Mateusz Morawiecki podjął decyzję o spotkaniu z prezesem PZPN, tuż po głośnej aferze ws. potencjalnej premii dla reprezentacji Polski. Warto podkreślić, że szef rządu obiecał piłkarzom pieniądze za wyjście z grupy tegorocznego mundialu. Jak się jednak okazało, zawodnicy ich nie dostaną, a premier spotkał się z prezesem PZPN, by ustalić szczegóły działania nowego funduszu.W ostatnich dniach polska opinia publiczna żyje niezwykle głośną sprawą premii dla reprezentacji Polski za wywalczenie awansu do fazy pucharowej mundialu w Katarze. Szczodra obietnica premiera wywołała niemałe zamieszanie, a przede wszystkim zaszkodziła kadrze Czesława Michniewicza.Z ustaleń Wirtualnej Polski, wynika, że jeszcze przed startem mistrzostw świata, premier Mateusz Morawiecki obiecał polskim piłkarzom, jak i sztabowi szkoleniowemu kadry premię w wysokości co najmniej 30 milionów złotych.
Tragiczny wypadek na Pomorzu. Nieopodal Kościerzyny samochód osobowy zjechał z drogi, po czym z wielką siłą wbił się w przydrożne drzewo. W pojeździe znajdowały się trzy osoby. Niestety, ale pomimo ogromnego wysiłku służb medycznych, życia dwóch z nich nie udało się uratować. Trwa ustalanie szczegółowych okoliczności tego koszmarnego zdarzenia.Porażający incydent na jednej z dróg województwa pomorskiego. We wtorek 6 grudnia w okolicy Kościerzyny, samochód osobowy wypadł z drogi, po czym z ogromną siłą wjechał w przydrożne drzewo. Lokalne służby otrzymały niepokojące zgłoszenie około godziny 16:56. Wynikało z niego, że na drodze za Kościerzyną w kierunku Sycowej Huty, w okolicach Szarloty osobowe audi wypadło z drogi, a następnie dachowało. - Około godziny 16:56 za Kościerzyną, na drodze 2403G doszło do wypadku z udziałem samochodu osobowego, pojazd uderzył dachem w drzewo - przekazał bryg. Łukasz Płusa z KW PSP w Gdańsku.Z informacji przekazanych przez służby ratunkowe wynika, że momencie tragedii, samochodem podróżowały 3 osoby. Niestety, ale życia dwóch z nich nie udało się uratować.
Katar 2022. Słowa Roberta Lewandowskiego tuż po meczu z Francją wywołały niemałą burzę w polskim środowisku piłkarskim. Swoje zdanie na ten temat wygłosił były selekcjoner polskiej kadry, Antoni Piechniczek, który nie szczędził gorzkich słów pod adresem "Lewego". - Jeżeli te słowa były pod adresem trenera, jest to bardzo nieeleganckie. Lewandowski nie powinien tak mówić od razu po przegranym meczu - powiedział w rozmowie z Radiem ZET. Niestety, ale niedzielne spotkanie z Francją, było pożegnalnym meczem polskiej kadry na mundialu w Katarze. Biało-czerwoni nie byli w stanie przeciwstawić się faworyzowanym rywalom i przegrali po zaciętej walce 3:1.Tuż po końcowym gwizdku sędziego, w polskich mediach rozpętała się prawdziwa burza. W samym środku "cyklonu" znalazł się Robert Lewandowski, którego słowa z wywiadu udzielonego TVP Sport są cytowane przez największe portale. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia, twój kolejny mundial, gole, awans Polaków. Czy to wystarczająca zachęta, aby wrócić na ten turniej? - spytał go dziennikarz.Odpowiedź lidera naszej kadry zaskoczyła niemal wszystkich ekspertów, wywołując nad Wisłą niemałe poruszenie. - Jeszcze daleka droga. Oczywiście radość z gry jest potrzebna. To będzie ważny element nawet niedalekiej przyszłości. Jak atakujemy, próbujemy, to jest inaczej. Jeśli gramy bardziej defensywnie, to takiej radości nie ma. Więc wiele czynników na to wpływa - odpowiedział Robert Lewandowski.
Katar 2022. Czesław Michniewicz zabrał głos tuż po meczu z Francją, którego stawką był awans do ćwierćfinału MŚ. Niestety, ale jego kadra nie była w stanie sprawić niespodzianki i przegrała z obrońcami tytułu 3:1. Selekcjoner Polaków oburzył się na jednego z dziennikarzy i w dosadny sposób skrytykował jego pracę. Poszło o słowa, które padły z ust Roberta Lewandowskiego, a także Piotra Zielińskiego, którzy w jawny sposób skrytykowali defensywny styl gry naszej drużyny narodowej. Ostatnie dni są dla Czesława Michniewicza bardzo wymagające. Opiekun naszej kadry był mocno krytykowany za ostatnie spotkania, a głównymi zarzutami, które przewijały się w rodzimych mediach, były upodobanie do defensywnego stylu gry, a także brak pomysłu na wykorzystanie atutów największych gwiazd. Sam zainteresowany maniakalnie nie zważał na uwagi dziennikarzy, podkreślając, że sam styl nie jest najważniejszy, a liczy się jedynie końcowy rezultat. Tym razem oburzył się na pytanie jednego z dziennikarzy, który nawiązał do wypowiedzi dwóch kluczowych zawodników naszej reprezentacji, Roberta Lewandowskiego, a także Piotra Zielińskiego. Piłkarz występujący na co dzień w słonecznej Katalonii został zapytany, czy jest szansa, by wystąpił na następnym mundialu. Jego odpowiedź, zaskoczyła polskie media, ponieważ w bardzo subtelny sposób uderzyła w aktualnego selekcjonera, Czesława Michniewicza. - Nie wiem, jeszcze daleka droga - podkreślił Robert Lewandowski. - Oczywiście radość z gry jest potrzebna. To będzie ważny element nawet niedalekiej przyszłości. Jak atakujemy, próbujemy, to jest inaczej. Jeśli gramy bardziej defensywnie, to takiej radości nie ma. Wiele czynników na to wpływa - kontynuował piłkarz FC Barcelony.W podobnym tonie wypowiadał się Piotr Zieliński, który zaznaczył, że w jego opinii nasza kadra powinna zaprezentować zupełnie inny styl. - Musimy wykorzystywać umiejętności takich piłkarzy jak ja, ale też "Lewy" czy Milik. Mamy do tego zawodników, mamy gaz. Dla mnie ta reprezentacja powinna grać tak, jak dzisiaj z Francją. Nie mamy się czego wstydzić i bać - mówił Piotr Zieliński w strefie wywiadów.
Mundial 2022 rozkręcił się na dobre. Już dziś zainagurowana zostanie ostatnia kolejka grupowa, która przesądzi, które drużyny będą mogły zaprezentować swoje umiejętności w fazie pucharowej turnieju. W środę do gry przystąpi nasza reprezentacja, na której drodze stanie nieobliczalna ekipa Argentyny. Tuż przed meczem świat obiegła informacja o powrocie do zdrowia jednej z największych gwiazd "Albicelestes". Polacy mają poważny problem. Już w najbliższą środę 30 listopada reprezentacja Polski rozegra mecz o wszystko. Na drodze do marzeń o piłkarskim sukcesie stanie ekipa Argentyny, która przed turniejem była wymieniana w gronie ścisłych faworytów do końcowego triumfu.Mecz Arabią Saudyjską nieco ostudził oczekiwania fanów "Albicelestes", aczkolwiek nie zabił marzenia o końcowym triumfie. W środę ich realną formę sprawdzą podopieczni Czesława Michniewicza, których czeka naprawdę trudne zadanie.Będzie one znacznie utrudnione, ponieważ do gry ma powrócić jedna z największych gwiazd drużyny narodowej, Paulo Dybala. Piłkarz, który posiada polskie korzenie, ma być receptą na nieskuteczność argentyńskich napastników. Zawodnik występujący w AS Romie będzie chciał się wpisać na listę strzelców i pokonać swojego byłego kolegę z drużyny, Wojciecha Szczęsnego.Warto przypomnieć, że na początku października Paulo Dybala doznał poważnej kontuzji mięśniowej, która początkowo miała wykluczyć go z gry na mundialu w Katarze 2022. Piłkarz znalazł się jednak w szerokiej kadrze i poleciał na upragnione mistrzostwa świata.Jego występ w pierwszych meczach był całkowicie wykluczony. Spekulowało się, że do gry może wrócić dopiero na ewentualny mecz 1/8 rozgrywek. Jak się okazało, powrót piłkarza może być znacznie szybszy i powróci on do gry podczas meczu z Polakami.Jak można się spodziewać, potencjalny powrót do gry Dybali to ogromne wzmocnienie reprezentacji Argentyny. W tym sezonie utalentowany piłkarz rozegrał 11 spotkań w barwach AS Romy, w których zdobył 7 goli i zanotował 2 asysty.Argentyńscy dziennikarze zwracają uwagę na fakt, że piłkarz ma dobre relacje z Leo Messim i oprócz walorów czysto piłkarskich wniesie do ekipy pozytywną atmosferę.
We wtorkowy poranek w małopolskiej miejscowości Szynwałd doszło do groźnego incydentu drogowego. Kierujący busem przewożącym niepełnosprawne dzieci zjechał z drogi i wpadł do przydrożnego rowu. Na miejscu bardzo szybko zaroiło się od służb, które niezwłocznie przystąpiły do niezbędnych działań. Wypadek miał miejsce we wtorek 29 listopada w miejscowości Szynwałd, położonej w powiecie tarnowskim, w gminie Skrzyszów, na drodze prowadzącej w kierunku Łęków Górnych. Tuż po godzinie 7 zaalarmowane zostały lokalne służby, które bardzo szybko przybyły na miejsce fatalnego zdarzenia.
Mundial 2022. Starcie pomiędzy Brazylią, a Serbią miało być jednym z największych hitów pierwszej kolejki tegorocznych mistrzostw świata. Jak się okazało, było to bardzo jednostronne widowisko, w którym drużyna Brazylii nie dała najmniejszych szans rywalom z Bałkanów. Na szczególną uwagę zasługuje gol utalentowanego Richarlisona, który pięknym strzałem pokonał bezradnego bramkarza. Uderzenie natychmiast stało się niekwestionowanym hitem sieci.Sympatycy futbolu, którzy w czwartkowy wieczór zdecydowali się na włączenie transmisji meczu Brazylia - Serbia nie żałowali tej decyzji. Mieli okazję obejrzeć jedną z najładniejszych, jeśli nie najładniejszą bramkę, jaka do tej pory padła na mistrzostwach świata w Katarze.Warto zaznaczyć, że pierwsza połowa nie dostarczyła zbyt wielu emocji, a obie drużyny ograniczyły się do walki w środku boiska, która mogła "zmęczyć" postronnego obserwatora. Igrzyska i prawdziwy piłkarski spektakl zaczął się już w drugiej odsłonie, na którą ekipa "Kanarków" wyszła kompletnie odmieniona. Brazylijczycy zaczęli grać w taki sposób, który od lat charakteryzuje ich reprezentację. W tym wypadku polot, a przede wszystkim radość z gry w piłkę były motywami przewodnimi. Serbia nie znalazła odpowiedzi na taki styl gry i została bardzo szybko ukarana.
Mundial 2022 rozkręcił się na dobre. Szczególną uwagę polskich kibiców przyciągnął wtorkowy mecz kadry Czesława Michniewicza z Meksykiem. Tuż po jego zakończeniu FIFA wszczęła postępowanie przeciwko meksykańskiej federacji. Przyczyną takiego stanu rzeczy było zachowanie tamtejszych kibiców podczas spotkania, a dokładniej obraźliwe przyśpiewki kibiców w czasie meczu z biało-czerwonymi. Wtorkowy mecz "biało-czerwonych" zapisze się na kartach historii mistrzostw świata, jako jeden z najnudniejszych. Zarówno drużyna Meksyku, jak i ekipa prowadzona przez Czesława Michniewicza nie chciały grać w piłkę, przyjmując niezwykle asekuracyjną postawę, która irytowała fanów na całym świecie. Jak się okazało, zdecydowanie ciekawsze rzeczy miały miejsce tuż po ostatnim gwizdku sędziego. FIFA poinformowała w oficjalnym komunikacie, że rozpoczęła postępowanie, którego celem będzie zbadanie zachowania meksykańskich kibiców, a konkretnie ich przyśpiewek.
Mundial 2022 został zainaugurowany w niedzielne popołudnie. Dziś do rywalizacji grupowej przystępuje reprezentacja Polski. "Biało-czerwoni" już o godzinie 17:00 zmierzą się z ekipą Meksyku, która będzie bezpośrednim rywalem w walce o awans do fazy pucharowej. Wynik wtorkowego starcia wytypował osiołek Zidane, który na co dzień zamieszkuje wrocławskie Zoo. Zwierzak pokazał, kto według niego będzie się cieszył ze zwycięstwa. Nagranie stało się hitem sieci. Reprezentacja Polski już dziś rozegra niezwykle ważne spotkanie w fazie grupowej tegorocznego mundialu w Katarze. "Orły" Czesława Michniewicza zmierzą się z drużyną Meksyku i emocje przed tym spotkaniem zaczynają powoli ogarniać wszystkich sympatyków futbolu. Jak się okazuje, nie kibice próbują przewidzieć wynik wtorkowego starcia. Do bardzo ciekawych scen doszło we wrocławskim Zoo. Jeden z tamtejszych mieszkańców wytypował wynik meczu Polska-Meksyk.Osiołek o niezwykle piłkarskim imieniu, Zidane, został poproszony przez swoich opiekunów o wytypowanie zwycięzcy spotkania Meksyk - Polska. Zwierzak nie miał najmniejszych wątpliwości, a jego werdykt stał się hitem sieci.
Wypadek, do którego doszło na terenie gminy Rejowiec Fabryczny na Lubelszczyźnie, wstrząsnął tamtejszymi mieszkańcami. Niestety, nie żyje 13-letnia pasażerka samochodu osobowego marki Audi, kierowanego przez 18-latka. Chłopak z bardzo poważnymi obrażeniami ciała został przetransportowany do najbliższej placówki medycznej.Do nocnej tragedii doszło w poniedziałek 21 listopada na jednym z odcinków drogi powiatowej w miejscowości Bieniów w gminie Rejowiec Fabryczny. Około godziny 19 samochód osobowy zjechał z drogi, a następnie z wielką siłą wbił się w przydrożne drzewo. Ze wstępnych ustaleń miejscowej policji wynika, że incydent miał miejsce na łuku drogi. Kierujący z nieustalonych dotąd przyczyn, w pewnym momencie zjechał z trasy, a następnie z impetem uderzył w drzewo. Niestety, ale w wyniku zdarzenia, zginęła 13-letnia pasażerka.
We wtorek 22 listopada na terenie całego województwa śląskiego zawyją syreny alarmowe. Według informacji przekazanych przez Śląski Urząd Wojewódzki, w godzinach od 9.00 do 13.00 zostanie przeprowadzony test sprawności syren alarmowych.Śląski Urząd Wojewódzki pilnie poinformował mieszkańców że we wtorek, 22 listopada odbędzie się wojewódzki trening sprawności syren alarmowych. Jak wiadomo, jest on wykorzystywany w specjalnym systemie ostrzegania i alarmowania ludności.Syreny będą słyszane w wielu miastach na terenie województwa śląskiego. Zawyją w Katowicach, Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej, Chorzowie, Zabrzu, Tychach, Gliwicach, Rudzie Śląskiej Rybniku, Bielsku-Białej, Częstochowie, Bytomiu, jak również innych aglomeracjach w godzinach od 9.00 do 13.00.Śląski Urząd Wojewódzki poinformował mieszkańców, że emitowany będzie dźwięk ciągły trwający trzy minuty, oznaczający odwołanie alarmu.
Mundial 2022 rozpoczyna się już niebawem. Reprezentacja Polski znajduje się już na miejscu, gdzie przygotowuje się do wtorkowego meczu z Meksykiem. Wielu kibiców zastanawia się, czy poczynania polskich piłkarzy będzie z bliska śledził prezydent Andrzej Duda. Głos w tej sprawie zabrał szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot, który wyjaśnił tę kwestię na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia.Już za nieco ponad 24 godziny kibice na całym świecie usłyszą pierwszy gwizdek inaugurujący mundial w Katarze. Choć impreza wywołuje mieszane emocje, sympatycy futbolu nie mają zamiaru bojkotować turnieju i masowo zasiądą przez telewizorami.Jak się okazuje, powagę mistrzostw świata dostrzega również polski rząd, który zdaje sobie sprawę z trudności zadania, przed jakim stoją nasze "orły".
Pocisk z czasów II wojny światowej został odnaleziony w Zielonce pod Warszawą. Do akcji wkroczyli saperzy. W związku z ogromnym zagrożeniem dla cywili, ewakuowano kilka bloków. Skoordynowana akcja trwa od godziny 8 rano. Trzeba było ewakuować kilkuset mieszkańców.Sporych rozmiarów pocisk lotniczy z czasów II wojny światowej wykopali w środę robotnicy na budowie bloku mieszkalnego przy ul. Wojska Polskiego w Zielonce. Od razu zawiadomili służby, które zabezpieczyły miejsce znaleziska.Jak się okazało, była to ważący 250 kilogramów pocisk napełniony materiałami wybuchowymi. W czwartek 17 listopada tuż po godzinie 8 rano, rozpoczęła się skoordynowana akcja służb, która miała na celu zneutralizowanie niebezpiecznego znaleziska.
Jarosław Kaczyński swoimi słowami na temat niskiej dzietności w naszym kraju wywołał niemałe poruszenie. Choć od tej kuriozalnej wypowiedzi upłynęło trochę czasu, wciąż jest ona jednym z głównych tematów debaty publicznej. Tym razem były one komentowane w Sejmie. Posłanki opozycji domagały się od prezesa PiS przeprosin za jego słowa. Gdy marszałek Elżbieta Witek zwróciła uwagę przemawiającej Barbarze Nowackiej, ta rzuciła: "Pani jest marszałkiem Sejmu, a nie moją wychowawczynią". Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o kobietach "dających w szyję" obiegła nie tylko polskie, ale również zagraniczne media. Słowa lidera PiS wywołały niemałe poruszenie i sprowadziły na niego potężną lawinę uzasadnionej krytyki.O tym, że ciężko będzie zapomnieć tak wstrząsające słowa, mogli się przekonać parlamentarzyści. W dobitny sposób pokazuje to sytuacja, która miała miejsce podczas wtorkowego posiedzenia Sejmu. Barbara Nowacka zaapelowała do Kaczyńskiego, by ten przeprosił kobiety za swoje słowa.- Nie wiem, kto posłowi Kaczyńskiemu daje prawo do nazywania cierpiących kobiet pijaczkami. Panie pośle Kaczyński, bardzo pana proszę, bo wiem, że ma pan odwagę cywilną, żeby pan wyszedł i przeprosił te kobiety, które pan nazywa pijaczkami. Uraża pan ich godność - mówiła posłanka Koalicji Obywatelskiej.Podkreśliła, że bezpłodność to jedna z chorób cywilizacyjnych, a niska dzietność nie jest pochodną "stylu życia" Polek. Zaznaczyła, że te nie zachodzą w ciążę ze względu na brak źródła dochodu czy mieszkania.
Jerzy Połomski zmarł 14 listopada w wieku 89 lat. O śmierci wybitnego artysty poinformowała jego menadżerka, która zajmowała się jego interesami przez kilkadziesiąt lat. Jak się okazało, TVP zdecydowało się na wspaniały gest i uhonorowało wybitnego piosenkarza. Szefostwo stacji podjęło decyzję o nagłej zmianie ramówki. Śmierć Jerzego Połomskiego wywołała niemałe poruszenie w rodzimych mediach. Artysta zmarł w poniedziałek, 14 listopada 2022 roku w wieku 89 lat. - Dzisiaj wieczorem w warszawskim szpitalu przy ul. Wołoskiej w Warszawie zmarł Jerzy Połomski. Był i niezwykłym artystą i niezwykłym człowiekiem. Wyjątkową osobowością. Wielki żal i wielka strata dla polskiej kultury - przekazała jego menadżerka w rozmowie z PAP.Bezpośrednią przyczyną śmierci artysty była infekcja, z którą niestety nie poradził sobie jego organizm.
Potężne kłęby dymu spowiły niebo nad Wrocławiem. Tuż po godzinie 8 w czwartek 10 listopada przy ul. Bystrzyckiej 89 (okolice CH Magnolia) zapalił się budynek hali produkcyjnej. Na miejscu pracuje 11 zastępów straży pożarnej. Według wielu doniesień, kłęby dymu są widziane z wielu kilometrów. Jak przekazały lokalne media, w godzinach porannych doszło do pożaru hali znajdującej się przy ulicy Bystrzyckiej we Wrocławiu. W płonącym budynku znajdowały się maszyny do obróbki metalu, styropian i oleje.Wrocławskie służby ewakuowały już 30 osób. Na ten moment nie ma informacji o poszkodowanych.#Wrocław Płonie hala przy Bystrzyckiej/Balonowej. 30 pracownikow ewakuowało się przed przyjazdem straży. Na miejscu kilkanaście jednostek, kolejne są w drodze. Jak przekazała mi KWP PSP jeszcze niewiadomo co było w środku hali i powoduje tak duże zadymienie @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/SW9JhekLTM— Grazyna Wiatr (@grazwiatr) November 10, 2022
Tragiczny wypadek na jednej z dróg w województwie małopolskim. Pijany kierowca śmiertelnie potrącił rowerzystę, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy poszkodowanemu. Jak się okazało, był kompletnie pijany. Gdy mundurowi spojrzeli na alkomat dosłownie zamarli.Nietrzeźwi kierujący to prawdziwa plaga polskich dróg. Jak wiadomo, stanowią powszechne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale również innych uczestników ruchu drogowego.Do tragicznego wypadku z udziałem pijanego kierowcy doszło w miniony piątek 4 listopada w godzinach popołudniowych na drodze wojewódzkiej nr 957 w Zubrzycy Dolnej.Lokalna policja ustaliła, że 32-letni mężczyzna kierujący samochodem osobowym marki Volkswagen, potrącił 52-letniego rowerzystę, po czym odjechał z miejsca zdarzenia nie udzielając pomocy poszkodowanemu.
Poseł PiS, Bartosz Kownacki nawiązał do wypowiedzi prezesa swojej partii, który kilka dni temu poruszył temat dzietności w Polsce. Polityk otwarcie zasugerował, że może się ona zwiększyć, jeśli reprezentacja Polski odniesie sukces na mundialu w Katarze. Słowa polityka wywołały prawdziwą burzę w sieci. Kilka dni temu Jarosław Kaczyński postanowił ponownie włożyć kij w mrowisko i rozpętać medialną burzę. Nie od dziś wiadomo, że prezes PiS słynie z licznych gaf i wygłaszania kontrowersyjnych tez, jednak tym razem jego słowa uraziły zdecydowaną większość Polek.Prezes PiS podczas jednego ze spotkań z wyborcami otwarcie stwierdził, że za niski wskaźnik urodzeń w Polsce odpowiadają młode kobiety, które za często imprezują i piją alkohol. Jak można się spodziewać, słowa polityka wywołały niemałą burzę w rodzimych mediach. Polityk otwarcie zaznaczył, że nie jest zwolennikiem "bardzo wczesnego macierzyństwa", aczkolwiek stwierdził, że to właśnie kobiety są głównym źródłem problemu z dzietnością w naszym kraju. Jeżeli się utrzyma taki stan, że do 25 roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo, co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie - podkreślał lider PiS. Jego słowa o tym, że polskie kobiety "dają w szyję" zapiszą się czarnymi zgłoskami w historii polskiej polityki. Jak można się spodziewać, słowa prezesa zostały mocno skrytykowane nie tylko przez partie opozycyjne, ale również Polki, które dały upust swoim emocjom w mediach społecznościowych. Niestety, ale kobiety z bliskiego otoczenia Kaczyńskiego nabrały wody w usta, a niektóre zaczęły bronić prezesa, podkreślając, że ich "guru" nigdy nie wypowiedział takich słów.
Andrzej Duda przebywa w egipskim Szarm el-Szejk w związku ze szczytem klimatycznym organizowanym przez ONZ-COP27. Polityk jest bardzo rozchwytywany przez rodzimych, jak i zagranicznych dziennikarzy, którzy chcą poznać jego stanowisko ws. polityki klimatycznej. Został on zasypany gradem pytań przez Dominikę Lasotę, młodą aktywistkę, która w niezwykle kulturalny sposób "wypunktowała" polskiego prezydenta. Andrzej Duda bierze udział w szczycie klimatycznym organizowanym w egipskim Szarm-el-Szejk. Prezydent bierze udział w rozmowach zarówno z zagranicznymi, jak i rodzimymi dziennikarzami, którzy chcą poznać jego zdanie m.in. na temat bezpieczeństwa energetycznego.Dwie aktywistki klimatyczne, Dominika Lasota i Wiktoria Jędroszkowiak, podczas szczytu COP27 przeprowadziły szybki wywiad z Andrzejem Dudą. Poruszyły temat rozwoju odnawialnych źródeł energii (OZE), a także działania rządu w związku z kryzysem klimatycznym.- Nie ma bezpieczeństwa energetycznego, jeśli nasz kraj jest oparty na paliwach kopalnych. Bardzo zależy nam na tym, żeby wraz z solidarnością szło przyspieszenie sprawiedliwej transformacji i rozwinięcie OZE - wskazywała aktywistka Dominika Lasota.- Co będzie, jak nie będzie wiało? - zapytał w odpowiedzi prezydent.- Mam nadzieje, że mamy takie technologie, które mogą przyspieszyć te rzeczy - powiedziała aktywistka.- No właśnie nie mamy - odparł Andrzej Duda.
Ujawniono specjalny raport komisji śledczej Parlamentu Europejskiego. Z informacji przekazanych przez Onet, wynika, że istnieją obawy o uczciwość wyborów w Polsce. Badaniu poddano przypadki stosowania oprogramowania szpiegowskiego Pegasus wobec m.in. polityków i dziennikarzy.- Istnieją obawy, czy wybory parlamentarne w Polsce w 2023 r. będą naprawdę wolne i uczciwe - można przeczytać w specjalnym raporcie PE, z którym zapoznał się Onet.W marcu bieżącego roku Parlament Europejski powołał specjalną komisję śledczą, której głównym zadaniem było dokładne zbadanie używania "oprogramowania szpiegowskiego Pegasus i podobnych" przez rządy państw należących do Unii Europejskiej. Komisja miała za zadanie sprawdzenie, czy nie było ono wykorzystywane do celów politycznych, przeciwko dziennikarzom, czy też politykom.
Kreml oficjalnie poinformował, że rząd Federacji Rosyjskiej podjął decyzję o wprowadzeniu sankcji przeciwko 74 organizacjom z państw NATO. W oficjalnym komunikacie przekazano, że ich lista została zatwierdzona przez tamtejsze władze. Znajduje się na niej 12 podmiotów z Polski. Rosja postanowiła uderzyć w państwa NATO, decydując się na wprowadzenie sankcji. Lista organizacji, które zostaną nimi objęte, została przedstawiona w oficjalnym komunikacie. - Rząd Rosji zatwierdził listę osób prawnych, które będą podlegały specjalnym środkom ekonomicznym w zakresie współpracy wojskowej i technicznej. Dekret w tej sprawie został podpisany - brzmi treść oficjalnego ogłoszenia.Wiadomo, że na celowniku Władimira Putina znalazły się aż 74 organizacje z państw należących do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Są to podmioty z Bułgarii, Kanady, Czech, Estonii, Niemiec, Litwy, Słowacji, Czarnogóry, Polski, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
Funkcjonariusze policji pod nadzorem prokuratora ustalają szczegółowe okoliczności tragicznego incydentu, który miał miejsce na jednym z odcinków drogi ekspresowej S8 pomiędzy między węzłami Rawa Mazowiecka Północ a Rawa Mazowiecka Południe (woj. łódzkie). Doszło do zderzenia samochodu osobowego oraz ciężarówki. Zginęła jedna osoba.Tragiczny wypadek miał miejsce we wtorek 8 listopada około godziny 3 w nocy na jednym z odcinków ruchliwej trasy S8 między węzłami Rawa Mazowiecka Północ a Rawa Mazowiecka Południe. Lokalni funkcjonariusze przekazali, że w pojeździe osobowym znajdowało się dwóch obywateli Gruzji, którzy jechali ekspresówką w kierunku Wrocławia. Będąc na wysokości Rawy Mazowieckiej, kierowca zorientował się, że z przedniego, lewego koła zeszło powietrze. Postanowił je wymienić, dlatego zdecydował się zatrzymać na pasie awaryjnym.
Fatalny wypadek w niedzielny wieczór na terenie województwa świętokrzyskiego. Nie żyje 59-letni pieszy, który został potrącony przez kierującą pojazdem osobowym. Kobieta w chwili tragedii wycofywała swój samochód. Trwa ustalanie szczegółowych okoliczności tego zdarzenia. Chwile nieuwagi, a także brak odpowiedniego skupienia za kółkiem mogą mieć fatalne konsekwencje. W dosadny sposób potwierdził to tragiczny incydent, do którego doszło w niedzielę 6 listopada. Tuż po godzinie 18.30 służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o poważnym wypadku przed jedną z posesji w Suchowoli w powiecie staszowskim.
Warszawa Śródmieście. Tuż po północy na Alejach Jerozolimskich rutynowa kontrola drogowa miała niebezpieczny przebieg i zakończyła się w dramatyczny sposób. O tym, że doszło do potrącenia policjanta, jako pierwsza poinformowała redakcja Goniec.pl. Tuż po incydencie, agresywny kierowca porzucił samochód i pieszo zbiegł z miejsca zdarzenia. Na szczęście stołecznym funkcjonariuszom udało się go ująć.
Już dziś startuje nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu jest Dawid Kubacki, który kilka miesięcy temu został zdobywcą letniego Grand Prix. Mistrz Świata z 2019 chce przekuć świetną dyspozycję na zimowe konkursy i oprócz zaszczytnego tytułu "króla lata" stać się również "królem zimy". W taki scenariusz wierzy Adam Małysz, który nie unika komplementów w stosunku do swojego kolegi po fachu. Już w ten weekend startuje nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Rzesza polskich fanów z niecierpliwością wyczekiwała zmagań na światowych skoczniach, z nadzieją, że również i ten rok dostarczy im ogromnej dawki sportowych emocji.Apetyt Polaków rozbudziły dobre występy Dawida Kubackiego podczas letnich zawodów. Jeden z naszych najlepszych skoczków nie miał sobie równych i wygrał trzy konkursy Letniego Grand Prix z czterech, w których startował, raz był drugi i w finalnym rozrachunku był najlepszy w klasyfikacji generalnej cyklu. Podczas sobotnich zawodów organizowanych w Wiśle, Kubacki będzie jednym z liderów naszej kadry, a przede wszystkim murowanym faworytem do zdobycia pierwszej lokaty.
Nie żyje była nadzieja polskiej piłki nożnej i jeden z najbardziej utalentowanych zawodników, Igor Sypniewski. Niezwykle smutne informacje zostały przekazane przez "Dziennik Łódzki". Za tydzień obchodziłby 48 urodziny.Informacje na temat śmierci byłego piłkarza przekazali w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" Marek Łopiński, były prezes i kierownik drużyny ŁKS, a także kustosz pamięci łódzkiego klubu Jacek Bogusiak. Miał zaledwie 47 lat. Igor Sypniewski urodził się w 10 listopada 1974 roku w Łodzi. Wielu piłkarskich ekspertów oraz dziennikarzy wieszczyło mu ogromną karierę. Niestety, ale nigdy nie zmaksymalizował swojego potencjału i nie spełnił pokładanych w nim nadziei. W trakcie swojej przygody z zawodową piłką występował w takich klubach jak: ŁKS Łódź, Orzeł Łódź, Ceramika Opoczno, AO Kawala, Panathinaikos Ateny, OFI Kreta, RKS Radomsko, Wisła Kraków, Kallithea FC, Halmstads BK, Malmö FF i Trelleborgs FF.
Minister Czarnek dotrzymał słowa i zgodnie z sierpniową deklaracją, złożył pozew przeciwko Donaldowi Tuskowi. Szef resortu edukacji domaga się przeprosin od lidera Platformy Obywatelskiej. Kością niezgody okazały się słowa polityka opozycji w sprawie podręcznika do Historii i Teraźniejszości, a przede wszystkim komentarz odnośnie do zawartych tam treści dotyczących in vitro.Przemysław Czarnek nie zamierzał odpuścić Donaldowi Tuskowi jego niewybrednych słów ws. podręcznika do HiT i wyprowadził najcięższe działa. W szczerej rozmowie z portalem Onet.pl otwarcie przyznał, że złożył dwa pozwy. Jeden skierował przeciwko Donaldowi Tuskowi i został złożony w Prokuraturze Generalnej. Kolejny już z ramienia Ministerstwa Edukacji i Nauki został zgłoszony w trybie prasowym przeciw dziennikowi "Super Express". Minister stwierdził, że w głównej mierze dotyczy kłamliwego cytatu, który bardzo często był wykorzystywany przez ugrupowanie Donalda Tuska.
Torunianie są wściekli na słynnego redemptorystę, ojca Tadeusza Rydzyka. Spółdzielnia Mieszkaniowa "Rubinkowo" poinformowała swoich lokatorów o znacznej podwyżce opłat za ciepło. W otwartym liście do mieszkańców podkreślono, że opłata stała za ciepło z Geotermii Toruń jest aż o 500 proc. wyższa niż w PGE Toruń!Napięta sytuacja międzynarodowa, wysoka inflacja, a także szalejąca drożyzna to jedne z głównych czynników, które już od dłuższego czasu irytują Polaków. Ceny w sklepach osiągają horrendalne poziomy, a opłaty za prąd i gaz, nierzadko dobijają załamanych użytkowników. Nie inaczej jest w Toruniu, którego mieszkańcy muszą się liczyć z wyższymi kwotami, które widnieją na rachunkach z gazowni, czy elektrowni.Tym razem w centrum zainteresowania znalazł się kontrowersyjny ojciec Tadeusz Rydzyk. Znany redemptorysta przez lata swojej posługi walczył o to, by jego geotermalne źródła podłączono do miejskiej sieci ciepłowniczej Torunia. W końcu po długiej batalii postawił na swoim i zrealizował swój cel. Co taki ruch oznaczał dla mieszkańców urokliwego Torunia? Jak można się spodziewać, chodzi o zatrważające ceny.Mieszkańcy Torunia są wściekli na ojca Rydzyka. Otrzymali wstrząsające pismaJedna z tamtejszych spółdzielni, SM "Rubinkowo", poinformowała swoich mieszkańców, że Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził taryfę dla ciepła Geotermii Rydzyka. Gdy mieszkańcy spojrzeli na treść otrzymanych listów, dosłownie zaniemówili. Cena po prostu zwala z nóg.- Według taryfy opłaty za ciepło z Geotermii Toruń wynoszą: opłata stała 54 632,28 zł/MW/m-c, czyli jest o 500 proc. droższa niż w PGE Toruń, a opłata zmienna 122,70 zł/GJ, czyli jest o 64 proc. wyższa w stosunku do cen PGE Toruń - można przeczytać w oficjalnym liście zarządu SM "Rubinkowo" do mieszkańców.Wielu mieszkańców osiedla nie mogło opanować emocji. W rozmowie z portalem Fakt.pl dali upust swojemu niezadowoleniu. Przekazali, że nie byli gotowi na taki cios dla domowych budżetów.Jak się okazuje, ciepło czerpane ze "źródła" ojca Rydzka nie jest zbyt tanim interesem. Lokatorzy osiedla muszą liczyć się z o 12,5 proc. wyższą opłatą stałą i o 1,1 proc. wyższą opłatą zmienną niż dotychczas.- PGE Toruń jako zarządzający siecią ciepłowniczą zobowiązany jest do odbioru energii cieplnej z GEOTERMII, stąd cena opłaty za ciepło będzie wynikowa z ceny ciepła wytwarzanego przez PGE Toruń S.A i ceny ciepła wytwarzanego przez Geotermię Toruń sp. z o.o. W wyniku ww. decyzji URE nastąpi wzrost opłaty stałej o 12,5 %, a opłaty zmiennej o 1,1 % w stosunku do cen obowiązujących obecnie od 1.10.2022 r - można przeczytać na Facebooku. Jak można się spodziewać, mieszkańcy są rozgoryczeni zaistniałą sytuacją. Winą obarczają twórcę popularnego "Radia Maryja" oraz Telewizji Trwam. - Kiedy sąsiadka wyjęła pismo o podwyżce, od razu do mnie przybiegła. Obydwie jesteśmy emerytkami i zastanawiamy się, jak tu związać koniec z końcem. Takich problemów ojciec Tadeusz Rydzyk zapewne nie ma. Możemy mu tylko podziękować - przekazała w rozmowie z Fakt.pl jedna z mieszkanek Torunia.Warto podkreślić, że Geotermia Toruń została uroczyście otworzona 12 października bieżącego roku. Było to ogromne wydarzenie, które przyciągnęło wielu rządowych oficjeli. W wydarzeniu wzięła udział m.in. minister klimatu Anna Moskwa oraz lokalni politycy. Projekt toruńskiej geotermii został pochwalony przez samego prezydenta Andrzeja Dudę. Polityk w kilku zdaniach wyraził swoje zadowolenie z faktu, że przedsięwzięcie zostało zrealizowane.- Projekt geotermalny jest wspaniałą odpowiedzią w naszych niespokojnych czasach - napisał polski prezydent.Artykuły polecane przez Goniec.pl:Co podać dziecku na kaszel i ból gardła?Na co pomaga neo-angin? SprawdźWładimir Putin zlecił przejęcie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Dekret został podpisany Źródło: Fakt.pl