W trakcie pogrzebu, który odbywał się w jednym z libańskich miast, doszło do szokujących scen. Okazało się, że osoba, którą uznano za zmarłą, zaczęła się ruszać. Po interwencji lekarzy mężczyzna został przetransportowany do szpitala. Specjaliści nadal nie wyjaśnili, dlaczego doszło do tak rażącej pomyłki.Pogrzeb w mieście Hermel w północno-wschodnim Libanie zakończył się w zadziwiający sposób. Trudno wyjaśnić jak doszło do tego wydarzenia. Zgromadzeni żałobnicy zauważyli, że osoba, którą uznano za zmarłą, oddycha. Do mediów trafiło wstrząsające nagranie z ceremonii.Jak tylko stwierdzono, że mężczyzna jednak żyje, pogrzeb został przerwany. Część osób próbowało podjąć się reanimacji człowieka, który leżał w trumnie. Następnie został przetransportowany do szpitala. Tam lekarze potwierdzili, że rzeczywiście nie umarł i zostałby pochowany żywcem.
W piątek 23 lipca odbył się pogrzeb Tomasza D. 31-latek zginął podczas wypadku na ulicy Modlińskiej w Warszawie. Chociaż motocyklista przemieszczał się w kasku, obrażenia głowy, które odniósł, okazały się tak poważne, że ratownicy nie byli w stanie mu pomóc i mężczyzna zmarł. Niespodziewanie na jego grobie pojawił się wieniec ze skandalicznym przesłaniem politycznym. Rodzina natychmiast usunęła szarfę, odcinając się od jej treści.Pogrzeb Tomasza D. rozpoczął się nabożeństwem w warzsawskim Kościele pw. Matki Bożej z Lourdes. Ostatnie pożegnanie wywołało silne emocje wśród bliskich 31-latka, którzy nadal nie mogą pogodzić się ze stratą. Mężczyzna miał przed sobą jeszcze całe życie.Po mszy żałobnej pogrzeb zakończył się na cmentarzu Bródnowskim. Trumna z ciałem Tomasza D. została złożona w grobie rodzinnym. Po chwili na mogile pojawiło się morze kwiatów, które złożyli wzruszeni bliscy. Niestety doszło też do nieprzyjemnego incydentu. Ktoś ze znajomych zmarłego motocyklisty zostawił wieniec z napisem „Je**ć PiS”.
Dziś o godzinie 13:00 rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe zamordowanej rodziny z Borowców. Rodzice: Janusz i Justyna oraz ich 17-letni syn Jakub spoczną w jednym grobie na cmentarzu parafialnym w Dąbrowie Zielonej. Mieszkańcy Borowca i okolic tłumnie pojawili się w kościele.Chociaż od tragedii minęło 10 dni, podejrzany o zbrodnię Jacek Jaworek nadal pozostaje na wolności. Policja sprawdziła wiele tropów, jednak żaden wydawał się nie przybliżać do uchwycenia sprawcy. Wyznaczono nagrodę - 20 tys. zł za informacje, które przyczynią się do aresztowania.
W drodze na własny ślub pan Marcin i pani Katarzyna mieli wypadek. On zginął na miejscu, ona została ciężko ranna. Sprawca, który uderzył w nich autem, w zasadzie nie ucierpiał i nie przyznaje się do winy. Obecnie kobieta wymaga kosztownej rehabilitacji, dowiedziała się również o raku szyjki macicy.Do tragicznego zdarzenia doszło 20 kwietnia 2020 roku. 30-letnia Katarzyna jechała do Gdyni wraz z narzeczonym Marcinem na własny ślub, gdy na drodze w okolicach Szczytna jadący z naprzeciwka samochód zjechał na ich pas i czołowo uderzył w nich.
W trakcie pogrzebu Wojciecha Grzeszka, który odbył się w Krakowie, odczytano list od Andrzeja Dudy. Treść dokumentu napisanego przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej podczas ceremonii ostatniego pożegnania działacza „Solidarności” przeczytał Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Wojciech Kolarski.Andrzej Duda nie mógł osobiście pojawić się na mszy świętej pogrzebowej za Wojciecha Grzeszka, którą poprowadził w Bazylice Mariackiej arcybiskup Marek Jędraszewski. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej napisał za to list, którego treść została odczytana podczas uroczystości.Dokument podpisany przez Andrzeja Dudę przeczytał Wojciech Kolarski – Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wojciech Grzeszek zmarł w wieku 67 lat po walce z długą i ciężką chorobą. Był samorządowcem i szefem małopolskiej „Solidarności”.
Po kremacji bliskiego rodzina nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. W trakcie palenia ciała w w piecu krematoryjnym w Strzelinie doszło do eksplozji. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną wybuchu był rozrusznik. Krematorium obciążyło kosztami krewnych zmarłego. Według nich jednak skremowany mężczyzna nigdy nie miał takiego urządzenia.Sprawę rodziny, która została początkowo została obciążona kosztami przez krematorium, opisała „Gazeta Wrocławska”. Kremacja odbyła się w połowie czerwca w podwrocławskim Strzelinie. Wówczas w piecu doszło do wybuchu z powodu rozrusznika.Niczego nieświadoma rodzina dwa dni po kremacji bliskiego otrzymała fakturę z krematorium. Według dokumentu, który otrzymali 16 czerwca, mieli zapłacić – oprócz ceny pochówku – 800 złotych w celu pokrycia kosztów naprawy pieca krematoryjnego.
Odbył się pogrzeb Mateusza K., którego ciało wyłowiono z Wisły w Warszawie. Podczas ostatniego pożegnania 23-latka pod kościołem zebrał się tłum żałobników, który w wielkim żalu pochował młodego ojca. Pod świątynią pw. Wniebowstąpienia Pańskiego w Jabłonnie II pod Lublinem pojawił się biały gołąb. Niektórzy zgromadzeni uznali to za znak.Pogrzeb Mateusza K. wywołał ogromne emocje. Już długo przed rozpoczęciem ceremonii w małym kościele pod Lublinem zaczęło gromadzić się coraz więcej żałobników, którzy wspominali tragicznie zmarłego 23-latka jako inteligentnego oraz otwartego na ludzi. Wśród zgromadzonych przeważała część jego młodych kolegów i koleżanek.
W miniony poniedziałek w województwie kujawsko-pomorskim doszło do poważnego wypadku samochodowego. Na skutek zdarzenia śmierć na miejscu poniosła 12-letnia Wiktoria. Właśnie trwa pogrzeb dziewczynki, podczas którego ksiądz zwrócił się we wzruszający sposób do jej rodziców.14 czerwca w godzinach porannych w Inowrocławiu doszło do zderzenia dwóch samochodów. Według ustaleń policji kierujący Seatem Leonem w sposób błędy dokonał manewru zmiany kierunku ruchu, przez co uderzył w prawidłowo jadącego VW Passata.Niestety, na skutek uderzenia, prawidłowo do tej pory jadący pojazd wypadł z toru jazdy i uderzył w dwie osoby stojące na chodniku. 83-letni mężczyzna trafił do szpitala, natomiast na miejscu zmarła 12-letnia Wiktoria.Punktualnie o 13:30 rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe dziewczynki. Według relacji dziennikarzy "Super Expressu" do kościoła w Brzozie przyszło tak wiele osób, że nie są w stanie zmieścić w świątyni.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Każdy z członków rodziny po kolei podchodził do trumny, którą Mayra wynajęła na kilka godzin, by się w niej położyć, i opłakiwał jej „śmierć”, mówiąc przy tym kilka słów na jej temat. Następnie wszyscy zasiedli przy stołach, by jeść, pić i dzielić się swoimi wspomnieniami o „zmarłej”.59-letnia Mayra Alonzo tak bardzo chciała wiedzieć, jak mógłby wyglądać jej pogrzeb, że postanowiła go sama zorganizować. Nie był to jednak sposób, żeby ułatwić rodzinie wszelkie formalności po jej śmierci, bowiem pogrzeb miał odbyć się na niby - kobieta wciąż żyła i tylko udawała martwą.Być może chciała w ten sposób przygotować się na odejście z tego świata, jednak mimo wszystko jej pomysł wydaje się być niezwykły. Mayra namówiła swoją rodzinę, by wzięli udział w tej szaradzie i opłakiwali ją podczas zaplanowanej stypy.Wiele osób na pewno zastanawiało się, co dzieje się z człowiekiem po śmierci. Czy jest jakieś życie w zaświatach, ile osób przyszłoby na ich pogrzeb i co by mówili o zmarłym? Jedna kobieta z Dominikany postanowiła pójść krok naprzód i w pewien sposób sprawdzić to jeszcze za życia.
Wiadomość o tragicznej śmierci Jana Lityńskiego została przekazana przez jego żonę, która opublikowała na Facebooku wzruszający wpis. Wyznała, że polityk zginął, ratując psa, który wpadł do przerębli. Jego ciało odnaleziono po kilku dniach intensywnych poszukiwań.
W sobotę, 10 kwietnia odbywały się uroczystości pogrzebowe oraz pochówek Krzysztofa Krawczyka, który zmarł w Poniedziałek Wielkanocny, 5 kwietnia. Uroczystości miały charakter państwowy, a msza święta odbyła się w archikatedrze w Łodzi. Po tej części, ciało przewieziono do miejscowości Grotniki, gdzie zostało złożone do grobu.
O tej tragedii poinformował jeden z rozmówców dziennikarzy z redakcji „Wprost”. Kobieta bardzo pragnęła pożegnać się z ojcem, dlatego zrobiono dla niej wyjątek. Po kilku dniach od otwarcia trumny u niej również potwierdzono zakażenie COVID-19.
Tuz po pogrzebie córka zmarłej odebrała telefon od policji, która poinformowała ją, że ciało jej mamy wciąż spoczywa w szpitalnej kostnicy. Gdy wzburzona krewna pani Stefanii skontaktowała się z zakładem pogrzebowym, zapewniono ją, że jest to niemożliwe.
Do szokujące sytuacji doszło na pogrzebie, który odbywał się niedaleko Buenos Aires w Argentynie. W czasie ostatniego pożegnania żałobnicy usłyszeli z trumny dzięki, mające przypominać stukanie i jęki. Bliscy zmarłej 65-latki zamarli z przerażenia
Branża pogrzebowa nie jest łatwa do prześwietlenia w związku z dużym zróżnicowaniem cen pochówku. Niektórzy potrafią wydać fortunę na samą trumnę, inni natomiast za tę samą kwotę urządzą całą uroczystość. Jedno jest jednak pewne – ostatnie pożegnanie to bardzo ważny obrzęd dla wszystkich Polaków, ale także niezwykle kosztowny.Nie wszyscy wiedzą, z jakimi wydatkami wiąże się organizacja pogrzebu. Niestety prędzej czy później każdego w życiu spotyka moment, w którym musi zająć się ostatnim pożegnaniem bliskiej osoby. Wówczas część osób może się niemiło zaskoczyć cenami pochówku. Są jednak sposoby na zaoszczędzenie.