Kierowca pługopiaskarki wykazał się skrajną bezmyślnością. To, w jaki sposób wykonywał swoją pracę, dosłownie odbiera mowę. Wskutek jego fatalnego zachowania aż 12 osób zostało rannych, a kilkadziesiąt samochodów uległo uszkodzeniu. Oglądając poniższe nagranie, zastanawiamy się nad jedną, zasadniczą kwestią. Jak bardzo jego antybohater nie lubi swojej pracy. To, co zrobił, dosłownie przechodzi wszelkie wyobrażenie. Nie od dziś wiadomo, że nieodpowiednie osoby na nieodpowiednim stanowisku mogą prokurować wiele niebezpiecznych sytuacji. Taki stan rzeczy idealnie obrazuje poniższa sytuacja, która miała miejsce na jednej z amerykańskich autostrad w stanie Ohio. Poniższe nagranie ukazuje sytuację, w której kierujący pługopiaskarką zrzucał śnieg na sąsiednią jezdnię. Warto podkreślić, że w tym samym czasie poruszały się nią inne pojazdy. Materiał wideo udowadnia, że cały incydent był niezwykle niebezpieczny. Ogromna ilość śniegu, a także lody uderzała w samochody poruszające się z niebagatelną prędkością. Finalnie, nieodpowiedzialne zachowanie wyrządziło wiele szkód. Zarządca drogi przekazał, że w wyniku tego zdarzenia uszkodzeniom uległo około 50 samochodów, zarówno osobowych, jak i ciężarowych.Wielu zmotoryzowanych straciło panowanie nad swoimi pojazdami, co doprowadziło do licznych kolizji. Według tamtejszych mediów, poszkodowanych zostało 12 osób. Na szczęście ich życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Dokładnie nie wiadomo, co stało za tak kuriozalnym zachowaniem kierowcy pługopiaskarki. Tuż po zatrzymaniu został on wysłany na testy, które mają odpowiedzieć, czy w chwili zdarzenia znajdował się pod wpływem alkoholu bądź też środków odurzających.Oczywiście biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności tego zdarzenia, poszkodowani kierowcy mogą starać się o odszkodowanie. Mamy nadzieję, że poniesione przez nich straty zostaną odpowiednio zrekompensowane. Warto podkreślić, że poniższy materiał wideo w dobitny sposób ukazuje, że na publicznej drodze w każdej chwili może dojść do niestandardowego incydentu. To właśnie dlatego, warto mieć się na baczności. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konin: 74-latek popełnił samobójstwo na SOR-ze. Prokuratura bada sprawęTusk zapowiada drugą waloryzację. "Nie pozwolimy okraść ludzi z pieniędzy, które im się należą"Paweł Kukiz skomentował swoje taśmy. Zdradził, dlaczego nie chce upadku rząduJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Viral Hog
Nie żyją dwie osoby, które zostały dziś porwane przez lawiny w Tatrach. Narciarz przysypany przez śnieg w Kotle Gąsienicowym zmarł w szpitalu. Ciało kolejnej ofiary zostało wydobyte przez ratowników ze stawu w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.Lawiny śnieżne zeszły w dwóch miejscach niemal w tym samym czasie. W rejonie Kasprowego Wiechu zwały śniegu przygniotły narciarza, który zjeżdżał poza wyznaczoną trasą w Kotle Gąsienicowym. O zdarzeniu TOPR poinformowali inni narciarze.
W piątek 28 stycznia wieczorem doszło do czołowego zderzenia dwóch samochodów osobowych w Zielonej Górze. Za kierownicą jednego z nich siedział Waldemar Sługocki poseł Koalicji Obywatelskiej i szef lubuskiej Platformy Obywatelskiej. Polityk trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację.O wypadku jako pierwszy napisał portal newslubuski.pl. Na zdjęciu z tego zdarzenia widać, że obydwa samochody zostały doszczętnie zniszczone. Na szczęście, życiu polityka, który uczestniczył w zdarzeniu, nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej sprawcy pozwala uzyskać odszkodowanie na pokrycie kosztów naprawy pojazdu poszkodowanego. Warto sprawdzić, czy należy ci się dopłata do wypłaconej rekompensaty.Nawet najbardziej doświadczonym kierowcom zdarzają się kolizje drogowe. Poszkodowani niestety często godzą się na pierwszą proponowaną kwotę odszkodowania, nie wiedząc o tym, że można ją znacząco podnieść.Samodzielna walka z firmami ubezpieczeniowymi może być skazana na porażkę. Wynika to z faktu, że wielu uczestników ruchu drogowego ma niewielkie doświadczenie w odwoływaniu się od decyzji wyżej wymienionych podmiotów.Helpfind, niezależny ekspert ds. odszkodowań, pomaga poszkodowanym w walce o większe pieniądze:przeprowadzając bezpłatną i niezobowiązującą analizę kosztorysu naprawy pojazdu,dopłacając do odszkodowania nawet w 48h (średnia wysokość dopłaty: 2300 zł).
Jak poinformował jeden z lokalnych portali radio5.com.pl, tamtejsi policjanci ustali, że chłopiec przebiegał przez ulicę, kiedy potrąciła go ciężarówka. Trasa Kętrzyn – Bartoszyce, na której doszło do tego zdarzenia, jest całkowicie zablokowana. Miejscowi policjanci kierują ruchem. Wyznaczono objazd przez pobliskie miejscowości Korsze i Reszel. W tragiczny sposób rozpoczęły się tegoroczne ferie zimowe w powiecie kętrzyńskim. W poniedziałek 24 stycznia na jednym z odcinków drogi wojewódzkiej numer 592 doszło do fatalnego wypadku z udziałem młodego pieszego. Do niewyobrażalnej tragedii doszło w poniedziałkowe popołudnie na jednej z tras województwa warmińsko-mazurskiego. 12-letni chłopiec zginął pod kołami ciężarówki. Policjanci ustalają szczegółowe okoliczności tego incydentu.- Na miejscu zginął 12-letni chłopiec, który został potrącony przez samochód ciężarowy. Kierowca pojazdu został poddany badaniu alkomatem, które wykazało, że w chwili zdarzenia był trzeźwy. Dodatkowo jego zachowanie nie budziło żadnych zastrzeżeń - przekazała w rozmowie z goniec.pl asp. Ewelina Piaścik, oficer prasowy z Komendy Powiatowej Policji w Kętrzynie. Miał on miejsce tuż po godzinie 12.46, kiedy to miejscowe służby zostały zaalarmowane o wypadku ze skutkiem śmiertelnym w miejscowości Dzikowina w gminie Korsze. Na miejscu zdarzenia wciąż znajdują się lokalne służby, które wykonują swoją pracę pod nadzorem prokuratora. W związku z tym tragicznym incydentem został powołany biegły z zakresu wypadków drogowych, który będzie pracował na miejscu zdarzenia. - dodała w rozmowie z goniec.pl asp. Ewelina Piaścik.
Niedzielny wieczór w Kostrzynie nad Odrą stał pod znakiem koszmarnego incydentu, do którego doszło na jednym z tamtejszych przejść dla pieszych. Kierowca Jeepa potrącił trójkę nastolatków chcących przejść na drugą stronę jezdni. Ranni zostali przetransportowani do najbliższej placówki medycznej. Do przerażającego zdarzenia doszło 23 stycznia tuż po godzinie 19.00 na jednym z przejść dla pieszych ulokowanym na ulicy Sikorskiego w Kostrzynie nad Odrą (woj. lubuskie). W grupę nastolatków przechodzących przez pasy wjechał kierowca samochodu osobowego marki Jeep. Wiadomo, że za kierownicą pojazdu zasiadał 61-letni mężczyzna. W wyniku tego incydentu poszkodowane zostały 3 osoby. 16-letnia dziewczyna, 16-letni chłopiec oraz 14-latka zostali niezwłocznie przetransportowani do lokalnego szpitala. - Ze wstępnych informacji, jakie mamy, wynika, że jedna z dziewczyn doznała urazu brzucha, a dwoje jej znajomych prawdopodobnie złamania nogi - przekazała Magdalena Ziętek z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim. W chwili zdarzenia przez pasy przechodził także inny chłopiec, jednak miał on zdecydowanie więcej szczęścia niż jego rówieśnicy i uniknął potrącenia. 61-letni kierowca jeepa został poddany badaniu alkomatem. Nie wykazało ono obecności alkoholu w jego organizmie. Według informacji przekazanych przez "Gazetę Lubuską" siła uderzenia była tak duża, że poszkodowani zostali odrzuceni na kilka metrów. Szczegółowe okoliczności tego przerażającego incydentu będą ustalane przez lokalnych policjantów. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje prof. Jacek Trznadel. Krytyk literacki miał 91 latNowe wieści ws. kwarantanny. Ważne zmiany, padła dataWrzuciła do sieci sprawdzian dziecka z dysleksją. "Nie wierzę w to, co widzę"Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: tvn24.pl / Gazeta Lubuska
Do poważnego wypadku doszło w poniedziałek rano na drodze krajowej nr 60 pod Płockiem. Kierujący samochodem osobowym stracił panowanie nad autem i doprowadził do zderzenia czołowego z samochodem ciężarowym, następnie do ponownego zderzenia z busem. Trzech kierowców trafiło do szpitala. Droga jest zablokowana.Do zdarzenia doszło około godz. 7:45 na drodze krajowej nr 60, za Wolą Łącką w kierunku Płocka. 18-latek kierujący volvo s60 na łuku drogi nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze.- Kierujący samochodem osobowym stracił panowanie nad autem, doprowadzając do zderzenia czołowego z pojazdem ciężarowym maz. Kierowca ciężarówki, siłą uderzenia zjechał do pobliskiego rowu, z kolei volvo ponownie czołowo zderzyło się z busem renault - przekazała w rozmowie z Goniec.pl asp. Krystyna Kowalska z Komendy Miejskiej Policji w Płocku.Kierowcy z obrażeniami ciała przewiezieni zostali do szpitala. Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego prowadzą na miejscu czynności. Droga krajowa nr 60 jest całkowicie zablokowana. Jak informuje GDDKiA utrudnienia wtórne potrwają do ok. godz. 12:00- Policjanci kierują na objazdy pobliskimi drogami - dodaje asp. Krystyna Kowalska.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plMazowsze. Wypadek na DK50. TIR po zderzeniu z osobówką uderzył w dom jednorodzinnyTragiczny wypadek pod Błoniem. Ściana osunęła się na robotnika, mężczyzna nie żyjeMarcin "Borkoś" Borkowski wraca do zdrowia. "Jestem w stanie poruszać się samodzielnie"Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Opony zimowe to zaledwie wierzchołek góry lodowej w dostosowywaniu auta do niskich temperatur. Niemniej jednak są one istotnym elementem, który wpływa na bezpieczną, a także bezkolizyjną jazdę. W dobitny sposób przekonał się o tym pewien kierowca, który wpadł w niekontrolowany poślizg przy 40 km/h. Zimowe warunki atmosferyczne wpływają na jakość, przede wszystkim bezpieczeństwo jazdy. Szczególnie uciążliwe są oblodzone drogi, które są poważnym problemem dla sporego grona kierowców. Jeden, nawet najmniejszy błąd może doprowadzić do utraty przyczepności, a co za tym idzie fatalnego finału. W tym przypadku kluczowe znaczenie ma potencjalna droga hamowania. O tym, że oszczędzanie na oponach się nie opłaca, przekonał się bohater poniższego nagrania. Pomimo faktu, że poruszał się z niską prędkością wynosząca 40 km/h i tak nie uniknął kłopotów. W pewnej chwili wpadł w niekontrolowany poślizg i zakończył swoją jazdę, uderzając w ogrodzenie. Na szczęście kierowcy nic poważnego się nie stało. Samochód, jak i ogrodzenie również uniknęły poważniejszych uszkodzeń. Niemniej jednak zmotoryzowany otrzymał solidną lekcję pokory. Należy podkreślić, że oszczędzanie na ogumieniu może mieć poważne konsekwencje. Ich odpowiednie dobranie, a także wysoka jakość, skutecznie minimalizują ryzyko wystąpienia różnych nieprzewidzianych zdarzeń. Niestety, ale wielu kierowców bagatelizuje problem, nadmiernie eksploatując bieżnik. Opony zimowe osiągają optymalne właściwości przy wysokości bieżnika od 3 do 4 mm.Ponadto bez regularnych inspekcji, nie mamy pewności, że nie doszło do uszkodzenia gumy. Gdy znajdziemy w oponie np. wbity gwóźdź, powinniśmy udać się na naprawę do wulkanizatora. Niskie temperatury to również potencjalne problemy z zamkami. Dlatego, jeśli jeszcze nie przesmarowaliśmy ich środkiem przeciw zamarzaniu, najwyższa pora to zrobić. Aby zapobiec niemiłym niespodziankom, dobrze jest mieć w kieszeni odmrażacz do szyb.Przy występowaniu niskich temperatur pamiętajmy także o ładowaniu akumulatora. Jeśli nam się rozładuje, nie skorzystamy z pilota, a to w połączeniu z zamarzniętymi zamkami jest najprostszym przepisem na spóźnienie się do pracy. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Adam Niedzielski prognozuje sytuację pandemiczną w następnym tygodniuLublin: służby zakończyły poszukiwania 73-latki. Tragiczny finałAdam Małysz przekazał fenomenalne wieści ws. Kamila StochaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: NaMasce.pl
W sobotę popołudniu doszło do potrącenia pieszego na Bemowie na ulicy Obrońców Tobruku nieopodal przystanku Hala Sportowa Bemowo. Do zdarzenia doszło na przejściu dla pieszych. Kobieta została zabrana do szpitala. Ulica jest zablokowana.Miejsce zdarzenia zabezpiecza policja oraz pogotowie. Potrącona kobieta trafiła do szpitala.- Zgłoszenie otrzymaliśmy o godz. 14.49. Kierujący pojazdem marki toyota potrącił na przejściu dla pieszych kobietę. Została przetransportowana do szpitala. Policjanci na miejscu prowadzą czynności mające na celu wyjaśnienie okoliczności. Z pierwszych ustaleń wynika, że kierujący samochodem był trzeźwy - przekazał w rozmowie z Goniec.pl Jarosław Florczak z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Jak informuje Warszawski Transport Publiczny, w związku ze zdarzeniem drogowym w rejonie zespołu przystankowego Hala Sportowa Bemowo występują utrudnienia w kursowaniu linii 197. Autobusy zostały skierowane na trasy objazdowe. 197 > w obu kierunkach:.. – Rudnickiego – Maczka – Powstańców Śląskich – Piastów Śląskich – Osmańczyka – Pieniążka – Obrońców Tobruku – …Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plMazowsze. Wypadek na DK50. TIR po zderzeniu z osobówką uderzył w dom jednorodzinnyTragiczny wypadek pod Błoniem. Ściana osunęła się na robotnika, mężczyzna nie żyjeMarcin "Borkoś" Borkowski wraca do zdrowia. "Jestem w stanie poruszać się samodzielnie"Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Do niebezpiecznego w skutkach wypadku doszło w sobotę rano na drodze krajowej nr 50 w Sochocinie. Samochód ciężarowy zderzył się z samochodem osobowym i uderzył w dom. Kierowca z TIR-a został zabrany do szpitala. Rodzina z domu została ewakuowana. Kierujący samochodem osobowym miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie.Z pierwszych ustaleń policjantów wynika, że kierujący citroenem 25-latek z powiatu ciechanowskiego, jadać ulicą Szkolną w Sochocinie, na skrzyżowaniu z DK50, nie ustąpił pierwszeństwa scanii z naczepą jadącą w stronę Ciechanowa.- Citroen uderzył w ciężarówkę, wytracając ją z toru jazdy. Scania zjechała na lewo, uderzyła w ogrodzenie, taranując je, następnie uderzyła w budynek mieszkalny, w którym przebywały dwie osoby. 54-letni kierowca ciężarówki, z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala. Kierowca citroena miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie. Osobom w budynku nic się nie stało - przekazała w rozmowie z Goniec.pl kom. Kinga Drężek-Zmysłowska z Komendy Powiatowej Policji w Płońsku.Policja sugeruje objazdy ul. Szkolną, a także przez rynek oraz stosowanie się do poleceń wydawanych przez służby kierujące ruchem.- Samochód ciężarowy zderzył się z samochodem osobowym, w którym podróżowały trzy osoby. W wyniku zdarzenia, pojazd ciężarowy uderzył w dom. Kierowca TIR-a został przewieziony do szpitala. Na miejscu działają cztery zastępy straży pożarnej. Czekamy na decyzję nadzoru budowlanego, co dalej z jego mieszkańcami oraz budynkiem- dodaje w rozmowie z Goniec.pl Konrad Kielczykowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Płońsku.Jak informuje Główna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, droga krajowa nr 50 jest obecnie zablokowana. Utrudnienia wtórne mogą potrwać jeszcze dwie godziny.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plMazowsze. 32-latek zabił swoją teściową. To jej ciało znaleziono w sobotę w lesieTragiczny wypadek pod Błoniem. Ściana osunęła się na robotnika, mężczyzna nie żyjeWawer. Morderstwo znanego biznesmena. Tadeusz K. był milioneremJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Kierowcy podróżujący drogą krajową nr 8 na trasie Suwałki – Budzisko powinni uzbroić się w ogromną cierpliwość. Na odcinku drogi od Budziska (wjazd na Litwę) aż do obwodnicy Suwałk występuje gigantyczny zator. Przyczyną utrudnień w ruchu jest karambol, do którego doszło na terenie Litwy. Niestety, ale nie mamy zbyt dobrych wiadomości dla osób poruszających się krajową 8 w stronę granicy z Litwą. Ruch na tym odcinku został całkowicie wstrzymany. Jest to pokłosie ogromnego karambolu, który miał miejsce po litewskiej stronie. Według informacji przekazanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, korek rozciąga się przez 25 kilometrów. O skali utrudnień może świadczyć fakt, że kolejka ciężarówek sięga obwodnicy Suwałk (S61). GDDKiA informuje, że Litwini nie wpuszczają nie wpuszcza samochodów ciężarowych, które stojących po polskiej stronie. Przewidywany czas występowania utrudnienia wynosi około 5 godzin.@GDDKiA : Około 25 km(!) ma zator na odcinku DK 8 od Budziska (wjazd na Litwę) do obw. Suwałk. To skutek karambolu po stronie litewskiej. Ruch w kierunku granicy PL/LT wstrzymany, kolejka ciężarówek sięga obwodnicy Suwałk (S61). Podróżującym w stronę LT zalecamy zjazd na parking. pic.twitter.com/nEmmkAutWx— GDDKiA Białystok (@GDDKiA_B_stok) January 21, 2022 Policja przekazała również, że w po litewskiej stronie doszło do porażającego incydentu z udziałem 8 ciężarówek. Wiadomo, że ruch od strony Litwy w kierunku Polski odbywa się płynnie. Policja rekomenduje, aby kierowcy poruszający się w kierunku północnym wybrali podróż lokalnymi drogami, a samochody ciężarowe zjechały na parkingi. Mundurowi apelują również do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie szczególnej ostrożności w czasie jazdy. "Apelujemy też o szczególną ostrożność i dostosowywanie prędkości do trudnych warunków atmosferycznych i drogowych" - można przeczytać w komunikacie policji.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konferencja ministra zdrowia. Podał porażające dane dot. COVID-19Minister zdrowia: Obligatoryjna praca zdalna dla Polaków w jednym sektorzeGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: GDDKiA Białystok / Policja
W piątek, około południa, doszło do zderzenie samochodu osobowego ze śmieciarką na tyłach Komendy Stołecznej Policji na warszawskim Muranowie. Kierująca BMW miała prawie trzy promile alkoholu w organizmie.Do kolizji doszło w pobliżu skrzyżowania ulic Nowolipki i Andersa, na tyłach Komendy Stołecznej Policji w Warszawie. Śmieciarka miała odebrać odpady z budynku policji, lecz chwilę wcześniej doszło do zderzenie z samochodem osobowym.- Do zdarzenia doszło ok. godziny 12. Samochód osobowy marki bmw zderzył się ze śmieciarką. Kierująca osobówką była pod wpływem alkoholu. Na szczęście nikt w zdarzeniu nie ucierpiał. Obecnie funkcjonariusze prowadzą swoje czynności na miejscu - przekazał w rozmowie z Goniec.pl Jarosław Florczak z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plMazowsze. 32-latek zabił swoją teściową. To jej ciało znaleziono w sobotę w lesieTragiczny wypadek pod Błoniem. Ściana osunęła się na robotnika, mężczyzna nie żyjeWawer. Morderstwo znanego biznesmena. Tadeusz K. był milioneremJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Jeden z mundurowych obecnych na miejscu zdecydował się na stanowczy ruch. Za pomocą pałki wybił tylną boczną szybę w samochodzie. W tym samym czasie jego koleżanka poinformowała służby ratunkowe. W czwartek 20 stycznia około godziny 7:20 dyżurny jaworskiej komendy otrzymał informację o pojeździe stojącym na środku drogi terenie jednej z miejscowości w gminie Paszowice. We wnętrzu auta znajdowała się nieprzytomna kobieta. Na szczęście okazało się, że nieprzytomna kobieta oddycha. Mundurowi zdołali ocucić 19-latkę przed przyjazdem służb medycznych. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Policja apeluje o reagowanie na osoby potrzebujące. Nie bądźmy obojętni wobec tych, którzy zwłaszcza teraz, w okresie zimowym, mogą potrzebować naszej pomocy.Źródło: KPP Jawor We wskazane miejsce zadysponowano policyjny patrol, który niezwłocznie przystąpił do działania. Głównym zadaniem policjantów jest przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom, a także niesienie pomocy najbardziej potrzebującym. Taki stan rzeczy odzwierciedla sytuacja, która miała miejsce na terenie województwa dolnośląskiego. - Siedząca na miejscu kierowcy, w zamkniętym aucie, młoda kobieta, nie reagowała na pukanie w szybę i wołanie funkcjonariuszy. Nie pomogły także włączone w radiowozie sygnały dźwiękowe. - przekazali jaworscy funkcjonariusze. Świadkami nietypowej interwencji byli funkcjonariusze z jaworskiej komendy. Udzielili niezbędnej pomocy potrzebującej 19-latce, która zasłabła w czasie jazdy. Szybka reakcja mundurowych zapobiegła tragedii. Nastolatka nie wiedziała, co się stało, ani gdzie się znajduje. W toku przeprowadzonych działań okazało się, że młoda kobieta choruje na insulinodporność, a jadąc do szkoły, doszło do utraty przytomności.Konferencja ministra zdrowia. Podał porażające dane dot. COVID-19Minister zdrowia: Obligatoryjna praca zdalna dla Polaków w jednym sektorzeGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowany W tym konkretnym przypadku na pochwałę zasługuje zachowanie policjantów, którzy swoim zdecydowanym działaniem zapobiegli niewyobrażalnej tragedii.
Tragiczny wypadek w Bieniewicach koło Błonia. Silny wiatr przewrócił ścianę budowanego domu, która runęła na robotnika. Straż pożarna ewakuowała mężczyznę spod gruzów, jednak przybyłe na miejsce pogotowie stwierdziło jego zgon.Do zdarzenia doszło w czwartek około godziny 15 w Bieniewicach (pow. warszawski zachodni). Obecne na miejscu osoby natychmiast wezwały straż pożarną i zespół ratownictwa medycznego.
Żołnierze Wojska Polskiego niemal w ostatniej chwili uratowali życie potrzebującej kobiety, która została poszkodowana w wyniku groźnego wypadku drogowego na jednej z dróg województwa zachodniopomorskiego. Ranna kierująca przez kilka godzin oczekiwała na niezbędną pomoc. W czwartek 20 stycznia na drodze wojewódzkiej nr 151 pod Choszcznem w woj. zachodniopomorskim dokonano porażającego odkrycia. Na brzegu rzeki kilkanaście metrów od drogi znajdował się rozbity samochód osobowy. Tuż po godzinie 7.50 lokalne służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o groźnym incydencie, który miał miejsce w miejscowości Pomień. - Wypadek miał miejsce kilka godzin wcześniej, a przejeżdżający w nocy kierowcy nie widzieli pojazdu, gdyż znajdował się on na brzegu rzeki kilkanaście metrów od drogi - przekazał mł. asp. Jacek Lipski z PSP w Choszcznie. Jako pierwsi z pomocą poszkodowanej ruszyli żołnierze Wojska Polskiego, którzy przejeżdżali tamtejszą trasą karetą sanitarną. Wiadomo, że kobieta znajdowała się w rozbitym samochodzie od kilku godzin. Mąż poszkodowanej przekazał, że po raz ostatni kontaktował się z żoną około godziny 23. - powiedziała dla goniec.pl sierż. sztab. Magda Keplin, oficer prasowy KPP w Choszcznie. Obrażenia, których doznała w trakcie wypadku, a także niska temperatura, która wychłodziła jej organizm miały mocny wpływ na jej stan. - Poszkodowana kobieta została przetransportowana do lokalnej placówki medycznej. W chwili, gdy została przekazana ratownikom medycznym, jej stan był poważny. Służby nie mogły nawiązać z nią kontaktu, a przeprowadzenie badania trzeźwości okazało się niemożliwe. - dodała w rozmowie z goniec.pl oficer prasowy KPP w Choszcznie. . Szczegółowe okoliczności tego zdarzenia wciąż są ustalane przez lokalnych funkcjonariuszy. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konferencja ministra zdrowia. Podał porażające dane dot. COVID-19Minister zdrowia: Obligatoryjna praca zdalna dla Polaków w jednym sektorzeGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Niewiarygodny refleks, a także chłodna ocena sytuacji zapobiegły groźnemu wypadkowi, do którego mogło dojść na jednym z przejść dla pieszych w Cieszynie. Nierozważny 20-latek był bliski potrącenia matki oraz jej dziecka. Jego zachowanie zostało już ukarane przez lokalnych funkcjonariuszy. Do kuriozalnego zdarzenia doszło 2 stycznia bieżącego roku na terenie Cieszyna (woj. śląskie). Przez jedno z przejść dla pieszych umiejscowionych na ulicy Zamkowej przechodziła rodzice z dwójką dzieci. Centymetry dzieliły od nieuchronnej tragedii. Kierowca osobowego audi nie ustąpił pierwszeństwa rodzinie, czym spowodował poważne zagrożenie w ruchu drogowym. Na szczęście niewiarygodnym refleksem wykazała się matka, która złapała swoje dziecko i szybkim ruchem uniknęła potrącenia. W tym przypadku jej trzeźwa reakcja zapobiegła tragedii. Moment zdarzenia został zarejestrowany przez innego kierowcę, który bez wahania przekazał materiał wideo lokalnej policji. Mundurowi ustalili tożsamość nieodpowiedzialnego kierującego. Jak się okazało, był nim 20-letni mieszkaniec Cieszyna. Został surowo ukarany za swoje bezmyślne zachowanie. Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu, a także spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym zostało "nagrodzone" przez cieszyńskich policjantów mandatem karnym w wysokości 2,5 tys. złotych. Oprócz tego na kierowcę nałożono również 10 punktów karnych.Jak się okazało, był to dopiero początek przygody nieodpowiedzialnego 20-latka z służbami mundurowymi. Kilka godzin po wyjściu z policyjnej jednostki, gdzie został nałożony na niego mandat karny, mężczyzna został wylegitymowany przez innych mundurowych, którzy ujawnili przy nim susz rośliny. Okazało się, że młody mężczyzna posiadał marihuane. Za posiadanie środków odurzających grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konferencja ministra zdrowia. Podał porażające dane dot. COVID-19Minister zdrowia: Obligatoryjna praca zdalna dla Polaków w jednym sektorzeGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Policja Śląska
Tragiczne doniesienia wprost z Francji. Nie żyje Gaspard Ulliel. Aktor zginął tragicznie w wieku zaledwie 37 lat. Niedawno dostał angaż w produkcji, na którą wyczekują fani na całym świecie. Rodzina zmarłego wydała oświadczenie.Nie żyje Gaspard Ulliel. Informacje o śmierci aktora przekazali jego najbliżsi. Rodzina wydała oficjalne oświadczenie, gdzie komentuje okoliczności odejścia.
Dwoje dzieci w wieku 8 i 9 lat oraz kobieta w aucie, które zderzyło się z pociągiem niedaleko Kutna (woj. łódzkie). Na miejsce natychmiast wezwano śmigłowiec LPR. Jest ofiara śmiertelna. Zdjęcia pokazują siłę uderzenia.Chwilę po godzinie 13 pomiędzy miejscowościami Michałów i Florek w powiecie kutnowskim doszło do tragicznego wypadku. Udział brały w nim dzieci, które nie skończyły jeszcze 10 lat.- Samochodem kierowała 39-letnia kobieta, która wiozła dwoje dzieci - powiedziała w rozmowie z goniec.pl podkom. Edyta Machnik, oficer prasowa z Komendy Powiatowej Policji w Kutnie.Zobacz zdjęcia z miejsca zdarzenia:
Świadkami niezwykle niebezpiecznego incydentu byli jastrzębscy funkcjonariusze policji. Pewien kierowca zdecydował się na szaleńczą ucieczkę ulicami miasta, stwarzając ogromne niebezpieczeństwo dla innych uczestników ruchu. Za swoją bezmyślność zapłaci naprawdę wysoką cenę. Lista jego wykroczeń została wyceniona na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Piraci drogowi to palący problem, który od lat występuje na publicznych trasach. Niestety, ale pomimo zaostrzenia obowiązujących kar, a także licznych kampanii społecznych, stan bezpieczeństwa na rodzimych trasach się nie zmienia. O tym, że na polskich drogach w każdej chwili może dojść do niecodziennego incydentu, świadczy poniższa sytuacja, która miała miejsce kilka dni temu na terenie województwa śląskiego. We wtorek 11 stycznia bieżącego roku tuż po godzinie 22.00 funkcjonariusze z Jastrzębia-Zdroju postanowili zatrzymać do kontroli drogowej samochód osobowy marki Audi. Jak się okazało, nie było to takie proste zadanie. Właściciel niemieckiej osobówki zignorował wydane przez mundurowych polecenia, po czym rozpoczął brawurową ucieczkę. Swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem stwarzał realne zagrożenie dla innych użytkowników dróg, szczególnie pieszych. Początkowo mknął jak szalony ulicami Jastrzębia-Zdroju, Zebrzydowic, a także Kończyc Małych. Pirat drogowy poruszał się całą szerokością jezdni, ignorował obowiązujące znaki drogowe, zjeżdżał na przeciwległy pas ruchu, a także pędził pod prąd. - Swoją agresywną jazdą naraził innych uczestników ruchu drogowego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - przekazali funkcjonariusze jastrzębskiej policji. Nie był to jednak koniec jego szaleńczych wybryków. - Kierowca audi spychał radiowozy z drogi, hamował bez przyczyny, utrudniał wyprzedzanie, aby nie dopuścić do jego zatrzymania. W trakcie ucieczki 32-letni kierujący uszkodził dwa radiowozy - dodali policjanci z KMP w Jastrzębiu-Zdroju. Na domiar złego 32-letni kierowca chciał potrącić interweniującego policjanta. Ostatecznie mundurowi oddali strzały, które miały zatrzymać nieodpowiedzialnego kierującego. Finalnie po przestrzeleniu opon w aucie mężczyzna oraz pasażerowie zostali zatrzymani. Wewnątrz samochodu oprócz pirata drogowego znajdował się poszukiwany 30-latek, a także 19-latka. W toku przeprowadzonych działań, mundurowi znaleźli w samochodzie broń gazową, pałkę teleskopową oraz narkotyki. Ostatecznie nieodpowiedzialny pirat drogowy został surowo ukarany za swoje czyny. - Za popełnione wykroczenia: doprowadzenie do dwóch kolizji drogowych, stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym, jazda bez wymaganej przedniej tablicy rejestracyjnej oraz kierowanie pojazdem w trakcie aktywnego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, zgodnie z nowym taryfikatorem, mundurowi nałożyli karę grzywny w kwocie 32 500 złotych oraz wnioskują o 3 lata zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. - poinformowali policjanci z KMP Jastrzębie-Zdrój. Wiadomo, że Jastrzębianin dobrowolnie poddał się karze. Dodatkowo mężczyzna usłyszał prokuratorskie zarzuty czynnej napaści na policjantów, niezatrzymanie do kontroli drogowej, posiadanie narkotyków oraz niestosowanie się do wyroku sądu. Warto podkreślić, że poszukiwany 30-letni pasażer odpowie za rozbój.Wczoraj tamtejszy sąd wydał postanowienie o ich tymczasowym aresztowaniu na 3 miesiące. Grozi im wiele lat więzienia.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Policjantka pokazała służbowy telefon. Dostała niecodziennego SMS-aKonferencja Adama Niedzielskiego. Zwrócił się do ekspertów, którzy odeszli z Rady MedycznejGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: KMP Jastrzębie-Zdrój
Chwile grozy przeżyła pewna rodzina podróżująca jedną z kujawsko-pomorskich tras. Po zmroku przed maskę samochodu osobowego wbiegł masywny łoś. Kierująca pojazdem, jak również dwoje jej dzieci trafili do najbliższej placówki medycznej. Do tego niezwykle niebezpiecznego incydentu doszło w minioną sobotę 16 stycznia na jednym z odcinków drogi krajowej numer 15 na trasie Toruń – Brodnica. Tuż po godzinie 19.00 lokalne służby otrzymały niepokojące zgłoszenie dotyczące wypadku w miejscowości Wielkie Pułkowo (woj. kujawsko-pomorskie). Osoba zgłaszająca poinformowała służby, że kobieta kierująca osobową skodą zderzyła się z łosiem, który nagle wybiegł na jezdnię. Na miejsce zdarzenia bardzo szybko zadysponowano jednostkę policji, a także służby ratunkowe. Gdy mundurowi przybyli we wskazane miejsce zauważyli rozbity pojazd, znajdujący się aż 200 metrów od jezdni. Przy aucie funkcjonariusze zastali 34-letnią kobietę z dwójką małych dzieci w wieku 6 i 3 lat. Wszyscy mieli krwawiące rany okolic twarzy i głowy. Zanim na miejsce zdarzenia dotarło pogotowie, policjanci postanowili udzielić poszkodowanym pomocy przedmedycznej. Kierująca osobową skodą została przebadana alkomatem. Wynik wskazał, że w chwili zdarzenia była trzeźwa. Ustalono, że na prostym odcinku drogi uderzyła w łosia, który wtargnął nagle na jezdnię wprost przed jadący pojazd. Zwierzę nie miało najmniejszych szans na przeżycie i zginęło na miejscu. Rodzina została przetransportowana do lokalnej placówki medycznej. Na szczęście wyniki badań wykazały, że żadna z osób nie odniosła poważnych obrażeń. Policjanci apelują do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie szczególnej ostrożności i dostosowywanie prędkości do warunków panujących na drodze, szczególnie po zmroku na nieznanych nam trasach. Warto podkreślić, że niebezpieczeństwo zderzenia z dziką zwierzyną występuje przez cały rok kalendarzowy, jednak nie przez cały czas jest równie wysokie. Według oficjalnych danych, w styczniu i lutym, groźnych zdarzeń jest zdecydowanie najmniej, od marca aktywność zwierząt wzrasta, natomiast największa aktywność przypada na okres maja-czerwca. W późniejszych miesiącach najwięcej incydentów powiązanych ze zwierzętami odnotowuje się w na przełomie października oraz listopada.Co ciekawe, według statystyk, do zdecydowanej większości kolizji ze zwierzętami dochodzi między 4 a 7 rano, a także pomiędzy godziną 17 a 23.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Policjantka pokazała służbowy telefon. Dostała niecodziennego SMS-aKonferencja Adama Niedzielskiego. Zwrócił się do ekspertów, którzy odeszli z Rady MedycznejGroźny wypadek w Najwyższej Izbie Kontroli. Pracownik Banasia poważnie poszkodowanyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: KPP Wąbrzeźno
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w poniedziałek w miejscowości Granica w powiecie Pruszkowskim. Kierujący samochodem marki BMW nie zatrzymał się przed znakiem STOP i wjechał na niestrzeżonym przejeździe wprost pod nadjeżdżający pociąg WKD. Służby ratownicze otrzymały zgłoszenie ok. godz. 13.30. Do wypadku doszło na przejeździe kolejowym w miejscowości Granica na odcinku pomiędzy stacją Komorów i przystankiem osobowym Nowa Wieś Warszawska. Samochód osobowy zderzył się z pociągiem WKD nr 230 w relacji Milanówek Grudów - Warszawa Śródmieście WKD.- Do zdarzenia doszło ok. 13:30. Kierujący pojazdem marki BMW nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze oraz nie zatrzymał się przed znakiem STOP. Doszło do zderzenia z pociągiem WKD relacji Milanówek - Warszawa. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał - przekazała w rozmowie z Goniec.pl kom. Karolina Kańka z Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie.Jak dodaje oficer prasowa, kierujący pojazdem został ukarany mandatem w wysokości 1500 złotych. Wypadek miał miejsce przy przyjeździe kolejowym przy skrzyżowaniu Pruszkowskiej z Warszawską w miejscowości Granica. Miejsce zdarzenia zabezpieczały trzy zastępy straży pożarnej z Pruszkowa.AKTUALIZACJA GODZ. 14:30: Zakończenie czynności wyjaśniających na miejscu zdarzenia. Wznowiono ruch pociągów po obydwu torach na szlaku Komorów - Podkowa Leśna Główna. Rozpoczęto przywracanie rozkładowej organizacji ruchu pociągów.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plMazowsze. 32-latek zabił swoją teściową. To jej ciało znaleziono w sobotę w lesieSerock. Auto przebiło barierki i wpadło do Narwi. Jedna osoba nie żyjeWawer. Morderstwo znanego biznesmena. Tadeusz K. był milioneremJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Brak doświadczenia, a także podstawowej wiedzy miały poważne konsekwencje. Mamy nadzieję, że początkujący drifter wyciągnie odpowiednią lekcję z tego zdarzenia i następnym razem pomyśli, zanim będzie chciał poślizgać się swoją zabawką. Nie jest tajemnicą, że do "pełnokrwistego" driftu, który dostarczy kierowcy niebagatelnej dawki wrażeń potrzeba pojazdu z tylnym napędem. Oczywiście samochodem wyposażonym w 4x4 również można poszaleć, aczkolwiek wprowadzenie go w poślizg jest zdecydowanie trudniejsze. W przypadku audi warunkiem koniecznym jest posiadanie kultowego quattro ze słynnym mechanizmem Torsen. Kierowca audi chciał skorzystać z uroków zimowej aury i okrasić ten niezwykle piękny okres okazałym driftem. Jak się okazało, połączenie braku umiejętności, a także rozwagi przesądziło o dramatycznym finale. Niedoświadczony drifter przeliczył się ze swoimi umiejętnościami. Jego próba zakończyła się uderzeniem w budkę. Finalnie A6 z wielką siłą wjechało w stojącą na parkingu budkę. Siła uderzenia była tak duża, że doszło do jej przewrócenia. Poniższe nagranie przedstawia kierowcę Audi A6, który wpadł na "genialny" pomysł próby driftu na terenie parkingu przed supermarketem. Na szczęście obyło się bez tragedii, a jedyną ofiarą wygłupów kierowcy jest jego auto, a także nieszczęsna budka. W tym konkretnym przypadku o takim, a nie innym finale przesądził również fakt, że jego audi miało napęd jedynie na przednią oś.
W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że kierowca volkswagena nie ma uprawnień do kierowania samochodami. Na domiar złego, jego pojazd nie został dopuszczony do ruchu, a także nie miał obowiązkowego ubezpieczenia OC. Mundurowi ustalili, że 55-letni kierowca volkswagena stracił panowanie nad samochodem, zjechał na prawe pobocze i uderzył w znak drogowy oraz w sygnalizator świetlny przejazdu kolejowego. O tym fakcie w dobitny sposób świadczy wypadek, do którego doszło na terenie województwa pomorskiego. W ręce funkcjonariuszy z komendy miejskiej w Tczewie wpadł kierowca, którego lista wykroczeń była bardzo okazała. Jak się okazało, 55-latek miał na sumieniu znacznie więcej. Do zdarzenia z jego udziałem doszło w środę 13 stycznia w Tczewie. Tuż po godzinie 12.30 miejscowa policja została powiadomiona o kolizji drogowej, która miała miejsce na ulicy Malinowskiej. W ręce tczewskich policjantów wpadł kompletnie nieodpowiedzialny kierowca, który będąc pod wpływem procentów, wsiadł za kierownicę swojego auta. W tym przypadku to właśnie głupota oraz brawura doprowadziły do groźnego zdarzenia. Kierowca skosił znak drogowy oraz sygnalizator świetlny przejazdu kolejowego. Jak się okazało, miał na swoim sumieniu znaczniej więcej. Tuż po zdarzeniu pojazd został odholowany na policyjny parking, a policjanci zatrzymali dowód rejestracyjny. Na miejsce bardzo szybko zadysponowano odpowiednie służby. Bardzo szybko ustalano, co było bezpośrednią przyczyną tego wypadku. Nietrzeźwi kierujący to bardzo poważny problem publicznych tras. Niestety, ale skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie niektórych zmotoryzowanych może prowadzić do wielu poważnych zdarzeń drogowych. Policjanci w czasie rozmowy z kierującym od razu wyczuli od niego mocną woń alkoholu. Mężczyzna został poddany badaniu alkomatem. Okazało się, że miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie.
Świadkowie tego zdarzenia w rozmowie z funkcjonariuszami zeznali, że osobówka zjechała z autostrady tuż przed zjazdem numer 68. Sekundy później, obserwowali jak kierowca notuje okazały lot. Jak się okazało, za kierownicą samochodu znajdował się 25-latek. Wiele wskazuje na to, że w chwili zdarzenia mógł być w stanie nietrzeźwości. Tuż po zdarzeniu został przewieziony do lokalnej placówki medycznej. Na szczęście jego obrażenia nie okazały się zbyt poważne. Postanowił skorzystać z jednego z tamtejszych wiaduktów w brawurowy sposób. Przy niebagatelnej prędkości wjechał na skarpę i z łatwością wzbił się w powietrze. Niestety, ale nie opatentował odpowiedniej techniki lądowania, przez co chwilę później jego auto z łoskotem wylądowało na dachu. Na szczęście w wyniku tego incydentu nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Bez szwanku wyszedł z niego również kierujący chevroletem, który wydostał się z samochodu, wybijając tylną szybę. Nagranie pokazujące moment zdarzenia został zarejestrowany przez innego kierowcę, poruszającego się tamtejszą trasą. Do scen rodem z filmów akcji doszło na drodze stanowej US 131 w pobliżu rampy zjazdowej w hrabstwie Allegan w stanie Michigan. Kierowca osobowego chevroleta impala sprokurował pewien niestandardowy incydent, który zadziwił innych zmotoryzowanych. O tym, że na publicznych trasach w każdej chwili może dojść do niezrozumiałych zdarzeń, wiadomo nie od dziś. Świadkami kuriozalnej sytuacji byli kierowcy, którzy kilka dni temu podróżowali jedną z tras w amerykańskim stanie Michigan. Pewien zmotoryzowany wzbił się w powietrze, po czym z impetem wylądował na pasie zieleni. Na domiar złego, w trakcie policyjnych działań wyszło na jaw, że miał zabrane prawo jazdy, a także był już notowany za jazdę pod wpływem środków odurzających.
Chwila roztargnienia za kółkiem, a także brak skupienia mogą mieć fatalne konsekwencje. W dobitny sposób przekonał się o tym kierowca osobowej skody, który przez poważny błąd doprowadził do fatalnego wypadku. Wiadomo, że tuż przed zderzeniem nie patrzył na drogę. Jego uwagę zaabsorbował ekran multimedialny. Brak koncentracji, a także nadmierna prędkość to jedne z czołowych czynników, które są odpowiedzialne za ogromną liczbę koszmarnych zdarzeń drogowych. Wraz z rozwojem technologii, pojazdy są wyposażane w różnorakie systemy multimedialne, które skutecznie maksymalizują prawdopodobieństwo wystąpienia groźnych incydentów. Taki stan rzeczy potwierdzają oficjalne statystyki. Z jednego z raportów udostępnionych przez Generalną Dyrekcję ds. Mobilności i Transportu Komisji Europejskiej wynika, że nawet do 30 procent wypadków na terenie Unii Europejskiej przyczynia się rozproszenie uwagi kierowcy. Do niezwykle niebezpiecznego wypadku doszło w minioną sobotę 15 stycznia na jednej z ulic Lublińca (woj. śląskie). Osobowa skoda z impetem wbiła się w forda fiestę, której właścicielka zatrzymał się tuż przed przejściem dla pieszych. Chciała przepuścić osoby przechodzące przez jezdnię w miejscu do tego przeznaczonym. Niestety, ale chwilę później doszło do poważnego incydentu. W tył jej pojazdu z wielką siłą wjechał inny kierowca. Co ciekawe, miał mnóstwo czasu na odpowiednią reakcję. Mimo to nie zdołał wyhamować swojego auta, co pokazuje, że nie był zainteresowanym tym, co działo się tuż przed maską jego pojazdu. Jak się okazało, mężczyzna przez kilka sekund był zaabsorbowany obsługą systemów multimedialnych. Jak się okazało, siła uderzenia była potężna. Osobowa fiesta przemieściła się kilka metrów dalej. Kierowca skody w wyniku tego wypadku nie odniósł poważniejszych obrażeń. Zdecydowanie mniej szczęście miała kobieta kierująca fordem, która bardzo szybko została przetransportowana do najbliższej placówki medycznej. Mamy nadzieję, że już wkrótce wróci do pełni zdrowia. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Dramatyczny wzrost cen pochówku i kremacji. Podwyżki o nawet 1200 złotychŻona Budki o "niszczycielskiej sile" Polskiego Ładu. Pokazała zdjęcie z GliwicAndrzej Duda o "niepokojących sygnałach". Sugeruje utworzenie komisji ws. PegasusaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Polscy Kierowcy
W sobotę po godzinie 23, doszło na Woli do kolizji z udziałem trzech samochodów osobowych. Jednym z pojazdów było luksusowe lamborghini. Kierowca odjechał z miejsca zdarzenia, a samochód porzucił na parkingu, znajdującym się kilka ulic dalej. Policja poszukuje sprawcy. Do zdarzenia doszło przy Wolskiej 191 w kierunku al. Prymasa Tysiąclecia. W zdarzeniu brały udział samochody marki lamborghini, renault i toyota. Kierowca pierwszego z nich, oddalił się z miejsca zdarzenia. W pościg za nim wyruszył świadek kolizji, który następnie zgłosił policji miejsce, w którym znajduje się porzucony pojazd.- Kierowcy renault i toyoty zostali przebadani alkomatem. Byli trzeźwi. Kierowca lamborghini oddalił się z miejsca zdarzenia. Auto zostało znalezione na parkingu przy Jana Kazimierza. Policjanci przeprowadzili oględziny pojazdu. Ustalają kierującego - przekazała w rozmowie z "TVN Warszawa" Małgorzata Wersocka z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.
Na szczęście w wyniku tej kolizji nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Sprawca zdarzenia zignorował fakt, że przed włączeniem się do ruchu należy sprawdzić, czy dalsza jazda jest w ogóle możliwa. Nie skorzystał w pomocy lusterek i słono za to zapłacił. Poniższe nagranie jest idealnym przykładem, dlaczego warto zaglądać w lusterka. Oglądając poniższe nagranie, pamiętajmy, by niezależnie od sytuacji zawsze spoglądać w lusterka. W ten sposób zminimalizujemy ryzyko groźnych incydentów i zapewnimy bezpieczeństwo zarówno sobie, jak i naszym pasażerom. Obowiązkiem każdego kierowcy jest zachowanie należytej ostrożności, a także bycie odpowiednio skupionym. Niestety, ale spore grono zmotoryzowanych zapomina o tych ważnych elementach bezpiecznej, a także bezkolizyjnej jazdy, przez co wciąż dochodzi do kuriozalnych zdarzeń drogowych. Niestety, ale tak sytuacja pokazuje, że na publicznych drogach można spotkać ogromną liczbę kierujących, którzy bardzo często prokurują różnorakie, niebezpieczne sytuacje. Rozkojarzenie, a co za tym idzie, brak odpowiedniego skupienia to jedne z głównych czynników, które są odpowiedzialne za zdecydowaną większość groźnych incydentów drogowych. W dobitny sposób ukazuje to poniższa sytuacja. Kierowca opla popełnił prosty, aczkolwiek bolesny błąd. Gdy oba pojazdy znalazły się w odległości kilku metrów, doszło do niespodziewanej kolizji. Kierujący oplem postanowił wjechać wprost przed maskę osobowego seata. Jego właściciel nie miał żadnych szans na odpowiednią reakcję. Incydent miał miejsce kilka dni temu na terenie Krakowa, tuż przy skrzyżowaniu ulic Radzikowskiego i Murarskiej. Na materiale wideo dokładnie widać, że osobowy opel stał zaparkowany wzdłuż jezdni. Poszkodowany kierowca, który był zarazem autorem nagrania, nie mógł się spodziewać, że inny uczestnik ruchu zareaguje w tak nietypowy sposób. Finalnie doszło do potężnego zderzenia. Jego efektem były poważne uszkodzenia obu pojazdów. Wiele wskazuje na to, że były one na tyle poważne, że zostaną uznane jako szkoda całkowita.
Zachowanie niektórych zmotoryzowanych w znaczny sposób odbiega od powszechnie znanych standardów. Brawura oraz pośpiech to bardzo często prokurują różne kuriozalne sytuacje. Kierowca Subaru był tak zdeterminowany, by wyprzedzić ciężarówkę, że w tym celu postanowił wykorzystać pobocze. Kreatywność niektórych użytkowników publicznych dróg przekracza wszelkie granice. Jednak w tym konkretnym przypadku, poszła ona w złą stronę, zakrawając przy tym o głupotę.Kierowca Subaru chciał zaoszczędzić kilkanaście sekund swojego cennego czasu, dlatego zdecydował się na manewr wyprzedzania. Kilkutonowa ciężarówka opóźniała jego jazdę, dlatego chciał w szybki i skuteczny sposób znaleźć się tuż przed nią.W tym przypadku kierujący wykazał się skrajną nieodpowiedzialnością, a także nieumiejętnym odczytywaniem znaków drogowych.Warto zaznaczyć, że to kuriozalne zdarzenie miało miejsce w Karolinie Północnej na drodze US-321. Na nagraniu bardzo dobrze widać, że prawy pas, którym chciał wyprzedzać kierowca Subaru. W pewnym momencie zaczął się on zwężać, co wynikało również z przydrożnych znaków drogowych.Jak się okazało, brak prawego pasa nie zniechęcił kierowcy Subaru, który postanowił dokończyć swój manewr za wszelką cenę.Cóż, finalnie dopiął swego i wyminął kilkutonowy skład, jednak praktycznie nic nie zyskał.W tym konkretnym przypadku zła ocena odległości, czy też możliwości swojego auta, mogły doprowadzić do tragedii.Przykład czystej głupoty, czy roztargnienie?Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Kaczyński jedzie upamiętnić zmarłą matkę. Media: Wizytę pokaże TVPOchłodzenie relacji Nowogrodzkiej z Pałacem Prezydenckim. Poseł ujawniaEwa Krawczyk zakończy konflikt z Krzysztofem Juniorem? Chce pojednaniaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]