W lipcu bieżącego roku rodzina z Borowców zginęła z rąk poszukiwanego do tej pory Jacka Jaworka. Śmierci z ręki wuja udało się uniknąć tylko 13-letniemu Gianniemu. Nastolatek znajduje się pod opieką bliskich. Wciąż nie dopuszcza do siebie myśli o tragedii.Jak informowaliśmy dziś, mieszkańcy Borowców wciąż żyją w strachu przed atakiem Jacka Jaworka, który targnął się na życie brata i jego rodziny. Oprawca trzech osób wciąż nie został schwytany przez policję — istnieje więc ryzyko, że odwiedzi rodzinną wieś.
Policja szuka zaginionego Fabiana Zydora. Mieszkający w małej miejscowości Tarnowa 17-latek wyszedł wieczorem na imprezę i nie wrócił do domu. Wszystko działo się w 2016 roku. Okoliczności jego zniknięcia są niejasne. Według bliskich nastolatka wśród mieszkańców panuje zmowa milczenia. Patrycja Zydor twierdzi, że wiele osób wie, co stało się z jej bratem. Śledczy nie wykluczają, że zaginiony nie żyje.Już od 2016 roku policja pracuje nad sprawą Fabiana Zydora. 30 października nastolatek wyszedł z domu na imprezę. Niestety już nie wrócił do domu. Do dzisiaj nie odnaleziono też jego ciała. Śledczy uważają, że najprawdopodobniej 17-latek nie żyje, a jego zwłoki zostały gdzieś ukryte.Komendant wielkopolskiej policji przyzna 10 tysięcy złotych nagrody osobie, która przekaże służbom wartościowe informacje i pomoże w rozwiązaniu sprawy. Informator pozostanie anonimowy. Śledczy uważają, że zaginiony Fabian nie żyje i część mieszkańców dobrze o tym wie, jednak nie chce powiedzieć prawdy.
Policja nadal poszukuje Jacka Jaworka, który jest głównym podejrzanym w śledztwie dotyczącym morderstwa rodziny w Borowcach. Funkcjonariusze tropią domniemanego zbrodniarza już od tygodnia. Ekspert, który był funkcjonariuszem policji, a następnie pełnił funkcję rzecznika ABW, nie ma wątpliwości co do tego, że „czas jaki upływa jest na korzyść uciekającego”. W dodatku przestępca mógł trafić już do większego miasta.Na temat poszukiwań Jacka Jaworka wypowiedział się Maciej Karczyński. Mężczyzna ma za sobą służbę w policji oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W przypadku spraw kryminalnych czasem pojawia się jeszcze w roli eksperta. Niedawno wypowiedział się na łamach portalu Super Express.Były policjant i rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie ma wątpliwości co do tego, że poszukiwania Jacka Jaworka nie będą należały do łatwych. Ekspert sądzi, że prędzej czy później poszukiwany zostanie złapany. Niewykluczone jednak, że będzie próbował dostać się do dużych aglomeracji, na przykład do Warszawy. Jest też hipoteza, że popełnił samobójstwo.
Mieszkający w Borowcach 13-letni Gianni jednej nocy stracił całą swoją rodzinę. Rodzice i starszy brat chłopca zostali wymordowani przez krewnego, który nadal jest poszukiwany. Krewni 13-latka zorganizowali zbiórkę pieniędzy, by pomóc dziecku. Robią wszystko, żeby nie był sam po tej strasznej tragedii.W nocy z piątku na sobotę (9 na 10 lipca) w Borowcach doszło do zbrodni, która wstrząsnęła nie tylko lokalną społecznością, ale również całą Polską. Policja, która została wezwana w sprawie awantury domowej, odkryła zwłoki 44-letnich małżonków oraz ich 17-letniego syna. Uratowało się jedynie 13-letnie dziecko.W jednej chwili 13-latek z Borowców stracił najbliższą rodzinę. Po tej tragedii krewni chłopca próbują zapewnić mu warunki, w których chłopiec będzie mógł dojść do siebie. Zorganizowali już zbiórkę pieniędzy na stronie siepomaga.pl. Środki mają być zabezpieczeniem przyszłości nastolatka.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi poinformowała, że śledczy dysponują zawiadomieniem w sprawie poszukiwanego Jacka Jaworka, który jest podejrzany o zabójstwo trzyosobowej rodziny z Borowiec. Dwa dni przed zbrodnią mężczyzna miał kierować w stronę bliskich groźby karalne.Czwartek jest szóstym dniem poszukiwań Jacka Jaworka, który jest podejrzany o pozbawienie życia brata, bratowej i nastoletniego bratanka. Prokurator zdecydował o postawieniu mężczyźnie zarzutu trzykrotnego zabójstwa. Od wtorku jest poszukiwany listem gończym.
Potrójne zabójstwo, do którego doszło w sobotę 10 lipca w jednym z domów w Borowcach na Śląsku, wstrząsnęło całą Polską. Policja wciąż poszukuje Jacka Jaworka, który najprawdopodobniej zastrzelił swojego brata, jego żonę oraz ich 17-letniego syna. Przyjaciel domniemanego mordercy zdradził, co działo się w domu rodziny przed tragedią.W rozmowie z reporterami programu „Uwaga! TVN” przyjaciel 52-letniego zabójcy ujawnił, że konflikt w jego rodzinie zrodził się dopiero po rozwodzie mężczyzny. Miał on zamieszkać z bratem i jego bliskimi jedynie na chwilę, a gdy został na dłużej, jego relacje z krewnymi zaczęły się pogarszać.
W sobotę 3 lipca br. w Bełchatowie w województwie dolnośląskim odkryto zwłoki 39-letniej kobiety. Służby rozpoczęły wówczas poszukiwania podejrzanego o zbrodnię 44-latka, za którym wydano list gończy. W poniedziałek Tomasz T. został w końcu zatrzymany.Bełchatowskie służby poinformowały o zatrzymaniu 44-letniego mieszkańca Bełchatowa, który jest podejrzany o zabójstwo 39-letniej kobiety. Tomasz T. ukrywał się przed policją w garażu.
Dziennikarze portalu Fakt zdobyli nieoficjalne dane w sprawie morderstwa rodziny w Borowcach. Według reporterów szwagierka, którą miał zabić Jacek Jaworek, zdążyła zadzwonić na policję. Chwilę później została zastrzelona przez sprawcę. Podczas gdy służby mundurowe poszukują podejrzanego, na jaw wychodzą kolejne fakty.Morderstwo w leżącej powiecie częstochowskim wsi Borowce nadal budzi ogromne emocje w całej Polsce. Dziennikarze docierają do kolejnych informacji w tej sprawie. Osoba związana ze śledztwem nieoficjalnie przekazała reporterom portalu Fakt nowe fakty. Moment przed tym, jak jedna z ofiar została zastrzelona, miała dodzwonić się na policję.Szwagierka poszukiwanego Jacka Jaworka, który jest głównym podejrzanym w sprawie o morderstwo rodziny z Borowców, miała usłyszeć, że w domu dzieje się coś niepokojącego. Według dziennikarzy portalu Fakt, którzy otrzymali nieoficjalne informacje od osoby powiązanej ze śledztwem, kobieta miała zadzwonić na policję. Dyspozytor usłyszał jedynie płacz i krzyk. Po chwili Justyna nie żyła.
Do tragedii doszło w miniony poniedziałek niemal w samym centrum Lubartowa w województwie lubelskim. Mężczyzna na ulicy zaatakował nożem swoją byłą żonę. 38-latka zginęła na miejscu od odniesionych obrażeń, a towarzyszący jej mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. Zamordowana kobieta osierociła czworo dzieci, a jej były partner został natychmiast zatrzymany przez służby. Okazało się, że mężczyzna już wcześniej był karany za znęcanie się nad byłą żoną i próbę podpalenia mieszkania jej nowego partnera.
Gdy kobieta odkryła, że jej maż wykorzystywał seksualnie ich dzieci, nie mogła powstrzymać wściekłości. 59-latka z Wielkiej Brytanii dokonała potwornej zemsty na partnerze, w której następstwie mężczyzna zmarł w okropnych cierpieniach.9 lipca 2021 roku sąd skazał Corinnę Smith z Highfield Road w Neston w Wielkiej Brytanii na dożywocie za zamordowanie swojego męża. Kobieta oblała mężczyznę wrzątkiem, w którym rozpuściła trzy kilogramy cukru.
Przemysław M. z województwa świętokrzyskiego po otrzymaniu pozwu rozwodowego odwiedził żonę w pracy i uderzył jej głową o ścianę. Kobieta zmarła po kilku godzinach. Mąż odpowie za jej śmierć przed sądem.Prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa w Jędrzejowie skierowała do Sądu Okręgowego w Kielcach akt oskarżenia w sprawie. Przemysławowi M. grozi od pięciu lat pozbawienia wolności do dożywotniego więzienia.
Pan Tomasz był sąsiadem rodziny, która w sobotę 10 lipca została zamordowana w Borowcach pod Częstochową. Dzień przed tym, jak doszło do zbrodni, która wstrząsnęła całą wsią, spotkał się z domniemanym sprawcą. Ujawnił, że choć wszystko wskazywało na to, że poszukiwany ma problemy, to nie zachowywał się jak przyszły zbrodniarz.Wczorajsze morderstwo w Borowcach pod Częstochową zburzyło spokój mieszkańców wsi. W jednym z domów zginęło małżeństwo oraz 17-letni chłopak. Podejrzenia padły na brata zabitego mężczyzny, Jacka Jaworskiego. Obecnie trwają poszukiwania domniemanego przestępcy.Reporterzy dotarli do pana Tomasza, który był sąsiadem zamordowanej rodziny. W wieczór poprzedzający zbrodnię spotkał się z Jackiem Jaworskim. W rozmowie z mediami ujawnił, że 52-latek zwierzył mu się z kłopotów rodzinnych, ale jego zachowanie wskazywało na to, że zamierza dopuścić się tak strasznego czynu.
W sobotę w miejscowości Borowce pod Częstochową doszło do zbrodni. Kobieta, mężczyzna oraz ich 17-letni syn stracili życie na skutek ran postrzałowych. Podejrzany o popełnienie przestępstwa jest 52-letni Jacek Jaworek, który od wczoraj ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości. Kuzyn zamordowanej w rozmowie z Faktem opowiedział, jak wyglądały relacje w domu ofiar.Z relacji krewnego wynika, że pan Janusz i pani Justyna tworzyli bardzo udaną parę. Często żartowali, że są dla siebie stworzeni - świadczyć o tym miał fakt, że urodzili się dokładnie tego samego dnia. Wspólnie doczekali się dwóch synów.
Policja rozpoczęła poszukiwania świadków, którzy mogą posiadać informacje o morderstwie 57-letniej kobiety, do którego doszło 4 grudnia 2020 roku w Parku Na Zdrowiu w Łodzi. Funkcjonariusz do tej pory nie ustalili sprawcy zabójstwa.Służby opublikowały w sieci trzy nagrania, na których znajdują się mężczyźni, którzy w czasie zabójstwa kobiety przebywali w okolicy miejsca zbrodni. Policja zaapelowała o zgłoszenie się świadków, lub pomoc w ustaleniu ich tożsamości.
W miejscowości Kłecko w województwie wielkopolskim doszło w sobotę 19 czerwca do zbrodni. Zmarł 26-latek, który miał zostać zaatakowany nożem przez własnego brata. Policja pod nadzorem prokuratury prowadzi dochodzenie w tej sprawie.Tragiczne sceny miały rozegrać się w sobotę w godzinach wieczornych, ale media podały informację o zdarzeniu dopiero w niedzielę 20 czerwca. Portal moje-gniezno.pl utrzymuje, że ofiara miała na ciele kilka ran kłutych.
W gminie Piątek w województwie łódzkim doszło do zbrodni. Do domu małżeństwa przedsiębiorców wtargnęło dwóch uzbrojonych przestępców. 53-letni mężczyzna nie przeżył ataku. Policjanci aresztowali parę obywateli Ukrainy.Do zdarzenia doszło w piątek 4 czerwca około godziny 22:30. Przestępcy mieli przy sobie noże oraz długie przedmioty przypominające kije bejsbolowe. Śledztwo wykazało, że były to specjalnie przygotowane trzonki od siekier.
Z nieoficjalnych informacji, do których dotarli dziennikarze Polsat News wynika, że wszystkie ofiary miały na ciele rany kłute. Służby mają podejrzewać, że doszło do rozszerzonego samobójstwa. Na miejscu pracują funkcjonariusze policji i prokurator.
W Stanach Zjednoczonych w stanie Karolina Południowa doszło do tragicznych wydarzeń. Były sportowiec Adam Phillips, który był zawodnikiem drużyn ligi futbolu amerykańskiego NFL zabił przy użyciu broni palnej pięć osób, po czym popełnił samobójstwo.