Sosnowiec. Czy seniorzy zginęli z ręki własnego syna?
W niedzielę 11 lutego około południa w Sosnowcu odkryto ciała dwóch osób. Śledczy od początku nie wykluczali, że kobieta i mężczyzna mogli paść ofiarą morderstwa. Sąsiedzi pary podejrzewają, że do śmierci seniorów przyczynił się ich syn.
Sosnowiec. Znaleziono ciała dwójki seniorów
Do dramatycznego odkrycia doszło w jednorodzinnym przy ulicy Wapiennej w Sosnowcu. Służby, które pojawiły się na miejscu, po wyważeniu drzwi odnalazły ciała 67-letniej kobiety i 66-letniego mężczyzny. Od razu pojawiła się hipoteza, że seniorzy zostali zamordowani. Śledczy na ten moment nie potwierdzili tej wersji.
Kultowy program wraca do TVP. Widzowie czekali 30 latNa miejscu ujawniono zwłoki mężczyzny i kobiety. Trwają czynności, by ustalić, jak doszło do śmierci tych ludzi. Ze względu na charakter sprawy nie ujawniamy na razie szczegółowych informacji. Na miejsce jedzie prokurator, trwają działania — przekazał tabloidowi asp. Tomasz Mogielski z Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu.
Sosnowiec. Seniorzy zginęli z ręki syna?
Mieszkańcy sosnowieckiego osiedla Środula w rozmowie z Faktem ujawnili, że ich zdaniem do śmierci pary mógł przyczynić się ich syn, który w przeszłości niejednokrotnie sprawiał problemy. Z relacji wynika, że w domu 67-latki i 66-latka regularnie miała pojawiać się policja, a przyczyną interwencji były awantury domowe.
W ubiegłym roku, w lipcu, stał na dachu tego domu i krzyczał, że wszystkich pozabija. Był niezrównoważony. Mieliśmy tu go wszyscy dosyć, baliśmy się, że kiedyś dojdzie do prawdziwej tragedii. Niejednokrotnie interweniowała w tym domu policja — relacjonują sąsiedzi.
ZOBACZ TAKŻE: Śmiertelne potrącenie 10-latka. Są nowe informacje
Porażające doniesienia sąsiadów
W ubiegłym roku w wakacje miałem z nim bardzo nieprzyjemne spotkanie. Mieszkamy naprzeciwko tego domu. Krzyczał, że mnie zabije, że mam od niego w czapę. Nie wiem, o co mu chodziło, absolutnie nigdy nie wszedłem z nim w żaden konflikt, to był niezrównoważony człowiek. Wiele razy przyjeżdżała tutaj policja na interwencję — opowiada rozmówca Faktu.
Mieszkańcy mieli widzieć syna denatów w niedzielę tuż przed godz. 11. Utrzymują, że mężczyzna siedział na przystanku, a jego ubranie było zakrwawione. To właśnie kierowca autobusu miał wezwać policję, która ujawniła zwłoki. Piotr B. miał zostać już zatrzymany. Policja nie potwierdza tych doniesień.