że polskie służby mają izraelskie oprogramowanie, obóz rządzący zapiera się rękami i nogami, że nigdy nie wykorzystywał go nielegalnie. Choć miało to raz na zawsze uciąć temat, tak się nie stało, a kontrowersje powróciły i to, ku zaskoczeniu widzów, w telewizji śniadaniowej na antenie "Dwójki".
Roman Giertych, który według medialnych doniesień był inwigilowany, postanowił skierować list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego w sprawie Pegasusa. Jego zdaniem "Jarek ma pecha" i do końca tego roku może nie tylko stracić władzę, lecz także trafić do więzienia.Prawnik i były wicepremier opublikował obszerny list na swoim profilu na Facebooku. Pod postem pojawiło się już prawie tysiąc komentarzy. "Mam nadzieję, że im nie przepuścisz", czytamy w jednym z nich”.