Skandaliczne słowa w białoruskich mediach. Atak na Andriejewa popchnie Moskwę do ostateczności?
Prowokacyjne słowa dyrektora generalnego rosyjskiego Centrum Informacji Politycznej. Aleksiej Muchin skomentował incydent z udziałem ambasadora Siergieja Andriejewa, oblanego w Warszawie czerwoną farbą, oświadczając, że polskie władze nie mogą unikać przeprosin za zajście. Ponadto, w stanowczych słowach stwierdził, iż "atak" na dyplomatę jest praktycznie przyczynkiem do wybuchu wojny.
W poniedziałek 9 maja ambasador Rosji w Warszawie Siergiej Andriejew został zaatakowany podczas próby złożenia kwiatów na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich. Ukraińska aktywistka i dziennikarka Iryna Zemlyana oblała wówczas dyplomatę czerwoną farbą, która symbolizować miała krew poległych z rąk rosyjskich okupantów Ukraińców.
Incydent spotkał się z ostrą reakcją MSZ Rosji, które domagało się oficjalnych przeprosin oraz zapewnienia bezpieczeństwa dyplomacie podczas kolejnej próby złożenia hołdu radzieckim wojskowym.
Co więcej, w kolejnych dniach do resortu został wezwany polski ambasador, który usłyszał o wielkim oburzeniu, jakie wyrazili przedstawiciele placówki. Mimo tego, nie zdecydowano się na wydalenie Krzysztofa Krajewskiego z Moskwy.
Tydzień po tym zajściu kurz wciąż nie opadł. Białoruska agencja Biełta opublikowała w związku z tym wywiad z dyrektorem generalnym rosyjskiego Centrum Informacji Politycznej Aleksiejem Muchinem, którego słowa wprawiają w osłupienie.
Muchin: "Atak na ambasadora to praktycznie casus belli"
- Mam analogie z bardzo tragicznym incydentem (zabójstwo ambasadora Rosji Andrieja Karłowa. – ok. BelTA), który miał miejsce w Turcji. Odegrał on dużą rolę w stosunkach między Rosją a Turcją i doprowadził do swego rodzaju sojuszu taktycznego - powiedział Muchin.
Zdaniem dyrektora, polska strona doskonale rozumie, jak ważna jest ochrona wyższych urzędników. Ponadto sam przyznał, że nasze władze uznały powagę sytuacji, jednak za konieczne uznał oficjalne przeproszenie za zaistniały incydent.
Muchin domaga się także konkretnego przedstawienia warunków, w jakich bezpieczeństwo rosyjskich urzędników na terenie Polski będzie będzie zagwarantowane.
- Atak na ambasadora to praktycznie casus belli - dodał na koniec w prowokacyjny sposób. To zresztą nie pierwszy raz, gdy Rosjanie grożą nam wybuchem wojny. Ostatnio np. jeden z rosyjskich polityków stwierdził, że Polacy są kolejnym narodem, który należy poddać "denazyfikacji" na kształt Ukrainy.
Opozycja chce odwołania Andriejewa
Siergiej Andriejew od dłuższego czasu budzi skrajne emocje wśród polityków opozycji, którzy domagają się jego odwołania. W czwartek posłowie Koalicji Obywatelskiej skierowali do polskiego MSZ pytanie dotyczące działalności ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce.
- Mamy do czynienia z sytuacją absolutnie nadzwyczajną. Ambasador FR w Polsce od lat zamiast służyć racjom dyplomatycznym chuligani w Warszawie, obwinia Polskę o rozpoczęcie II wojny światowej, zaprzecza zbrodniom w Ukrainie - argumentowali.
Paweł Kowal dopytywał także, czy nie czas, "aby powiedzieć Andriejewowi, że jego miejsce jest w Moskwie". Jednakże wiceszef resortu spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk stoi na stanowisku, iż z powodu obowiązującej w dyplomacji zasady wzajemności, Polska musi ważyć swoje kroki, mając na uwadze także interesy obywateli polskich w Rosji.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Cały Irpień w rosyjskich fleszetkach. Wojska nie miały litości
Poznajecie uroczego chłopca ze zdjęcia? Dziś kończy 50 lat, jego nazwisko zna każdy Polak
Matura historia 2022. Kiedy jest matura z historii? O której rozszerzona matura z historii?
Źródło: goniec.pl, PAP, Biełta