Od pewnego czasu Rafał Maślak, który w 2014 roku zdobył tytuł Mistera Polski, czuwa przy szpitalnym łóżku po tym, jak do placówki medycznej trafiła jego kilkumiesięczna córeczka. Uczestnik programu „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami” pokazał w mediach publicznych, w jakich warunkach przebywa jego dziecko. Był wyraźnie zaskoczony panującymi standardami.Niedawno Rafał Maślak przekonał się na własnej skórze, co to znaczy bać się o własne dziecko. Jego córka trafiła do szpitala niedługo po urodzeniu, co bardzo zaniepokoiło gwiazdę. Rodzice czuwali przy łóżku dziecka, choć nie było lekko. Uczestnik drugiej edycji programu „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami” przyznał, że warunki były trudne.W mediach społecznościowych Rafała Maślaka pojawiła się relacja, w której gwiazdor poinformował, że jego kilkumiesięczna córeczka musi zostać w szpitalu trochę dłużej, niż się spodziewał. Opiekowali się nią nie tylko lekarze, ale również mama, która spędzała w placówce medycznej dzień i noc. Celebryta zwrócił uwagę na niskie standardy ośrodka. Jego żona musiała spać w fotelu.
Od dziś pacjentki nie są przyjmowane na oddział ginekologiczno-położniczy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. Przedstawiciele placówki poinformowali, że na oddziale wykryto bakterię KPC.- Decyzję taką podjęto już w piątek, 24 września. Powodem jest bakteria KPC wywołująca między innymi groźne zapalenie płuc, która pojawiła się w oddziale. [...] Najpierw wstrzymane zostały odwiedziny, ale ostatecznie zdecydowano o wstrzymaniu pracy oddziału na kilka dni - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Marcin Prusak, rzecznik prasowy szpitala w Słupsku.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało dziś o 917 nowych przypadkach zakażeń koronawirusem. W ciągu ostatniej doby zmarło 20 osób. Ostatniej doby wykonano 42 352 testy na koronawirusa. Na kwarantannie przebywa 87 812 osób. 147 hospitalizowanych chorych musi korzystać z pomocy respiratora.Najwięcej nowych przypadków - 158 - odnotowano w województwie mazowieckim. Na kolejnych miejscach plasują się województwa: lubelskie (143), podkarpackie (85), śląskie (73), małopolskie (72), podlaskie (66), zachodniopomorskie (60), dolnośląskie (47), łódzkie (46), warmińsko-mazurskie (43), kujawsko-pomorskie (36), wielkopolskie (35), pomorskie (29), opolskie (8), lubuskie (5) oraz świętokrzyskie (2). 9 zakażeń to dane bez wskazania adresu, które zostaną uzupełnione przez inspekcję sanitarną.
Kathy Patten znalazła się na ustach wielu Amerykanów tuż po tym, kiedy po trzech kwadransach wróciła do żywych ze stanu śmierci klinicznej. Kobieta przyznała, że otrzymała od Boga drugą szansę, której nie może zmarnować.Kathy Patten nie przypuszczała, że dzień, w którym na świat przyjdzie jej wnuczka, zmieni jej życie w tak dużym wymiarze. To właśnie kilka minut po otrzymaniu telefonu od córki, która właśnie zaczęła rodzić, dostała zawału serca.U kobiety doszło do zatrzymania akcji serca, a lekarze przez 45 minut nie wykrywali u niej tętna ani pulsu. Chociaż szanse na przeżycie Kathy były niemal zerowe, to ratownicy medyczni nie chcieli dać za wygraną. I to właśnie dzięki ich uporowi świeżo upieczona babcia wróciła do żywych.- Jestem bardzo wdzięczna, że Bóg dał mi drugą szansę [...] Będę po prostu najlepszą osobą, jaką mogę być. To bardzo przerażające, powrót to druga szansa na życie - powiedziała w wywiadzie dla lokalnej telewizji.Pozostała część artykułu pod materiałem wideoLekarze, którzy przyjrzeli się temu przypadkowi nie mogą wyjść z podziwu, że tak długi stan śmierci klinicznej nie wyrządził żadnych szkód w organizmie Katy. Specjaliści mówią wręcz o medycznym cudzie, jakiego byli świadkami.W 2018 roku The American Journal of Emergency Medicine opublikował zestawienie, według którego tylko nieco ponad 10% osób, u których stwierdzono zatrzymanie krążenia, ma szanse na wyjście ze szpitala. To uzmysławia, jak wielkie szczęście spotkało Amerykankę.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Tragedia w Białym Miasteczku. TVP Info ustaliła, kim był mężczyzna, zostawił list pożegnalnyTVP Info przerwała program i pokazała wystąpienie Donalda TuskaDolny Śląsk: Pożar nielegalnego składowiska odpadów. Ryzyko niebezpieczeństwa dla mieszkańcówJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.plŹródło: o2.pl
Ewa Błaszczyk w ostatnim wywiadzie dla Newserii Lifestyle zwierzyła się z problemów, które towarzyszą jej podczas budowy kliniki "Budzik" dla dorosłych. Przez pandemię koronawirusa pojawiły się komplikacje związane z kwestiami finansowymi.Ewa Błaszczyk ma za sobą wiele życiowych tragedii. Niespełna sto dni po odejściu męża aktorki, jedna z jej córek zakrztusiła się tabletką, na skutek czego do dziś pozostaje w stanie śpiączki. Walka o wybudzenie Oli trwa już ponad dwie dekady.
Dziecko zmarło kilkanaście godzin po tym, jak opuściło szpital w Pucku w województwie pomorskim. Maks, który miał zaledwie 17-miesięcy, przestał oddychać. Rodzice sugerują, że ich syn mógł przeżyć. Zdaniem rzecznika praw dziecka nie udzielono pomocy w sposób wystarczająco staranny. Wskazano nieprawidłowości.Tragedia z udziałem dziecka rozpoczęła się 7 sierpnia 2020 roku. Rodzice wraz z 17-miesięcznym synem spędzali wakacje w Jastrzębiej Górze. W pewnym momencie chłopiec zaczął się źle czuć. Po tym, jak dostał gorączki, ojciec z matką zabrali go na izbę przyjęć puckiego szpitala.Dziecko miało wysoką temperaturę i trudności z oddychaniem. Z doniesień mediów wynika, że dyżurujący w placówce medycznej lekarz stwierdził u Maksa katar. Problemy z oddechem miały wynikać ze spływania wydzieliny do gardła. Nie podniesiono jednak alarmu i zaaplikowano maluchowi zastrzyk. Następnego dnia zmarł.
Wiadomość o śmierci doktora Leszka Pabisa wstrząsnęła lekarzami ze Specjalistycznego Szpitala im. Sokołowskiego w Wałbrzychu. Anestezjolog niespodziewanie zmarł w niedzielę 22 sierpnia. Miał tylko 39 lat. Prokuratura rozpoczęła już postępowanie w tej sprawie. Okazało się, że pracownik opieki zdrowotnej spędzał na dyżurach po 100 godzin tygodniowo. Placówka od dawna ma zmagać się z poważnymi brakami kadrowymi.Śmierć Leszka Pabisa wywołała duże zamieszanie w środowisku medycznym. 39-letni anestezjolog stracił przytomność we własnym domu w niedzielę 22 sierpnia. Po reanimacji, która trwała kilkadziesiąt minut, stwierdzono zgon lekarza. Stanowisko w tej sprawie zajęli jego koledzy i koleżanki z pracy.Leszek Pabis pracował w Specjalistycznym Szpitalu im. Sokołowskiego w Wałbrzychu. Inni pracownicy placówki medycznej ujawnili, że już dawno pojawił się tam problem poważnych braków w kadrze, który trwa do dziś. Deficyty natomiast przekłada się na ogromne przeciążenie pracujących tam lekarzy. W związku z podejrzeniami naruszenia kodeksu pracy prokuratura wszczęła śledztwo po śmierci 39-latka.
63-letni mieszkaniec podkarpackiego Zagórza w lutym 2019 roku trafił najpierw na SOR w Sanoku i Lesku, a następnie do szpitala w Krośnie. Pan Tadeusz wkrótce zmarł, a jego bliscy zgłosili sprawę do prokuratury. Lekarze dyżurujący wówczas na odwiedzonych przez 63-latka oddziałach właśnie usłyszeli zarzuty.Gdy 63-letni pan Tadeusz zaczął zwijać się z bólu, jego syn wezwał pogotowie. Mężczyzna został odwieziony na SOR w Sanoku, gdzie przeprowadzono podstawowe badania oraz USG, a także skonsultowano jego stan z chirurgiem i internistą. Następnie 63-latek otrzymał leki i kroplówkę i został wypisany do domu.
U dwóch pacjentów Szpitala Rejonowego im. Józefa Rostka w Raciborzu na Śląsku wykryto groźną superbakterię New Delhi, która wykazuje odporność na antybiotyki. Placówka wstrzymała przyjęcia na oddział wewnętrzny z wyjątkiem osób w stanie zagrożenia życia.- Mamy niestety ognisko tego patogenu - poinformował w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” Ryszard Rudnik, dyrektor szpitala w Raciborzu.
Ratowniczka medyczna Ane Piżl opublikowała na Instagramie wpis, który rzuca negatywne światło na kondycję polskiej służby zdrowia. Kobieta trafiła na SOR z podejrzeniem zawału. Twierdzi, że osoby pracujące w szpitalach są traktowane lepiej od pozostałych chorych.Ane Piżl, która na co dzień pracuje jako ratowniczka medyczna, początkowo nie przyznała się medykom, że również pracuje w służbie zdrowia. Mimo że na oddziale było stosunkowo pusto, pomoc przyszła po dłuższym czasie.
Media ujawniły, że wicedyrektorka szpitala w Oleśnicy zamieszcza w mediach społecznościowych kontrowersyjne treści. Na profilu lekarki pojawiły się między innymi fotografie martwych płodów i noworodków. Starosta powiatu oleśnickiego chce usunięcia jej ze stanowiska.Wicedyrektorka szpitala w Oleśnicy Gizela Jagielska po raz kolejny znalazła się w centrum medialnego skandalu. Niedawno prowadząca instagramowy profil „Babkibabkom” opublikowała kontrowersyjny wpis na temat otyłości wśród kobiet ciężarnych.
Facebookowy profil "To nie z mojej karetki" traktujący o pracy medyków, opublikował dziś bardzo niepokojące doniesienia ze szpitali w całej Polsce. Sytuacja w ochronie zdrowia pogarsza się coraz bardziej. To już nie pora na żarty - raport, który przedstawili administratorzy profilu, pokazuje jasno, że ratownicy mają dość dotychczasowego traktowania.W wielu szpitalach brakuje osób do obstawienia wszystkich wyjazdowych zespołów ratownictwa medycznego. Rąk do pracy zaczyna brakować również na SOR-ach. Nie wszystkie szpitale chcą iść na ustępstwa z pracownikami.
W 2017 roku pewna mieszkanka Brazylii doznała udaru mózgu i zapadła w śpiączkę, która trwała 78 dni. Gdy się wybudziła, ojciec przekazał jej szokujące wiadomości. W czasie, gdy przebywała w szpitalu, jej mąż znalazł pocieszenie w ramionach swojej teściowej.Kamylla Wanessa Cordeiro de Melo nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała od swojego taty, gdy tylko wybudziła się ze śpiączki. Mąż kobiety nawiązał intymną relację z jej mamą, a po jakimś czasie para wzięła nawet ślub.
W szpitalach w całej Polsce odnotowuje się coraz gorszą sytuację dotyczącą odwoływania planowych zabiegów. Wszystko przez brak krwi - od tygodni lekarze oraz centra krwiodawstwa apelują do osób, które mogą pomóc. Nikłe zapasy to skutek pandemii koronawirusa, nie zapominajmy również, że w wakacje zwiększa się liczba wypadków i krew jest naprawdę cenna.Najbardziej brakuje krwi z grup minusowych. Doszło nawet do tego, że regularni dawcy otrzymują telefony z prośbą o stawienie się w centrach krwiodawstwa. Tak źle nie było od dawna.
Od środy 21 lipca Szpitalny Oddział Ratunkowy w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. T. Marciniaka przy ulicy Fieldorfa został zamknięty do odwołania. Pracownicy wrocławskiego oddziału postanowili wziąć udział w ogólnopolskim strajku. Braki w personelu doprowadziły do paraliżu.Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych potwierdził, że pracownicy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego we wrocławskim szpitalu przy ulicy Fieldorfa dołączyli do ogólnopolskiego strajku. Decyzja ta skończyła się poważnymi brakami w personelu, co skutkowało zamknięciem całego oddziału.Wspomniany Szpitalny Oddział Ratunkowy we Wrocławiu został zamknięty w środę 21 lipca o godzinie 18:00. Nie przekazano konkretnych informacji dotyczących tego, kiedy znów będzie funkcjonował. Najprawdopodobniej dojdzie do tego wtedy, gdy do pracy wrócą ratownicy oraz pielęgniarki.
Ministerstwo Zdrowia zareagowało na szokujący reportaż Janusza Schwertnera. Materiał „Piżamki” to opis sytuacji młodych pacjentów, którzy przebywają na oddziale leczenia nerwic Szpitala Mazowieckiego w Garwolinie. Z tekstu dziennikarza wynika, że dzieci, które zmagają się między innymi z depresją czy zaburzeniami osobowości, są karane przez personel placówki – nawet za objawy chorób. Resort wystosował wniosek o kontrolę „w trybie pilnym”.Po publikacji reportażu „Piżamki” Janusza Schwertnera Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało podjęcie odpowiednich kroków w sprawie oddziału leczenia nerwic Szpitala Mazowieckiego w Garwolinie. Resort potwierdził decyzję w rozmowie z portalem Onet, na którym ukazał się materiał dziennikarski dotyczący psychiatrii dziecięcej.W odpowiedzi Ministerstwo Zdrowia zawiadomiło, że planowane kontrole mają zostać przeprowadzone jak najszybciej. Ma za nie odpowiadać specjalista ds. psychiatrii dzieci i młodzieży. Sprawą ma się także zająć Rzecznik Praw Pacjenta. Z reportażu wynika, że nieletni pacjenci garwolińskiego szpitala muszą za karę rozbierać się do bielizny i chodzić w po oddziale w specjalnej piżamce, która ma być ostrzeżeniem dla innych.
Nastolatka przez niemal dwa miesiące zmagała się z uporczywym kaszlem. W końcu trafiła do lekarza, a ten zlecił jej prześwietlenie płuc. Wynik badania zaskoczył nawet medyków, bowiem okazało się, że serce 19-latki znajduje się po drugiej stronie klatki piersiowej.19-latnia Claire Mack podzieliła się swoją historią z użytkownikami TikToka. Dziewczyna zmagała się z kaszlem, który nie ustępował pomimo przyjmowania leków. Nie spodziewała się jednak tego, co wykryło badanie płuc.
We wtorek 15 czerwca o godzinie 5:45 w Solcu nad Wisłą doszło do tragicznego zdarzenia. Nastolatka, która przygotowywała się do zajęć lekcyjnych, znalazła nieprzytomną babcię na podłodze. Dziewczyna zadzwoniła pod numer alarmowy. Lekarze mieli stwierdzić zgon seniorki przez telefon.Stan 66-latki dotychczas określany był jako dobry. Zdiagnozowano u niej cukrzycę i nadciśnienie, ale pozostawała pod opieką lekarzy. Kobieta była sprawna, dlatego utrata przytomności była dla mieszkającej z nią wnuczki zaskoczeniem.
Niedawno głośno zrobiło się o szpitalu w Oleśnicy, którego personel zaapelował do pacjentek w ciąży, by dbały o sylwetkę, bowiem ich otyłość utrudnia lekarzom pracę. Grażyna podzieliła się swoją dramatyczną historią z jednej z porodówek w Zabrzu z redakcją serwisu kobieta.wp.pl. Przez błąd lekarza kobieta omal nie straciła dziecka, bowiem medyk był przekonany, że jej waga jest tylko i wyłącznie winą jej obżarstwa.Grażyna urodziła sześć lat temu w jednym z zabrzańskich szpitali, jednak do dziś z przerażeniem wspomina tamte chwile. Kobieta w trakcie ciąży przytyła 30 kilogramów, a lekarz prowadzący zlecił jej badania, które nie wykazały nieprawidłowości.
Po intensywnych opadach gradu i deszczu Szpitalny Oddział Ratunkowy w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie - Prokocimiu funkcjonuje w trybie awaryjnym. Kilka oddziałów zostało zalanych. Konieczne okazało się przeniesienie pacjentów.Rzeczniczka krakowskiego szpitala Katarzyna Pokorna-Hryniszyn przekazała, że w wyniku intensywnych opadów gradu i deszczu w ubiegły weekend, dach pokrywający jeden z budynków Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego został uszkodzony.
Na oficjalnym profilu instagramowym oddziału położniczo-ginekologicznego Powiatowego Zespołu Szpitali w Oleśnicy opublikowano apel do pacjentek. W poście poruszono kwestię kobiet, które przybierają na wadze w czasie trwania ciąży. Internauci są oburzeni tym, w jaki sposób lekarze potraktowali ciężarne kobiety. Lekarze zaapelowali do kobiet, by dbały o swoją sylwetkę również w czasie ciąży, ponieważ ułatwią życie „i sobie i nam”. Pod kontrowersyjnym apelem medyków z Oleśnicy pojawiły się setki oburzonych komentarzy.
Carissa Rill udała się na badanie USG, by sprawdzić, czy jej bliźniacza ciąża rozwija się prawidłowo. Dzięki technologii 4D mogła zobaczyć na ekranie monitora coś niesamowitego. Rozwijające się w jej brzuchu dzieci przytulały się i były ułożone w taki sposób, jakby dawały sobie buziaka. Obraz trafił do mediów i zyskał ogromną popularność.Bohaterka tej historii odkąd zaszła w ciążę, nie mogła się doczekać, aż zostanie matką. Gdy dowiedziała się, że urodzi bliźnięta, ucieszyła się jeszcze bardziej. Będąc w 24. tygodniu udała się na kontrolne badanie USG. Dzięki technologii 4D mogła zobaczyć, jak rozwijają się jej pociechy.Będąca w ciąży kobieta nie spodziewała się, że na ekranie monitora zobaczy tak niesamowity obraz. Choć nie było to pierwsze badanie USG lekarza, nawet on był zaskoczony widokiem. Dzieci Carissy Rill ułożyły się w taki sposób, że wyglądały, jakby się obejmowały i dawały sobie buziaka.
W niedzielę 4 lipca na plaży pojawili się ratownicy, którzy otrzymali zgłoszenie jednej z nadmorskich restauracji. 35-letni pracownik lokalu gastronomicznego doznał poważnego poparzenia. W okolicach latarni morskiej wylądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, którym medycy przetransportowali rannego do szpitala.Niedzielni plażowicze byli świadkami akcji ratowników, którzy lądowali śmigłowcem na plaży w Kołobrzegu. Wcześniej fragment wybrzeża został przygotowany do przeprowadzenia szybkiej akcji służb medycznych. Jeden z pracowników nadmorskiej restauracji musiał zostać pilnie przetransportowany do szpitala.Ratownicy wylądowali na kołobrzeskiej plaży 4 lipca przed południem. Akcja rozpoczęła się od zgłoszenia poważnego poparzenia. Obrażeń doznał pracujący w jednej z nadmorskich restauracji 35-letni kucharz. Mężczyzna miał poparzyć się wrzątkiem.
Wczoraj pod Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym na ulicy Koszarowej we Wrocławiu doszło do zatrzymania jednego z sanitariuszy karetki, która przez kilka godzin woziła po mieście martwą pacjentkę. Sierżant sztabowy Krzysztof Marcjan z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu potwierdził, że 31-latek był pod wpływem substancji odurzających.Zatrzymania 31-letniego sanitariusza dokonali policjanci z komisariatu Wrocław-Psie Pole, którzy zostali wezwani do szpitala po tym, jak karetka po raz kolejny przywiozła na izbę przyjęć odesłaną wcześniej pacjentkę.
Do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu przywieziono pacjenta zakażonego bakterią New Delhi. To superbateria odporna na antybiotyki, która stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia i życia. W opolskiej placówce wprowadzono ograniczenia w przyjmowaniu chorych na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii.Pacjent zakażony niezwykle groźną superbakterią przebywa w izolatce, a jego stan jest bardzo ciężki. New Delhi to inna nazwa bakterii Klebsiella pneumoniae, czyli pałeczek zapalenia płuc, które należą do grupy bakterii jelitowych.
50-letnia pacjentka była przekonana, że przytyła, dopóki nie zbadał jej lekarz ze Szpitala św. Rafała w Krakowie. Doktor Paweł Gruszecki przeprowadził operację, podczas której usunął kobiecie guza o wadze 15 kilogramów. Specjalista zaapelował, by nie lekceważyć badań profilaktycznych, ponieważ łatwo zignorować zmiany nowotworowe.Lekarz z krakowskiego szpitala opublikował na Facebooku szokujące zdjęcie, na którym widać, jak stoi przy stole operacyjnym i trzyma ogromnego guza. Zmiana nowotworowa ważyła aż 15 kilogramów. Pacjentka, którą operował, początkowo była przekonana, że po prostu przybrała na wadze.W związku z tą sytuacją lekarz Paweł Gruszecki przypomniał, jak istotne są badania profilaktyczne Polaków. Specjalista położnictwa, ginekologii i ginekologii onkologicznej ze Szpitala św. Rafała w Krakowie zauważył, że wiele zmian nowotworowych łatwo jest zbagatelizować, ponieważ rzadko wywołują ból.
Przez wtorkowe burze i ulewne deszcze, które przetoczyły się m.in. nad Poznaniem, został zalany tamtejszy Szpital Kliniczny. W związku z tym szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Mariusz Błaszczak, skierował do placówki żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.Szef MON jeszcze wczoraj informował, że grupa żołnierzy zostanie skierowana właśnie do Poznania. Trwają prace porządkowe, pacjenci są przenoszeni pomiędzy oddziałami.
Pan Krzysztof został sam z 12-letnim synem. Ukochana żona, 43-letnia Agnieszka, zmarła w Dzień Matki, zaledwie trzy godziny po wypisaniu z wejherowskiego szpitala. Lekarze mieli uznać, że nie wymaga hospitalizacji i zdecydowali o jej powrocie do domu.27 czerwca para świętowałaby 12. rocznicę ślubu, towarzyszyłby im ukochany syn. Niestety, wszystko potoczyło się nagle i nieoczekiwanie, ratownikom nie udało się wygrać walki o życie pani Agnieszki.