Podczas środowej (7.06) konferencji w Hucie Stalowa Wola przedstawiciele związków zawodowych oraz rządu podpisali porozumienie dotyczące m.in. emerytur i podwyżek w sektorze budżetowym. Premier Mateusz Morawiecki ogłosił dodatkowe świadczenia na bieżący rok oraz planowane podwyżki proporcjonalne do inflacji za przyszły rok.
Ceny w sklepach nie przestaną rosnąć? Wszystko wskazuje na to, że część przedsiębiorców szuka kolejnych sposobów na oszczędności i zapłacą za nie klienci. Mowa o tzw. opłacie lodówkowej.
Radykalne podwyżki nie omijają żadnych obszarów życia w Polsce. Od wielu miesięcy Polacy muszą zmagać się nie tylko ze skokowym wzrostem cen podstawowych produktów spożywczych, paliw na stacjach benzynowych, ale także wysokimi rachunkami za prąd, gaz, opał itd. Jak się okazuje, nasi rodacy muszą sięgnąć głębiej do kieszeni także przy opłatach za wywóz śmieci. Najgorzej pod tym względem jest we Wrocławiu.
Parlament Europejski planuje rozszerzenie systemu handlu emisjami CO2 na transport drogowy i budynki. Politycy partii rządzącej obawiają się, że w związku z tą decyzją ogrzewający domy zapłacą irracjonalnie wysokie rachunki. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa zaapelowała o zmiany w projekcie.Minister Anna Moskwa skierowała apel do wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, europosła i głównego negocjatora Parlamentu Europejskiego ds. reformy ETS Petera Liese, a także do wicepremiera Czech Mariana Jureczki.
Donald Tusk ponownie zawitał do Radomia, gdzie mówił o horrendalnych cenach prądu i fatalnej sytuacji mieszkańców miasta. Polityk odniósł się także do ostatnich ataków na jego osobę przypuszczonych przez premiera Mateusza Morawieckiego oraz porannego orędzia Władimira Putina. W pewnym momencie przemówienie lidera PO zostało zakłócone przez drobny incydent.Donald Tusk spala kolejne litry paliwa, jeżdżąc po Polsce i odwiedzając postawionych w trudnej sytuacji obywateli. Lider PO ma póki co ten przywilej, że jest w opozycji i z łatwością może punktować rządzących za ich błędy, a tych jest niemało.Były premier w ostatniej swojej aktywności mocno skupia się zwłaszcza na kwestiach drożyzny. Ta, zdaniem wielu ekspertów, może pogrążyć Zjednoczona Prawicę, dlatego mocno eksploatowana jest przez jej oponentów.Nie tak dawno zresztą Tusk apelował do samego Jarosława Kaczyńskiego o stanowcze działania, mówiąc o zaciskającej się na szyi przedsiębiorców pętli. Odezwa nie spotkała się z adekwatną reakcją, a były szef Rady Europejskiej dotarł dziś do Radomia, w którym w lipcu zorganizował huczną konwencję.
Drożyzna nie oszczędza żadnej z branż i coraz mocniej uderza w kieszenie Polaków. Rosnące ceny żywności, opłat za energię elektryczną, gaz, wodę, śmieci czy łamiące serca raty kredytów to nie wszystko. Od października łzy rozpaczy popłynąć nam mogą także na poczcie, która wprowadza nowy cennik usług. Co oczywiste, obsługa naszych potrzeb będzie jeszcze droższa. Słysząc o podwyżkach na Poczcie Polskiej niejeden może mieć poczucie deja vu. W końcu jedna miała już miejsce na początku roku i była tłumaczona rosnącymi kosztami pracy i transportu oraz wzrostem cen surowców i spadającym wolumenem przesyłek listowych.Dziś tłumaczenie jest podobne i poniekąd zrozumiałe, bo sytuacja na światowych rynkach uległa jeszcze pogorszeniu. Co gorsze, w styczniu 2023 roku, gdy dojdzie do wynikającej z inflacji rekordowej podwyżki płacy minimalnej, również może nie być kolorowo. Póki co skupmy się jednak na tym, co w najbliższym czasie, bowiem wieści są i tak wystarczająco przytłaczające.
Już 1 lipca emeryci otrzymają wyższe świadczenia. Najbardziej zamożni seniorzy mogą liczyć na podwyżkę rzędu nawet 121 zł netto. Podwyżki są związane ze zmianami podatkowymi. Zyska na nich około 3,1 mln emerytów i rencistów.Zważając na to, że w Polsce mieszka około 6 mln emerytów to grono osób, które zyskają na zmianach, wydaje się dość skromne. Mimo zmian połowa seniorów nie będzie mogła liczyć na wyższe świadczenia.
Dla wszystkich, którzy już teraz ledwo wiążą koniec z końcem dobrych wiadomości nie ma prezes PGE Wojciech Dąbrowski. Jego zdaniem "najbliższa zima będzie bardzo trudna". W związku z tym zaapelował do klientów o oszczędzanie energii. Niestety, ale dla wielu polskich rodzin, które na co dzień ledwo wiążą koniec, takie informacje mogą być niezwykle przytłaczające. Wysokie ceny paliw i produktów w sklepach to nie jedyny problem, który spędza sen z powiek tysiącom Polaków. Wiele osób już teraz drży na myśl o nadchodzącej zimie. Splot niekorzystnych wydarzeń może bowiem sprawić, że pojawią się niedobory lub dotkliwe podwyżki cen.
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podpisał rozporządzenie o podwyżkach dla żołnierzy Wojska Polskiego. Ich wynagrodzenia wzrosną średnio o 676 zł. Zostaną wypłacone z wyrównaniem od stycznia 2022 r.W pierwszym roku obowiązywania nowych stawek podwyżki będą kosztowały MON 6 mln zł. W kolejnych latach pochłoną 6,5 mln zł rocznie.
Przedsiębiorcy nie mogą dłużej pozostawać obojętni wobec wyższych kosztów prowadzenia działalności i podnoszą ceny. Więcej zapłacimy już nie tylko w restauracji, ale także u fryzjera, kosmetyczki, mechanika czy jadąc na wakacje w hotelu. Co gorsze, analitycy przewidują, że to tylko przedsmak tego, co czeka nas w drugim półroczu.Nowy Rok przyniósł same niemiłe niespodzianki dla przedsiębiorców. Ogromne podwyżki rachunków za prąd, gaz, wynajem lokali, a do tego wszystkiego zwalające z nóg koszty fiskalno-podatkowe związane z wprowadzeniem "Polskiego Ładu".Obecna sytuacja właścicieli biznesów nie przedstawia się optymistycznie, zwłaszczazwłaszcza że niektóre branże, takie jak beauty, hotelarstwo czy gastronomia znacznie ucierpiały w pandemii i ledwo przetrwały okresy lockdownów. Teraz, mimo iż rząd nie zdecydował się na zamknięcie nas w domach, o powrocie do obrotów sprzed epidemii można jedynie pomarzyć.
Fundacja Polskie Pralnie alarmuje, że branży grozi upadek. Przedsiębiorstwa nadal walczą z negatywnymi skutkami pandemii, a na dodatek muszą płacić rachunki nawet o 500 proc. wyższe. Organizacja ostrzega, że już niebawem czyste pranie może stać się luksusem, na który nie każdy będzie mógł sobie pozwolić i apelują o wdrożenie trzech rozwiązań.Właściciele pralni opowiadali o swoich problemach również w trakcie sejmowego wysłuchania, które zorganizowała Koalicja Obywatelska. Jacek Czauderna z Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej przyznał, że "małe firmy będą po cichu umierały".
Przykre przewidywania dotyczące cen chleba w niedalekiej przyszłości. - Mówi się, że chleb będzie kosztował 12 -14 zł - ocenia poseł Koalicji Obywatelskiej, Aleksander Miszalski. Więcej zapłacić mamy również za inne produkty oferowane przez piekarnie.Niedawne słowa ministra finansów Tadeusza Kościńskiego dotyczące dwucyfrowej inflacji stają się coraz bardziej realne. Poseł Koalicji Obywatelskiej na przykładzie piekarni wskazał, że już niedługo Polacy za chleb zapłacą małą fortunę.- Żeby wyjść na swoje, piekarze muszą drastycznie podnieść ceny - stwierdził Aleksander Miszalski. Padły też tragiczne dla portfelów Polaków prognozy cen chleba.
Podwyżki cen gazu i prądu nie są jedynymi, które w nowym roku odbiją się na portfelach Polaków. Na zmianę cennika zdecydowała się także popularna sieć Ikea. Według informacji przekazanych przez korporację ceny wzrosną średnio o dziewięć procent. Podwyżki cen w sklepach sieci Ikea odnotowano nie tylko na terenie Polski. Do doniesień na ten temat odniosła się w rozmowie z portalem Money.pl dyrektor do spraw komunikacji w IKEA Retail w Polsce Anita Ryng. Przedstawicielka korporacji wyjaśniła, jakie czynniki będą miały wpływ na cennik w poszczególnych państwach.- Różnice w poszczególnych krajach będą wynikać z lokalnych czynników, w tym presji inflacyjnej oraz dostępu do surowców i łańcucha dostaw - poinformowała.
Z nieoficjalnych informacji, do których dotarli dziennikarze Radia Zet wynika, że Urząd Regulacji Energetyki zgodził się na podwyżkę od 2022 roku cen prądu o 20 procent, a gazu nawet o 40 procent. Decyzja ma zostać ogłoszona w piątek. O ile więc wzrosną nasze rachunki? Jak ustaliło Radio ZET, URE zgodził się na znaczące podwyżki cen energii elektrycznej. Po odbytych negocjacjach z firmami, wspólnie ustalono, że opłaty za energię elektryczną dla odbiorcy indywidualnego wzrosną o około 20 procent.Z kolei portal Money.pl informuje, że przedstawiciele regulatora przygotowywali nas już na nowe zmiany już od jakiegoś czasu. W wywiadzie udzielonym dla portalu w listopadzie prezes URE przyznawał, że czekają nas "dwucyfrowe wzrosty".- Jest to wartość większa niż inflacja. Jeżeli mówimy o łącznym rachunku odbiorcy w gospodarstwie domowym, bo tylko o takim możemy mówić w kategorii zatwierdzania taryf. Wszystkie postępowania chcemy zakończyć do 17 grudnia, by tego dnia opublikować nowe taryfy, bo to daje możliwość przedsiębiorcom na wprowadzenie ich od 1 stycznia - tłumaczył prezes URE, Rafał Gawin w rozmowie z money.pl.Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Od niedzieli, 12 grudnia, pasażerowie Kolei Mazowieckich zapłacą więcej za bilety. Będzie to druga podwyżka cen biletów. Oprócz tego dojdzie do aktualizacji odległości taryfowych, przez co w wielu przypadkach zmienią się odległości na biletach, a to również podniesie ich cenę. Powód? Galopująca inflacja.Ostatnia podwyżka cen biletów w Kolejach Mazowiecki miała miejsce w lutym 2020 roku. Wtedy opłaty za przejazd wzrosły o 10 procent. Tym razem, przewoźnik zwiększy ceny o 5 procent. Informacja o podwyżce cen biletów została opublikowana w ostatnim akapicie komunikatu Kolei Mazowieckich dotyczącego zmian w rozkładzie, który zostanie wprowadzony 12 grudnia.- Wraz ze zmianą rozkładu jazdy, zmienią się także ceny biletów. Jest to spowodowane m.in. rosnącą inflacją – prognozowana na koniec tego roku może wynieść nawet 8 proc. – drastyczną podwyżką cen energii, podwyżką płacy minimalnej, a także wzrostem kosztów związanych z wymianą części, podzespołów, elementów zamiennych do taboru kolejowego. W związku z tym, spółka Koleje Mazowieckie została zmuszona do podjęcia decyzji o podwyżce cen biletów o 5 proc., od 12 grudnia 2021 r. - informuje Donata Nowakowska, rzeczniczka prasowa Kolei Mazowieckich.Dodatkowo tego samego dnia zostanie wprowadzona aktualizacja odległości taryfowych dotycząca systemów sprzedaży biletów wszystkich pasażerskich przewoźników kolejowych, w tym Kolei Mazowieckich. Odległości taryfowe mogą się różnić od dotychczasowych. Korekta może spowodować przekroczenie progu taryfowego, co oznacza, że należności za przejazd w niektórych relacjach mogą ulec zmianie.