Radomski radny Prawa i Sprawiedliwości Piotr Kotwicki spowodował groźny wypadek, nie zatrzymując się na przejściu dla pieszych. W konsekwencji ranne zostały cztery nastolatki, w tym jedna poważnie. Samorządowiec w przeszłości dwukrotnie miał już zatrzymywane prawo jazdy, teraz usłyszał prokuratorskie zarzuty, za które grozi mu do 8 lat więzienia.Do feralnego zdarzenia doszło 4 marca na przejściu dla pieszych przy ulicy Warszawskiej w Radomiu. Kotwicki nie zatrzymał się na oznakowanym przejściu dla pieszych, którym przechodziła grupa nastolatków i potrącił czwórkę z nich. To zresztą nie pierwszy raz, gdy radny PiS ma problemy z prawem.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Wróblewski wdał się w szarpaninę z członkami Lotnej Brygady Opozycji. Wszystko dlatego, że aktywiści przyszli na miesięcznicę smoleńską trzymając w rękach zdjęcia parlamentarzystów z partii Jarosława Kaczyńskiego podpisane hasłem "agent Putina".Jak co miesiąc, również i 10 marca, na Placu Piłsudskiego w Warszawie zebrała się reprezentacja polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy modlili się za dusze ofiar katastrofy smoleńskiej. Tym razem obchody miesięcznicy nie przebiegły jednak spokojnie, mimo iż odbywały się, co oczywiste, pod asystą stołecznej policji.
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki ocenił, że Władimir Putin "wyszedł z twarzą z kryzysu", uznając niepodległość dwóch samozwańczych republik na wschodzie Ukrainy. Na działacza PiS wylała się fala krytyki. Piotr Zgorzelski (PSL) przekonuje, że wicemarszałek "przekroczył granicę", a Krzysztof Śmiszek (Lewica) twierdzi, że Terlecki "na zawsze stracił twarz".Kontrowersyjne słowa to pokłosie poniedziałkowej decyzji Władimira Putina. W trakcie orędzia do narodu prezydent Rosji ogłosił, że uznaje niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej, którą kierują separatyści. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.
Czarne chmury zawisły nad Prawem i Sprawiedliwością. Zdaniem dziennikarzy Onetu, prezes Jarosław Kaczyński poszukuje w swoim obozie kreta odpowiedzialnego za porażkę Polskiego Ładu. Ponadto, w rządzie panuje poważny kryzys i niewykluczone, że ze swoim stanowiskiem pożegna się premier Mateusz Morawiecki. Zjednoczona Prawica jest w poważnym kryzysie. Nie dość, że koalicja mierzy się z problemami zewnętrznymi, to jeszcze wewnątrz ugrupowania narastają konflikty, a nad bałaganem coraz mniej panuje sam Jarosław Kaczyński.W najnowszym podcaście "Stan po Burzy" Agnieszki Burzyńskiej i Andrzeja Stankiewicza pojawiły się nowe informacje dotyczące wewnętrznej sytuacji w obozie rządzącym, która, jak wiadomo, nie jest najlepsza.Jak słusznie zauważają dziennikarze Onetu, Polski Ład miał być politycznym złotem dla obozu Jarosława Kaczyńskiego, jednak okazał się być emanacją niekompetencji. Oczywiście, gdyby program się powiódł, całą śmietankę spijałby teraz prezes PiS, jednak klęska reformy podatkowej sprawiła, że były premier odsunął od siebie odpowiedzialność za jej wdrażanie.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo W wywiadzie dla Polskiego Radia Kaczyński zrzucił winę za niepowodzenie Polskiego Ładu na ludzi, którym zabrakło "dobrej woli" i umiejętności. Jednocześnie w ministerstwie finansów rozpoczęto czystki, które miały pokazać, że partia wyciąga konsekwencje i nie toleruje poważnych zaniechań. Teraz, jak twierdzą Burzyńska i Stankiewicz, prezes PiS ma szukać kolejnego dywersanta, na którego spadnie ostateczna wina.
Premier Mateusz Morawiecki skomentował sytuację w Zjednoczonej Prawicy na łamach tygodnika "Sieci". Szef rządu przyznał, że dookoła jest wiele kryzysów, które "tworzą ciśnienie po stronie opozycji". Jednak jest przekonany, że koalicja przezwycięży trudności i znów wygra.Tymczasem w minionym tygodniu z rządu odeszły dwie osoby. Z powodu chaosu wokół Polskiego Ładu stanowisko stracił minister finansów Tadeusz Kościński i jego zastępca Jan Sarnowski. Więcej na temat tego zamieszania pisaliśmy tutaj.
Państwowe przedsiębiorstwa stoją za kłamliwą kampanią billboardową, która manipuluje rzeczywistością i oszukuje Polaków, sugerując im, że Unia odpowiada za 60 proc. cen prądu w Polsce. Eksperci nie mają wątpliwości, że ten zabieg ma głównie cel propagandowy obliczony na zohydzenie Wspólnoty.Rosnące rachunki za gaz i prąd, a do tego rekordowa inflacja drenują portfele Polaków i sprawiają, że w społeczeństwie na próżno szukać optymistycznych nastrojów. Z tego faktu doskonale zdają sobie sprawę rządzący, którzy robią wszystko, by zrzucić gniew obywateli na opozycję i czynniki zewnętrzne.W ramach przechodzenia do ofensywy, Zjednoczona Prawica próbuje atakować Donalda Tuska, a także Rosję i Unię Europejską. Tą ostatnią obarcza ostatnio szczególnie często winą za horrendalne rachunki za prąd w polskich domach.W sukurs rządowi idzie więc Towarzystwo Gospodarcze Polskie Elektrownie, które zorganizowało propagandową kampanię dezinformacyjną, manipulującą przekazem i skłaniającą Polaków do myślenia, że to Wspólnota ponosi odpowiedzialność za 60 proc. średniej ceny prądu. Prawda jest jednak zupełnie inna.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Polski Ład budzi coraz więcej wątpliwości nawet w szeregach ekipy rządzącej. Bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego - poseł Marek Suski, przyznał, że nie wie, ile stracił z powodu reformy. Na antenie RMF FM wspomniał o poważnych błędach, z którymi nie mogła poradzić sobie nawet Kancelaria Sejmu.Niezadowolenie z powodu zmian narasta. W czwartek Polski Ład skrytykował także senator klubu PiS Jan Maria Jackowski. Więcej na temat tego, co uważa o reformie podatkowej można przeczytać tutaj.
Posłowie Zjednoczonej Prawicy wystąpili dziś na konferencji prasowej, podczas której przedstawili tezy dotyczące winy Unii Europejskiej za wysokie ceny energii w Polsce. W odpowiedzi na manipulacje polityków telewizja TVN24 postanowiła przerwać transmisję z Sejmu. Słowa działaczy sprostowano również w Polsat News.Zjednoczona Prawica ma ostatnio nie lada problem z wzrastającym wśród obywateli niezadowoleniem związanym z rosnącymi rachunkami za prąd. W tej sytuacji przyjęto typową dla PiS ofensywną taktykę "obrony poprzez atak" i od tygodni wmawia się Polakom, że wina za ten stan rzeczy leży po stronie Unii Europejskiej. W ramach akcji propagandowej rozwieszono w całym kraju kłamliwe billboardy, a dziś w Sejmie odbyła się specjalna konferencja prasowa polityków PiS i Solidarnej Polski, znanych z krytykowania Wspólnoty.
Polski Ład miał być wielkim sukcesem i ukoronowaniem działań PiS w czasie obecnej kadencji ich rządów w Polsce. Okazuje się jednak, że coraz więcej wątpliwości w sprawie wprowadzanych zmian mają już nawet członkowie obozu rządzącego. Senator klubu Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski pozwolił sobie na szczere wyznanie w rozmowie na antenie Radia Zet.– Stanąłbym w nieprawdzie, gdyby powiedział, że jest powszechny entuzjazm i optymizm. Koledzy żalą się, że obywatele przychodzą z Polskim Ładem – wyznał senator PiS w rozmowie z Beatą Lubecką w programie "Gość Radia Zet".
Słynne osiem gwiazdek pojawiło się na sali sejmowej. Poseł KO Sławomir Neumann zamieścił w sieci wymowne zdjęcie, gdzie gwiazdki na flagi Unii Europejskiej ułożyły się ze znany z protestów wulgarny zwrot na temat PiS. Nie wszystkim "żartobliwy" wpis przypadł do gustu.Od czasu masowych Strajków Kobiet przetaczających się przez Polskę osiem gwiazdek, a później spopularyzowane podczas wręczania Fryderyków 2021 przez Krzysztofa Zalewskiego "pięć gwiazdek i trzy gwiazdki" na stałe wpisało się do pop kultury.Szczególnie w internecie słynne "j***ć PiS"używane jest na masową skalę. Zdjęcie Sławomira Neumanna pokazuje, że osiem gwiazdek ukryło się nawet w Sejmie i to tuż przy rządowych ławach.
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Iwona Arent wypowiedziała w Sejmie skandaliczne słowa na temat tragicznie zmarłej Barbary Blidy, mówiąc, że była minister "strzeliła sobie w łeb". Opozycja nie ukrywa swojego oburzenia, tymczasem Arent w zawiły sposób tłumaczy się na Twitterze.We wtorek w Sejmie odbyło się głosowanie nad kandydaturą Bogdana Święczkowskiego na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Prokuratora Krajowego poparło 233 posłów, 219 było przeciw, natomiast dwóch wstrzymało się od głosu.Zanim jednak Święczkowski ostatecznie zatriumfował, posłowie opozycji przekonywali w gorącej debacie, że jest on złym kandydatem, który nie dość, że nie posiada wystarczających kwalifikacji prawnych, to jeszcze wzbudza wiele wątpliwości natury moralnej.
W trakcie posiedzenia Sejmu poseł PiS Robert Gontarz czytał książkę "Metody przesłuchań stosowane przez FBI". Zdjęcie zaczytanego polityka opublikował poseł Koalicji Obywatelskiej Adam Szłapka. Poseł PiS od razu zareagował, ale nie uchronił się przed lawiną negatywnych komentarzy od zbulwersowanych internautów.Podczas tego samego posiedzenia fotoreporterzy uchwycili z książką także prezesa PiS. Jednak tym razem Jarosław Kaczyński zdecydował się na inną lekturę niż w 2017 r., gdy w trakcie debaty na temat zmian w sądownictwie przeglądał "Atlas kotów". Na wtorkowe obrady przyniósł książkę "Wielki książę" autorstwa zmarłego niedawno Jarosława Rymkiewicza.
Z najnowszego sondażu IBRiS wynika, że PiS utrzymuje niewielką przewagę nad opozycją. Różnica między partią Kaczyńskiego a Koalicją Obywatelską wynosi tylko 4,4 pkt. proc. Jednak symulacja podziału mandatów wskazuje, że to opozycja miałaby większe szanse na utworzenie rządu.Badanie zostało przeprowadzone w dniach 4-6 lutego, a więc w czasie, gdy napływały kolejne doniesienia o ewentualnych dymisjach w rządzie z powodu chaosu wokół Polskiego Ładu. O tym, kto zdaniem Polaków powinien ponieść konsekwencje za ten bałagan pisaliśmy tutaj.
Posłanka PiS Barbara Dziuk, która w zeszłym roku ciężko przeszła COVID-19, przyznała, że był to jej "osobisty dramat". - Widziałam wokół siebie umierających młodych ludzi, którzy poddali się - wspominała w rozmowie z Polsat News. Działaczka zdradziła, że dużą rolę w walce o powrót do zdrowia odegrał ksiądz. Dla posłanki wspomnienia z walki o zdrowie okazały się na tyle bolesne, że rozpłakała się przed kamerą.To już kolejna osoba z PiS, która zdecydowała się na szczere wyznanie dotyczące przechowania COVID-19. O tym, z jak ogromną stratą nadal mierzy się Jerzy Materna można przeczytać tutaj.
W ostatnim czasie Adam Niedzielski zniknął z przestrzeni medialnej. Prof. Joanna Zajkowska skomentowła nagłą absencję ministra zdrowia. Czy jest to związane z planowanymi roszadami w rządzie Mateusza Morawieckiego?Po intensywnych wystąpieniach, wizytach w radiu i telewizji oraz wzmożonej aktywności w mediach społecznościowych, Adam Niedzielski z dnia na dzień zniknął. Próżno szukać publicznych wypowiedzi ministra zdrowia.Nie są organizowane również konferencja prasowe. Wcześniej przy utrzymujących się wysokich danych w raportach dobowych Ministerstwa Zdrowia, Adam Niedzielski publikował prognozy na temat dalszego przebiegu V fali koronawirusa.W programie "Newsroom" Wirtualnej Polski gościnią była prof. Joanna Zajkowska. Specjalistka z Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku skomentowała brak aktywności ministra zdrowia w czasie szczytu kolejnej fali pandemii koronawriusa.Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Kwestią godzin ma być podjęcie kluczowych decyzji na temat składu rządu PiS. Spekulacje na temat dymisji dotyczą przede wszystkim jednego z ministrów gabinetu Mateusza Morawieckiego. Pojawiły się jednak również informacje, że kluczową decyzję podjąć może również sam Jarosław Kaczyński. Na poniedziałkowym zebraniu PiS odbędzie się burzliwa dyskusja.W czwartek PAP podał nieoficjalne wiadomości na temat terminu podjęcia decyzji w sprawie rekonstrukcji rządu. - Mają być podejmowane na najbliższym posiedzeniu kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, które na tę chwilę zaplanowane jest na poniedziałek - przekazał PAP powołując się na swoje źródła z PiS.Kwestią godzin jest zatem pojawienie się na spotkaniu kluczowych polityków partii rządzącej, którzy potwierdzą lub zaprzeczą pojawiającym się doniesieniom na temat wielkich przegranych Polskiego Ładu.
Klienci jednej z piekarni SPC w bardzo obrazowy sposób zobaczyli, dlaczego ceny pieczywa nie spadły znacząco mimo szumnych zapowiedzi rządu. Właściciele lokalu przy ladzie, tuż obok informacji o tarczy antyinflacyjnej, wyszczególnili kosmiczne podwyżki, z jakimi muszą borykać się od początku roku. Od 1 lutego obowiązuje wprowadzony przez rząd zerowy VAT na żywność, jednak ceny dla większości Polek i Polaków nie spadły w sposób odczuwalny. Jedna z piekarni SPC postanowiła wyjaśnić dlaczego.Przy ladzie stanęła specjalna karteczka z napisem "wzrost kosztów". Piekarnia wyjaśniła, o ile wzrosły jej rachunki za podstawowe do funkcjonowania rzeczy, które przekładają się na cenę pieczywa.
Z ustaleń "Super Expressu" wynika, że Jarosław Kaczyński wezwał kierownictwo PiS na pilne spotkanie. Powodem ma być odrzucenie ustawy covidowej, co prezes traktuje jako osobistą porażkę. Do klęski projektu firmowanego przez Jarosława Kaczyńskiego przyczynili się także niektórzy członkowie PiS.Już na początku sejmowej debaty Borys Budka (KO) określił lex Kaczyński jako "chyba największy bubel prawny w historii polskiego parlamentu". Po odrzuceniu dokumentu europoseł Bartosz Arłukowicz stwierdził, że jest to "początek końca tej małej dyktatury". Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.
Niespodziewana krytyka Marka Suskiego na temat Polskiego Ładu. - Nie da się ukryć, że zostały popełnione błędy, więc jakieś konsekwencje tych działań muszą być - powiedział polityk PiS. Dymisje w rządzie coraz bliżej.Niedawno sam Jarosław Kaczyński przyznał, że w rządzie konieczna jest "radykalne naprawa". Prezes PiS w wyjątkowo surowych słowach ocenił wprowadzenie i samo przygotowanie Polskiego Ładu.Wicepremier stwierdził w rozmowie z PAP, iż "na poziomie politycznym, półpolitycznym, niezupełnie zapanowali nad tym, co jest im podległe i tam, być może, zadziałał brak dostatecznych kwalifikacji, być może także i brak dobrej woli".Teraz podobne stanowisko przedstawił Marek Suski. Polityk PiS niespodziewanie postanowił skrytykować kwestie Polskiego Ładu i wskazać, że już niedługo partia wskaże "winnego" problemów flagowego programu PiS.Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Wiemy, kiedy podjęte zostaną decyzje dotyczące personalnych zmian w rządzie PiS. Polska Agencja Prasowa przekazała informacje pochodzące z wewnątrz partii Jarosława Kaczyńskiego. W następnym tygodniu szykuje się polityczne trzęsienie ziemi.- Decyzje dotyczą zmian w rządzie mają być podejmowane na najbliższym posiedzeniu kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, które na tę chwilę zaplanowane jest na poniedziałek - podał PAP. Wiadomości przekazać miał informator z PiS, związany z samymi władzami partii.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości ponad prawem, które sami ustalają? Ogromne emocje wywołały zdjęcia z Jasnej Góry, gdzie działacze nie mieli założonych maseczek ochronnych. Czy doszło do złamania zasad reżimu sanitarnego? Senator PiS stwierdził, że nic się nie stało, gdyż był wtedy "w prywatnej przestrzeni".W środę media obiegły zdjęcia polityków PiS, którzy pojawili się na Jasnej Górze. Członkowie partii Jarosława Kaczyńskiego postanowili udać się na pielgrzymkę.Wśród osób, które odwiedziły Jasną Górę, znalazła się między innymi Elżbieta Witek. To właśnie marszałek Sejmu podczas 33. pielgrzymki parlamentarzystów odczytała akt zawierzenia.- Królowo Polski, wyproś nam, posłom i senatorom, mądrość i odpowiedzialność w podejmowanych decyzjach. Czyń wrażliwymi nasze sumienia, byśmy zawsze mieli na względzie dobro wspólne, czyli dobro ogółu i każdego bez wyjątku człowieka, by wszystko, co robimy, stanowiło przejaw poszanowania godności osoby ludzkiej - powiedziała Elżbieta Witek. Uwagę wszystkich zwrócił jednak istotny szczegół. Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Przełomowe wyniki sondażu Kantar Public. Koalicji Obywatelskiej brakuje już tylko jednego punktu procentowego do Zjednoczonej Prawicy. Gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższy weekend, to do Sejmu weszłoby zaledwie pięć ugrupowań. Sondaż poparcia dla partii politycznych to nie jedyne badanie, w którym ekipa rządząca wypada niekorzystnie. Polacy negatywnie oceniają także pracę poszczególnych polityków, o czym pisaliśmy w tym artykule.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Bolesław Piecha przyznaje wprost, że jest rozczarowany postawą swojej partii. Jego zdaniem w kwestii walki z pandemią można było zrobić więcej, ale strategię przysłoniły czynniki polityczne. Polityk nie ukrywa też, że zawiedli go Polacy, którzy niechętnie stosują się do zaleceń ekspertów medycznych.Nierówna walka z piątą falą pandemii koronawirusa trwa, choć sposoby na pokonanie COVID-19 proponowane przez obóz władzy nie należą do skutecznych. Wciąż odwlekana w czasie jest ustawa Czesława Hoca, która miała zostać zastąpiona "lex Kaczyński", co do którego nie ma zgody nawet w klubie PiS.Rządzący od miesięcy unikają zdecydowanych działań, obawiając się utraty poparcia antyszczepionkowego elektoratu i złamania sejmowej większości. Brak stanowczych decyzji widać w smutnych statystykach zgonów, których w ubiegłym roku było najwięcej od czasów II wojny światowej.Choć posłowie Prawa i Sprawiedliwości niechętnie przyznają się do zaniedbań w kwestii zwalczania epidemii, okazuje się, że w ich szeregach są jeszcze głosy, potrafiące spojrzeć krytycznie na to, co zostało uczynione. Jednym z nich jest głos Bolesława Piechy, który w gorzkich słowach zrecenzował swój obóz polityczny w programie "Newsroom".Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Jarosław Gowin udzielił kolejnego wywiadu, w którym w gorzkich słowach wypowiedział się na temat współpracy z Prawem i Sprawiedliwością, a także skrytykował Polski Ład, twierdząc, że premier oszukał go w sprawie założeń reformy. Zdradził także, dlaczego uważa, że nie dojdzie do przyspieszonych wyborów i kogo widziałby w fotelu szefa rządu.Jarosław Gowin pod koniec stycznia wrócił do polskiej polityki po długiej przerwie związanej z walką z depresją. Od czasu swojego wielkiego "come back" polityk rozlicza się z przeszłością, nie stroniąc od mediów i punktując dawnego koalicjanta, czyli PiS.I tak, z ust byłego wicepremiera dowiedzieliśmy się już, na przykład, że Jarosław Kaczyński chciał wyprowadzić wojsko przeciwko ludziom strajkującym po wroku TK o ustawie antyaborcyjnej, a także, że ogromny wpływ na jego decyzje ma m.in. Jacek Kurski. Nieco więcej na temat kulisów współpracy z rządem Mateusza Morawieckiego i całym obozem władzy lider Porozumienia zdradził także w najnowszym wywiadzie dla "Business Insider", opowiadając o niedotrzymanych obietnicach PiS i swoich planach na polityczną przyszłość.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
W wieku 77 lat zmarł Remigiusz Grodecki, wieloletni radny Mokotowa. O jego śmierci poinformował Urząd Dzielnicy Mokotów m.st. Warszawy. Był współzałożycielem Stowarzyszenia Mieszkańców Służewa i Mokotowskiego Forum Społecznego, a także wiceprzewodniczącym klubu PiS w dzielnicy Mokotów.- Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Remigiusza Grodeckiego, od 2002 roku radnego Dzielnicy Mokotów oraz wieloletniego przewodniczącego Komisji Budżetu i Finansów Rady Dzielnicy Mokotów - czytamy w komunikacie urzędu dzielnicy.Remigiusz Grodecki ukończył Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Był współzałożycielem Stowarzyszenia Mieszkańców Służewa, Forum Katolickiej Nauki Społecznej i Mokotowskiego Forum Społecznego. Tłumacz anglojęzycznej literatury technicznej. - Zasłużony dla samorządu terytorialnego. Mieszkaniec Służewa. W przerwanej śmiercią kadencji był wiceprzewodniczącym klubu PiS - informuje Urząd Dzielnicy Mokotów. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w poniedziałek 31 stycznia. Msza święta pogrzebowa o godzinie 11.30 w kościele parafii św. Teresy przy ul. Rybnickiej 27 (nowe Włochy). Następnie wyprowadzenie do grobu rodzinnego na cmentarzu parafialnym, położonym ok. 2 km od kościoła, w starych Włochach (ul. Na Krańcu 1, wjazd od skrzyżowania ul. Ryżowa – ul. Fasolowa).
Poseł Prawa i Sprawiedliwości prof. Jacek Kurzępa od lat wspiera WOŚP i wcale się z tym nie kryje. Polityk twierdzi, że akcja powinna być wyjęta poza nawias polityki i łączyć ideą dobroczynności. Co więcej, co roku odwiedza Przystanek Woodstock i wprost krytykuje PiS za jego nieumiejętny dialog z młodymi.Choć politycy prawicy znani są z tego, że od lat krytykują WOŚP i Jerzego Owsiaka, okazuje się, że w ich szeregach znaleźć można także mniej zacietrzewione i fundamentalistyczne postacie. Jedna z nich, poseł prof. Jacek Kurzępa, opowiedziała o swojej sympatii do inicjatywy, która łączy Polaków.
Paweł Kukiz skomentował nagrania jego rozmów z Arturem Grocem, które ujawniła telewizja TVN24. Polityk zapowiedział, że zgłosi ten fakt do prokuratury. Oprócz tego, wytłumaczył, dlaczego cały czas współpracuje z partią, którą oskarżył o autorytaryzm i nie chce obalenia rządu Mateusza Morawieckiego.Wczoraj program TVN24 "Czarno na białym" pokazał reportaż, w którym opublikowano nagrania rozmów Pawła Kukiza z byłym działaczem Kukiz'15 Arturem Grocem. Taśmy wywołały niemałą aferę, gdyż na jaw wyszło m.in. że Kukiz ułożył się z PiS-em, który, jak sam twierdzi, uczynił z Polski państwo autorytarne i przesiąknięty jest korupcją oraz nepotyzmem.Sprawy dla amerykańskiej stacji nie chciał skomentować sam zainteresowany, który od miesięcy jest obrażony na TVN za to, że ten nie mógł mu podarować głosowania "za" nowelizacją ustawy medialnej Marka Suskiego. Do posła udało się dopiero dotrzeć dziennikarzom Onetu, dla których muzyk pokusił się o wypowiedź i potwierdził autentyczność nagrań.
Paweł Kukiz miał zostać nagrany przez swojego bliskiego znajomego Artura Groca. Z taśm muzyka wynika, że zdaje sobie on sprawę z korupcji i nepotyzmu w szeregach PiS, z którym wszedł w sojusz. Co więcej, mówi wprost o władzy autorytarnej i bez ogródek atakuje prezesa TVP Jacka Kurskiego.W sierpniu 2021 roku Paweł Kukiz zagłosował za tzw. ustawą lex TVN. Od tamtej pory polityk pozostaje w konflikcie ze stacją TVN, twierdząc, że jej dziennikarze zrobili z niego "sprzedawczyka" i kolaboranta PiS.Muzyk konsekwentnie odmawia udzialania amerykańskiej telewizji jakichkolwiek wywiadów, a ostatnio w Sejmie uciekał przed reporterami, nie chcąc informować ich o przebiegu rozmów z opozycją ws. powołania komisji śledczej ds. nielegalnej inwigilacji. Stacja TVN nie zamierza jednak uginać się pod presją żądającego przeprosin artysty, w zamian za to wydaje się, że poszła na otwartą wojnę z nim i jego ugrupowaniem. Częścią tejże są nagrania, które wczoraj wieczorem ujawniono w programie "Czarno na białym".Pozostała część artykułu pod materiałem wideo