Do kuriozalnych scen doszło podczas czwartkowej sesji Rady Miasta. Radni Prawa i Sprawiedliwości chcieli przepchnąć poprawkę, na mocy której doszłoby do głosowania w sprawie obecności Ziemii w Układzie Słonecznym.Zaczęło się od tego, że radni z klubu prezydenta Krzysztofa Żuka chcieli poddać pod głosowanie specjalny apel. Chodziło o to, aby Rada Miasta "wyraziła głębokie zaniepokojenie ostatnimi działaniami i wypowiedziami przedstawicieli władz państwowych podważającymi fundamenty przynależności Polski do Unii Europejskiej".Na to nie przystali radni z PiS, którzy w geście sprzeciwu opuścili salę obrad. Oficjalnie zapowiedzieli również, że tak samo zachowają się wieczorem, kiedy miało dojść do głosowania w sprawie uchwalenia wydania apelu.W międzyczasie doszło do bardzo dziwnej sytuacji, ponieważ radni z PiS złożyli kuriozalną poprawkę. Chcieli, aby słowa wspomnianego apelu zostały zmienione w sposób następujący: "Rada Miasta Lublin popiera członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Rada Miasta Lublin popiera również dalszą obecność Ziemi w Układzie Słonecznym".Dalsza część artykułu pod materiałem wideo Radca prawny Rady Miasta potwierdził, że wniosek spełnia wszystkie wymogi formalne, także musi być podany pod głosowanie. Z 23 radnych aż 16 opowiedziało się za tym, aby odrzucić poprawkę zgłoszoną przez działaczy PiS.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Oliwia Bieniuk rozpłakała się w "Tańcu z Gwiazdami". Na parkiet wbiegł jej ojciecPokaz burleski w programie "Mam Talent". Żenujące komentarze jurorówWiceminister zdrowia zabrał głos ws. zamykania cmentarzy. "Decyzje będą podejmowane punktowo"Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]źródło: Dziennik Zachodni
Komisja Europejska wciąż nie zaakceptowała polskiego Krajowego Planu Odbudowy, dzięki któremu nasz kraj ma otrzymać 58 mld euro wsparcia. Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda zapowiedział, że dopóki Bruksela nie przestanie blokować środków dla Polski, nasz kraj nie poprze nowej perspektywy budżetowej Wspólnoty.- Nie zgodzimy się na perspektywę budżetową w sytuacji, w której Fundusz Odbudowy będzie zablokowany - podkreślił Waldemar Buda w programie „Gość Wiadomości”.
Bardzo niekorzystny sondaż dla opozycji. Badanie CBOS wykazało, że PiS mógłby liczyć na poparcie rzędu nawet ponad 45 proc. Tracą za to wszystkie partie opozycyjne, a PSL, Porozumienie i Kukiz znaleźliby się poza sejmem. Co jednak ciekawe, takie tendencje utrzymują się jedynie w badaniach CBOS, który jest pracownią państwową. Wszystkie inne wskazują na wynik PiS mniejszy o co najmniej 10 pkt. proc.
Ostra wymiana zdań w mediach społecznościowych między Radosławem Sikorskim a Beatą Kempą wymknęła się spod kontroli. Europosłanka PiS uległa emocjom na antenie Polsat News w reakcji na słowa Sikorskiego o “zatłuszczonym łbie”. - Damskich bokserów nie brakuje i czasami przychodzi taki moment, że człowiek po prostu tego nie wytrzymuje - mówiła zalana łzami polityczka.Wszystko zaczęło się od pozornie niewinnego wpisu na Twitterze. Przez kilka godzin spór eskalował, aż w końcu Beata Kempa wybuchła płaczem na oczach kamer.
Tadeusz R., który jeszcze do niedawna zasiadał w rządzie Mateusza Morawieckiego jako wiceminister rolnictwa, dziś rano musiał liczyć się z niemiłym spotkaniem z funkcjonariuszami Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Rano w środę służby weszły do domu byłego polityka rządu Prawa i Sprawiedliwości, co bez wątpienia jest zwiastunem czystek w partii.W środę rano na Podlasiu doszło do głośnego zatrzymania byłego wiceministra rolnictwa w rządzie Mateusza Morawieckiego. Tadeusz R. zostanie doprowadzony do Prokuratury Regionalnej w Warszawie.Nie trafi tam jednak sam - razem z Tadeuszem R. CBA zatrzymało także głównego księgowego Mikołaja R. oraz członka zarządu Piotra Ż., którzy razem z byłym podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rolnictwa pracowali w Spółdzielni Mleczarskiej "Bielmlek". R. stał na jej czele od 2014 roku do 2019 roku.Dalsza część artykułu pod materiałem wideoJak podaje tvp.info za rzecznikiem Prokuratury Regionalnej w Warszawie, prokurator Marcin Saduś, zatrzymani zostali przechwyceni przez CBA w związku z oskarżeniami o podejrzane działania finansowe. Do tych miało dojść w latach 2014 - 2019, gdy były wiceminister rolnictwa Tadeusz R. stał na czele "Bielmleku", a podmiot miał stracić gigantyczne pieniądze i finalnie upadł. - Prokuratura zamierza przedstawić Tadeuszowi R. zarzuty działania na szkodę interesów majątkowych Spółdzielni Mleczarskiej „Bielmlek" w okresie od kwietnia 2014 r. do listopada 2019 r., w tym poprzez nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków - oświadczył Saduś.R. oskarżany jest o „nieuzasadnione ekonomicznie decyzje wiążące się z obciążaniem spółdzielni wysokonakładowymi inwestycjami”. W związku z wyrządzeniem szkody majątkowej w skali 80 mln zł, "Bielmlek" finalnie upadł. Były szef miał zaciągać kredyty i podejmować się zobowiązań finansowych, których podmiot nie był w stanie pokryć. - Doprowadził do ogłoszenia upadłości spółdzielni i wyrządzenia w jej mieniu szkody majątkowej w wysokości blisko 80 mln zł - podsumowuje prokurator Saduś.Członek zarządu Piotr Ż. ma zaś usłyszeć zarzut działania na szkodę "Bielmleku" od kwietnia 2014 do lutego 2016. Z kolei Mikołaj R. jako główny księgowy spółdzielni usłyszeć ma oskarżenia dotyczące „dopuszczenia do sporządzenia, wbrew przepisom ustawy o rachunkowości, nierzetelnych sprawozdań finansowych, poprawiających obraz wyników księgowych”. W grupie poszkodowanych działaniami zatrzymanych mają znajdować się rolnicy. Ci nie otrzymali od "Bielmleku" pieniędzy za dostarczone do niej mleko. Część z nich będąca członkami spółdzielni musiała się liczyć z widmem zadłużenia w związku z upadkiem spółdzielni. - Ofiarami działalności podejrzanych stali się rolnicy, którzy nie otrzymali od spółdzielni pieniędzy za dostarczane mleko. Z kolei dla rolników, którzy pozostawali członkami spółdzielni, jej bankructwo oznaczało ryzyko udziału w długach „Bielmleku” - powiedział w rozmowie z tvp.info prokurator Saduś.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Jak wyglądała relacja Kaczyńskiego z Kiszczakiem?Andrzej Duda podpisał nowelę ustawy zaostrzającą zakaz handluOliwia Bieniuk rozpłakała się w "Tańcu z Gwiazdami". Na parkiet wbiegł jej ojciecJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Radio ZET, Rzeczpospolita
W poniedziałek 18 października Jarosław Kaczyński wraz z innymi członkami rządu pojechał do Krakowa, by odwiedzić grób brata na Wawelu. Wizytę zakłócili demonstranci, którzy trzymali banery i skandowali antyrządowe hasła. Manifestacja została zorganizowana w sprawie migrantów znajdujących się na granicy polsko-białoruskiej. Niedawno sytuację skomentował ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zalewski, który potępił postawę zgromadzonych.Jak tylko protestujący zobaczyli rządowe samochody z Jarosławem Kaczyńskim, wznieśli banery z takimi hasłami jak „Nie pomogą modły, gdy człowiek jest podły” oraz „Ręce precz od Polski”. Uczestnicy zgromadzenia próbowali też zablokować kolumnę z politykami Prawa i Sprawiedliwości, ale zostali powstrzymani przez zabezpieczających miejsce funkcjonariuszy.Na łamach serwisu Super Express na temat sytuacji dotyczącej wizyty Jarosława Kaczyńskiego w Krakowie wypowiedział się ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zalewski. Duchowny skrytykował zachowanie protestujących i podkreślił, że każdy powinien być równy według prawa.– Nawet jeśli ci demonstranci mają pretensje do Kaczyńskiego, że przyjeżdża na Wawel, to powinni sobie odpuścić takie skandaliczne zachowania. Każdy powinien przestrzegać prawa – powiedział kapłan.Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jarosław Kaczyński rzadko zabiera głoś w bezpośrednich wywiadach, dlatego też wszystkie tego typu wydarzenia zawsze wzbudzają wzmożone zainteresowanie. Nie inaczej było tym razem, gdy prezes Prawa i Sprawiedliwości udzielił odpowiedzi na pytania stawiane mu przez prorządowe medium. Szczególnie jedno zdanie zaskoczyło nie tylko czytelników "Gazety Polskiej".Prezes PiS był przepytywany przez "Gazetę Polską" przede wszystkim o kwestie dotyczące bezpieczeństwa Polski w kontekście kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, ale także i o sprawy polityki bieżącej. Kaczyński zapewniał, że determinacja obozu rządzącego jest ogromna, niezależnie od dążeń opozycji.Polityk ocenił, że opozycja, której zarzuca "totalność" w swoim zacietrzewieniu miała stać się siłą szkodzącą Polsce. Jarosław Kaczyński bez ogródek wskazał, że "totalność wepchnęła ją we wspieranie agresji przeciwko Polsce". Dał także do zrozumienia, że rząd Morawieckiego nie cofnie się nawet o pół kroku w tył w kwestii obrony granicy.- W tej sprawie nie ma mowy o nawet połowie kroku w tył. Jeśli trzeba będzie zwiększyć liczbę służb czy wojska, zwiększymy. Jesteśmy zdeterminowani na arcystanowczą obronę - podkreślił prezes partii rządzącej.
Polskie Stronnictwo Ludowe złożyło w Sejmie wniosek o skrócenie kadencji parlamentu. Działanie to zostało zapowiedziane przez Władysława Kosiniaka-Kamysza na początku października. Polityk przekonywał wówczas, że "obecny rząd nie może dłużej trwać".Polskie Stronnictwo Ludowe chce przyspieszonych wyborów parlamentarnych oraz skrócenia kadencji Sejmu i Senatu. - Złożyliśmy w Sejmie wniosek o skrócenie kadencji parlamentu - poinformował Władysław Kosiniak-Kamysz.
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie wyrazili zgody na to, by polscy emeryci mogli dorabiać do świadczenia, stając za ladą w niedziele niehandlowe. Powodem sprzeciwu polityków miały być "pobudki prorodzinne".Osoby, które pobierają świadczenia emerytalne, mogą dorabiać do domowego budżetu. Z tej możliwości korzysta ponad 800 tysięcy Polaków. Także w sejmowych ławach nie brakuje posłów-seniorów - ich przedstawicielami są m.in. Antoni Macierewicz i Elżbieta Witek.
Od I kadencji Sejmu Jarosław Kaczyński zasiada w ławach poselskich. Co dokładnie robi prezes PiS? Sprawdziliśmy jego aktywność w izbie niższej parlamentu. Zarówno jego działania, jak i ich brak w innych aspektach może zaskakiwać. Okazuje się, że Jarosław Kaczyński jest w kwestii głosowań jednym z najaktywniejszych polityków. Jeśli zaś chodzi o inne aktywności, nie wygląda to już tak kolorowo.95,94 - to procentowy udział Jarosława Kaczyńskiego w głosowaniach, jakie odbywają się w Sejmie. Prezes PiS zagłosował w 4185 ze wszystkich 4362, które się odbyły.Opowiadanie się za lub przeciw przechodzącym przez Sejm ustawom to nie jedyne zajęcie posłów. Nie zawsze, jak w kwestii głosowań Jarosław Kaczyński jest wzorem do naśladowania.
Niedawno Witold Waszczykowski udzielił wywiadu, w którym opowiedział o swoich problemach zdrowotnych, które – jak się okazało – są bardzo poważne. Polityk Prawa i Sprawiedliwości nie ma złudzeń co do sytuacji, w której się znalazł oraz rokowań. Choroba, na którą cierpi, jest nieuleczalna i postępuje. Eurodeputowany stara się wywiązywać ze swoich obowiązków, choć ma coraz większe trudności.W rozmowie z tygodnikiem „Wprost” Witold Waszczykowski przyznał, że nieuleczalna choroba zmieniła jego życie. Polity Prawa i Sprawiedliwości zmaga się ze schorzeniem neuronu ruchowego, który odpowiada między innymi za podtrzymywanie kończyn. Były minister spraw zagranicznych coraz bardziej odczuwa skutki problemów zdrowotnych i ma trudności z poruszaniem się.W przypadku Witolda Waszczykowskiego rokowania nie są zbyt optymistyczne. Jego choroba postępuje i może skutkować niedowładem, a nawet przerodzić się w chorobę Parkinsona. Polityk ma już problemy z chodzeniem i porusza się o kulach lub na wózku elektrycznym. Na łamach „Wprost” eurodeputowany zaznaczył, że wciąż może pracować.– Póki mogę, wykorzystuje własne siły. Na szczęście reszta ciała działa, czasem jakiś nerw mi utrudnia wysłowienie się, ale nadal piszę, pracuję i chyba aż takich głupot jeszcze nie gadam? – powiedział, udzielając wywiadu tygodnikowi.Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ryszard Terlecki przeszedł pilną operację, która okazała się bardzo ryzykowna. Specjalnie na nią ściągano bardzo znanego chirurga. Okazało się, że Terlecki miał nagły atak woreczka żółciowego.Operacja była bardzo ryzykowna również ze względu na wiek i ogólny stan zdrowia pacjenta. Terlecki ma już 72 lata i od lat miał już pewne problemy ze zdrowiem.
Łukasz Nowakowski, były ochroniarz wicepremiera Jacka Sasina i funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa został zastępcą dyrektora odpowiedzialnym za bezpieczeństwo w Poczcie Polskiej. Może liczyć na wysokie uposażenie.Łukasz Nowakowski jest podoficerem Służby Ochrony Państwa, który przed kilkoma laty został zatrudniony w Wydziale Zabezpieczenia Specjalnego. Jego zadaniem stało się zapewnianie bezpieczeństwa czołowym politykom. Pod pieczę funkcjonariusza trafił przede wszystkim wicepremier i minister aktywów Jacek Sasin.
Za trzy miesiące Jarosław Kaczyński ma zrezygnować ze stanowiska wicepremiera. Prezes Prawa i Sprawiedliwości planuje skupić się przede wszystkim na działaniach w ramach partii rządzącej, która w 2023 roku będzie walczyła o głosy w wyborach parlamentarnych. Jak donieśli dziennikarze, za 15 miesięcy pracy w rządzie zarobi blisko 260 tysięcy złotych.Jeszcze kilka miesięcy temu Jarosław Kaczyński w rozmowach z mediami zapewniał, że w najbliższym czasie nie rozważa emerytury. Wszystko wskazuje jednak na to, że prezes Prawa i Sprawiedliwości za trzy miesiące zrezygnuje ze stanowiska wicepremiera. Później ma skupić się przede wszystkim na swojej partii, której podobno chce poświęcać więcej czasu. Dziennikarze portalu Fakt podsumowali jego finanse po 15 miesiącach w rządzie.Jarosław Kaczyński jest nie tylko prezesem Prawa i Sprawiedliwości, ale także wicepremierem odpowiedzialnym za sprawy bezpieczeństwa. Z jego rozmów z posłami PiS wynika, że łączenie obu tych funkcji jest zbyt czasochłonny, a partię trzeba przygotować do zbliżających się wyborów parlamentarnych. W związku z tym wicepremier postanowił zrezygnować ze stanowiska po tym roku. Jeśli rzeczywiście odejdzie z rządu dopiero w grudniu, to do tego czasu zarobi prawie 260 tys. zł.
Telewizja Trwam w programie informacyjnym przypomniała, że niemal dekadę temu politycy Prawa i Sprawiedliwości deklarowali, że obniżka akcyzy mogłaby wpłynąć na zmniejszenie cen benzyny. Materiał został usunięty wkrótce po tym, jak do sprawy odnieśli się dziennikarze konkurencyjnych portali.W programie informacyjnym Telewizji Trwam przypomniano wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z 2012 roku. Prezes Prawa i Sprawiedliwości deklarował wówczas, że jedynym sposobem na wyhamowanie podwyżek cen produktów jest obniżka akcyzy.
Z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez pracownię United Survey wynika, że gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę, wygrałaby je rządząca od sześciu lat Zjednoczona Prawica. Prawo i Sprawiedliwość oraz koalicjanci nie mają jednak powodów do radości - ich notowania uległy delikatnemu spadkowi."Dziennik Gazeta Prawna", która opublikowała wyniku sondażu wskazuje, że w badaniach "wciąż obowiązuje mała stabilizacja". Zmiany są nieznaczne - wzrosty procentowe zaliczyły jednak Koalicja Obywatelska i Polska 2050.
Jarosław Kaczyński podczas wczorajszego posiedzenia klubu parlamentarnego ogłosił, że z początkiem przyszłego roku zrezygnuje z funkcji wicepremiera. Polityk chce w pełni skupić się na funkcji szefa Prawa i Sprawiedliwości. - Musi przygotować partię do wyborów - zdradził politolog profesor Antoni Dudek.Lider Prawa i Sprawiedliwości miał skarżyć się, że rządowe stanowisko nie pozwala mu wystarczająco skupić się na kierowaniu partią. - Prezes wskazywał, że ze względu na funkcję wicepremiera w siedzibie partii pojawia się raz na tydzień i że jest to niewystarczające - mówilł jeden z posłów w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Nieoczkiwany atak TV Trwam na PiS. Telewizja w swoim materiale zwróciła uwagę na rosnące ceny paliw, które przekroczyły 6 zł. Przypomniano, że w PiS w czasie rządów PO-PSL obwiniała rządzących o ten stan rzeczy, a teraz sama wypiera się swojego wpływu na tę sytuację. Materiał musiał wywołać jednak ogromne zamieszanie, bo szybko zniknął z mediów.- Jest coraz gorzej. Trwa inflacja, a jednym z mechanizmów napędzających inflację, jest właśnie wzrost cen paliw - przypomniano w TV Trwam słowa Jarosława Kaczyńskiego z 2012 roku. W dalszej części materiału namawiano również do obniżenia akcyzy.
Mateusz Morawiecki zwrócił się z prośbą do Parlamentu Europejskiego o możliwość wystąpienia przed europosłami w trakcie rozpoczynającej się w przyszłym tygodniu debaty dotyczącej sytuacji Polski wobec niedawnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Wniosek miał zostać wstępnie zaakceptowany.Jak donosi RMF FM, powołując się na trzy niezależne źródła, w tym – podkreślono – jedno oficjalne, prośba premiera miała zostać wstępnie zaakceptowana przez Parlament Europejski.Wewnątrz PE odbyły się już wewnętrzne konsultacje, na których wyrażono "ogólną zgodę", by Mateusz Morawiecki wystąpił podczas debaty.
Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej została zapytana o decyzję polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Vera Jourova przyznała, że wszystkie państwa członkowskie muszą przestrzegać tych samych zasad, ponieważ w innym przypadku może dojść do rozpadu Unii Europejskiej. Dodała, że dlatego reakcja KE jest w tej kwestii konieczna.W rozmowie z agencją Reuters wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej skomentowała decyzję Trybunału Konstytucyjnego z 7 października. Warto przypomnieć, że TK przychylił się do wniosku premiera Mateusza Morawieckiego i stwierdził, że przepisy Traktatu o Unii Europejskiej są niezgodne z polską konstytucją. Zwróciła uwagę na problem jedności w Europie.Zdaniem Very Jourovej podważanie reguł stanowionych przez prawo unijne może grozić destabilizacją całej Europy. Wiceprzewodnicząca KE stwierdziła, że „jeżeli nie będziemy trzymać się w UE reguły, że równe zasady są respektowane tak samo w całej Europie, cała Europa zacznie się rozpadać”.– Dlatego będziemy musieli zareagować na ten nowy rozdział, który polski Trybunał Konstytucyjny zaczął otwierać – przyznała.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Nagranie z małą niebieską głową Jarosława Kaczyńskiego podbija internet. Stworzył ją Piotr Leśniak, który nie pierwszy raz sięgnął po wizerunek prezesa PiS. Najnowsze dzieło nazwane zostało "FURIA - ZŁY PREZES". Jest to jednak rzeźba interaktywna, wystarczy ją nacisnąć, by rozległ się głośny pisk.- Jarosław Kaczyński - moja rzeźba interaktywna pt. "FURIA - ZŁY PREZES" upamiętniająca wykrzyczane przemówienie "bez żadnego trybu" w Sejmie RP dn. 18.07.2017 - napisał pod filmem demonstrującym działanie niebieskiej zabawki w kształcie głowy prezesa PiS artysta Piotr Leśniak.Nagranie z niebieskim wizerunkiem Jarosława Kaczyńskiego trafiło do sieci. Widać na nim, jak prezentująca "interaktywną rzeźbę" osoba ściska i gniecie twarz polityka.
Beata Szydło pozostaje bez wątpienia jedną z głównych twarzy Prawa i Sprawiedliwości, choć okres świetności w obozie władzy przypada na rok 2015. Sieć obiegło nieznane zdjęcie byłej premierki z tamtego okresu. "Daliśmy wtedy radę".Była szefowa rządu nadal jest uznawana ze centralną postać obozu Prawa i Sprawiedliwości. Dość powiedzieć, że to właśnie Beata Szydło stoi nie tylko za pierwszym, ale także za drugim wyborczym zwycięstwem Andrzeja Dudy.Od 2019 roku pełni funkcję europosłanki PiS do Parlamentu Europejskiego. Media co jakiś czas obiegają jednak wiadomości o rzekomych staraniach Szydło, by powrócić do polskiej polityki.
Jarosław Kaczyński robi, co może, by utrzymać sejmową większość. Do osiągnięcia celu prezes PiS zmuszony jest płacić towarzyszącymi rekonstrukcji rządu stanowiskami. Lwia część lukratywnych posad ma powędrować do ludzi Adama Bielana, co ma stanowić nagrodę za wyrzucenie z rządu Jarosława Gowina.Zapowiadana od tygodnia rekonstrukcja rządu z wolna zdaje się nabierać kształtów. Co ciekawe, jak dotąd najmniejszy wpływ na kształt nowego obozu władzy ma sam premier Morawiecki, a zatem zwierzchnik przyszłych ministrów.Nad rekonstrukcją czuwa sam prezes PiS Jarosław Kaczyński i, zdaniem Onetu, który analizuje sytuacje wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, "zaczyna spłacać dług" wobec tych, którzy zapewnili mu sejmową większość.
Donald Tusk miał zlekceważyć ostrzeżenia doradców, według których niedzielna manifestacja na Placu Zamkowym mogła okazać się frekwencyjną klapą. Lider PO miał uznać, że nadszedł moment, by stoczyć walkę z PiS o Unię Europejską.Ilość osób, które w niedzielny wieczór protestowały w obronie UE na Placu Zamkowym w Warszawie, miała zaskoczyć nawet obóz Platformy Obywatelskiej. Według szacunków ratusza na wezwanie Donalda Tuska stawiło się blisko 100 tysięcy osób.Musimy ratować Polskę, nikt tego za nas nie zrobi. Zbieramy się w najbliższą niedzielę o 18:00 na Placu Zamkowym w Warszawie. Polska jest warta naszego zaangażowania, nasza przyszłość jest tego warta! pic.twitter.com/XN6qas4GgZ— Donald Tusk (@donaldtusk) October 8, 2021 Doradcy byłego premiera mieli przekonywać go, że pozostało zbyt mało czasu, by zmobilizować ludzi, donosi "Gazeta Wyborcza". Wewnątrz PO obawiano się frekwencyjnej katastrofy.
W sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski Prawo i Sprawiedliwość zaliczyło kolejny spadek poparcia. Tendencję wzrostową wyraźnie utrzymuje za to Koalicja Obywatelska. Różnica między formacjami stała się jednocyfrowa.Według badania United Surveys, zrealizowanego na zlecenie WP, partia zarządzana przez Jarosława Kaczyńskiego po raz kolejny odnotowała spadek notowań. Choć zniżka nie jest wielka, zdaje się obrazować pewien trend.W sondażu chęć zagłosowania na Prawo i Sprawiedliwość zadeklarowało 35,6 proc. pytanych. To o 0,2 pkt proc. mniej niż przed dwoma tygodniami i o 1 pkt proc. mniej niż przed miesiącem.
Pilne zebranie władz PiS na Nowogrodzkiej. Omawiana ma być przede wszystkim kwestia ewentualnej rekonstrukcji rządu. O zmianach mówiono już wcześniej - sądzono, że z rządu wycofa się choćby Jarosław Kaczyński.- Zmiany w rządzie, jeśli nastąpią, będą kosmetyczne - twierdził rzecznik rządu Piotr Müller na dlugo przed tym rozmowami. Prawdopodobnie będzie chodziło głównie o kwestie nowych koalicjantów.
– Polexit to fake news – napisał na Facebooku Mateusz Morawiecki, tuż po zakończeniu niedzielnej demonstracji na Placu Zamkowym. – Unia to zbyt poważna Wspólnota, by przenosić ją w świat bajkowych opowieści – dodał szef rządu. W niedzielny wieczór na Placu Zamkowym w Warszawie – podobnie jak w licznych miejscowościach w całym kraju – odbyła się manifestacja będąca odpowiedzią na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepisy traktatu o UE są niezgodne z polską konstytucją.Demonstracja była odpowiedzią na apel Donalda Tuska, opublikowany w mediach społecznościowych. "Wzywam wszystkich, którzy chcą bronić Polski europejskiej, w niedzielę na Plac Zamkowy w Warszawie, godzina 18. Tylko razem możemy ich zatrzymać" – pisał na Twitterze lider Platformy Obywatelskiej.Wzywam wszystkich, którzy chcą bronić Polski europejskiej, w niedzielę na Płac Zamkowy w Warszawie, godzina 18. Tylko razem możemy ich zatrzymać.— Donald Tusk (@donaldtusk) October 7, 2021 Według szacunków ratusza w warszawskim wydarzeniu uczestniczyło nawet 100 tys. osób.
Niespodziewana, niespotykana pomyłka pojawiła się w oficjalnym piśmie rozkolportowanym już nie tylko po kraju, ale i świecie. O co chodzi? Uznany dziennik brytyjski "The Telegraph" na swojej stronie internetowej zamieścił artykuł, w którym pomylił polskiego premiera. Wpadkę wyłapało sporo internautów, którzy donosili o niej w mediach społecznościowych.O polskiej polityce w ostatnim czasie jest szczególnie głośno na świecie. Echa decyzji Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej komentowane były szeroko w prasie na powierzchni całego globu. Napisał o niej także "The Telegraph", dziennik brytyjski.Brytyjczycy opisali całą sprawę, zaczynając od zgłoszenia się polskiego premiera do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem kilka miesięcy temu. Jednak zamiast podpisać Mateusza Morawieckiego jako szefa polskiego rządu, umieściła na fotelu prezesa Rady Ministrów osobę, która również może odznaczyć inicjałami MM, ale z PiS ma niewiele wspólnego. A można powiedzieć, że wręcz przeciwnie.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo