Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Paulina i jej 7-letni syn zginęli w Bałtyku. Na jaw wyszło, czym zajmowała się kobieta
Jan Jałowczyk
Jan Jałowczyk 05.07.2023 10:07

Paulina i jej 7-letni syn zginęli w Bałtyku. Na jaw wyszło, czym zajmowała się kobieta

Stena
Pixabay vic_neo

Tą sprawą żyje cała Polska. 7-letni chłopczyk oraz jego 36-letnia mama ponieśli śmierć na promie płynącym z Gdyni do szwedzkiej Karlskrony. Trwa intensywne śledztwo ws. dramatu na Morzu Bałtyckim. Relacje naocznych świadków, którzy widzieli Polkę oraz jej synka niedługo przed tragedią, smucą. Fakt poinformował, czym zawodowo zajmowała się Paulina.

Tragedia na Morzu Bałtyckim

Co wydarzyło się 29 czerwca w godzinach popołudniowych na promie Stena Spirit płynącym z Gdyni do szwedzkiej Karlskrony? Po godzinie 16, za burtę wypadło 7-letnie dziecko. Jak początkowo informowały media, na ratunek skoczyła za nim 36-letnia matka. W poszukiwaniu obojga w morskich odmętach wyruszyły liczne jednostki specjalistyczne z Polski, Szwecji oraz Niemiec. W wyniku podjętej akcji ratunkowej Polacy zostali odnalezieni i przetransportowani do szpitala. Dzień później pojawiła się tragiczna informacja, że matka oraz dziecko nie żyją.

Pomimo że początkowe hipotezy wskazywały na nieszczęśliwy wypadek, w krótkim czasie pojawiły się jednak poważne wątpliwości. Zarówno szwedzka jak i polska prokuratura wszczęła śledztwo. Zdaniem śledczych, na promie Stena mogło dojść do czegoś bardziej złożonego. - W wyniku podjętych czynności przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku w sprawie dotyczącej śmierci dwojga polskich obywateli aktualnie śledztwo prowadzone jest w sprawie zabójstwa dziecka i targnięcia się na życie przez matkę - poinformowała w sobotę 1 lipca prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Mama Anastazji tuż przed pogrzebem zajrzała do trumny córki. Mogła tylko zapłakać

Wstrząsające relacje świadków

W tragicznej sprawie cały czas pozostaje wiele znaków zapytania. W międzyczasie pojawiły się relacje świadków, którzy płynęli promem z Polski do Szwecji. - Wyszłam na pokład na chwilę, bo nie miałam kurtki, a mocno wiało. Z tyłu zobaczyłam siedzącą w kurtce kobietę, siedziała w cieniu przy ścianie na ławce, obok stał wózek z dzieckiem. Daszek wózka był opuszczony i nie widziałam twarzy dziecka. Ale zwróciłam uwagę, że dziecko było duże, za duże jak na dzieci, które normalnie siedzą w wózku. Kobieta siedziała z opuszczoną głową - relacjonuje jedna ze współpasażerek, cytowana przez Fakt.

- Ona siedziała na ławce przy ścianie, w cieniu, tylko stopy dziecka były w słońcu. Chłopiec się nie ruszał, był w pozycji półleżącej, może spał, nie wiem. Dokładnie nie widziałam, bo daszek wózka był opuszczony - dodaje.

Kim była nieżyjąca matka oraz dziecko?

Dodatkowo, według ustaleń dziennika, 36-letnia Paulina pochodziła z Grudziądza. Jej syn, Leszek, był zameldowany w Trójmieście. Oboje w ostatnim czasie przenieśli się na Pomorze. Ojciec 7-latka przebywa za granicą i nie utrzymywał kontaktu z rodziną. 

Teraz światło dzienne ujrzały informacje co do profesji wykonywanej przez nieżyjącą kobietę. Zdaniem tabloidu, Paulina była tłumaczką z języka francuskiego. W ostatnich tygodniach nie miała jednak stałej pracy.

Źródło: Fakt/ Goniec.pl