Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > 8-letni Kamil z Częstochowy cierpiał od wielu tygodni. Wydało się, co działo się w szkole
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 13.04.2023 22:59

8-letni Kamil z Częstochowy cierpiał od wielu tygodni. Wydało się, co działo się w szkole

None
Szczyty Alienacji Rodzicielskiej/Facebook

Cała Polska żyje niewyobrażalną tragedią Kamila z Częstochowy, który został skatowany przez swojego ojczyma i od 10 dni walczy o życie. Okazało się, że dziecko cierpiało od kilku tygodni, a do szkoły chodziło ze złamaną ręką i pękniętą wargą. Nikt jednak nie podjął stosownych działań, aż doszło do najbardziej brutalnego ataku.

Skatowany Kamilek walczy o życie

Do druzgodzących scen doszło 3 kwietnia w Częstochowie . Policjanci zostali zaalarmowani przez ojca 8-latka, który twierdził, że jego syn z obrażeniami ciała leży w łóżku. Kamilek w ciężkim trafił do szpitala. 5 kwietnia oprawcy usłyszeli zarzuty .  To matka chłopca, Magdalena B., oraz jej partner. - Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek. 

Sprawa wyszła na jaw, kiedy biologiczny ojciec Kamila chciał z nim spędzić Wielkanoc. Właśnie wtedy zwrócił uwagę na dziwne zachowanie byłej żony, a matki 8-latka, która zwlekała z odpowiedzią na propozycję, a w końcu napisała SMS-a, wyznając, że Kamilek jest poparzony, ale dlatego, że rzekomo został oblany gorącą wodą przez brata. Ojciec 8-latka, pan Artur, i jego partnerka, pani Ewa, podejrzewali, że matka Kamilka kłamie, by nie mogli spędzić razem świąt i zaczęli wypytywać o szczegóły, prosząc też o wysłanie zdjęć. - Twój mąż powie kuratorce lub zgłosi do MOPS-u - napisała wówczas Magdalena B.

Partnerka pana Artur, że nic nikomu nie zostanie powiedziane i tego samego dnia otrzymała fotografie zakrwawionego dziecka. Później ojciec chłopca dostał jeszcze wiadomości z prośbą o zabranie 8-latka do szpitala. - Smród niesamowity. Piec grzał na całego. Kamil leżał w stosie poduszek jak śmieć - relacjonowała pani Ewa, która razem z partnerem chciała umyć chłopca przed jazdą do szpitala, ale ten wył z bólu. Zadzwonili więc na 112. - Gdy przyjechał lekarz, powiedział mi krótko: panie Arturze śmierdzi ropą... Moje dziecko śmierdziało gorzej niż trup - wyznał mężczyzna w rozmowie z dziennikarzami Faktu.

Dostała zaproszenie na komunię chrześniaka, gdy je przeczytała, zdębiała. Polacy są załamani

Dziecko cierpiało od kilku tygodni

Okazuje się, że nie była to jednorazowa sytuacja, a w tej rodzinie od dawna działo się źle. Mimo tego sąd w 2021 roku nie zdecydował się na wniosek Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zabezpieczyć dzieci Magdaleny B., która ma sześcioro z trzema mężczyznami. Choć Kamil przez pewien czas chodził do szkoły ze złamaną ręką, przedstawiciele placówki zaufali matce, która twierdziła, że chłopiec się przewrócił. Sąd, ośrodki pomocowe i szkoła twierdzą, że nie było sygnałów o przemocy w tej rodzinie.

Profil Szczyty Alienacji Rodzicielskiej na Facebooku opublikował dwa zdjęcia, na których widoczny jest Kamil, a zostały one wykonane najprawdopodobniej w szkole. Mają one pochodzić z 8 i 20 marca, czyli okresu, w którym chłopiec miał już doświadczać przemocy. Na jednym ze zdjęć Kamil stoi smutny z pękniętą wargą, na drugim ma rękę w gipsie.

Dyrektorka szkoły w rozmowie z reporterami "Uwagi" TVN przekazała, że rozmawiała o bólu ręki z matką Kamilka, ale Magdalena B. powiedziała, że to był wypadek. Wiadomo jednak, że to Dawid B. połamał chłopcu rękę i pozostałe kończyny i przypalał go papierosami. Dziecko cierpiało od kilku tygodni.

Szkoła przedstawiła swoją perspektywę

Dziennikarz Super Expressu skierował do Zespołu Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie kilka pytań w tej sprawie: “Czy rozbita warga u dziecka i złamana ręka nie były wystarczającymi dowodami na przemoc w rodzinie? Czy szkoła w ogóle ma jakiekolwiek możliwości weryfikacji wersji podawanej przez matkę? Co placówka edukacyjna może w takich sytuacjach w zrobić? Jakie są procedury w przypadku podejrzenia, że wobec dziecka stosowana jest przemoc?”.

Reporter doczekał się odpowiedzi od władz placówki.  - W dniu 08.03.2023 r. uczeń, Kamil, przyszedł do szkoły z rozciętą dolną wargą, śladami zasinień na rączkach i policzku oraz sygnalizował ból prawej ręki. Skontaktowano się z matką ucznia, która złożyła pisemne wyjaśnienie, że dziecko potknęło się o próg i przewróciło przed wyjściem do szkoły, stąd te obrażenia. W drugim dniu 09.03.2023 r. dziecko zostało przyprowadzone do szkoły, ale nadal skarżyło się na ból ręki. Wychowawca klasy natychmiast zobowiązał matkę o pilną konsultację lekarską. W godzinach popołudniowych matka poinformowała telefonicznie wychowawcę klasy, że Kamil ma założony na rękę gips i zapytała także czy dziecko może uczęszczać na zajęcia w szkole. Wychowawca wyraził zgodę pod warunkiem, że ręka jest usztywniona i matka oświadczyła, że nie ma przeciwwskazań lekarskich. Uczeń uczestniczył w zajęciach edukacyjnych z wyłączeniem basenu i zajęć ruchowych. Ze zdarzenia sporządzono notatkę, którą podpisała matka ucznia. Po zdarzeniu Kamil wziął udział w zajęciach z psychologiem. W dniu 17.03.2023 r. wychowawca klasy wykonał telefoniczną rozmowę z pracownikiem socjalnym, informując ją, że uczeń ma rękę w gipsie i przekazał informacje o jego funkcjonowaniu po powrocie do szkoły.

Jak przekonują przedstawiciele szkoły, w okresie przebywania Kamila w placówce “jego zachowanie nie wzbudziło żadnych podejrzeń, był aktywny i dynamiczny chętnie uczestniczył w zajęciach. Nawet zabezpieczenie jego ręki po zdarzeniu nie spowodowało zmiany zachowania”.

Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, przekazał, że będzie wyjaśniane czy pracownicy MOPS-u w Częstochowie i Olkuszu właściwie wykonywali swoje obowiązki. - Część pracowników została już przesłuchana. Zabezpieczono dokumentację związaną z pomocą, która była udzielana tej rodzinie. Działania podjęte przez placówkę edukacyjną będą kolejnym analizowanym wątkiem w tej sprawie. Co do ewentualnej odpowiedzialności instytucji podejdziemy kompleksowo - przekazał w rozmowie z dziennikarzem Super Expressu. 

Źródło: Szczyty Alienacji Rodzicielskiej/Facebook, Super Express, “Uwaga” TVN