Skandal na SOR. 10-latek z urazem głowy nie otrzymał żadnej pomocy

Szok i niedowierzanie na pomorskim oddziale ratunkowym. Matka z rannym dzieckiem szukała pilnej pomocy w jednym z największych szpitali regionu, ale usłyszała słowa, które trudno zrozumieć. Sprawa wywołała burzę i trafiła już na biurko Rzecznika Praw Pacjenta.
Dramatyczna wizyta na SOR i brak pomocy
Do niepokojącego zdarzenia doszło w Szpitalu Miejskim im. św. Wincentego a Paulo w Gdyni. Matka 10-letniego chłopca, który doznał groźnego urazu głowy, zgłosiła się na tamtejszy SOR z nadzieją na szybką interwencję.
Na miejscu nie było jednak ani kolejki, ani pomocy. Zamiast badania, kobieta usłyszała od personelu, że szpital nie udzieli pomocy jej dziecku z powodu braku lekarza specjalisty.
Zbulwersowana matka próbowała uzyskać informację, gdzie powinna się udać i jak długo będzie musiała czekać na wsparcie. Odpowiedzi były ogólnikowe, a personel nie potrafił określić czasu oczekiwania na karetkę ani wskazać, kiedy dziecko może otrzymać potrzebną opiekę.

Stan dziecka się pogorszył
Zostawiona bez wsparcia matka podjęła decyzję o natychmiastowym transporcie syna do Gdańska. W trakcie drogi stan chłopca pogorszył się, pojawiły się nudności i senność, co dodatkowo wzbudziło niepokój.
Po konsultacji telefonicznej z operatorem numeru alarmowego kobieta otrzymała instrukcje postępowania i została skierowana do odpowiedniego szpitala w Gdańsku. Dopiero tam dziecko zostało szybko zbadane, a następnie skierowane na niezbędne badania obrazowe.
Ostatecznie nie stwierdzono poważnych obrażeń, ale cała sytuacja mogła skończyć się tragicznie, gdyby nie szybka reakcja matki i jej decyzja o dalszej drodze do Gdańska.
ZOBACZ TAKŻE: Tak teraz wygląda teraz Aneta Zając. Gwiazda "Pierwszej miłości" przeszła nieprawdopodobną metamorfozę
Szpital przeprasza, sprawa trafia do Rzecznika Praw Pacjenta
Po nagłośnieniu sytuacji głos zabrało kierownictwo gdyńskiego szpitala, potwierdzając brak dostępnego chirurga dziecięcego i przepraszając rodzinę.
Przedstawiciele szpitala tłumaczą, że czasami dochodzi do takich sytuacji ze względu na niedobory kadrowe w zakresie chirurgii dziecięcej. Sprawą zainteresował się już Narodowy Fundusz Zdrowia oraz Rzecznik Praw Pacjenta, który wszczął postępowanie wyjaśniające.
W tej chwili trwa analiza dokumentacji i ustalanie, czy doszło do naruszenia praw pacjenta, a także jakie kroki naprawcze powinny zostać podjęte, by podobne sytuacje nie powtarzały się w przyszłości.





































