Dramatyczny wypadek, nie żyje dwóch 18-latów. Strażacy ujawnili, co zastali na miejscu tragedii

Tragedia, do której doszło w niedzielny poranek na Podlasiu wstrząsnęła całą Polską. W wypadku samochodowym zginęło dwóch 18-latków, a sześć osób trafiło do szpitala. Tymczasem lokalni strażacy ujawnili to, co zastali, kiedy zjawili się na miejscu zdarzenia.
Tragedia na Podlasiu
Tragiczne sceny rozegrały się w niedzielny poranek, 30 marca na ulicy Ogrodowej w Chełmie. doszło tam do wypadku, w którym udział brał udział samochód osobowy. Znajdowało się aż dziesięcioro nastolatków. Na miejsce natychmiast ruszyły wszystkie służby, w tym policja, straż pożarna i ratownicy medyczni.

Wypadek na prostym odcinku drogi
Do wypadku doszło około godziny 4:00 nad ranem w centrum miasta. “19-latek kierujący Toyotą w obszarze zabudowanym na prostym odcinku drogi nie dostosował prędkości do warunków ruchu w wyniku czego zjechał z drogi, uderzył w słup latarni oświetleniowej, następnie w ogrodzenie posesji doprowadzając do przewrócenia się pojazdu” - czytamy w komunikacie lubelskich policjantów.
ZOBACZ: Potężna awantura przed spotkaniem Kaczyńskiego. Policjanci musieli wkroczyć do akcji
Bilans tego zdarzenia jest tragiczny - nie żyje dwóch 18-latków. Tymczasem strażacy ujawnili, co dokładnie zastali na miejscu tragedii.
Strażacy ujawnili, co zastali na miejscu tragedii
W samochodzie znajdowało się 10 młodych osób w wieku od 16 do 19 lat. “Niestety dwóch 18-letnich pasażerów w wyniku odniesionych obrażeń poniosło śmierć na miejscu” - informują mundurowi. Pozostałe osoby po wypadku były przytomne, dwie zostały opatrzone na miejscu, a sześć, w tym kierowca, trafiło do szpitala. Pięć z nich po badaniach opuściło placówkę medyczną. Wszyscy pochodzą z powiatu chełmskiego.
19-letni kierowca miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie. Pobrano od niego krew do badań. Jak przekazała Interii oficer prasowa z KMP w Chełmie nadkomisarz Ewa Czyż, kiedy młody mężczyzna wyszedł z placówki, został zatrzymany przez policję. “Decyzją prokuratora, który nadzoruje czynności na miejscu zdarzenia, kierowca został zatrzymany po wyjściu ze szpitala” - dowiedział się serwis. Po wytrzeźwieniu będą z nim prowadzone dalsze czynności procesowe. Okoliczności wypadku bada policja pod nadzorem prokuratora. Wykonano m.in. czynności z udziałem biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych.
Apelujemy do wszystkich uczestników ruchu drogowego o zachowanie rozsądku na drodze oraz jazdę zgodną z przepisami. Odrobina wyobraźni, przestrzeganie przepisów ruchu drogowego i podstawowe zasady bezpieczeństwa z pewnością wystarczą, by uniknąć tragedii na drodze - apelują mundurowi z Chełma.
ZOBACZ: Nadciąga nagłe załamanie pogody, zacznie się już za chwilę. Śnieg i przymrozki to nie wszystko
Na miejscu zdarzenia był reporter Polsat News Łukasz Dubaniewicz. “To, co zastaliśmy, mrozi krew w żyłach. Zniszczenia dowodzą, że prędkość była znaczna” - przekazał. Swoją relację przedstawili również strażacy. “Zostaliśmy zadysponowani do tego zdarzenia po godzinie 4. Na miejsce udały się dwa zastępy straży pożarnej i ośmiu ratowników” - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Wojciech Chudoba ze straży pożarnej w Chełmie. Dodał, że wszyscy podróżujący autem, łącznie z ofiarami śmiertelnymi, znajdowali się poza pojazdem. Na razie nie wiadomo jednak, czy wypadły z auta powodu potężnej siły uderzenia, czy zostały wyciągnięte przez uczestników wypadku.
Według nieoficjalnych informacji WP kilka osób uczestniczących w wypadku mogło podróżować w bagażniku. “Nasi ratownicy nikogo z samochodu nie wyciągali. Nie było konieczności używania narzędzi hydraulicznych. Większych zniszczeń przedziału osobowego nie było. Samochód znajdował się na dachu, ale przedział pasażerski nie był mocno uszkodzony” - dodał strażak.










































