Czwórka dzieci straciła mamę, babcię i prababcię. Potrzebna jest pilna pomoc
Zabawa na festynie zakończyła się tragicznie dla jednej z rodzin z województwa lubuskiego. Trzy kobiety straciły życie w wypadku, do jakiego doszło w Kargowej. Czwórka dzieci straciła jednocześnie mamę, babcię i prababcię. Teraz rodzina prosi o wsparcie.
Tragiczny wypadek w Kargowej
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w sobotę 1 czerwca. Tego dnia rodzina bawiła się na festynie zorganizowanym z okazji Dnia Dziecka. Całe wydarzenie miało miejsce na boisku w Kargowej (woj. lubuskie). Rodzina 28-letniej Sandry miała okazję wziąć udział w koncertach, skorzystać z wesołego miasteczka czy ze strefy gastronomicznej. Według wstępnych szacunków w imprezie mogło brać udział nawet 10 tysięcy osób. Nikt nie był w stanie przewidzieć, że radosny dzień zakończy się koszmarną tragedią.
Koszmar podczas pracy w polu, wystarczyła chwila nieuwagi. Lądował śmigłowiec LPRWypadek w Kargowej: nie żyją trzy kobiety
Tragedia rozegrała się tuż po godzinie 21:00 gdy rodzina postanowiła wrócić do domu. W tym celu udali się do samochodu, który został zaparkowany po drugiej stronie ruchliwej drogi wojewódzkiej. Najbliższe przejście dla pieszych znajduje się jednak daleko, dlatego rodzina, podobnie jak inni uczestnicy festynu, postanowiła przejść przez nią w nieoznaczonym miejscu.
ZOBACZ: Wypadek w Borzęcinie Dużym. Ojciec sprawcy zabrał głos
Jako pierwszy przez drogę przebiegł narzeczony 28-latki wraz z dzieckiem. Tuż po nim na jezdni pojawiła się Pani Sandra wraz ze swoją mamą oraz babcią. Kobiety pomagały seniorce rodu w bezpiecznym przejściu na drugą stronę. To właśnie w tym momencie wjechało w nie srebrne punto, za którego kierownicą siedział Jakub G.
Silne uderzenie doprowadziło do śmierci Sandry oraz jej 72-letniej babci. Pani Monika (+46 l.) trafiła pod opiekę specjalistów, którzy walczyli o jej życie. Niestety kobieta zmarła w szpitalu. W momencie wypadku narzeczony zmarłej - Pan Dariusz usłyszał jedynie pisk opon. Prokuratura postawiła Jakubowi G. zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Sąd jednak nie zgodził się na zastosowanie wobec oskarżonego aresztu tymczasowego.
Rodzina prosi o pomoc
Z informacji uzyskanych przez dziennik “Fakt” wynika, że Jakub G. jechał jedynie po paliwo na stację obok miejsca, w którym odbywał się festyn. W momencie zderzenia był trzeźwy. Teraz śledczy będą próbowali ustalić, z jaką prędkością podróżował. Za zarzucany czyn grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
ZOBACZ: Nie żyje 37-letni ksiądz. Ciało znaleziono na plebanii
W wypadku najbliższą rodzinę straciła czwórka dzieci: Wojtek, Jagoda, Zuzia i Lena. Najmłodsze z nich ma 2 lata, natomiast najstarsze 11 lat. Obecnie opiekuje się nimi Pan Dariusz, który z tego powodu tymczasowo zrezygnował z pracy. Dzieci nie mogą pogodzić się z utratą trzech ważnych kobiet w ich życiu.
Dzieci tęsknią za mamą, pytają o nią – chcą, żeby znowu z nimi była – to dla nich trudny czas, nowa rzeczywistość, z którą nie sposób się pogodzić - przekazała Fundacja Auxilia, która działa za zgodą i w porozumieniu z rodziną zmarłej.
Ze względu na trudną sytuację rodziny założona została zbiórka, która ma na celu wesprzeć narzeczonego zmarłej oraz jej dzieci. Zebrane środki mają pomóc w zaspokojeniu codziennych potrzeb oraz zapewnić możliwość niezbędnego remontu ich mieszkania.
Każda, nawet najmniejsza kwota, ma ogromne znaczenie - podkreśla fundacja.