Alaksandr Łukaszenka powiedział za dużo o Grupie Wagnera? Kreml od razu zareagował
Przywódca Białorusi zorganizował konferencję prasową dla zachodnich dziennikarzy. Alaksandr Łukaszenka pytany był m.in. o to, gdzie przebywa szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn i odparł, że na Białorusi go nie ma. Te słowa spotkały się z natychmiastową reakcją władz Rosji.
Gdzie jest Jewgienij Prigożyn? Łukaszenka zdradził za dużo
Białoruski dyktator zwołał konferencję prasową dla zachodnich dziennikarzy. Alaksandr Łukaszenka przekazał, że na terytorium kraju nie ma obecnie najemników z Grupy Wagnera ani ich przywódcy. - Jeśli chodzi o Jewgienija Prigożyna, to jest w Petersburgu. Gdzie jest dziś rano…? Może rano pojechał do Moskwy… - mówił przywódca Białorusi.
Łukaszenka potwierdził, że wczoraj (5.07) telefonicznie rozmawiał z Prigożynem. - Omawialiśmy momenty dalszych działań Grupy Wagnera. Powiedział mi jedno: "Będziemy pracować dla dobra Rosji i wypełnimy nasz obowiązek do końca". Co stanie się z nim dalej? Cóż, w życiu wszystko jest możliwe. Ale jeśli myślisz, że Putin jest tak złośliwy i mściwy, że jutro zostanie "zatopiony"… Nie, to się nie stanie - zapewnił dyktator.
Dodał, że Władimir Putin zna Jewgienija Prigożyna od wielu lat i "mają ze sobą bardzo dobre stosunki" - Może nawet więcej niż dobre - ocenił.
Paulina i jej 7-letni syn zginęli w Bałtyku. Na jaw wyszło, czym zajmowała się kobietaRzecznik Kremla podważył słowa Łukaszenki
Na słowa Łukaszenki błyskawicznie zareagowały rosyjskie władze. - Kreml nie śledzi ruchów Prigożyna, nie ma do tego ani możliwości, ani chęci. Wszystko, co zostało powiedziane po wydarzeniach z 24 czerwca, pozostaje aktualne, m.in. wyjazd na Białoruś - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, komentując doniesienia, jakoby szef Grupy Wagnera był w Rosji.
Dodał, że na Białorusi nie ma bojowników z Grupy Wagnera. - O ile mi wiadomo, dziś rano najemnicy przebywają w swoich obozach. W obozach stałych, w których przebywali po wycofaniu się z frontu w celu rekonwalescencji - dodał.
Grupa Wagnera zostanie wykorzystana do obrony kraju?
Alaksandr Łukaszenka powiedział, że nie widzi żadnego ryzyka związanego z rozmieszczeniem Grupy Wagnera na Białorusi. - To nie jest przypadek, którym próbują mnie obciążać ze wszystkich stron - dodał. Nie wykluczył, że bojownicy mogą zostać wykorzystana do "obrony kraju".
- Absolutnie nie obchodzi mnie to i nie martwię się, że rozmieścimy określoną liczbę tych najemników. Co więcej, zostaną oni rozmieszczeni pod pewnymi warunkami. Głównym warunkiem jest to, że jeśli będziemy musieli użyć tej jednostki do obrony państwa, to natychmiast zostanie aktywowana - tłumaczył dyktator.
Źródło: CNN