Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Sosnowiec. Czy seniorzy zginęli z ręki własnego syna?
Irmina Jach
Irmina Jach 11.02.2024 19:32

Sosnowiec. Czy seniorzy zginęli z ręki własnego syna?

policja karetka
PRZEMYSLAW JACH /East News (zdjęcie ilustracyjne)

W niedzielę 11 lutego około południa w Sosnowcu odkryto ciała dwóch osób. Śledczy od początku nie wykluczali, że kobieta i mężczyzna mogli paść ofiarą morderstwa. Sąsiedzi pary podejrzewają, że do śmierci seniorów przyczynił się ich syn.

Sosnowiec. Znaleziono ciała dwójki seniorów

Do dramatycznego odkrycia doszło w jednorodzinnym przy ulicy Wapiennej w Sosnowcu. Służby, które pojawiły się na miejscu, po wyważeniu drzwi odnalazły ciała 67-letniej kobiety i 66-letniego mężczyzny. Od razu pojawiła się hipoteza, że seniorzy zostali zamordowani. Śledczy na ten moment nie potwierdzili tej wersji.

Na miejscu ujawniono zwłoki mężczyzny i kobiety. Trwają czynności, by ustalić, jak doszło do śmierci tych ludzi. Ze względu na charakter sprawy nie ujawniamy na razie szczegółowych informacji. Na miejsce jedzie prokurator, trwają działania — przekazał tabloidowi asp. Tomasz Mogielski z Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu.

Kultowy program wraca do TVP. Widzowie czekali 30 lat

Sosnowiec. Seniorzy zginęli z ręki syna?

Mieszkańcy sosnowieckiego osiedla Środula w rozmowie z Faktem ujawnili, że ich zdaniem do śmierci pary mógł przyczynić się ich syn, który w przeszłości niejednokrotnie sprawiał problemy. Z relacji wynika, że w domu 67-latki i 66-latka regularnie miała pojawiać się policja, a przyczyną interwencji były awantury domowe.

W ubiegłym roku, w lipcu, stał na dachu tego domu i krzyczał, że wszystkich pozabija. Był niezrównoważony. Mieliśmy tu go wszyscy dosyć, baliśmy się, że kiedyś dojdzie do prawdziwej tragedii. Niejednokrotnie interweniowała w tym domu policja — relacjonują sąsiedzi.

ZOBACZ TAKŻE: Śmiertelne potrącenie 10-latka. Są nowe informacje

Porażające doniesienia sąsiadów

W ubiegłym roku w wakacje miałem z nim bardzo nieprzyjemne spotkanie. Mieszkamy naprzeciwko tego domu. Krzyczał, że mnie zabije, że mam od niego w czapę. Nie wiem, o co mu chodziło, absolutnie nigdy nie wszedłem z nim w żaden konflikt, to był niezrównoważony człowiek. Wiele razy przyjeżdżała tutaj policja na interwencję — opowiada rozmówca Faktu.

Mieszkańcy mieli widzieć syna denatów w niedzielę tuż przed godz. 11. Utrzymują, że mężczyzna siedział na przystanku, a jego ubranie było zakrwawione. To właśnie kierowca autobusu miał wezwać policję, która ujawniła zwłoki. Piotr B. miał zostać już zatrzymany. Policja nie potwierdza tych doniesień.