Marcin pojechał po zakupy, nie wrócił do domu. Tragiczny finał poszukiwań
Marcin powiedział żonie, że jedzie do pobliskiej miejscowości kupić pompę. Długo nie wracał. Zaniepokojona małżonka poinformowała o jego zaginięciu policję. Rozpoczęto poszukiwania, które okazały się tragiczne.
Marcin zaginął, żona zgłosiła sprawę policji
Żona Marcina widziała się z nim po raz ostatni w poniedziałek 20 listopada nad ranem w Gliniku Górnym pod Strzyżowem (woj. podkarpackie). To właśnie wtedy mężczyzna w rozmowie poinformował ją, że musi pojechać do pobliskiej miejscowości Brzostek po specjalistyczne zakupy. Miał kupić pompę. Jak się okazało później, mężczyzna nie dotarł do sklepu.
Niecodzienne zakończenie "Faktów" TVN. Piotr Kraśko nagle zawiesił głos, potem zapadła ciszaPoszukiwania zakończyły się tragicznie. Marcin nie żyje
Marcin nie wrócił na noc do domu w Gogołowie. Nie było z nim również żadnego kontaktu, miał wyłączony telefon. Przepadł bez żadnych informacji.
Zaniepokojona żona następnego dnia poinformowała o zaginięciu swojego męża policję. Funkcjonariusze po wstępnych ustaleniach rozpoczęli poszukiwania mężczyzny. Już kolejnego dnia w środę napłynęły tragiczne informacje.
Prokuratura wyjaśnia sprawę śmierci mężczyzny
W środę 22 listopada po południu odnaleziono samochód należący do zaginionego Marcina. Volkswagen passat stał na parkingu przy drodze w Tarnawie Górnej. W środku auta odnaleziono ciało mężczyzny. 36-latek był martwy.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci. Zlecono także wykonanie sekcji zwłok. Wiadomo, że ciało Marcina zidentyfikowała jego żona. Wciąż nie wiadomo, co mężczyzna robił w oddalonej o około 90 km Tarnawie Górnej. - Nic na razie nie wskazuje na to, by mężczyzna padł ofiarą przestępstwa - powiedział portalowi rzeszow-news.pl prokurator Tomasz Wilusz z Prokuratury Rejonowej w Sanoku.
Źródło: Goniec.pl/rzeszow-news.pl