Piorun spowodował pożar gospodarstwa rolnego niedaleko Łukowa w województwie lubelskim. Strażacy przez kilkanaście godzin walczyli z szalejącymi płomieniami, a przed tragiczną śmiercią zdołali ocalić kilkadziesiąt byków.Do pożaru gospodarstwa w Jeziorach w gminie Łuków doszło we wtorek, 10 sierpnia 2021 roku, około godziny 19:30. Ogień pojawił się na terenie kompleksu rolnego najprawdopodobniej po uderzeniu pioruna.
22-latek z Libiąża wrócił po pracy do swojego mieszkania i położył się spać. Mężczyzna obudził się w zadymionym pokoju i natychmiast pobiegł na balkon, skąd zaczął wzywać pomocy. Na ratunek ruszył mu 34-lateni Zbigniew Czernikowski, który zyskał przydomek „Batman z Mysłowic”, nawiązujący do postaci popularnego superbohatera. Pan Zbigniew był na spacerze z partnerką, gdy nagle usłyszał wołanie o pomoc. Mężczyzna, nie zważając na swoje własne bezpieczeństwo, rzucił się na pomoc 22-latkowi i jego czworonożnemu pupilowi.
Strażacy walczą z dużym pożarem dwóch hal magazynowych w Tychach na Śląsku. Z budynku ewakuowano 17 osób.W poniedziałek po południu ogień pojawił się w halach magazynowych przy ul. Turyńskiej. Mieszkańcy Tychów z niepokojem spoglądają w niebo, bowiem nad miastem kłębi się ogromny słup gęstego dymu.
Polscy strażacy wyruszyli z kraju, by wesprzeć tureckie służby w walce z pożarami trawiącymi tamtejsze wybrzeże. Mł. bryg. Grzegorz Borowiec z Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej w rozmowie z Polską Agencja prasową zrelacjonował to, co grupa polskich ratowników zastała po dotarciu na miejsce. W piątek do Turcji drogą lądową wyruszyła trzyosobowa grupa strażaków, którzy transportowali na miejsce niezbędny sprzęt gaśniczy. Z kolei w sobotę nad ranem z lotniska Warszawa-Babice wyruszył śmigłowiec ze strażakami i policyjnymi lotnikami.
W związku z ogromnym zagrożeniem pożarowym na południu Europy Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej podjął decyzję o wysłaniu wsparcia dla zagranicznych służb. Dzisiaj w godzinach porannych grupa polskich strażaków i policjantów wyleciała do Turcji, wkrótce do naszych ratowników dołączy również krajowy sprzęt.Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej postawił w stan gotowości dwa moduły do gaszenia pożarów GFFFV z Wrocławia i Poznania. Mają być gotowe do wyjazdu dzisiaj po południu.- Każdy moduł jest samowystarczalny - poza typowym sprzętem gaśniczym, używanym przy pożarach lasów strażacy dysponują też zapleczem logistycznym: namiotami, kuchnią polową, centrum łączności i wszystkim, co potrzebne jest do rozbicia tymczasowej bazy strażaków w terenie - wytłumaczono na oficjalnej stronie KG PSP.W związku z sytuacją pożarową na płd. Europy, Komendant Główny PSP podjął decyzję o postawieniu w stan gotowości 2 modułów do gaszenia pożarów GFFFV z Wrocławia i Poznania. Punkt koncentracji we Wrocławiu. Gotowość modułów do wyjazdu planowana na sobotę g.14.00. pic.twitter.com/TJi2xbAZ4o— Państwowa Straż Pożarna (@KGPSP) August 6, 2021
Przed dwoma tygodniami informowaliśmy Was o cudownej postawie polskiego 15-latka mieszkającego w Niemczech. Bartek Zarębki rzucił się na pomoc strażakowi, którego porwała powodziowa. Mężczyzna zginąłby bez pomocy młodego chłopaka. 15-latek właśnie odebrał osobiste podziękowania od Konsula Generalnego RP w Kolonii.Bartek przyznał, że długo nie zastanawiał się nad udzieleniem pomocy mężczyźnie porwanemu przez porywistą wodę. Jest szczerze przekonany, że każdy na jego miejscu zareagowałby dokładnie w ten sam sposób.- Bałem się, ale musiałem zareagować i uratować tego mężczyznę. Długo się nie namyślałem. Każdy by to zrobił na moim miejscu - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Bild". Chłopiec został okrzyknięty krajowym bohaterem, a jego czyn nie umknął przedstawicielom polskich władz. Konsul Generalny RP w Kolonii zaprosił Bartka wraz z rodzicami do swojej siedziby, aby osobiście pogratulować nastolatkowi cudownej, a przede wszystkim ludzkiej postawy.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
27 lipca przed południem w pensjonacie Modryna w Strzebowiskach (województwo podkarpackie) wybuchł pożar. Ogień strawił dach i poddasze. Podczas 11-godzinnej akcji ratunkowej budynek został zalany. Właściciele zbierają pieniądze na odbudowę.Na miejscu zdarzenia pojawiły się 24 zastępy straży pożarnej. 80 strażaków, którzy dojechali z powiatów: leskiego, sanockiego i krośnieńskiego, próbowało uratować budynek. 43 gości, którzy mieszkali w Modrynie, w czasie pożaru przebywało poza budynkiem.
W minionych godzinach Małopolskę nawiedziły ulewne deszcze, które spowodowały wiele strat materialnych i problemów komunikacyjnych. Woda zalała kilkanaście domów, drogi i ulice. Straż pożarna interweniowała już ponad tysiąc razy.Najpoważniejsza sytuacja panuje obecnie w krakowskiej dzielnicy Bieżanów, gdzie rzeka Serafinka zalała liczne pomieszczenia mieszkalne. Mocno ucierpiała także Wieliczka. Strażacy podjęli decyzję o ewakuacji kilku osób.
Strażacy weszli do jednego z mieszkań w Chełmnie przy użyciu sprzętu hydraulicznego i burzącego. W środku funkcjonariusze zastali koszmarny widok. Potwierdzono informację o odnalezieniu zwłok mężczyzny.Służby otrzymały zgłoszenie od siostry 65-letniego mieszkańca Chełmna, która od dłuższego czasu nie mogła nawiązać kontaktu z bratem. Gdy strażacy weszli do mieszkania mężczyzny, znaleźli jego zwłoki w stanie rozkładu.
Fatalne wiadomości napłynęły z samego rana z miejscowości Orzesze w województwie śląskim. W pożarze budynku mieszkalnego śmierć na miejscu poniosły aż trzy osoby. Pięć kolejne uciekały w popłochu, czym uratowały swoje życie.Na ten moment wiadomo, że na miejscu cały czas przebywa osiem zastępów straży pożarnej. Szalejący w budynku ogień został już opanowany, teraz strażacy dogaszają pogorzelisko.
Niedaleko miejscowości Samborsko w powiecie złotowskim w Wielkopolsce płonie ponad 80 hektarów pól i lasów. Na miejscu z żywiołem od kilku godzin walczą 32 zastępy straży pożarnej.Wielkopolscy strażacy odebrali informacje o pożarze w czwartek, 29 lipca 2021 roku, tuż po godzinie 15:00. Na miejsce natychmiast skierowano służby ratunkowe, a w akcji udział bierze także samolot gaśniczy.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej cały czas monitoruje zagrożenie, jakie niesie ze sobą wczorajszy wybuch w fabryce w Leverkusen. Chmura z zanieczyszczeniami ma dotrzeć do naszego kraju dzisiaj z samego rana, w godzinach 7:00 - 9:00.Wczoraj przed południem doszło do bardzo poważnej eksplozji w parku przemysłowym w Leverkusen na zachodzie Niemiec. Na obszarze skupiającym zakłady chemiczne doszło do wybuchu, na którego skutek 30 osób zostało rannych, a dwie uznaje się za zaginione.
Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie przekazała informacje o eksplozji, do której doszło na terenie miasta. Wybuchł samochód dostawczy, który przewoził butle z acetylenem. W wyniku tragedii na obrażenia odniosły trzy osoby. Według aktualnych wiadomości dwie z nich zginęły na miejscu.Zgodnie z informacjami przekazanymi przez częstochowską Państwową Straż Pożarną do zdarzenia doszło w poniedziałek 26 lipca po południu. Na miejscu służby rozpoczęły akcję ratunkową. Podjęto decyzji o ewakuacji okolicy.Z relacji oficera prasowego Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie wynika, że w pobliżu sklepu doszło do eksplozji gazu. Wybuchł samochód dostawczy, który przewoził butle z acetylenem. W okolice ulicy Wrocławskiej wysłano dziewięć zastępów ratowniczo-gaśniczych.
Niemieckie media okrzyknęły 15-letniego Polaka swoim bohaterem. Mieszkający na terenie kraju naszych zachodnich sąsiadów Bartek Zarębski rzucił się na pomoc strażakowi, nie zważając na niebezpieczeństwo. Nastolatek uratował życie mężczyźnie, który został porwany przez falę powodziową. Niemcy walczą z klęską żywiołową.15-letni Polak udzielił niedawno wywiadu niemieckiemu dziennikowi „Bild”. W trakcie walki z powodzią stulecia, jaka przechodzi przez zachodnią część Niemiec, Bartek Zarębski popisał się bohaterską postawą, ratując strażaka, który mógł utonąć. Do mediów społecznościowych trafiło piękne nagranie.Bartek Zarębski to Polak, który doświadczył powodzi w Niemczech. Klęska żywiołowa szczególnie dotknęła zachodnią część kraju. Groźne burze i intensywne opady deszczu przeszły nad Nadrenią-Palatynatem oraz Nadrenią Północną-Westfalią. Rwąca rzeka, która przelała się przez jedną z ulic, porwała strażaka. Uratował go 15-latek.
Straż pożarna otrzymała zawiadomienie o zwłokach znalezionych w rzece Biała na terenie gminy Pleśna. Mieszkańcy dokonali dramatycznego odkrycia w środę 21 lipca. Służby potwierdzili, że ciało należy do kobiety. Warto przypomnieć, że w tych okolicach zaginęła 36-letnia Agata. Nadal jednak nie ustalono tożsamości topielca. Policja nie potwierdziła zakończenia poszukiwań.W środę około godziny 18:00 straż pożarna otrzymała zgłoszenie o znalezieniu ciała. Na miejscu pojawiły się tarnowskie służby, wśród których były patrol policji, ratownicy pogotowia medycznego oraz kryminalni. Zwłoki znajdowały się w rzece Biała na terenie gminy Pleśna.Na miejscu straż pożarna wyłowiła zwłoki na brzeg wraz z policjantami. Na zwłoki trafili mieszkańcy, którzy płynęli kajakiem po rzece Białka. Służby potwierdziły, że ciało należy do kobiety, ale nadal nie ustalono tożsamości topielca. Jest szansa, że wydarzenie związane jest z zaginięciem 36-letniej Agaty.
W poniedziałkowy poranek 19 lipca 2021 roku doszło do śmiertelnego wypadku na odcinku A4 na trasie pomiędzy Mysłowicami a Katowicami. Bus, którym podróżowały dwie osoby, uderzył w tył samochodu ciężarowego, nie żyje jedna osoba.Z informacji przekazanych nam przez bryg. Szczepana Komorowskiego, oficera prasowego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach, wynika, że w chwili zderzenia samochód ciężarowy prawdopodobnie stał na poboczu.
Cztery dni po ulewie, która niszczyła wioski w okolicach Nowego Sącza, ich mieszkańcy ponownie przeżyli chwile grozy. W nocy z czwartku na piątek na granicy Nowego Sącza i gminy Chełmiec wystąpiła powódź błyskawiczna, która zniszczyła 35 domów.Zastępca komendanta nowosądeckiej straży pożarnej Paweł Motyka poinformował, że ulewa wyrządziła najwięcej szkód w okolicach wsi Paszyn i Piątkowa, gdzie zalanych zostało 35 domów.
W środowy poranek w Marciszowie niedaleko Kamiennej Góry na Dolnym Śląsku doszło do pożaru domu oraz stodoły po przejściu przez miejscowość gwałtownej burzy z piorunami. Na miejscu trwa akcja ratunkowa.Ogień pojawił się w budynkach najprawdopodobniej na skutek uderzenia pioruna. Jak poinformowała reporterka Radia Zet na swoim Twitterze, na miejscu akcję prowadzi obecnie dziesięć zastępów straży pożarnej.
Wczoraj wieczorem nad Polską ponownie przetoczyły się gwałtowne nawałnice, a szalejący żywioł spowodował ogromne straty. Służby pilnie ewakuowały z lasów ponad 500 uczestników obozów harcerskich.Jednostki Państwowej Straży Pożarnej interweniowały wczoraj do godziny 21:00 ponad 1900 razy. Strażacy walczyli m.in. z podtopieniami, powalonymi drzewami oraz uszkodzonymi dachami. W województwach pomorskim, kujawsko-pomorskim oraz warmińsko-mazurskim prowadzono również ewakuację harcerzy z lasów.
To kolejny dzień, gdy nad Polską przeszły gwałtowne burze z intensywnymi opadami deszczu. W poniedziałek 12 lipca strażacy z województwa mazowieckiego interweniowali już ponad 400 razy. Na Pomorzu natomiast konieczne okazało się przeprowadzenie akcji ewakuacyjnej na terenie obozu harcerskiego. W całym kraju dochodziło do podtopień.Synoptycy, którzy zapowiedzieli na poniedziałek kolejne burze, mieli rację. Przez cały dzień straż pożarna w różnych regionach Polski znów walczy ze skutkami wyładowań atmosferycznych oraz intensywnych opadów. Do godziny 20:00 w województwie mazowieckim strażacy interweniowali 419 razy.W związku z burzami i ulewami straż pożarna z Mazowsza najwięcej zgłoszeń przyjęła z Płocka. Służby interweniowały przede wszystkim w sprawie złamanych konarów drzew, które zostały powalone na drogi i uszkodziły samochody. Na terenie powiatu pracowało 120 strażaków.
W niedzielę 11 lipca służby powiadomiły o zakończeniu akcji poszukiwawczo-ratowniczej 52-latka, który zaginął w okolicach zalewu w Siemiatyczach. Dzisiaj ciało mężczyzny zostało wyłowione z akwenu. Doniesienia potwierdziła podlaska policja. Ofiara zaginęła w sobotę 10 lipca. Czynności śledcze trwały dwa dni.Niedzielnym popołudniem rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa wydał komunikat, z którego wynika, że z zalewu w Siemiatyczach wyłowiono ciało mężczyzny. Okazało się, że to zwłoki 52-latka, który dzień wcześniej pływał w akwenie. Poszukiwania rozpoczęły się w sobotę 10 lipca wieczorem.Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza Sokołów Podlaski znalazła ciało mężczyzny w niedzielę po południu. W poszukiwaniu zwłok, służby przeszukiwały obszar, który wcześniej wskazali świadkowie. Przyczyną utonięcia był niefortunny wypadek. 52-latek najprawdopodobniej opadł z sił.
Straż pożarna zakończyła swój udział w poszukiwaniach 16-latka, którego w okolicach Oławy porwała Odra. Akcja jednak nadal trwa, ponieważ jak dotąd nie odnaleziono nastolatka, którego zabrał silny nurt. Czynności prowadzi policja. W działania zaangażowali się też ratownicy wodni ze specjalistycznym sprzętem.W rozmowie z naszą redakcją oficer prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Oławie potwierdził, że strażacy nie prowadzą już czynności związanych z poszukiwaniami 16-latka, który zaginął po tym, jak wszedł do Odry i został porwany przez silny nurt rzeki.Brygadier magister inżynier Krzysztof Gielsa z Państwowej Straży Pożarnej w Oławie oświadczył, że strażacy zakończyli już wszelkie działania. Akcję poszukiwawczo-ratowniczą nadal prowadzi policja, ponieważ nie odnaleziono ciała 16-latka. Wsparcie funkcjonariuszom udzielili również ratownicy wodni na łodziach i z dokładniejszymi sonarami.
Straż pożarna prowadzi akcję poszukiwawczą nastolatka, który w sobotę 10 lipca wpadł do Odry w miejscowości Oława. 15-latka porwał silny nurt rzeki. W działania zaangażowała się specjalna grupa z łodzią. Do zdarzenia doszło w godzinach wieczornych. Podobne wydarzenia miały miejsce w Koźlicach koło Bogatyni.Zgodnie z informacjami przekazanymi przez reporterkę Radia ZET Grażynę Wiatr straż pożarna prowadzi akcję poszukiwawczo-ratowniczą w miejscowości Oława. Tam do Odry wpadł 15-latek, którego porwał silny nurt rzeki. Do zdarzenia doszło w sobotę po godzinie 19:00.Straż pożarną wspiera specjalna grupa z łodzią oraz policja. Służby prowadzą czynności wzdłuż linii brzegowej. Okoliczności zdarzenia wciąż pozostają niejasne. Nastolatek wpadł do rzeki w okolicy lokalnej oczyszczalni ścieków. Nie wiadomo, jak długo warunki będą pozwalały na kontynuowanie akcji.
Synoptycy od kilku dni ostrzegają Polaków przed trudnymi warunkami pogodowymi. Wczoraj w nocy na terenie województwa wielkopolskiego szalała potężna nawałnica, a lokalni strażacy interweniowali ponad 400 razy. W czasie jednego z wyjazdów przeprowadzili ewakuację grupy harcerzy z leśnego obozowiska w miejscowości Kierz.Gwałtowna burza w okolicy miejscowości Kierz w powiecie słupeckim rozpętała się w nocy z czwartku 8 lipca na piątek 9 lipca br. Strażacy wywieźli z lasu niemal 70 harcerzy.
Do groźnej sytuacji doszło w czwartek rano na jednym z wrocławskich osiedli mieszkaniowych. W trakcie prac remontowych przy ulicy Dmowskiego doszło do uszkodzenia rury gazowej, w wyniku którego doszło do pożaru.Jak przekazał nam oficer prasowy Komendanta Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu st. kpt. Tomasz Szwajnos, na miejsce zdarzenia skierowano trzynaście zastępów strażackich.
Warszawscy przechodnie byli świadkami przerażających scen na ulicy Puławskiej. Auto marki BMW stanęło w płomieniach na drodze, a na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe.Z informacji przekazanych przez dziennikarza Radia Zet Aleksandra Klekockiego wynika, że przy ul. Puławskiej w Warszawie spaliło się auto bmw. Na miejsce przyjechały dwa wozy strażackie, a trasa w stronę Piaseczna została chwilowo zablokowana.
W nocy z niedzieli na poniedziałek (4 na 5 lipca) straż pożarna w Żaganiu odebrała zgłoszenie pożaru. W płomieniach stanęło jedno z mieszkań znajdujących się w wielorodzinnym budynku. Na miejscu czynności rozpoczęli strażacy oraz policjanci pod nadzorem prokuratury. Nie udało się uratować 53-letniego mężczyzny, którego lokum zajął żywioł.W położonym w województwie lubuskim Żaganiu straż pożarna odebrała zawiadomienie o pożarze. Oficer drużyny lubuskiej Państwowej Straży Pożarnej przekazał w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że służby otrzymały zgłoszenie około godziny 4:20 w poniedziałek 5 lipca.lubGdy straż pożarna pojawiła się na miejscu, płomienie zajęły już mieszkanie na drugim piętrze wielorodzinnego budynku. To właśnie w tym lokum wybuchł pożar. Strażacy, którzy walczyli z żywiołem, dostali się do pomieszczenia. Tam służby znalazły zwłoki mężczyzny.
W nocy z 1 na 2 lipca 2021 roku doszło do tragicznego pożaru w Miodówku pod Olsztynem w województwie warmińsko-mazurskim. Życie w płomieniach straciły dwie kobiety w wieku 66 i 70 lat, a jedna osoba walczy o życie w szpitalu.Do szpitala trafił mężczyzna, który próbował samodzielnie gasić pożar domku letniskowego w Miodówku. Płomienie rozprzestrzeniały się jednak zbyt szybko, a ogień swoim zasięgiem objął nie tylko dom, ale również sąsiednie budynki oraz zaparkowany na posesji samochód.