Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Grzegorz Borys nadal nieuchwytny. Ekspert wskazuje, kto powinien zacząć go szukać
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 06.11.2023 10:36

Grzegorz Borys nadal nieuchwytny. Ekspert wskazuje, kto powinien zacząć go szukać

Grzegorz Borys strażacy policja
(zdj. ilustracyjne) ARTUR BARBAROWSKI/East News; Pomorska Policja

Poszukiwania Grzegorza Borysa trwają. Ceniony ekspert, biorący udział w głośnych sprawach zaginięć, zabrał głos na temat tego, jak wygląda praca na terenie lasu Trójmiejskiego Pąku Krajobrazowego. Maciej Rokus mówi wprost, że gdyby on był osobą decyzyjną, to do akcji zaangażowałby konkretną grupę specjalistów. Wyjaśnił dlaczego.

Poszukiwania Grzegorz Borysa trwają, ekspert ocenia działania nurków

Grzegorz Borys nadal pozostaje nieuchwytny. Policja miała zacieśniać krąg wokół terenu, gdzie ukrywa się 44-latek oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem dokonanym na 6-letnim synu, jednak nadal brak informacji o schwytaniu żołnierza.

Głos w sprawie zabrał nie tylko Krzysztof Rutkowski, który zapowiadał, że jego ekipa wkroczy do lasu Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Maciej Rokus to pełnomocnik wojewody warmińsko-mazurskiego do spraw bezpieczeństwa. To także doświadczony w poszukiwaniach w zbiornikach wodnych ekspert, a jego słowa rzucają nowe światło na temat tego, jak wygląda akcja służb w związku z poszukiwaniami Grzegorza Borysa.

Stanowcze słowa emerytowanego policjanta o poszukiwaniach Grzegorza Borysa. "To będzie potwarz dla policji"

Nurkowie postawieni zostali przed wybitnie trudnym zadaniem

Do akcji przeczesywania trudnego terenu TPK zaangażowano nurków. 1 listopada doszło do tragedii, w której czasie życie stracił mody funkcjonariusz przeczesujący jeden ze zbiorników wodnych. Maciej Rokus mówi wprost, że teren, gdzie prowadzona jest akcja, jest wybitnie trudny.

ZOBACZ: Sąsiedzi Grzegorza Borysa zabrali głos, padły gorzkie słowa o policji. “Nie kupuję tego”

- Torfowiska, tereny bagniste, zalane obszary leśne o niewielkich głębokościach, do 3 metrów. Przede wszystkim trudność sprawia znikoma przejrzystość wody. Woda jest ciemnobrązowa, a jeżeli naruszymy osady denne, staje się czarna. Nic w takiej wodzie nie widać - wyjaśnia ekspert i dodaje, że latarka nic nie daje i nurkowie muszą opierać się na zmyśle dotyku. Wskazał, że zaplątanie się w takim terenie nie jest zaskoczeniem. Do akcji powinni zostać skierowani konkretni ludzie.

Ekspert wysłałby do poszukiwań nurków speleologów, podał powód

Nurkowie przeczesujący tereny w poszukiwaniu Grzegorza Borysa polegają na kompasie oraz dotyku. - W takiej wodzie mamy dużo konarów drzew. Można się w nie zaplątać. Wyplątanie jest bardzo czasochłonne. Trafiają się także pływające kępy przy torfowiskach i nieświadomie można pod taką kępę się dostać - dodał Maciej Roku w rozmowie z Faktem.

ZOBACZ: W lesie znaleziono zwłoki mężczyzny. Wszystko wskazuje, że był poszukiwany

Ekspert dodał, że chociaż to czasochłonne to w jego opinii przed wypuszczeniem nurka do wody, warto uporządkować teren akcji. Ten mozolny zabieg może zaowocować konkretnymi efektami. Niemniej akcja ta pozostaje w sferze wybitnie trudnych zadań. Szczególnie jedna grupa nurków powinna być zaangażowana w poszukiwania Grzegorza Borysa.

- Gdybym osobiście miał zadysponować ekipę do nurkowania, skierowałbym tam nurków speleologów. Ludzi, którzy mają doświadczenie w nurkowaniu jaskiniowym. Cechuje ich silna konstrukcja psychiczna, mają swoje wytyczne i w sytuacji zagrożenia będą długo czekali w jednym punkcie, aż nadejdzie pomoc. W bezruchu potrafią powstrzymywać emocje - tłumaczy ekspert. 

Źródło: fakt