Myślał, że jego dobry kolega to dzik. Doszło do niesłychanej tragedii, nowe fakty w sprawie
Na jaw wyszły porażające ustalenia w sprawie zabójstwa z Łodzi. 50-letni Krzysztof M. oskarżony jest o zamordowanie swojego kolegi. Twierdzi, że "był tak pijany, że zamiast kolegi ujrzał przed sobą dzika", chwilę potem miał zadać swojej ofierze śmiertelny cios. Śledczy twierdzą, że między mężczyznami doszło wcześniej do awantury.
Morderstwo w Łodzi
Do tragedii doszło 28 września ubiegłego roku. Według ustaleń prokuratury, Krzysztof M. i jego ofiara urządzili zakrapianą alkoholem biesiadę w lokalu należącym do drugiego z nich, znajdującym się przy ul. Retkińskiej w Łodzi. Nagle między mężczyznami miała wywiązać się awantura, która skończyła się śmiercią jednego z nich.
ZOBACZ: Babcia odebrała życie wnuczce. Zosieńka miała 3-miesiące
Oskar nie żyje. Polskę dopiero teraz obiegły szczegóły tragediiTwierdzi, że "zamiast kolegi ujrzał przed sobą dzika"
O zdarzeniu służby poinformował sam Krzysztof M., który twierdził, że znalazł w mieszkaniu zwłoki swojego kolegi z wbitym w gardło “widelcem do kurczaków”. Jak informuje Dziennik Łódzki, mężczyzna niezwłocznie został przesłuchany, a śledczy usłyszeli od niego, że w dniu tragedii wstał rano i wyszedł z mieszkania, aby udać się na działkę. Wrócił jednak do domu, gdyż zapomniał telefonu i dopiero wtedy zobaczył ciało kolegi. Następnie dodał, że ofiara "potrafiła wyprowadzić go z równowagi", a któregoś dnia nawet roztrzaskała na nim taboret.
ZOBACZ: Miał opiekować się staruszką. Tragiczny finał tajemniczej sprawy, mężczyźnie grozi dożywocie
"Zamiast kolegi ujrzał dzika" i wbił mu w szyję widelec grillowy
Zatrzymany 50-latek powiedział policjantom, że w pewnym momencie zamiast swojego kolegi zobaczył dzika, co miało być spowodowane dużą ilością spożytego alkoholu. Wtedy miał zaatakować ofiarę. Sprawca chwycił widelec grillowy i wbił go w szyję mężczyzny z taką siłą, że przebił ją na wylot. Krzysztof M. usłyszał zarzut zabójstwa, niebawem odpowie przed Sądem Okręgowym w Łodzi.
