Siedlce. Zabawa przy ognisku zakończyła się ogromną tragedią. Nie żyje 60-latka, która zasłabła w czasie gaszenia płomieni
Dobra zabawa w mgnieniu oka zamieniła się w mrożącą krew w żyłach historię. 60-latka chciała tylko zgasić ognisko, przez którym dobrze bawiła się ze znajomymi. Niestety osłabła tuż nad płomieniami. Obok nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc. Wcześniej na imprezie interweniowała Straż Miejska, ale nikt nie mógł przewidzieć, że kolejna wizyta służb będzie związana z tragedią.
W lipcu w Siedlcach (woj. mazowieckie) doszło do tragedii, która wydaje się nierealna. Nie jest to jednak historia mająca wywołać wśród dzieci gęsią skórkę.
Dramat nad ogniskiem rozpalonym w jednym z ogrodów rozegrał się naprawdę. 60-latka chciała tylko miło spędzić czas ze znajomymi. Rano zamiast dobrych wspomnień pojawiły się łzy i niedowierzanie.
Siedlce: 60-latka urządziła imprezę, nie przeżyła jej
O płomiennej imprezie w Siedlcach na Mazowszu napisał Super Express. Dziennikarze dotarli do sąsiadów, którzy ujawnili, co działo się na chwilę przed tragedią.
60-latka będąca gospodynią imprezy w ogrodzie nie żałowała nie tylko dobrych żartów. Głośny śmiech unosił się nad okolicą i dawał się we znaki osobom mieszkającym w okolicy.
- Przyjaciele bawili się przy ognisku i głośnej muzyce - czytamy w artykule "Super Expressu". Nie tylko to stało się powodem wezwania straży miejskiej do towarzyskiej 60-latki.
Poza głośnymi i uciążliwymi odgłosami imprezy sąsiedzi byli zaniepokojeni ogromnym ogniskiem płonącym przy uczestnikach zabawy. Płomienie zagrażały sąsiadującym budynkom, a gospodyni nie poczuwała się do jego opanowania.
To właśnie ognisko jest bezpośrednim powodem śmierci 60-letniej kobiety. Jej ciało zauważył sąsiad. Co tam się stało?
Chciała ugasić ognisko, zginęła
Jeden z sąsiadów otworzył się w rozmowie z dziennikarzem "SE", który przyjechał na miejsce tragedii w poszukiwaniu odpowiedzi. Mężczyzna wyjaśnił, że jeszcze przed tragedią wezwani na miejsce strażnicy miejscy nakazali zgasić ognisko i ściszyć ton rozmów.
- Później nie wiem, co się działo u sąsiadki. Zrobiło się ciszej i nie interesowałem się już tą imprezą - powiedział sąsiad zmarłej 60-latki.
Tabloid relacjonuje, że kiedy goście kobiety wyszli z imprezy, ta zaczęła gasić ognisko. 60-latka była wtedy całkiem sama i najpewniej właśnie to przesądziło o jej śmierci. Kobieta, stojąc nad płomieniami, źle się poczuła i upadła. Wpadła wprost w płomienie. Nie okazały one litości i zaczęły trawić ciało kobiety. To był wyrok śmierci.
60-latkę z Siedlec leżącą w ognisku zauważył jej sąsiad. Natychmiast wezwał służby. Kobieta nie dawała żadnych oznak życia, ale nie była martwa. Nadzieja na to, że uda się ją uratować, była duża.
Ratownicy przetransportowali poszkodowaną do szpitala w Łęcznej. Stwierdzono rozległe poparzenia ciała. "SE" ustalił, że walka o życie 60-latki trwała sześć dni. Ostatecznie obrażenia okazały się zbyt duże i kobieta zmarła.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
300 plus: nie wszyscy złożyli jeszcze wniosek o wypłatę pieniędzy. Warto zrobić to do końca sierpnia
Kolejny dzień z burzami i gradem. IMGW wydał ostrzeżenia, możliwe podtopienia
Jarosław Gowin dla "SE": "Nie wierzę w dobrowolne odejście Kaczyńskiego na polityczną emeryturę"
Źródło: se.pl