Myślał, że nikt go nie widzi. Nagrało się, co zrobił w sklepie, policja w akcji
W sklepie w Sierpcu nie mogli uwierzyć w to, co robi jeden z klientów. Młody mężczyzna za nic miał innych ludzi i… oddawał mocz na ubrania wiszące na wieszakach. Wszystko uwieczniły kamery monitoringu, a wezwana na miejsce policja kwituje ten wybryk wymownymi słowami: "sam nie kupił i nie dał kupić innym". Co tam się stało?
Nietypowa interwencja policji w sklepie, klient przekroczył wszelkie granice
W środę 29 marca policjanci z Sierpca na Mazowszu zostali wezwani do centrum handlowego. Pracownicy jednego ze sklepów odzieżowych byli przerażeni tym, co robi młody mężczyzna.
Klient za nic miał obecną w sklepie obsługę. Co więcej, dobitnie pokazał, że za nic ma także innych ludzi, którzy mogliby kupić ubrania. Policjanci wezwani na miejsce otrzymali informację, iż interwencja podejmowana jest “w związku z niewłaściwym zachowaniem młodego mężczyzny”. To bardzo delikatny opis tego, co robił 25-latek.
Nie wypłacisz pieniędzy, nie zapłacisz kartą. Lepiej wypłacić gotówkęMłody mężczyzna dopuścił się obrzydliwego czynu
Po dotarciu do sklepu policjanci dowiedzieli się, dlaczego dokładnie zostali wezwani. Obsługa nie miała zamiaru ukrywać, że mężczyzna wydawał się pomylić sklep z toaletą, gdyż załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne.
- Klient oddawał mocz na odzież znajdującą się na wieszakach sklepowych - oświadczyła wprost asp. Katarzyna Krukowska, która zrelacjonowała środowe zdarzenie w sklepie w Sierpcu.
Straty na blisko 4,5 tys. zł, klientowi grozi nawet 5 lat więzienia
Wybryk 25-latka zarejestrowały kamery monitoringu. Klient, do którego wezwano policję, nie miał zamiaru wypierać się wybryku i brnąć w lawinę kłamstw. - 25-latek przyznał się do zniszczenia mienia. Nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania - przekazała asp. Krukowska.
Teraz młody mężczyzna musi liczyć się z konsekwencjami czynów. Od razu został zatrzymany, ale to nie koniec jego problemów. Łączne straty wyceniona na niemal 4500 zł. - Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności - wyjaśniła policjantka.