Poszła załatwić pogrzeb. Kwota za kwadrans modlitwy ścięła ją z nóg
Strata bliskiej nam osoby nigdy nie jest łatwa, a gdy okazuje się na dodatek, że w tym trudnym czasie spotykamy się z kompletnym brakiem empatii i zrozumienia, potrafi zostawić trwałe blizny. O takich właśnie może mówić pani Dorota, która w ostatnim czasie pożegnała ukochanego tatę. Chcąc wyprawić mu godny pogrzeb wybrała się do kancelarii parafialnej, a tam przeżyła niespodziewany szok. Słowa, jakie padły z ust księdza do dziś muszą tkwić jej w głowie. Niewiarygodne wręcz, że znów musimy opisywać takie zdarzenie.
Chciała pochować zmarłego tatę, w kancelarii przeżyła szok
Opowieści o wygórowanych wymaganiach duchownych prowadzących msze św. w czyjejś intencji lub też udzielających sakramentów już nikogo nie powinny dziwić. W sieci znajduje się mnóstwo dowodów na to, że niektórzy kapłani minęli się z powołaniem i zwyczajnie zapomnieli o swojej skromności na rzecz pogoni za pieniądzem.
Teraz taki właśnie przypadek opisuje portal noizz.pl, który zdecydował się przybliżyć swoim czytelnikom historię pani Doroty. Kobieta niedawno pożegnała ukochanego tatę, ale nie to wcale było najgorsze. Największy szok przeżyła wraz z przekroczeniem progu jednej z łódzkich kancelarii parafialnych. Co tam się wydarzyło?
Zabójstwo 6-latka w Gdyni, Grzegorz Borys poszukiwany. Policjanci znaleźli listKsiądz zażądał 700 złotych za 15 min posługi
Pani Dorota bardzo szczegółowo opisała swoją historię w mediach społecznościowych, nie kryjąc, że jest nie tylko zdruzgotana i zszokowana, ale też po prostu załamana.
- Osoba, która przyjęła nas w kancelarii, zażądała kwoty 700 zł. Zaznaczyła, że w przypadku braku wpłaty do posługi nie dojdzie. Jednocześnie ów pan przyznał otwarcie, że tego dnia odmówił już trzem innym osobom, których nie było stać na taki wydatek. Argumentował, że »też z czegoś musi żyć« - wyjawiła kobieta.
ZOBACZ: Nigdy nie mów księdzu tych rzeczy. Dzięki temu pogrzeb będzie tańszy
W dalszej części swojego wpisu wyjaśniła również, że finalnie skończyło się na wydatku “tylko” 500 złotych. Standard? Niekoniecznie, bowiem przysługa księdza trwała całe 15 minut i ograniczyła się do odmówienia modlitwy za duszę zmarłego. Resztę pracy wzięła zaś na siebie opłacona firma pogrzebowa.
Sprawa trafiła do biskupa
Okazuje się także, że negocjacje z nieugiętym księdzem trwały w najlepsze, a on sam nie zlitował się nad pogrążonymi w żałobie parafiankami, które były w stanie zapłacić datek w wysokości 300 zł.
- Jednocześnie zaznaczyłyśmy, że jest to najwyższa kwota, na którą możemy sobie pozwolić. Jednak nie została ona zaakceptowana. Zdesperowana partnerka taty dopłaciła 200 zł i pozbawiła się tym samym środków przeznaczonych na zakupy spożywcze - przekazała pani Dorota.
ZOBACZ: Ile kosztuje stypa? Pieniądze z zasiłku pogrzebowego nie wystarczają
Kobieta nie miała jednak zamiaru zostawić sprawy bez dalszego biegu, dlatego złożyła skargę do łódzkiej kurii. Jej rzecznik, ks. Paweł Kłus, miał powiedzieć w rozmowie z “Gazetą Wyborczą”, że pismo jest już na biurku biskupa. Temat ma zostać wyjaśniony.
Źródło: Facebook, Gazeta Wyborcza