Nietypowe zdarzenie w jednej z warszawskich szkół podstawowych w Ursusie. Strażnicy miejscy działający w ramach akcji "Bezpieczna droga do szkoły" zostali zaalarmowani przez jedną z matek, że jej 8-letnie dziecko zaginęło w szkole. Natychmiast ruszyli z pomocą.
W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji trwają właśnie prace nad nowymi przepisami. W myśl powstających regulacji specjalne uprawnienia zyskają strażnicy miejscy, którzy będą mogli skontrolować domy i mieszkania. Jeśli wówczas okaże się, że nie wywiązaliśmy się z pewnego obowiązku, czeka nas surowa kara pieniężna. Kto powinien mieć się na baczności?
Można sobie jedynie wyobrazić, w jakim szoku musiała być mieszkanka jednego z mieszkań w Chorzowie. Kobieta odkryła w swojej toalecie… 2,5-metrowego pytona! Na miejscu błyskawicznie pojawiły się stosowne służby. Olbrzymi wąż został schwytany i przetransportowany w bezpieczne miejsce.
Z pozoru bezproblemowy powrót z wakacyjnego odpoczynku, w przypadku pewnej rodziny z Warszawy mógł zakończyć się wyjątkowo groźnie. Wszystko za sprawą niepożądanego pasażera “na gapę”, który przywędrował wraz z familią z Grecji. Interwencję podjęli funkcjonariusze z Ekopatrolu.
Bulwersujące doniesienia z warszawskiej Pragi. Stołeczna straż miejska podjęła interwencję wobec samotnej 8-letniej dziewczynki błąkającej się na ruchliwej ulicy. Jak się okazało głodne i zapłakane ukraińskie dziecko zostało porzucone przez konkubenta matki, mężczyznę gruzińskiego pochodzenia.
Warszawscy strażnicy miejscy musieli mieć nie lada zdziwione miny po jednej z niedawnych interwencji na terenie Białołęki. Mundurowi zostali wezwani do znalezionego węża. Jadąc na miejsce zdarzenia, funkcjonariusze byli przekonani, że chodzi o zaskrońca. Na miejscu okazało się jednak, że niespodziewany intruz jest znacznie większy.
Warszawska straż miejska została poproszona o interwencję wobec pijanego mężczyzny, który pod wpływem alkoholu sprawował opiekę nad dwoma, kilkuletnimi synami. Delikwent, zamiast podporządkować się, zaatakował mundurowych. Według relacji służb nawet chłopcy prosili go o zachowanie spokoju.
Rybnik (woj. śląskie). Jakież zdziwienie musiało malować się na twarzy operatora miejskiej kamery, który pełnił dyżur w jedną z ostatnich nocy. Jego oczom, w fontannie w centrum miasta, ukazała się pewna kobieta, która “postanowiła spróbować swych sił w roli rusałki”. Wideo z nietypowej sytuacji trafiło do sieci.
W jednej z bielańskich szkół na terenie Warszawy doszło do bulwersującego incydentu. Cztery uczennice pojawiły się na zajęciach pod dużym wpływem wysokoprocentowego alkoholu. Okazało się, że pomysłowe dziewczyny wniosły na teren budynku wódkę przemyconą w butelkach z sokiem. Niecny występek wyszedł na jaw, gdy jedna z nich poczuła się trochę gorzej... Interweniowały służby.
W Gorlicach (woj. małopolskie) doszło do brutalnego ataku na komendanta straży miejskiej, który zwrócił uwagę agresywnym mężczyznom spożywającym alkohol na przystanku autobusowym. Poszkodowany odniósł liczne rany i, co szokujące, nie uświadczył od nikogo pomocy, choć zdarzenie miało miejsce w biały dzień w centrum miasta.
Pod jedną ze szkół podstawowych na Pradze-Północ w Warszawie 10-latek pobił dwóch uczniów. Jak ustalili strażnicy miejscy, powodem konfliktu była piłka. Co najbardziej szokujące, czwarty z chłopców, którzy zgromadzili się pod budynkiem, przyznał się funkcjonariuszom do posiadania dwóch noży. Strażnicy wezwali policję.
Mieszkaniec Gdańska postanowił wywiesić banner deklarujący wielką miłość dla swojej ukochanej w dniu jej urodzin. Niestety, ale jego szeroko zakrojone plany zostały pokrzyżowane przez patrol Straży Miejskiej. Strażniczki były bezlitosne, zamiast kupić prezent dla ukochanej, zakochany mężczyzna będzie musiał zapłacić surowy mandat.
Do nietypowej sytuacji doszło 31 stycznia w jednym z warszawskich tramwajów. Będąca na zmianie motornicza dostrzegła sędziwą kobietę, która przez prawie cały dzień podróżowała w koło jednym tramwajem. Zaniepokojona wezwała straż miejską, która zajęła się kobietą. Prawda okazała się niezwykle smutna i poruszająca.
Niemało strachu najadła się jedna z mieszkanek Lublina, która zaalarmowała straż miejską, iż na jednym z parapetów pasażu handlowego znajduje się egzotyczny pająk. Na miejsce wysłano specjalistyczne służby, które wraz z ekspertem zwierząt tropikalnych stwierdzili, że budzący grozę pająk jest zabawką.
Dobra zabawa w mgnieniu oka zamieniła się w mrożącą krew w żyłach historię. 60-latka chciała tylko zgasić ognisko, przez którym dobrze bawiła się ze znajomymi. Niestety osłabła tuż nad płomieniami. Obok nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc. Wcześniej na imprezie interweniowała Straż Miejska, ale nikt nie mógł przewidzieć, że kolejna wizyta służb będzie związana z tragedią.W lipcu w Siedlcach (woj. mazowieckie) doszło do tragedii, która wydaje się nierealna. Nie jest to jednak historia mająca wywołać wśród dzieci gęsią skórkę. Dramat nad ogniskiem rozpalonym w jednym z ogrodów rozegrał się naprawdę. 60-latka chciała tylko miło spędzić czas ze znajomymi. Rano zamiast dobrych wspomnień pojawiły się łzy i niedowierzanie.
Warszawscy strażnicy w ostatniej chwili znaleźli się w dobrym miejscu i o dobrym czasie. Kiedy zobaczyli chłopca na peronie kolejowym, przez ich plecy przebiegł dreszcz. W każdym momencie mogło dojść do tragedii i nie było sekundy do stracenia. Chłopiec miał problemy z wysłowieniem się i był roztrzęsiony. Co stało się w nocy na Międzylesiu?Nocny patrol strażników miejskich z VII Oddziału Terenowego najprawdopodobniej zapobiegł łamiącej serce tragedii. Około 1:30 w nocy zauważyli ludzki kształt na peronie nieopodal ul. Patriotów na Międzylesiu.Uwagę strażników zwrócił przede wszystkim fakt, że znajdujący się tam człowiek był drobny i mały. Czerwona lampka rozbłysnęła, gdy funkcjonariusze zdali sobie sprawę, że osoba ta siedzi na peronie, a jej nogi luźno zwisają nad torami. Nie było ani sekundy do stracenia, trzeba było działać szybko, ale jednocześnie ostrożnie. Trudno było powstrzymać emocje, kiedy prawda na temat nastolatka wyszła na jaw.
W Krakowie doszło do tragicznej w skutkach interwencji straży miejskiej. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", agresywnie zachowujący się 21-letni Ukrainiec stracił przytomność podczas szarpaniny ze strażnikami. Ostatecznie mężczyzna zmarł.
Jak się okazuje, wbrew powtarzanym stereotypom policja nie zawsze jest bezkarna. Na własnej skórze poczuł to pewien funkcjonariusz, który w Poznaniu na ul. Wrzoska zaparkował radiowóz w miejscu, gdzie nie było to dozwolone. Autem szybko zajęła się straż miejska, a internauci nie kryli swojego zdumienia. Sprawę opisał na swoich łamach portal epoznan.pl.
Piękna pogoda i iście letnia temperatura to idealne warunki na spędzanie czasu z dzieckiem na świeżym powietrzu. Z takiego założenia wyszła przynajmniej mieszkanka Szczecina, która udała się na spacer po Jasnych Błoniach. Szkopuł w tym, że z pozoru przykładna matka miała we krwi aż 2,5 promila alkoholu. To nie umknęło uwadze przechodniów, którzy zawiadomili straż miejską. Interwencja miała jednak nieoczekiwany przebieg.Policjant czy strażnik miejski każdego dnia musi liczyć się z tym, że nie wie, co spotka go w pracy. Zawód ten jest więc idealny dla osób, które źle znoszą rutynę i nie cierpią popadać w schematy.Dla wielu udana zmiana to taka, która dostarczy dozy pożądanej adrenaliny, ale przy okazji zakończy się bezpiecznie i pozwoli w spokoju zasnąć. Gorzej, gdy sen uniemożliwia bolące udo, które jest pamiątką po zetknięciu z agresywną delikwentką.
W Straży Miejskiej w Warszawie powstał pomysł powołania "drogówki", czyli wydziału ruchu drogowego. Funkcjonariusze zajmowaliby się wykroczeniami popełnianymi przez kierowców na obszarach wydzielonych Strefy Płatnego Parkowania Niestrzeżonego w Warszawie. O pomyśle stołecznych strażników, poinformowała wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska.Jak informuje RMF FM, powołując się na Polską Agencje Prasową, o projekcie powołania "drogówki" w straży miejskiej poinformowała wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska w odpowiedzi na interpelację jednego z radnych. Kaznowska napisała, że "kierownictwo Straży Miejskiej miasta stołecznego Warszawy rozważa wydzielenie specjalnej struktury organizacyjnej". W jej skład mieliby wejść strażnicy zajmujący się wykroczeniami popełnianymi przez kierowców "w ruchu drogowym na obszarach wydzielonych SPPN w Warszawie".- Na razie jest to tylko i wyłącznie projekt, w tej chwili nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy i kiedy powstanie tzw. drogówka w straży miejskiej" - powiedział PAP rzecznik straży miejskiej Sławomir Smyk.Wyjaśnił, że oprócz tego, że "obecnie strażnicy miejscy współpracują z ZDM w sprawie kontroli SPPN, to w poszczególnych oddziałach są referaty, które zajmują się sprawami dotyczącymi nieprawidłowości w parkowaniu na terenie naszego miasta".
Starsza kobieta, w nocy 31 grudnia błąkała się po ulicach Warszawy, ubrana w sweter i kapcie. Twierdziła, że jej syn i wnuczek zostali porwani. Funkcjonariusze ze straży miejskiej po otrzymaniu zgłoszenia podjęli interwencje.Tuż przed północą patrol straży miejskiej z VII Oddziału Terenowego dostał zgłoszenie o starszej kobiecie, która błąkała się po ulicy w swetrze i kapciach. Po kilku minutach funkcjonariusze byli na miejscu. Na ulicy Grochowskiej 174/176 zobaczyli roztrzęsioną, zmarzniętą i zapłakaną kobietę. - Oznajmiła, że od kilku godzin szuka syna oraz wnuczka. Twierdziła, że mężczyźni zostali porwani i są przetrzymywani w samochodzie. Wskazała nawet stojący obok pojazd. W aucie nikogo nie było - przekazał Jerzy Jabraszko z biura prasowego straży miejskiej w Warszawie.Kobieta na szęście miała przy sobie numer telefonu do syna. Strażnicy postanowili odrazu skontaktować się z mężczyzną. Po krótkiej rozmowie, funkcjonariusze ustalili, że starsza kobieta ma od niedawna zaniki pamięci. Po ustaleniu miejsca zamieszkania, seniorka została bezpiecznie odprowadzona przez patrol do domu.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Tragiczne skutki zabaw sylwestrowych. Martwe ptaki na ulicach WarszawyMazowieckie. Właściciele kotów muszą obowiązkowo zaszczepić swoje zwierzęta. Wojewoda mazowiecki wydał rozporządzenieWarszawa. Pierwszy duży mandat po zmianie przepisów. Kobieta zapłaciła 1500 złotychJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: goniec.pl
W poświąteczny poniedziałek, około południa, 36-latek położył się na torach w okolicy Dworca Wschodniego. Mężczyzna chciał popełnić samobójstwo. Na ratunek ruszył mu przypadkowy przechodzień, który ściągnął go z torowiska. To była trzecia próba targnięcie się na swoje życie. 36-latkiem zajęła się straż miejska.Do strażników z VII Oddziału Terenowego, którzy patrolowali okolice Dworca Wschodniego, w pewnym momencie podszedł mężczyzna. Poprosił o zaopiekowanie się osobą, która przed chwilą chciała popełnić samobójstwo. Mężczyzna ściągnął 36-latka z torów.- Wskazany człowiek potwierdził, że położył się na torach kolejowych, bo chciał się zabić. 36-letni mieszkaniec Koła przyznał się strażnikom, że ma problemy psychiczne. Dodał, że to już jego trzecia próba samobójcza w ostatnich dniach - opowiada Jerzy Jabraszko z biura prasowego Straży Miejskiej w Warszawie.Funkcjonariusze zajęli się mężczyzną, okryli go kocem termicznym i wezwali pogotowie. Do czasu przyjazdu zespołu ratunkowego strażnicy nadzorowali zachowanie desperata, starając się go uspokoić.- Przybyli na miejsce medycy stwierdzili, że mężczyzna wymaga natychmiastowej hospitalizacji i zabrali go do szpitala specjalistycznego - dodaje Jerzy Jabraszko.Mężczyzna, który uratował niedoszłego samobójcę to 23-letni mieszkaniec Starego Pilczyna. Strażnicy z Warszawy nazwali go "anonimowym bohaterem".Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Warszawa. Nożownik z Ursusa zatrzymany. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwaMazowsze. To były ostatnie święta Pawła. W poniedziałek dachował i zginął na miejscu. Zostawił żonę i dwójkę dzieciWarszawa. Radni chcą odwołać przewodniczącego Rady Dzielnicy z Rembertowa. Następna ma być burmistrzJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Do dramatycznych zdarzeń doszło w sobotę, 13 listopada, na murawie boiska Znicza Pruszków. W ten dzień swój mecz rozgrywali juniorzy gospodarzy przeciwko Turowi Jaktorów. Tuż po rozpoczęciu sportowego widowiska, jeden z młodych zawodników upadł na murawę, a jego serce przestało bić. Ten dzień zapamiętają wszyscy uczestnicy wydarzenia, a szczególnie znajdujący się na trybunach strażnik miejski z Warszawy, który podczas dnia wolnego oglądał mecz swojego 14-letniego syna. Gdy jeden z juniorów upadł na ziemię, a trenerzy nie potrafili mu pomóc - do akcji ruszył insp. Mariusz Dobrzyński z Oddziału Specjalistycznego Straży Miejskiej m.st. Warszawy. Gdy zobaczył bezradność innych osób od razu wkroczył do działania.Młody zawodnik nie oddychał, a jego puls był niewyczuwalny. Funkcjonariusz poinformował trenerów, że jest warszawskim strażnikiem miejskim i przeszedł szkolenie w udzielaniu pomocy przedmedycznej. Od razu także poprosił o natychmiastowe wezwanie pogotowia ratunkowego.Inspektor Dobrzański od razu rozpoczął masaż serca młodego zawodnika. Po chwili dołączył do niego jeden z rodziców, który pomagał prowadzić resuscytacje. Po kilku minutach ciężkiej walki o życie chłopca, funkcjonariusz poczuł, że serce nastolatka zaczęło bić - chłopiec gwałtownie nabrał powietrza w płuca i otworzył oczy. Następnie został ułożony w pozycji bezpiecznej. Do przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego Pan Mariusz opiekował się chłopakiem.Młody zawodnik został zabrany do szpitala, gdzie po badaniach okazało się, że przyczyną zasłabnięcia była wrodzona wada serca. Jak informuje warszawska Straż Miejska - chłopak przeszedł w szpitalu specjalistyczny zabieg.- Inspektor Mariusz Dobrzyński otrzymał kilka dni temu podziękowania za swoją postawę od rodziców. Jednak największą nagrodą jest świadomość, że rówieśnik jego syna wraca do zdrowia - przekazał Jerzy Jabraszko z biura prasowego Straży Miejskiej m.st. Warszawy.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Kolejna odsłona afery mailowej. Tym razem mieli pisać o WitekUwaga, emeryci, lepiej sprawdzić portfele. Będą ważne zmianyMocne oskarżenia pod adresem Kaczyńskiego. Roman Giertych zabrał głosJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec Warszawa