Pandemia koronawirusa cały czas szaleje w Polsce. Ten tydzień przyniósł rekordowe liczby nowych zakażeń COVID-19. Sytuacja jest zła, a polski rząd zastanawia się nad kolejnymi krokami. W sobotę, 27 marca w życie weszła nowa porcja obostrzeń, a trwają rozmowy nad dodatkowymi restrykcjami.
Trzecia fala pandemii koronawirusa przyniosła ze sobą wiele zakażeń i zgonów spowodowanych powikłaniami COVID-19. W niedzielę 28 marca Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 29 253 przypadkach zarażenia. Zmarło kolejne 131 osób. Krytycznie jest zwłaszcza na Mazowszu (4652) i na Śląsku (4647).
Pan Lech trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Konieczne okazało się wprowadzenie go w stan śpiączki farmakologicznej i podłączenie do respiratora. W tym samym czasie jego żona przebywała w placówce tymczasowej na Stadionie Narodowym. Lekarze zalecali im, by pożegnali się przez telefon.
Z danych przekazanych przez Śląski Urząd Wojewódzki w Katowicach wynika, że w całym regionie dostępne są 4333 łóżka dla pacjentów z COVID-19. Zajętych pozostaje w tej chwili aż 3567 z nich. Krytycznie jest szczególnie w przypadku miejsc respiratorowych - tych pozostaje do dyspozycji zaledwie 27.
Pracownik szpitala w Bogatyni wracając z nocnej zmiany dokonał wstrząsającego odkrycia. W samochodzie zaparkowanym na parkingu obok szpitala znajdowała się martwa kobieta. Sprawą zajęły się już odpowiednie służby. Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej udzielił nam informacji na temat przerażającego zdarzenia.
Portal Business Insider dotarł do nagrań z karetek pogotowia ratunkowego, które wydają się przerażającym potwierdzeniem tego, co słyszmy od dłuższego czasu – w szpitalach nie ma już żadnych miejsc dla pacjentów z COVID-19.Sytuacja wydaje się jedną z najbardziej dramatycznych, z jakimi do tej pory mogła mieć do czynienia służba zdrowia. Szpitale w Warszawie są praktycznie pełne, a zespoły ratunkowe muszą niejednokrotnie jechać do oddalonych o niemal sto kilometrów pobliskich Kozienic czy Siedlec.We wszystkich rozmowach powtarza się w kółko parę kwestii: „dokąd jechać?” i „nie ma miejsca”. Smutna rzeczywistość staje się tym bardziej druzgocąca, że pacjenci dosłownie umierają w oczekiwaniu na jakąkolwiek pomoc.Wielu ratowników ma nadzieję na to, że zwolni się jakieś miejsce i będzie dostępne dla ich pacjenta. Niestety, w przypadku zwolnienia respiratora są dwie możliwości – albo komuś pomógł i ta osoba już go nie wymaga albo nastąpił zgon. Czasami zdarza się, że kogoś przetransportowano do innej placówki – np. do szpitala na Stadionie Narodowym.
Sytuacja epidemiologiczna w Polsce pogarsza się coraz bardziej. Oczy wszystkich są zwrócone w stronę województwa śląskiego, a na Mazowszu, w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku również nie wygląda to dobrze. W ciągu doby na Śląsku przybyło aż 6092 nowych przypadków zakażeń. Konieczne było podjęcie decyzji, która ma ograniczyć transfer koronawirusa.
Śląskie szpitale od dłuższego czasu znajdują się w krytycznej sytuacji. Ratownicy medyczni z Żywca i Bielska-Białej spędzają godziny na poszukiwaniu placówek, które zdecydują się na przyjęcie ciężko chorych pacjentów. Wiele przypadków dotyczy duszności, zasłabnięć i zatrzymań krążenia. W przypadku braku wolnych karetek, pomagają strażacy.
W szpitalach na terenie województwa małopolskiego brakuje wolnych respiratorów. Wojewoda Łukasz Kmita nie ukrywał, że być może dojdzie do relokacji najbardziej potrzebujących pacjentów do placówek w sąsiednich województwach.
O sytuacji w warszawskim szpitalu tymczasowym doniosła redakcja „Gazety Wyborczej”. Wśród osób oczekujących we wtorek 6 kwietnia 2021 roku na szczepienie przeciwko COVID-19 doszło do przepychanek, a dwóch mężczyzn pobiło się w tłumie. Doniesienia o bójce potwierdziła nieoficjalnie obsługa placówki.
44-letni Mikołaj Kawalec ze Słupska spędził w gdańskim Amber Expo dziesięć dni. Mężczyzna zaczął uskarżać się na złe samopoczucie na początku marca bieżącego roku. Początkowo był przekonany, że to zwykłe przemęczenie. Test zrobił dopiero wtedy, gdy jego żona straciła smak i węch. Do zakażenia miało dojść w biurze, w którym byli zatrudnieni.
Pani Katarzyna skontaktowała się z Gazetą Wyborczą, by opowiedzieć o problemach z hospitalizacją jej 90-letniej matki. Przed świętami Wielkanocy staruszka skarżyła się na silny ból nogi, który promieniował od kolana do stopy. Kobieta, która jeszcze miesiąc temu uprawiała sport, nie wstaje samodzielnie z łóżka. Szpitale są bezradne.
Szpital w Zielonej Górze wskazuje, że koronawirus już od dawna nie jest chorobą wyłącznie osób starszych. Medycy apelują, byśmy przestrzegali obostrzeń sanitarnych i uważali na siebie oraz innych. Lecznica wskazuje, kto jest największym zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Bardzo ważne słowa.
Pod szpitalem Hennri Dunanta w Paryżu doszło do strzelaniny, w wyniku której śmierć odniosła jedna osoba. Druga natomiast odniosła poważne rany. Jej stan jest ciężki. Napastnik, który oddał strzały uciekł z miejsca zdarzenia na skuterze.Jeszcze nie udało się go schwytać. Motyw zbrodni nie został oficjalnie ustalony. Mówi się jednak, że mogła to być egzekucja.
W czasie feralnego poranka w poznańskim szpitalu tymczasowym zmarło 6 osób, a 12 pacjentów w ciężkim stanie pilnie przetransportowano do innych placówek. Ówczesny dyrektor placówki został zwolniony, a sprawę bada obecnie lokalna prokuratura.
Kardynał Kazimierz Nycz przebywał w szpitalu po tym, jak zasłabł na mszy odprawianej z okazji Wielkiego Czwartku. Wielu wiernych martwiło się stanem jego zdrowia. Wygląda na to, że teraz mogą już nieco odetchnąć, bowiem duchowny opuścił szpital.
Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w pruszkowskim szpitalu, gdzie postanowiono zrezygnować ze stacjonowania jedynych dwóch karetek na terenie placówki od 1 maja. Ambulanse należą do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans” w Warszawie. Warto przypomnieć, że Pruszków zamieszkiwany jest przez ponad 60 tysięcy osób.Szpital w Pruszkowie dysponuje 100-metrowym pomieszczeniem dla załóg, które znajduje się w budynku przy ulicy Andrzeja 23. Tzw. stacja wyczekiwania jest miejscem, w którym ratownicy odpoczywają i przebierają się w przypadku wyjazdu do pacjenta chorującego na COVID-19. Dodatkowo magazynuje się tam apteczkę i leki, którymi zarządza odpowiedni pracownik. Punkt ten ma zniknąć już w maju.
Dr Michał Domagała nie ukrywa, że każdy dyżur w szpitalu tymczasowym wiąże się z ogromnymi emocjami. Jak zaznacza „to kolejny dzień, w którym możemy próbować wymyślić coś dobrego, by na koniec wyjść ze świadomością, że zrobiłem wszystko, aby komuś pomóc - odwrócić niekorzystne rokowanie”.
Maturzysta pomaga pacjentom na oddziale covidowym w codziennych czynnościach, tj. jedzenie czy umycie się, a także kontroluje ich parametry życiowe. Po tym, co widział w szpitalu, nie może znieść widoku ludzi, którzy ignorują reżim sanitarny i nie traktują pandemii poważnie.
Szpitale z całej Polski mają twardy orzech do zgryzienia. Narodowy Fundusz Zdrowia zwrócił się bowiem do nich o zwrot pieniędzy za zabiegi, które zostały odwołane z powodu pandemii koronawirusa. Placówki będą musiały wypłacić miliony złotych. Część z nich może nie podołać takiemu zobowiązaniu.
PIP rozpoczął kontrolę w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" w sierpniu zeszłego roku, a czynności zakończyły się w marcu 2021 roku. Kontrolerzy wzięli pod lupę sytuację pracowników w stacjach znajdujących się w Warszawie na Ursynowie i na Woli.Co ujawniła kontrola? Przede wszystkim liczne naruszenia wynikające z nieprzestrzegania praw pracowników. Ekipy pogotowia w wielu przypadkach nie mogły skorzystać m.in. z przysługującego im prawa do odpoczynku. Co więcej, wykazano również poważne nieprawidłowości w naliczaniu godzin nadliczbowych i przysługujących za nie nadgodzinach.Na przestrzeni ponad sześciu miesięcy ratownicy nie otrzymali żadnych z przysługujących im dodatków covidowych. W raporcie można znaleźć również informacje o tym, że pracownicy pogotowia pełnili dyżury nieprzerwanie przez nawet 36 godzin.Raport z kontroli dotarł do m.in. NFZ, sanepidu i Ministerstwa Zdrowia. Rzecznik stacji pogotowia, w której PIP przeprowadzał swoje działania zaznaczył, że kwestie poruszone przez urząd miały już zostać rozwiązane.[EMBED-243]- Większość spraw, o których w nim mowa, została już załatwiona na korzyść pracowników. Pogotowie złożyło już odwołanie od wyników tej kontroli - zanzaczył w oświadczeniu.Tak rażące naruszenia w prawie pracy wymagały również zgłoszenia do prokuratury. Takowe powstało, jednak organ nie zdecydował się na wszczęcie żadnego postępowania.Ratownicy medyczni wskazują, że wielkim problemem dla medyków są obecnie niejasne przepisy, z którymi muszą mieć do czynienia. Stan pandemii jest sytuacją anormalną, która nie jest odpowiednio doprecyzowana w przepisach.Dlatego też trudno jest im się ubiegać o swoje prawa. Wynika to również z faktu, że w wielu przypadkach spotyka ich niestety napiętnowanie społeczne, kiedy tylko domagają się przestrzegania swoich podstawowych praw.[EMBED-578]Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Minister zdrowia podał wstępny termin zniesienia obowiązku noszenia maseczek na świeżym powietrzuLichtman ujawnił, co stało się na przedostatnim spotkaniu z Krawczykiem. Padła wyjątkowa prośbaOd 9 maja nowa zmiana w systemie szczepień na COVID-19
Wiktor J. miał m.in. powiedzieć, że kobieta ma „wypierd**** za szklane drzwi z tym małym sku******em z mutacją”. Sprawą skandalicznego zachowania lekarza ze słupskiego szpitala zajął się rzecznik praw pacjenta.
Reporterka Radia ZET Grażyna Wiatr opublikowała informacje o zamknięciu wrocławskiego SOR-u przy ulicy Kamińskiego na swoim Twitterze. Z informacji uzyskanych przez dziennikarkę wynika, że placówka podjęła tę decyzję po wykryciu i jednego z pacjentów groźnej bakterii.
Prezes Okręgowej Izby Lekarzy w Warszawie, Łukasz Jankowski, ostrzega, że zaraz po tym, jak skończy się pandemia koronawirusa, możemy mieć kolejny poważny problem. Ekspert twierdzi bowiem, że wtedy właśnie z Polski wyjedzie ogromna ilość specjalistów, a wszystko z jednego, istotnego powodu.
O przypadku 74-letniej kobiety rozpisują się już polskie media. Cała historia miała miejsce w marcu. Z dość osobliwym przypadkiem musieli zmierzyć się lekarze z Namysłowskiego Centrum Zdrowia.
Do tej pory przypadek pana Józefa jest szeroko omawiany oraz wspominany przez personel ze szpitala w Ostrowi Mazowieckiej. Pacjent przez dłuższy czas nie dawał oznak życia, a kiedy już wrócił mu puls, jego organizm nie odnotował żadnych uszczerbków ani powikłań.
Pielęgniarka stawiła się pierwszy raz w szpitalu tymczasowym dokładnie 5 kwietnia i od tamtej pory nieprzerwania działa na rzecz placówki. Jest to możliwe, gdyż wzięła bezpłatny urlop w swoim docelowym miejscu pracy, czyli Szpitalu Dziecięcym Polanki w Gdańsku.Agata w wywiadzie dla „Faktu” zdradziła, że w ciągu miesiąca swojej pracy zauważyła jedną bardzo niepokojącą rzecz. Chodzi o znacznie pogarszający się stan zdrowia pacjentów, którzy zostają przyjęci do szpitala tymczasowego.
Od 4 maja szpitale część szpitali będzie przywracać plan operacyjny w zakresie zabiegów, które nie dotyczą tylko choroby COVID. Zmiana będzie dotyczyła placówek, które odmrażają część łóżek covidowych.