Małgorzata Rozenek wystąpiła w Parlamencie Europejskim, gdzie zabrała głos na temat procedury zapładniania in vitro. Warto podkreślić, że polska celebrytka została matką trójki dzieci właśnie dzięki tej metodzie leczenia niepłodności.„Perfekcyjna Pani Domu” wystąpiła w roli przedstawicielka wszystkich par, którym polskie państwo odebrało finansowanie kosztownych procedur z tym związanych. Gwiazda nigdy nie ukrywała, że gdyby nie procedura in vitro, to żaden z jej trzech synów nie przyszedłby na świat. Gwiazda mogła sobie na nią pozwolić, ponieważ nie narzeka na brak pieniędzy.W Parlamencie Europejskim celebrytka mówiła jednak w imieniu kobiet, które na taką procedurę nie mogą sobie pozwolić z własnych pieniędzy. Rozenek mówiła o tym, że Polsce tworzy się coraz gorszy klimat dla tego rodzaju wsparcia w leczeniu niepłodności. Rozenek postanowiła zostać ambasadorką akcji informacyjnej na temat tej metody oraz w 2019 roku wydała książkę „In vitro. Rozmowy intymne” i została prezeską powołanej przez siebie Fundacji MRM. Organizacja MRM zajmuje się szerzeniem wiedzy o metodzie in vitro i pomocą polskim parom w dostępie do niej, by metoda ta mogła być dostępna nie tylko dla ludzi bogatych, lecz także tych mniej zamożnych, którzy pragną mieć potomstwo.2 czerwca, w związku z obchodami Światowego Dnia In Vitro w Parlamencie Europejskim w Brukseli miał miejsce panel dyskusyjny, którego była jedną ze współorganizatorek. Nosił on tytuł „Wsparcie dla płodności to wsparcie dla Polski". Małgorzata Rozenek zabrała głos na temat leczenia niepłodności tą metodą. Celebrytka skorzystała z okazji, aby skrytykować rządzące Prawo i Sprawiedliwość i zaapelować do nich o finansowanie procedury dla par, które chciałby z niej skorzystać. Jej wystąpienie miało na celu zwrócenie uwagi rządzących na finansowanie tej metody leczenia niepłodności.
W Polsce wprowadzony zostanie nowy podatek od pojazdów spalinowych i wyższa opłata za rejestrację takich aut - wynika z tzw. kamieni milowych zapisanych w KPO. Łukasz Schreiber z PiS przyznał, że nie jest entuzjastą żadnego tych rozwiązań.Większość samochodów jeżdżących dziś po polskich drogach ciągle stanowią auta z silnikami spalinowymi. Co więcej średni wiek aut w naszym kraju to przeszło 15 lat, a zwłaszcza stare pojazdy emitują znaczne ilości CO2. Jak się okazuje w Krajowym Planie Odbudowy znalazły się zapowiedzi wprowadzania nowego podatku od posiadania takich aut i podwyższenia opłat za ich zarejestrowanie.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nie pozostawiła żadnych wątpliwości. "Kamienie milowe" muszą być wypełnione, zanim do Polski popłyną jakiekolwiek pieniądze z unijnego Funduszu Obudowy.W czwartek po południu Ursula von der Leyen spotkała się z Mateuszem Morawieckim i Andrzejem Dudą. Na konferencji prasowej w Warszawie von der Leyen przekazała, że "Komisja Europejska dała wczoraj zielone światło dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy, po bardzo dogłębnej ocenie".
Aleksander Kwaśniewski chce przyćmić Jarosława Kaczyńskiego? Były prezydent zamierza wziąć udział w sobotniej konferencji "Europa Równych Szans", na której pojawią się także przedstawiciele Unii Europejskiej. Na ten sam dzień Prawo i Sprawiedliwość zaplanowało swoją konwencję i prezentację programu na najbliższe miesiące. Wiele wskazuje na to, że stoczy się batalia o uwagę wyborców.Aleksander Kwaśniewski pożegnał się z fotelem prezydenta lata temu, ale wielu Polaków wciąż żywi do niego sentyment. Dla niektórych to najlepsza z dotychczasowych głów naszego państwa, ceniona jest także działalność jego żony Jolanty.Były przywódca Polski nie daje o sobie całkiem zapomnieć, a to pojawiając się na kongresie Lewicy, a to występując w roli komentatora i politycznego eksperta. To może być jednak za mało dla ambitnego Kwaśnewskiego, który coraz chętniej angażuje się w krajową politykę.
Prawo i Sprawiedliwość rusza z ofensywą wyborczą. W sobotę, 4 czerwca partia organizuje kongres, podczas którego ujawnione mogą zostać główne punkty nowego programu ugrupowania. Niewykluczone, że w ramach zbliżającej się kampanii Polacy otrzymają obietnicę waloryzacji świadczenia 500 plus, a także wsparcia w obliczu wszechobecnej drożyzny. "Fakt" ujawnia, co jeszcze planuje formacja Jarosława Kaczyńskiego.Prawo i Sprawiedliwość zakasuje rękawy i kreśli plan na ponowny sukces w najbliższych wyborach parlamentarnych. Mobilizacja jest tak wielka, że aby całkowicie poświęcić się przygotowaniom do kampanii, Jarosław Kaczyński zamierza porzucić obowiązki w gabinecie premiera Mateusza Morawieckiego.Ugrupowanie rządzące wie, że aby znów zdobyć poparcie Polaków, będzie musiało zmierzyć się z wieloma problemami, wśród których największy stanowi galopująca inflacja.W walce z drożyzną został postawiony właśnie pierwszy fundamentalny krok, jakim było uzyskanie akceptacji Komisji Europejskiej dla Krajowego Planu Odbudowy. Dzięki unijnym pieniądzom możliwe będzie sfinansowanie kolejnych obietnic wyborczych, a tych ma być niemało.
Zacieśnia się współpraca polsko-ukraińska. W środę do Kijowa przybyć mają najważniejsi przedstawiciele naszego rządu, w tym premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podczas wizyty omówionych ma zostać szereg kwestii, w tym dostawy broni. Spodziewane jest także podpisanie wspólnych dokumentów.Polskie władze prężnie działają na rzecz wsparcia Ukrainy. Wyrazem tego są choćby głośne opowiadanie się za przyjęciem naszych wschodnich sąsiadów do Unii Europejskiej, popieranie kolejnych dotkliwych sankcji nakładanych na Rosję czy też wizyty polskich przedstawicieli w Kijowie.Na tym polu niezwykłą aktywnością wykazują się zarówno prezydent, który ostatnio przemawiał w ukraińskim parlamencie, jak i premier Mateusz Morawiecki, a nawet sam Jarosław Kaczyński. Prezes PiS w marcu odważył się nawet na pierwszą od dawna zagraniczną podróż i jak się okazało wcale nie ostatnią.
Prawo i Sprawiedliwość myśli już nie tylko o zbliżających się wyborach do Sejmu i Senatu, ale także do samorządu. Partia Jarosława Kaczyńskiego poważnie rozważa przesunięcie tych drugich o rok, tak, by uniknąć niepotrzebnej kolizji. Spór trwa jednak o to, czy nowy termin ma zostać wyznaczony na wiosnę, czy też na jesień 2024 roku.Przed Polakami kolejny maraton wyborczy. Jeśli wszystko pójdzie po myśli Prawa i Sprawiedliwości i Zjednoczona Prawica utrzyma się do końca kadencji, w 2023 roku czekają nas wybory parlamentarne.Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego nie siedzi z założonymi rękami i już snuje plany dotyczące pozostawania przez kolejną kadencję u władzy. Aby to było możliwe, potrzebny jest program, który przekona Polaków do głosowania na partię, walczącą z rekordową inflacją i wzrastającym w związku z tym niezadowoleniem oraz odpowiednia taktyka.Prezes PiS zdaje się rozumieć powagę sytuacji, dlatego chce porzucić obowiązki wicepremiera i skupić się na przygotowaniu skutecznej kampanii wyborczej. Pracy będzie wiele, bo po wyborach do parlamentu przyjdzie czas na te samorządowe oraz europejskie.
Wpadki na antenie zdarzają się niezwykle często. Tym bardziej, gdy program prowadzony jest na żywo. Do niebywałych scen doszło w domu posła PiS, Jarosława Zielińskiego. Niczego nieświadomy polityk łączył się ze studiem telewizyjnym za pomocą komunikatora internetowego, gdy nagle do akcji wkroczyła jego małżonka. Kobieta stała się "mistrzynią drugiego planu", a wszystko się nagrało. Doba pandemii koronawirusa niemal całkowicie zmieniła obraz współczesnej komunikacji. Połączenia ze studiem telewizyjnym za pomocą komunikatorów internetowych stało się normą. Jak się okazuje, wielu gości programów publicystycznych wciąż korzysta z tej metody, która pomimo niekwestionowanej wygody, często prowadzi do śmiesznych sytuacji oraz drobnych wpadek. Nie inaczej było w przypadku posła Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Zielińskiego, który dzięki ówczesnej technologii był w stanie dyskutować z Maciejem Żywno, radnym sejmiku województwa podlaskiego z Polska 2050. Tematem rozmowy była powszechna drożyzna, a także galopująca inflacja, która jest poważnym problemem dla milionów Polaków. Radny nie miał litości dla partii rządzącej, otwarcie krytykując działania PiS, podkreślając, że aktualna sytuacja w naszym kraju jest pokłosiem nieodpowiedzialnych działań. Na odpowiedź posła Jarosława Zielińskiego nie trzeba było długo czekać. Polityk w dosadnych słowach opowiedział swojemu "oponentowi".- Panie radny, pan wpada w taką stylistykę, taką frazeologię opozycji. Zastanówcie się nad tym, jak wyglądają te argumenty, których używacie. Bo z jednej strony mówi pan, że rząd nie robi nic, a tarcze antykryzysowe, antycovidowe, pomoc dla kredytobiorców, pomoc dla tych, którzy mieli wyższe podatki, są teraz obniżone - podkreślił poseł Zieliński.
Prawo i Sprawiedliwość szykuje się do nadchodzących wyborów parlamentarnych i ma już kilka pomysłów na to, jak przedłużyć swoje rządy. Powstający właśnie program wyborczy skoncentrowany ma być na kolejnych transferach pieniężnych, na których najbardziej skorzystają emeryci. Szczegóły ujawnia "Gazeta Wyborcza".Wiele wskazuje na to, że kryzys w koalicji rządzącej został ostatecznie zażegnany i dziś mniej niż jeszcze kilka tygodni temu prawdopodobne wydaje się być, że czekają nas przyspieszone wybory parlamentarne.Niemniej Prawo i Sprawiedliwość pozostaje czujne i już szykuje się do kolejnego starcia z opozycją. Na 4 czerwca zaplanowano konwencję partii, po niej zaś z rządu ma odejść Jarosław Kaczyński, który chce w 100 procentach skoncentrować się na kampanii.Na Nowogrodzkiej wciąż dopinany jest więc program wyborczy, a politycy zaangażowani w ten proces głowią się, jak przyciągnąć wyborców. Nie jest tajemnicą, że rządy zapewnili w dużej mierze Zjednoczonej Prawicy emeryci i to właśnie oni mają najwięcej skorzystać na nowych propozycjach.
Radio Zet: Jarosław Kaczyński po konwencji 4 czerwca odchodzi z rządu Mateusza Morawieckiego. Według ustaleń dziennikarzy prezes PiS podjął już decyzję o rezygnacji z funkcji wicepremiera. Co więcej, wrogowie Mateusza Morawieckiego wewnątrz partii mają "już zacierać ręce".Prezes PiS od dawna odkładał swoją decyzję o odejściu z rządu. Początkowo rezygnację odsunął kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej, a później wojna w Ukrainie.Radio Zet dotarło do informacji wewnątrz PiS, które rzucają na sprawę nowe światło. - Po konwencji Jarosław Kaczyński odejdzie z rządu - powiedział informator z partii rządzącej. Sama konwencja PiS ma odbyć się 4 czerwca.
Już w czwartek ma odbyć się pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie konstytucji, który przygotowali posłowie PiS. Dokument zakłada możliwość przejęcia przez Skarb Państwa własności, które służą wspieraniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę.Do uchwalenia ustawy o zmianie konstytucji potrzebna jest zgoda co najmniej 2/3 posłów w obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów. Wszystko zatem zależy od głosów opozycji, ponieważ Zjednoczona Prawica nie dysponuje aż tak dużą liczbą mandatów.
Według wicepremiera Jacka Sasina dojście Polaków do tego, by zarabiali tyle, co Niemcy, to tylko kwestia czasu. – Proszę jednak dać nam trochę czasu, a i do tego doprowadzimy – zapewnił. Dodał, że państwo "zrobiło, co mogło" aby złagodzić wzrosty cen na stacjach.
Do nietypowego zdarzenia doszło podczas ostatniego programu "Woronicza 17" emitowanego na antenie TVP Info. Posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska w zaskakujący sposób wyśmiała słowa posła PO Roberta Kropiwnickiego. Polityk uderzyła również w osobę Leszka Balcerowicza.Niestandardowe incydenty są niezwykle częsty obrazem polskich programów publicystycznych. Są one szczególnie widoczne w sytuacji, gdy głównym tematem rozmów jest polityka, a także aktualne działania rodzimego rządu.Sceny rodem z teatru miały miejsce w czasie ostatniego programu "Woronicza 17" na antenie TVP Info, gdzie zaproszeni goście dyskutowali na temat planowanego przejęcia Grupy Lotos przez PKN Orlen.Debata wywołała sporo emocji, a główną rolę odegrała posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska. W niestandardowy sposób zareagowała na słowa posła PO.- Likwidacja Lotosu jest dzisiaj wysoce bez sensu. W momencie, gdy trwa wojna, kiedy jest ogromny kryzys na rynku energetycznym, my pozbywamy się tak naprawdę Lotosu - mówił Robert Kropiwnicki.Podkreślił również, że w ten negatywny sposób pozbywamy się stacji benzynowych i rafinerii.- Kiedy stacje Lotosu (w sumie 417 punktów) trafią w ręce węgierskiego MOL, a Orlen przejmie część stacji na Węgrzech, to Orban zmieni prawo i polski koncern straci kontrolę nad zagranicznymi stacjami - zaznaczył na antenie TVP Info.W jego opinii podobny los może spotkać rafinera Lotosu, którego 30 proc. udziałów ma zostać wykupione przez saudyjski koncern paliwowo-chemiczny Saudi Aramco.- To Arabowie będą decydowali, jaka będzie ropa, skąd będzie kupowana i komu będzie sprzedawana. Orlen nie będzie miał na to żadnego wpływu - wskazywał Robert Kropiwnicki.
O odejściu Jarosława Kaczyńskiego z rządu mówi się już od dłuższego czasu. Raz ogłaszał, że odejdzie z rządu, później pojawiały się przecieki, że zmienił zdanie. Zdaniem ważnego polityka Prawa i Sprawiedliwości, wicepremier odejdzie z rządu jeszcze przed wakacjami. Jarosław Kaczyński od czasu dojścia do władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, a konkretnie koalicję Zjednoczonej Prawicy w 2015 roku, nie zajmował stanowisk rządowych aż do roku 2020. Jesienią 2020 roku wszedł do rządu w trakcie rekonstrukcji i został wicepremierem ds. bezpieczeństwa, obejmując nadzór nad tzw. resortami siłowymi, czyli Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwem Obrony Narodowej.
Czasami rzeczywistość bywa bardziej zaskakująca niż fikcja. Urzędnicy Ministerstwa Finansów otrzymali nagrody za przygotowanie i wdrożenie „Polskiego ładu”... mimo że ten okazał się bublem i partia rządząca musiała częściowo się z niego wycofać.Jak można nagrodzić kogoś, za przygotowanie czegoś, co po prostu nie działa? To trochę tak, jakby klient wypłacił premię mechanikowi, który nie naprawił jego auta. Nasz rząd jednak nie widzi w tym problemu i ponad setka pracowników resortu finansów otrzymała nagrody w wysokości 25-30 tys. złotych. Niektórzy nawet dwukrotnie...
Sondażownia SW Research postanowiła zapytać Polaków, kto powinien być kandydatem Prawa i Sprawiedliwości (Zjednoczonej Prawicy) na prezydenta. Ankietowani mieli ogromny problem, aby wskazać konkretnego polityka. Prawie połowa uczestników badania nie ma na ten temat zdania.Najbliższe wybory prezydenckie odbędą się w 2025 roku. O najwyższy państwowy urząd nie będzie mógł ubiegać się Andrzej Duda, ponieważ obecnie trwa jego druga i ostatnia kadencja.
Andrzej Duda może pokrzyżować plany PiS? Takie pytanie już od jakiegoś czasu pojawia się w polskich mediach. Odnosi się ono bezpośrednio do planów Prawa i Sprawiedliwości dotyczących zmiany w ordynacji wyborczej. Politycy partii rządzącej nie potwierdzają takich informacji, aczkolwiek przyznają, że trwają rozmowy w tej sprawie. Jak się okazuje, główną przeszkodą w realizacji planu może być osoba prezydenta.Kilka dni temu w polskich mediach pojawiły się pierwsze doniesienia, że Prawo i Sprawiedliwość zamierza zmienić ordynację wyborczą do parlamentu. Pomimo faktu, że oficjalne propozycje nie zostały ujawnione, żaden z polityków partii rządzącej nie zdementował udostępnionych informacji.Lider Republikanów Adam Bielan na antenie Polsat News przekazał, że temat zmian w ordynacji wyborczej istnieje, aczkolwiek żadne decyzje w tej kwestii jeszcze nie zapadły. Medialnych doniesień nie komentują również przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości. Jak podkreśla Wirtualna Polska, najnowsze zmiany mogą polegać na wprowadzeniu trójmandatowych okręgów do Senatu w miejsce jednomandatowych. Zmiany miałby odnosić się również do Sejmu. PiS chciałoby zwiększyć liczbę okręgów wyborczych z 41 do 100. W tym wypadku część okręgów wybierałaby jednego posła, a część - kilku. Głównym założeniem takiej zmiany miałoby być marginalizowanie mniejszych ugrupowań, a także uzyskanie przez PiS większej liczby mandatów. Z kolei w przypadku Senatu, skutecznie rozbiłoby aktualny pakt opozycyjny.
Kilka dni temu w sieci pojawiła się wypowiedź senatora Prawa i Sprawiedliwości Stanisława Karczewskiego, w której przekonywał dziennikarzy, że masło nie jest „aż takie drogie” i kosztuje tylko 6 złotych. Dzisiaj oburzona internautka pokazała zdjęcie paragonu. - Może się panu marszałkowi 6 z 9 pomyliła – zakpiła kobieta.
Prezydentura Andrzeja Dudy potrwa jeszcze 3 lata, ale w PiS już myślą, kto w 2025 roku mógłby być kandydatem obecnej partii rządzącej. W rozmowach coraz częściej pojawia się nazwisko pełnego zapału Waldemara Budy.Andrzej Duda rozpoczął swoją drugą kadencję 6 sierpnia. Wedle konstytucji nie będzie mógł już kolejny raz kandydować na urząd głowy państwa. I choć jego prezydentura potrwa jeszcze trzy lata, to w PiS już myślą o tym, kogo wystawić w wyborach w 2025 roku.
Donald Tusk odwiedza różne zakątki Polski i rozmawia z wyborcami. W trakcie jednego z nich, w Zielonej Górze, przyznał, że mógłby nawet odwiedzić ojca Tadeusza Rydzyka. Jednak stwierdził, że rezultaty takiego spotkania byłyby pewnie "mizerne".- Zrobię wszystko, aby pójść do wyborów możliwie zjednoczonymi siłami opozycji - przekonywał przewodniczący Platformy Obywatelskiej w trakcie wykładu na Uniwersytecie Zielonogórskim.
Rząd opublikował projekt rozporządzenia, który pozwoli Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji sprawdzić, co oglądają abonenci operatorów telekomunikacyjnych. Zdaniem zrzeszenia KIGEiT, może to zostać odebrane jako inwigilacja.Rząd przygotował projekt rozporządzenia, który zakłada, że KRRiT będzie miała dostęp do badania odbioru sygnału stacji telewizyjnych w Polsce na podstawie ścieżki zwrotnej odbiorców.
Waldemar Olejniczak, poseł PiS z okręgu płockiego, uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu — informuje "Super Express". Jak dodaje gazeta, przebywa on obecnie w szpitalu, a jego stan ma być krytyczny.Z informacji podanych przez "Super Express" wynika, że do wypadku doszło na drodze w okolicach Modlina. Przed samochód Olejniczaka miał wyskoczyć nagle łoś, który uderzył w pojazd. Poseł przebywa obecnie w szpitalu bielańskim.Osoba z bliskiego otoczenia Olejniczaka przekazała, że polityk jest przytomny, ale jego stan jest poważny.
Jarosław Kaczyński zwołał na piątek 20 maja Komitet Polityczny PiS. Chce doprowadzić do znaczącej zmiany strukturalno-organizacyjnej w swoim ugrupowaniu. - Prezes uznał, że czas szarpnąć cuglami - mówią źródła WP w PIS.
Senator PiS Stanisław Karczewski skomentował wzrost cen na antenie Polskiego Radia. Jego zdaniem Polacy "sprawdzają ceny i kupują te produkty, które są tańsze". Dopytywany o własne spostrzeżenia, przyznał, że "masło nie jest aż tak drogie", a w jednym ze sklepów widział je "za sześć złotych".Mimo wzrostu cen Stanisław Karczewski jest optymistą. - Myślę, że damy sobie radę - ocenił były marszałek Senatu.
Pierwszeństwo w zatrudnieniu w administracji publicznej i gwarancja zachowania stosunku pracy - czyli jak rząd chce zachęcić cywilów do wstąpienia do wojska, aby liczebność polskiej armii wzrosła do 300 tys. żołnierzy. Wiadomo też, jak miałaby wyglądać 12-miesięczna służba wojskowa oferowana przez MON.
Kamila Król została podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Nowa wiceminister została powołana na to stanowisko przez Mateusza Morawieckiego na wniosek szefa MRiT Waldemara Budy. Król pracowała w resorcie od 2020 roku w Departamencie Gospodarki Cyfrowej - Wydziale Polityki Cyfrowej i Informacji.Ministerstwo Rozwoju i Technologii poinformowało, że nowym wiceministrem w randze podsekretarza stanu została Kamila Król. Wiceszefowa resortu będzie odpowiedzialna za politykę przemysłową, innowacyjną oraz sprawy europejskie. Minister @waldemar_buda wręczył dzisiaj akt powołania Kamili Król na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Gratulujemy i witamy Panią Minister na pokładzie! pic.twitter.com/RKMmTMxlBt— Ministerstwo Rozwoju i Technologii (@MRiTGOVPL) May 16, 2022
Niektórzy działacze PiS rozważają zmianę politycznych barw przed następnymi wyborami parlamentarnymi - donosi Interia, powołując się na rozmowy z politykami partii rządzącej. W ugrupowaniu narasta niepokój - niektórzy mają wątpliwości, czy znajdą się na listach wyborczych, ponieważ ocenie nie podlega "pracowitość", tylko "głosowania". Do tych doniesień odniósł się wicerzecznik PiS Radosław Fogiel, który przypomniał zapisy umowy koalicyjnej i wskazał, że jest jeszcze czas, aby działacze poprawili swoją aktywność.To już kolejne niepokojące sygnały z szeregów partii Jarosława Kaczyńskiego. W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że z klubu parlamentarnego PiS odchodzi Anna Maria Siarkowska. Dołączy do Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro.
- Przyszło mi pożegnać naszego kolegę, przyjaciela, doradcę - przyznał Jarosław Kaczyński w trakcie pogrzebu współpracownika Zjednoczonej Prawicy Waldemara Parucha. Podczas przemówienia prezes PiS podkreślił, że działacz stanął po jednej ze stron "przeklętej barykady".Uroczystości pogrzebowe zostały zorganizowane w Tomaszowicach (woj. lubelskie). Wzięli w nich udział przedstawiciele parlamentu, rządu i władz samorządowych. Wśród nich byli m.in. premier Mateusz Morawiecki, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.