Chcieli pochować 5-miesięcznego Piotrusia. Ciało zostało wydane komu innemu
20 maja zmarł 5-miesięczny Piotruś z Przemkowa. Dziecko było ofiarą przemocy domowej. Do ostatnich chwili u jego boku byli rodzice zastępczy, którzy mieli głęboką nadzieję, że będą mogli zorganizować pogrzeb chłopca. Nie wydano im jednak ciała Piotrusia. - Bezduszny system - mówią pełni żalu.
Tragedia Piotrusia z Przemkowa
Jak ustalili śledczy, 5-miesięczny Piotruś był ofiarą przemocy domowej niemal od urodzenia. Chłopiec w marcu trafił do szpitala w Zielonej Górze w stanie krytycznym. Lekarze od razu stwierdzili, że dziecko było bite, a obrażenia wskazują na znęcanie się nad dzieckiem.
O wszystkim powiadomiono policję, która zatrzymała rodziców chłopca. Marcin G. i Monika M. trafili do aresztu. Pozbawiono ich również praw rodzicielskich.
Nie żyje 18-latek, jedna osoba w szpitalu. Z samochodu zostały szczątkiRodzina zastępcza nie pochowa Piotrusia
Historia Piotrusia poruszyła serca Joanny i Mariana Krellów, którzy otoczyli dziecko opieką jako rodzice zastępczy. Niestety obrażenia chłopca, których doznał w wyniku przemocy domowej, był zbyt rozległe. Piotruś zmarł 20 maja.
ZOBACZ: Wszczął awanturę w trakcie komunii. Musiała interweniować policja
Rodzice zastępczy pomimo tragedii do końca wierzyli, że to oni będą mogli pochować chłopca i zorganizować mu pogrzeb. Tak się jednak nie stało. Jak informuje "Fakt", po badaniach sekcyjnych ciało Piotrusia zostało wydane biologicznej siostrze matki dziecka. Krellowie nie kryją rozczarowania i żalu. Uważają, że "bezduszny system po raz kolejny zawiódł".
Po tak ogromnej stracie pragnęliśmy jedynie zapewnić mu godne pożegnanie, na jakie zasługuje każde dziecko. Chcieliśmy, aby mógł spocząć w miejscu, które otoczymy opieką i miłością, jaką darzyliśmy go przez całe jego króciutkie życie - napisała w mediach społecznościowych pani Joanna.
"Bezduszny system zawiódł Piotrusia i nas"
Joanna Krell w rozmowie z "Faktem" nie ukrywa swego rozgoryczenia. Mówi o zmianach, jakie należy wprowadzić w polskim prawie.
Kolejny raz bezduszny system zawiódł Piotrusia i nas - rodzinę zastępczą. Nasze serce pękły. To chore prawo musi się zmienić. Nie może być tak, że my nie mamy żadnych praw - przyznaje kobieta.
ZOBACZ: Nie żyje 4-latka, matka ciężko ranna. Nowe, porażające ustalenia
Rodzina zastępcza nie ma wątpliwości, że tragedii można było zapobiec gdyby ktoś w porę zareagował na cierpienie Piotrusia. Pani Joanna podkreśla, że razem z mężem są pogrążeni w ogromnym smutku. "Najpierw zawiedliśmy wszyscy Piotrusia, a dziś oddany został osobom, które go nie znają" - napisała.
Nie rozumiem tej decyzji o odebraniu nam prawa do pochówku. Jest dla nas niezrozumiała i niezwykle bolesna. Czujemy się zepchnięci na margines, mimo że to my byliśmy przy nim kiedy najbardziej tego potrzebował. Jego odejście pozostawiło w naszych sercach ogromną pustkę, a możliwość zorganizowania godnego pożegnania była dla nas jednym z nielicznych sposobów na ukojenie tego bólu - zaznacza pani Joanna.