Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Zdrowie > Przez 45 minut była w stanie śmierci klinicznej. Teraz powiedziała, co czuła
Patryk Przybyłowski
Patryk Przybyłowski 18.09.2021 17:52

Przez 45 minut była w stanie śmierci klinicznej. Teraz powiedziała, co czuła

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
Screen z materiału WJZ TV

Kathy Patten znalazła się na ustach wielu Amerykanów tuż po tym, kiedy po trzech kwadransach wróciła do żywych ze stanu śmierci klinicznej. Kobieta przyznała, że otrzymała od Boga drugą szansę, której nie może zmarnować.

Kathy Patten nie przypuszczała, że dzień, w którym na świat przyjdzie jej wnuczka, zmieni jej życie w tak dużym wymiarze. To właśnie kilka minut po otrzymaniu telefonu od córki, która właśnie zaczęła rodzić, dostała zawału serca.

U kobiety doszło do zatrzymania akcji serca, a lekarze przez 45 minut nie wykrywali u niej tętna ani pulsu. Chociaż szanse na przeżycie Kathy były niemal zerowe, to ratownicy medyczni nie chcieli dać za wygraną. I to właśnie dzięki ich uporowi świeżo upieczona babcia wróciła do żywych.

- Jestem bardzo wdzięczna, że ​​Bóg dał mi drugą szansę [...] Będę po prostu najlepszą osobą, jaką mogę być. To bardzo przerażające, powrót to druga szansa na życie - powiedziała w wywiadzie dla lokalnej telewizji.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

Lekarze, którzy przyjrzeli się temu przypadkowi nie mogą wyjść z podziwu, że tak długi stan śmierci klinicznej nie wyrządził żadnych szkód w organizmie Katy. Specjaliści mówią wręcz o medycznym cudzie, jakiego byli świadkami.

W 2018 roku The American Journal of Emergency Medicine opublikował zestawienie, według którego tylko nieco ponad 10% osób, u których stwierdzono zatrzymanie krążenia, ma szanse na wyjście ze szpitala. To uzmysławia, jak wielkie szczęście spotkało Amerykankę.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl

Źródło: o2.pl

Tagi: Szpital
Powiązane
Reksio
QUIZ. Kultowe bajki z czasów PRL. Tylko najlepsi zdobędą chociaż osiem punktów