Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > 8-letni Kamil z Częstochowy przeszedł przez piekło, oni nie kiwnęli palcem. Kolejna osoba z zarzutami
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 19.04.2023 15:38

8-letni Kamil z Częstochowy przeszedł przez piekło, oni nie kiwnęli palcem. Kolejna osoba z zarzutami

Kamil z Częstochowy zatrzymanie
KMP Częstochowa, Rafał Klimkiewicz/Facebook

Są nowe informacji ws. tragedii Kamilka z Częstochowy. Do zatrzymanych Magdaleny B. i Dawida B., czyli matki i ojczyma chłopca, a także Anety J., ciotki skatowanego dziecka, która nie zaalarmowała nikogo, kiedy Kamilkowi działa się krzywda, dołączyła kolejna osoba. To Wojciech J., mąż Anety, który nie udzielił pomocy chłopcu.


 

Tragedia 8-letniego Kamilka. Dotychczas zatrzymano 3 osoby

Do scen, które wstrząsnęły całą Polską, doszło 3 kwietnia w Częstochowie. Policjanci zostali zaalarmowani przez ojca 8-latka, który twierdził, że jego syn z obrażeniami ciała leży w łóżku. Kamilek w ciężkim trafił do szpitala. W sprawie dotychczas zatrzymano matkę dziecka i ojczyma. Dawidowi B. prokurator zarzucił, że usiłował pozbawić życia 8-latka, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym.

Okazuje się, że skatowanie, którego doświadczył chłopiec, nie było jednorazową sytuacją. Kamil przez pewien czas chodził do szkoły ze złamaną ręką. Dyrektorka szkoły przekazała, że rozmawiała o bólu ręki z matką Kamilka, ale Magdalena B. powiedziała, że to był wypadek. Wiadomo jednak, że to Dawid B. połamał chłopcu rękę i pozostałe kończyny i przypalał go papierosami.

Jedną z podejrzanych osób jest teraz 45-letnia Aneta J., siostra aresztowanej już matki chłopca. Kobieta mieszka w tym samym domu. Prokuratura zarzuciła jej, że nie pomogła chłopcu, gdy jego życie i zdrowie było zagrożone. Aneta J. nie przyznaje się do winy. - Twierdzi, że nie widziała, jak Dawid B. polewał dziecko wrzącą wodą. Ale z jej wyjaśnień wynika, że miała świadomość, że dziecko jest poparzone. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego nie zareagowała - przekazał dziennikarzom TVN24 Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. 45-latka po usłyszeniu zarzutów została zwolniona, ale znajduje się pod dozorem policji. Grożą jej 3 lata pozbawienia wolności.

Edyta Golec potrzebuje pomocy w pewnej sprawie. Mąż nie ma do niej cierpliwości

Kolejna osoba z zarzutami

Jak podaje TVN24, śledczy postawili zarzut także jej 61-letniemu mężowi, Wojciechowi J. - Zarzut dotyczy tego, że nie udzielił pomocy małoletniemu, który znajdował się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, że nie wezwał właściwych służb ratunkowych ani nie zainicjował żadnych innych czynności w celu udzielenia pomocy pokrzywdzonemu - powiedział Piotr Wróblewski z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie cytowany przez TVN24.

Jemu również grożą 3 lata pozbawienia wolności. Różnica w ich przypadkach polega na tym, że Aneta J. była bezpośrednim świadkiem tragedii Kamila, a mimo to nic nie zrobiła. Wojciech J. twierdzi, że niczego nie wiedział. Oboje mają policyjny dozór.

Jak się czuje Kamilek?

Medycy w dalszym ciągu walczą o życie Kamilka. Udało się usunąć tkanki martwicze oraz położyć przeszczepy skóry na rany oparzeniowe. Niestety, nadal problemem jest choroba oparzeniowa, czyli reakcja zapalna organizmu na uraz oparzeniowy.

Przedstawiciele szpitala przekazali dziś (19.04) nowe informacje na temat zdrowia chłopca. - Kamilek jest już 16. dzień w naszym szpitalu. Jego stan jest nadal bardzo ciężki. Dziecko cały czas jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii.  Wciąż największym problemem jest ciężki przebieg choroby oparzeniowej u chłopca, spowodowanej rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni - napisali przedstawiciele Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II.

Źródło: TVN24, Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II/Facebook