Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Przestraszony 5-latek zadzwonił na 112. Policjanci nie mogli uwierzyć w to, co zastali w domu
Marcin Czekaj
Marcin Czekaj 22.03.2025 16:11

Przestraszony 5-latek zadzwonił na 112. Policjanci nie mogli uwierzyć w to, co zastali w domu

Policja, zabawki
Fot. Pixabay/AndrzejRembowski, Policja Województwa Łódzkiego

Na numer alarmowy zadzwonił mały chłopiec, który był przerażony faktem, że jego rodzice śpią i się nie budzą. Na miejscu miał znajdować się również braciszek dzwoniącego, który wystraszony całą sytuacją intensywnie płakał. Na miejsce zadysponowano służby. To, co mundurowi zastali na miejscu, może szokować.

Mały chłopiec zadzwonił na 112

Do całej sytuacji doszło w czwartek, 20 marca 2025 roku około godziny 11:30. Z relacji policji wynika, że mały chłopiec miał wówczas sięgnąć po telefon i zadzwonić pod numer 112. W trakcie rozmowy z dyspozytorką przekazał, że znajduje się “w domu, jego rodzice śpią i się nie budzą, a jego mały braciszek płacze”. Wezwanie spotkało się z natychmiastową reakcją kobiety przy słuchawce, która od razu przystąpiła do ustalania miejsca pobytu dziecka.

Kobieta próbowała ustalić gdzie mieszka zatroskany maluch. Szczególnie niepokojący był fakt, iż w tle słychać było płacz małego dziecka, na który rodzice zupełnie nie reagowali. Zaalarmowano więc zgierską policję - informuje policja.

Niestety w trakcie rozmowy dyspozytorka natrafiła na poważny problem. Okazało się bowiem, że dzwoniący 5-latek nie był w stanie określić swojego dokładnego położenia. Z tego powodu kobieta musiała posłużyć się nietypowymi metodami.

Kobieta próbowała dowiedzieć się gdzie przebywa obecnie dziecko, ale 5-latek nie był w stanie podać konkretnego adresu - przekazują służby w komunikacie.

Ostatecznie Policja udała się do miejsca zamieszkania dzwoniącego chłopca. To, co funkcjonariusze zastali na miejscu, mocno ich zaskoczyło i zaniepokoiło. Oto szczegóły całej sprawy.

Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

police-5022655_1280.jpg
Funkcjonariusz policji na służbie. Fot. Pixabay/AndrzejRembowski
Współpracownicy Barbary Skrzypek przerwali milczenie. Wyznali, jak zwracał się do niej Jarosław Kaczyński Agresja posłów. Ziobrystom pali się grunt. Dr Pietrzyk-Zieniewicz uderzya w PiS

Służby miały problem z określeniem miejsca pobytu dzieci

Warto wspomnieć, że w celu zlokalizowania miejsca przebywania chłopca dyspozytorka musiała spróbować ustalić jakieś charakterystyczne miejsce lub rzecze, która mogłaby się znajdować niedaleko. Ostatecznie przełomowa okazała się informacja, że obok domu stoi różowa, zepsuta hulajnoga. W taki sposób mundurowym udało się ustalić, że budynek, w którym przebywają dzieci, znajduje się na jeden z ulic w miejscowości na terenie powiatu zgierskiego.

Przełomem okazała się z pozoru błaha informacja przekazana przez chłopca. 5-latek opisując swój dom powiedział, że stoi przed nim różowa, zepsuta hulajnoga. Policjanci natychmiast ruszyli w poszukiwaniu maluszków. Gdy przed jednym z domów zobaczyli różową hulajnogę czuli, że trafili do celu - podają służby.

ZOBACZ: Haniebne słowa wysłannika Trumpa ws. okupowanych terenów Ukrainy. Mówi o tym cały świat

Ponadto funkcjonariuszom udało się ustalić konkretny adres dzięki chłopcu, który machał do nich przez okno. Po wejściu do budynku okazało się, że przebywała w nim 3 dzieci. Najmłodsze z nich miało jedynie 9 miesięcy. Ponadto na miejscu obecni byli także rodzice.

Szybko dostali się przez ogrodzenie do domu i wezwali na miejsce pogotowie. Jak się okazało w budynku była 3 dzieci w wieku 5 i 3 lat oraz najmłodszy 9-miesięczny chłopiec. Wraz z nimi obecni byli rodzice tj. 30-letnia matka i 29-letni ojciec - poinformowała zgierska policja.

To jednak dopiero początek szokujących odkryć na miejscu. Chwilę później okazało się, że dzieci mogły zostać wystawione na poważne niebezpieczeństwo. Aż trudno uwierzyć w taki brak odpowiedzialności.

Policjanci zastali "straszny bałagan"

Tuż po wejściu do domu rodziny funkcjonariusze postanowili spróbować obudzić śpiących rodziców. Okazało się wówczas, że nic im nie jest. Czujni policjanci zdecydowali się jednak na przeprowadzenie badania trzeźwości. Dzięki niemu na jaw wyszło, że 30-latka i 29-latek byli pod wpływem alkoholu.

Badanie ich trzeźwości wykazało ponad promil alkoholu w ich organizmach - dodała policja.

ZOBACZ: Donald Tusk zjawił się na granicy z Białorusią. Przekazał pilne wieści, “odebrałem meldunek”

Służby postanowiły również dokładnie opisać to, co zastały w odwiedzonym mieszkaniu. Wszystko wskazuje na to, że dramat dzieci mógł trwać już od dłuższego czasu. Jak przekazują funkcjonariusze, na miejscu panował “straszny bałagan”. Ponadto dzieci miały być wyraźnie głodne i zaniedbane. Z tego powodu zdecydowano się poinformować odpowiednie organy.

Dzieci były widocznie zaniedbane i głodne. Na miejsce wezwano więc pracowników Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, którzy zapewnili opiekę maluchom w pieczy zastępczej. Nieodpowiedzialni rodzice zostali zatrzymani - przekazali mundurowi.

Już teraz wiadomo, że sąd podjął decyzję o wydaniu rodzicom zakazu zbliżania i kontaktowania się z dziećmi. Ponadto 29-latek i 30-latka usłyszeli zarzuty narażenia dzieci na niebezpieczeństwo, za co grozi im kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Teraz sąd rodzinny podejmie decyzje, czy powinni nadal posiadać władzę rodzicielską w stosunku do swoich pociech.