Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Finanse > Afera w Lidlu? Klientka oburzona zachowaniem ochrony, sieć sklepów wydała oświadczenie
Marcin Czekaj
Marcin Czekaj 20.03.2025 17:17

Afera w Lidlu? Klientka oburzona zachowaniem ochrony, sieć sklepów wydała oświadczenie

Lidl
Fot. materiały własne, screen TikTok/sylwiakim

Jedna z internautek postanowiła opisać nieprzyjemną sytuację, która spotkała ją w jednym ze sklepów sieci Lidl. Do akcji musiała wkroczyć ochrona, a następnie policja. Całą sytuację skomentował już Lidl Polska, który stwierdził, że zostały wdrożone “standardowe procedury”.

Oświadczenie firmy ochroniarskiej

Uwaga: Po opisaniu sprawy, firma ochroniarska świadcząca usługi w sklepie, w którym doszło do opisywanego zdarzenia, wydała oświadczenie. Publikujemy je poniżej:

W związku ze zdarzeniem z 19 marca 2025 r., do którego doszło w sklepie Lidl w Żywcu przy ul. Wesołej 89 Securitas Polska sp. z o.o. oświadcza, że przeprowadzona analiza wskazuje, że pracownicy ochrony zachowywali się zgodnie ze standardami profesjonalizmu i z poszanowaniem granic ich uprawnień wynikających z bezwzględnie obowiązujących przepisów prawa.

Zadaniem pracownika ochrony w obiekcie klienta jest zapobieganie czynom zabronionym wymierzonym w jego mienie. Nie jest on równocześnie uprawniony do kwalifikowania takich czynów ze względu na wartość zagrożonego mienia ani rozstrzygać o intencji osoby, która się takiego czynu dopuściła. System prawa zastrzega tę rolę dla organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Równocześnie, pracownik ochrony, zgodnie z bezwzględnie obowiązującymi przepisami prawa, nie jest uprawniony do odstąpienia od zawiadomienia Policji o ujęciu osoby dopuszczającej się czynu zabronionego.

Wbrew twierdzeniom uczestniczki zdarzenia, pracownik ochrony, po wylegitymowaniu się, poprosił ją o wyjaśnienie zaobserwowanej wcześniej sytuacji polegającej na umieszczeniu produktów o różnej wartości w jednej torbie. Nagranie z monitoringu potwierdza, że uczestniczka chciała się oddalić ze sklepu bez wyjaśnienia swojego zachowania. Była to główna przyczyna przeprowadzenia klientki do odrębnego pomieszczenia i wezwania na miejsce zdarzenia Policji.

Przez cały czas przebywania klientki w pomieszczeniu zaplecza, poza pracownikami ochrony, towarzyszyła jej pracownica sklepu. Nagrania z monitoringu świadczą o proporcjonalności środków podejmowanych przez pracowników ochrony. Nie miało miejsce również zachowanie, które mogłoby być zakalikowane jako zastraszanie. Materiał dowodowy nie wskazuje na jakikolwiek przejaw agresji interweniujących pracowników ochrony w stosunku do klientki. W szczególności nie zasługuje na to informowanie osoby ujętej o przyczynach ujęcia. Dobra osobiste klientki nie zostały w żaden sposób naruszone.

W związku z powyższym, w naszej ocenie, przedstawiony przez klientkę opis zdarzenia nie pokrywa się w kluczowych aspektach z udokumentowanym stanem faktycznym. W toku interwencji nie doszło do jakiegokolwiek naruszenia przepisów prawa lub zasad profesjonalizmu.

Relacja internautki

Nie jest tajemnicą, że w supermarketach zlokalizowanych na terenie Polski potrafi dochodzić do naprawdę kuriozalnych sytuacji. Z tego powodu wiele sieci decyduje się na wsparcie pracowników ochroną, która znajduje się na miejscu i ma na calu rozwiązywać konfliktowe sytuacje oraz przeciwdziałać różnym przejawom łamania prawa. Okazuje się jednak, że nie zawsze wszystko przebiega tak, jak powinno.

Przekonać się o tym mogła pani Sylwia, która postanowiła się udać na zakupy do Lidla w Żywcu. Tuż przed pracą kobieta odwiedza dyskont, aby zakupić kilka najważniejszych produktów. Skończyło się na masie nerwów, stresu i ponad 1,5-godzinnym spóźnieniem do biura. Wszystko przez zachowanie ochrony oraz interwencję policji. Co się dokładnie wydarzyło?

To, co się dzieje, jest nienormalne - relacjonuje na TikToku.

Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

Image_20240516_193822_288.jpeg
Jeden ze sklepów sieci Lidl. Fot. Goniec.pl (zdjęcie ilustracyjne).
ZUS daje nawet 312,71 zł dopłaty do rachunków za prąd. Mało kto wie o tym dodatku, są pewne warunki Masz w domu stary dowód osobisty? Lepiej go nie wyrzucaj, możesz dostać większą emeryturę

To miały być zwykłe zakupy w Lidlu

O całym zajściu pani Sylwia postanowiła opowiedzieć za pośrednictwem swojego konta na TikToku. Jak bowiem zapewniła, zależało jej na tym, aby cała sprawa dotarła zarówno do pracowników Lidla, jak i wielu Polaków. Jak twierdzi, wszystko zaczęło się od zwykłych zakupów, podczas których chciała zaopatrzyć się w kwiaty, mleko, bułki oraz trzy croissanty. Po odnalezieniu wszystkich produktów udała się do kasy samoobsługowej, gdzie w skanowaniu produktów miał pomagać jej jeden z pracowników.

ZOBACZ: Zamontowali fotowoltaikę i nie dopilnowali jednej rzeczy. Rachunek za prąd 5000 zł zamiast 300 zł

To właśnie tuż po zakończeniu opłacania należności doszło do opisywanej sytuacji. Nagle do kobiety miał podbiec jeden z ochroniarzy, który kazał jej pokazać paragon za zakupy. Tuż po tym poprosił ją o okazanie zakupionych croissantów.

A ten croissant? Co to jest? - miał dopytywać ochroniarz.

Kobieta wytłumaczyła, że zakupiła trzy sztuki i normalnie za nie zapłaciła. Ochroniarz odpowiedział na to, że “to nie są trzy maślane croissanty. Jeden z nich nie jest maślany”. Lekko zdezorientowana pani Sylwia miała na to opowiedzieć, że bez problemu ureguluje różnicę, ponieważ najwidoczniej musiała się pomylić, kasując produkt. Jej tłumaczenia okazały się jednak zbędne, ponieważ pracownik dyskontu postanowił na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość.

On powiedział, że nie, już teraz idziemy na zaplecze - relacjonuje.

Na miejsce wezwano policję

Ze słów kobiety wynika, że odmówiła ona udania się na zaplecze, ponieważ spieszyła się do pracy i nie uważała, że zrobiła coś złego. Tym bardziej, że ciągle podkreślała, ze ureguluje opisywaną różnicę w cenie. Reakcja pani Sylwii miała się jednak spotkać ze sporym wybuchem złości po stronie ochroniarza, do którego doszedł drugi kolega z pracy. Między mężczyznami odbyła się krótka dyskusja, która poskutkowała wezwaniem na miejsce policji.

  • To jest oszustwo i przestępstwo, co Pani zrobiła - mówił jeden z ochroniarzy,
  • Skoro ona stawia opór, to dzwoń na policję - rzucił drugi mężczyzna.

ZOBACZ: Wystarczy tylko jeden "świstek". Te osoby nie muszą płacić abonamentu RTV

Kobieta opisała, że następnie spędziła z ochroniarzami kilkanaście minut, oczekując na przyjazd mundurowych. Wszystko miało się już rozgrywać na wspomnianym zapleczu. Pani Sylwia podkreśla, że w trakcie czekania na policje mężczyźni mieli rzekomo ją zastraszać - “Absurdalna sytuacja. Nie przypuszczałam, że coś takiego mnie spotka” - podkreśla na nagraniu.

Gdy policja przyjechała na miejsce, okazało się, że różnica w cenie towaru, który zakupiła pani Sylwia, miała wynosić zaledwie 2 złote. Ochroniarz, rozmawiając ze służbami, miał podkreślać, że całą sprawę należy potraktować jako kradzież. Kobieta, słysząc te słowa, sięgnęła za telefon i zadzwoniła do swojego partnera, aby ten skonsultował się z prawnikiem. Ona sama natomiast miała dostać silnego ataku paniki.

Nie mogłam złapać oddechu. Poczułam ból w klatce i brzuchu, nie wiedziałam, co się dzieje. Pierwszy raz miałam taką sytuację w życiu. (…) Jest mi bardzo przykro. Chcę tę sytuację nagłośnić, bo to, do czego posuwają się ochroniarze w sklepach, jest nienormalne. Mam tak złe wspomnienia z tym miejscem, że nie wyobrażam sobie jechać tam na zakupy. Do tej pory dochodzę do siebie emocjonalnie - zapewnia użytkowniczka TikToka.

Ostatecznie policja uznała, że czynu kobiety nie można potraktować jako przestępstwo. Pani Sylwia uregulowała więc na kasie różnicę w wysokości 1,12 zł i opuściła sklep. Teraz głos w sprawie zabrać postanowili funkcjonariusze oraz pracownicy sieci sklepów Lidl.

Policja i sieć sklepów Lidl komentuje sytuację

Z Komendą Miejską Policji w Żywcu skontaktować się postanowili dziennikarze serwisu o2.pl. Z ich relacji wynika, że interwencja miała mieć miejsce 19 marca 2025 roku. Policjanci otrzymali wówczas zgłoszenie ze sklepu sieci Lidl dotyczące kradzieży produktu w wysokości około 2 złotych. Mundurowi oczywiście udali się na miejsce, gdzie zastali ochroniarzy wraz z 31-letnią kobietą. W dalszym toku służby ustaliły, że klientka pomyliła się podczas kasowania produktów. Z tego powodu ostatecznie uregulowała ona należności w obecności funkcjonariuszy.

ZOBACZ: Otrzymała list z ZUS, gdy go otworzyła, aż ją zamurowało. Tego nie przewidziała, chodzi o emeryturę

AKTUALIZACJA: 21.03.2025, 10:01

Głos w sprawie zabrał Lidl Polska, który w oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji podkreślił, że firma ochroniarska postępowała według standardowych procedur dotyczących tego typu przypadków. 

Niezwłocznie po zgłoszeniu zdarzenia przez klientkę w mediach społecznościowych rozpoczęliśmy jego wewnętrzną weryfikację. Z dokumentacji i nagrania przekazanych nam przez firmę ochroniarską sklepu w Żywcu wynika, że w zaistniałej sytuacji, tj. podejrzenia kradzieży, została wdrożona standardowa procedura, obejmująca m.in. rozmowę z ochroniarzem. 

W sytuacji, gdy klientka/klient nie wyraża chęci wyjaśnienia sytuacji i nie współpracuje z ochroną, na miejsce zostaje wezwana Policja. W przytoczonej sytuacji, po interwencji służb klientka uregulowała należność za zakupiony produkt.

Zapewniamy, że komfort i zadowolenie naszych klientów zawsze są dla nas priorytetem.