Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Pożar na 35. piętrze wieżowca Sky Tower we Wrocławiu. 300 osób zostało ewakuowanych
Irmina Jach
Irmina Jach 12.02.2022 10:18

Pożar na 35. piętrze wieżowca Sky Tower we Wrocławiu. 300 osób zostało ewakuowanych

Cztery ofiary pożaru we wsi Unewel, troje z nich to dzieci
Jan BIELECKI/East News (zdjęcie ilustracyjne)

Wczoraj późnym wieczorem na 35. piętrze wieżowca Sky Tower we Wrocławiu wybuchł pożar. Służby ewakuowały 300 osób. Na miejscu pracowało 14 zastępów straży pożarnej. Przyczyny dramatu nie są obecnie znane.

Informację o pożarze funkcjonariusze otrzymali około godziny 20:30. Płomienie objęły jedno z luksusowych mieszkań. Skomplikowana akcja gaśnicza była prowadzona wewnątrz budynku. Strażacy musieli korzystać ze schodów.

Pożar w wieżowcu Sky Tower. Ewakuowano 300 osób

- Największa trudność polegała na tym, że trzeba było się dostać na 35. piętro po schodach i pociągnąć węże gaśnicze klatką schodową - mówił dyżurny wrocławskiej straży pożarnej. Gdy strażacy dotarli na górę, płonął już cały apartament.

- Pożar wieżowca to co innego niż palące się trawy w rowie przydrożnym. Dotarcie na górę musiało potrwać - tłumaczył przedstawiciel jednostki. Warunki były bardzo trudne. Dymu było tak dużo, że wydobywał się na zewnątrz budynku.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

Dyżurny poinformował, że "mieszkanie spłonęło doszczętnie". Przyczyny pojawienia się ognia nie są obecnie znane. Śledztwo w tej sprawie rozpoczęła policja. - Może być też dochodzenie ubezpieczyciela i właściciela budynku - dodał strażak.

Żaden z mieszkańców Sky Tower nie został poszkodowany. 300 osób opuściło lokale o własnych siłach. Około 22:00 pożar został opanowany, a w wieżowcu przeprowadzone zostało wietrzenie. Strażacy przeprowadzili szczegółowe oględziny.

Mieszkańcy nie kryli oburzenia

Jeden z mieszkańców wrocławskiego Sky Tower w rozmowie z Gazetą Wyborczą zapowiedział, że będzie starał się o odszkodowanie. - Będę pozywał właściciela Sky Tower, bo płacę 1400 zł za dobę, a teraz nie wiem, gdzie mam się podziać - mówił.

- Jestem z małym dzieckiem, kazali mi siedzieć w samochodzie i tylko koc zaoferowali. W budynku podczas pożaru nie było żadnego alarmu. Godzinę siedziałem w mieszkaniu, nim się zorientowałem, że się pali, i tylko dlatego, że chciałem po coś zjechać na dół. Winda nie działała - relacjonował mężczyzna.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]

Źródło: Gazeta Wyborcza